rucham psa jak sra

W trakcie wyborów prezydenckich w dziewięciu stanach przeprowadzono również głosowania ws. zniesienia restrykcji dotyczących używania i uprawiania marihuany.
W trakcie wyborów prezydenckich w dziewięciu stanach przeprowadzono również głosowania ws. zniesienia restrykcji dotyczących używania i uprawiania marihuany.
Już we wtorek wieczorem pięć stanów może całkowicie zalegalizować trawkę. W wyniku takiej zmiany aż ćwierć populacji Stanów Zjednoczonych będzie mogła używać w pełni legalnie marihuany – stany zaś skorzystają na legalizacji dzięki wpływom z podatków.
Zwolennicy legalizacji marihuany uważają, że wieczór wyborczy może okazać się przełomowy dla ich ruchu. - To najważniejszy dzień w historii ruchów popierających prawo do używania marihuany – twierdzi Tom Angell, przewodniczący Marijuana Majority.
Jednym z koronnych przykładów popierających legalizację jest stan Kolorado. Chęć zmiany prawa spotykała się tam z dużym oporem i wizjami olbrzymiego wzrostu przestępczości. Po ponad dwóch latach od legalizacji jednak kryminalne statystyki nie uległy większym zmianom.
Część stanów podjęła głosowanie w sprawie pełnego dostępu do marihuany (możliwości posiadania, używania i produkowania), inne wyłącznie za pozwoleniem stosowania marihuany w celach leczniczych.
Za lub przeciw wprowadzeniu prawa do tzw. rekreacyjnego posiadania głosowali wyborcy w Arizonie, Kalifornii, Maine, Massachusetts i Nevadzie. Z kolei za potencjalnym dopuszczeniem stosowania marihuany w celach leczniczych decydowano w Arkansas, Florydzie, Montanie i Północnej Dakocie.
Ogromna chęć spróbowania "tej mitycznej morfiny", z dużą dozą lęku i strachu przed tym jak zadziała i jak bardzo mi się to spodoba
Jest kilka narkotyków które mnie fascynują na swój sposób ale wiem że ich nie spróbuję - delirianty, benzydamina, rozpuszczalniki, kleje. Jest też kilka które są czymś fascynujacym i jakaś wewnętrzna siła mnie zawsze do nich ciągnęła, są to królowie swoich dziedzin: kokaina, sny, meskalina, ketamina czy morfina. Ketamina jest w drodze, pozostało jednak wierzyć, że kiedyś poczuje się jak witkacy w Meksyku.
Grudniowy wieczór, światła lamp - pozytywne nastawienie (powracałem do haszu po dłuugim czasie bo nie można go było nigdzie dostać)
Moja przygoda z haszyszem zaczęła się już rok wcześniej przed opisywanym tripem, paliłem to w miarę często bo i było dobrze dostępne, kopało i ogólnie dostarczało masę pozytywnych wrażeń, przynajmniej wtedy gdyż od tamtego czasu zacząłem bawić się w chemole regularnie. Mieszanki ziołowe, syntetyki wszelkie oraz benzo zmieniły mój sposób postrzegania świata, odkąd dowiedziałem się o derealizacji zacząłem się o nią bać, bałem się tego że zacząłem dostrzegać u siebie objawy zaburzeń schizotypowych - to bardzo ważne w kontekście opisywanego tutaj tripa.
Chciałem aby ecstasy było czymś, co otworzy mnie na ludzi. Chęć otwarcia.
Będzie to dość osobiste, jeśli ktoś nie lubi lekko smętnego, za przeproszeniem, pierdolenia, niech sobie odpuści.
(Po 21 piszę czas "na oko", miejsca i osoby pamiętam, gorzej z chronologią i umiejscowieniem w czasie)