Terapeutyczna moc molekuły czy siła sugestii? Rzecz o set and setting

Psychodeliki zdają się trząść światem medycyny i chyba na dłużej, lub nawet na stałe w nim zagoszczą. Naturalną i zdrową rzeczą teraz jest, więc sceptycyzm i chęć weryfikacji danych. Od jakiegoś czasu pojawiła się narracja sugerująca, że u podstaw terapeutycznego działania psychodelików może wcale nie leżeć farmakologia tych cząsteczek sensu stricto, a raczej efekt placebo, wynikający z mistycznej aury i nastawienia pacjenta.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

5HT2A.PL, Urszula Kozłowska

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy serdecznie i zachęcamy wszystkich do odwiedzenia strony 5-HT2A - Psychodeliczny Przegląd Naukowy, gdzie znajdziecie mnóstwo równie ciekawych materiałów!

Odsłony

161

Psychodeliki zdają się trząść światem medycyny i chyba na dłużej, lub nawet na stałe w nim zagoszczą. Naturalną i zdrową rzeczą teraz jest, więc sceptycyzm i chęć weryfikacji danych. Od jakiegoś czasu pojawiła się narracja sugerująca, że u podstaw terapeutycznego działania psychodelików może wcale nie leżeć farmakologia tych cząsteczek sensu stricto, a raczej efekt placebo, wynikający z mistycznej aury i nastawienia pacjenta.

„Set” (ang. „nastawienie”), czyli intencje, stan psychiczny i oczekiwania wobec terapii oraz „setting” (ang. „tło”, „oprawa”) atmosfera, w której utrzymywana jest sesja, np. muzyka albo jej brak oraz lokalizacja, w której sesja się odbywa. W badaniu opublikowanym w czasopiśmie Psychopharmacology naukowcy przyjrzeli się ceremoniom ayahuaski organizowanym w naturalistycznej, plemiennej atmosferze poza warunkami klinicznymi, i podjęli próbę odpowiedzi na pytanie, jak duże znaczenie ma tu efekt placebo.

Badanie zostało przeprowadzone podczas sześciu ceremonii ayahuaski organizowanych w Holandii, Hiszpanii i Niemczech. Rzecz jasna ceremonie te nie były legalne. Podczas sesji, czternastu losowych ochotników i ochotniczek spożyło substancje czynne (DMT, harminę i harmalinę), a szesnastu losowych ochotników i ochotniczek otrzymało placebo. Okazało się, że uczestnicy obu grup zaraportowali spadek uczucia przygnębienia, strachu oraz stresu. Natomiast w grupie, która otrzymała psychodeliki, dodatkowo odnotowano zwiększoną empatię na negatywne bodźce.

Badacze są zgodni, że w terapii psychodelicznej za poprawą dobrostanu pacjenta, stoi swego rodzaju „przemiana duchowa”, której cząsteczka chemiczna jest tylko katalizatorem. Decyzja o wybraniu się w podróż psychodeliczną w towarzystwie terapeuty, do pewnego stopnia wiąże się sama w sobie z koniecznością podjęcia próby wewnętrznej przemiany. Z wykrzesaniem w sobie odwagi i determinacji tak silnej, by mimo wątpliwości udać się w często niełatwą podróż w głąb siebie. Przygotowania do tej podróży, a potem integracja doświadczeń tworzy pewnego rodzaju więź między pacjentem czy grupą pacjentów a terapeutami przewodniczącymi sesji. Dochodzi do wspólnej, duchowej komunii, co samo w sobie może mieć na nas, istoty społeczne, działanie terapeutyczne. Autorzy badania tym samym podkreślają istnienie czynników niefarmakologicznych, które należy wyodrębnić i brać pod uwagę, gdyż ich zrozumienie może być pomocne przy optymalizacji badań i protokołów terapeutycznych.

Wyniki eksperymentu pozostawiają więcej pytań niż odpowiedzi, i poruszają ważną kwestię metodologii badawczej, którą w kontekście badań psychodelików poza kliniką trudno zaplanować i zrealizować poprawnie. Należy zwrócić uwagę, że omawiany eksperyment, ze względu na ograniczenia prawne, wynikające z zasad etyki, którymi rządzi się współczesna nauka, było zadaniem odważnym i dość trudnym do zrealizowania. Sami autorzy podkreślają liczne jego wady. Po pierwsze odbywało się ono bez ich obecności i w niekontrolowanej atmosferze sprzyjającej powstawaniu błędów metodologicznych i pomiarowych. Aplikowane podczas sesji dawki psychodelików okazały się niższe, od tych stosowanych terapeutycznie. Wiele pozostawia do życzenia również grupa badawcza, której znaczna część była już wcześniej zaznajomiona z ceremoniami, co najprawdopodobniej miało wpływ na wyniki eksperymentu. Autorzy podkreślają, że danych tych nie należy interpretować, jako sprzecznych z wynikami badań klinicznych, w których potwierdzono terapeutyczne właściwości psychodelików w psychiatrii. Tamte badania, z racji na swój kliniczny charakter, były utrzymane w większym rygorze metodologicznym, ale też w mniej atrakcyjnym settingu. Badanie opublikowane w Psychopharmacology stanowiło jedynie „przymiarkę” do lepszego zrozumienia czynników niefarmakologicznych, które mają swój wpływ na efekt terapeutyczny psychodelików stosowanych podczas ceremonii. Czynnikom tym warto przyjrzeć się lepiej w przyszłości, jednak biorąc pod uwagę status legalny psychodelików, badania wciąż będą trudne do zrealizowania.

Źródło: Uthaug, M. V., Mason, N. L., Toennes, S. W., Reckweg, J. T., de Sousa Fernandes Perna, E. B., Kuypers, K. P. C., et al. (2021). A placebo-controlled study of the effects of ayahuasca, set and setting on mental health of participants in ayahuasca group retreats. Psychopharmacology (Berl).
DOI:10.1007/s00213-021-05817-8.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Amfetamina


Nigdy Nie Ciagnelo Mnie Do Takich Rzeczy Jak Feta, Lsd Itp. Ale Oczywiscie Nadazyla Sie Okazja Zeby Sprobowac (Fety), Wiec Pomyslalam Czemu Nie. Bylam Przekonana Ze Nie Odczuje Niczego Niezwyklego. Przynajmniej Mialam Taka Nadzieje. Nie Bylo Duzo Towaru, Bylismy W Trojke I Bylo 1/4 Deel-Paka. Uformowalam Sobie Spora Kreske I Nie Zwazajac Na Moja Sluzowke Nosa Pociagnelam Jak Stary Cpun. Czasami Ciagne Tabake Wiec Nie Mialam Z Tym Problemu. Czekalam Na Efekty...


  • 4-HO-MET
  • Marihuana
  • Tripraport

nastawienie pozytywne, ciekawy doświadczenia, umysł otwarty, trip łóżkowy

Postanowiłem napisać w tym miejscu trip raport. Dla potomnych, może dla samego siebie. Fajnie, że są takie miejsca. Wiedza cenna, dla wybranych. Wklepuje literki, zobaczymy, co wyjdzie. Nie pamiętam dnia, godziny podane na oko, dawki też odmierzane w ten niemądry sposób. Uznałem, że nawet jak machnę się o te 20 mg, nic mi się nie stanieGodzina przyjęcia = T=20:00. Umownie.

  • Szałwia Wieszcza

tuż po północy położyłem się spać. jednak nie udało mi się zasnąć i... ciekawość zwyciężyła - spróbuję pierwszy raz w życiu salvii. zapaliłem lampę, przygotowałem sobie walkmana, woreczek z ususzonymi kilkoma liścmi salvii (thx, F.!) oraz lufkę (taką zgiętą do góry). ustawiłem taśmę na utwór green nuns of the revolution - "megallenic cloud" - stary, wykręcony psytrancowy kawałek, którego lubię słuchać zawsze i wszędzie (i w każdym stanie :)). trochę się bałem, bo w sumie ciężko się czułem cały dzień, byłem już na dobre zmęczony no i nie wiedziałem jak salvia na mnie podziała.

randomness