Część pierwsza
Słupsk: uprawiał marihuanę dla chorego syna. Sprawa została umorzona!
Skutki panującej od wielu miesięcy pandemii odczuwalne są dla społeczeństwa na wielu płaszczyznach. Wielu przedsiębiorców musiało zakończyć działalność, niektórzy bezpowrotnie stracili pracę, a inni – dostęp do przepisanego przez lekarza leku.
Kategorie
Źródło
Odsłony
241Skutki panującej od wielu miesięcy pandemii odczuwalne są dla społeczeństwa na wielu płaszczyznach. Wielu przedsiębiorców musiało zakończyć działalność, niektórzy bezpowrotnie stracili pracę, a inni – dostęp do przepisanego przez lekarza leku. Tak było w przypadku pana Macieja ze Słupska, który leczył niepełnosprawnego syna medyczną marihuaną. Do czasu, gdy suszu zabrakło w aptekach i zaczął uprawiać marihuanę na własną rękę. Szczęśliwie, jego sprawa została umorzona.
Dostępność medycznej marihuany i jej wysoka cena to można by rzec – niekończąca się opowieść, a dla wielu pacjentów poważny problem, który wielokrotnie poruszaliśmy na łamach naszego portalu. Pandemia koronawirusa dodatkowo ograniczyła pacjentom możliwość zakupu medycznej marihuany.
Pacjenci i ich rodziny często są zmuszeni działać na własną rękę
Pan Maciej ze Słupska jest ojcem niepełnosprawnego nastolatka, cierpiącego na dziecięce porażenie mózgowe, któremu przepisano medyczną marihuanę. W pewnym momencie, przez pandemię, konopie w aptekach przestały być dostępne, więc pan Maciej musiał jakoś radzić sobie sam.
Na okiennym parapecie zaczął uprawiać marihuanę. Było to 5 krzaków. Jak sam zapewnia robił to po to, aby zapewnić godny byt choremu synowi. Mężczyzna nie ukrywa jednak, że zgodnie z zaleceniami lekarzy, sam również często korzystał z konopi, ponieważ cierpiał z powodu bólu kręgosłupa.
Lipcowy nalot policji i zabezpieczenie roślin
Nie wiadomo skąd policja miała informacje o tym, że pan Maciej uprawia marihuanę. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach – lokalna prokuratura wszczęła postępowanie. Dodatkowo przeprowadzony został wywiad środowiskowy.
Stwierdzono, że pan Maciej, chociaż tym razem złamał prawo – nigdy wcześniej nie był karany sądownie, a przeciw niemu nigdy nie prowadzono postępowania o czyn z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Potwierdzono także, że 19 – letni syn pana Macieja wymaga całodobowej opieki. Uprawa marihuany przez pana Macieja to złamanie prawa, ale w grudniu 2020 r. sprawa została umorzona
Prokurator Lech Budnik napisał w uzasadnieniu, że wina sprawcy nie budzi wątpliwości, a sam podejrzany miał sporą wiedzę o konopiach i doskonale zdawał sobie sprawę, co grozi za ich uprawę w Polsce bez stosownego zezwolenia i jest to przestępstwo. Podkreślił jednak, że okoliczności popełnienia tego przestępstwa mają niską szkodliwość społeczną czynu.
„Podejrzany jest osobą, która posiada legalny dostęp do marihuany, którą przyjmuje zarówno on, jak i jego niepełnosprawny syn. Zażywają ją jako lek, nie zaś jako rekreacyjną używkę. Co więcej, u podejrzanego ujawniono jedynie pięć niewielkich krzaków, a zatem nie ulega wątpliwości, iż posiadał on je na własny użytek. Mając także na względzie sytuację pandemiczną oraz finansową podejrzanego, nie można kategorycznie kwestionować prawdziwości wyjaśnień, iż miał on bardzo ograniczony dostęp do medycznej marihuany, oraz że pochłania ona dużą część jego budżetu domowego.” – wyjaśnił prokurator Lech Budnik z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
„Po pierwsze nie szkodzić” – jedna z naczelnych zasad etycznych w medycynie trafiła na grunt prokuratorski
Pan Maciej nie kryje radości z tego, że sprawa została umorzona i jest bardzo wdzięczny zarówno policji, prokuraturze, jak i pani kurator za zwykłe ludzkie podejście.
„Na żadnym etapie nie czuliśmy się traktowani jak przestępcy czy kryminaliści. Wobec tego, jakie czasem głosy słychać na temat podobnych spraw, byłem i jestem pozytywnie zaskoczony podejściem poszczególnych osób. Dzięki takim ludziom i traktowaniu zachowuję wiarę, że mieszkam w normalnym kraju, w którym można żyć jak człowiek.” – podsumowuje swoją historię pan Maciej.