Wrocławska Prokuratura Okręgowa - po naszym artykule sprzed dwóch tygodni - zajęła się problemem handlu dopalaczami we Wrocławiu.
Napisaliśmy, przypomnijmy, że szkodliwe dla życia i zdrowia substancje są sprzedawane we Wrocławiu przez zorganizowaną grupę przestępczą. W czwartek dziennikarz Gazety Wrocławskiej był przesłuchiwany jako świadek w prokuraturze.
Tymczasem ogólnopolską kontrolę zaczyna Najwyższa Izba Kontroli. NIK zbada czy instytucje państwowe skutecznie walczą z tym problemem.
Ogólnopolską kontrolę koordynować będzie wrocławska delegatura. Obejmie m.in. instytucje centralne oraz sześć województw w tym Dolny Śląsk.
Wstępne czynności kontrolne NIK-u - dotyczące dopalaczy - prowadzone są już w tej chwili na Opolszczyźnie. Ale zasadnicza ogólnopolska kontrola zaczyna się teraz. W piątek w Warszawie NIK organizuje panel ekspertów. Specjaliści z różnych instytucji i różnych dziedzin mają pomóc inspektorom Najwyższej Izby Kontroli w zaplanowaniu czynności.
Wyniki kontroli poznany w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Izba zbada m.in. dlaczego sześć lat po wprowadzeniu przepisów, które miały pomóc w walce z dopalaczami cały czas środki te są dostępne na rynku. Dopalacze to środki odurzające. Działają tak samo jak narkotyki choć formalnie nimi nie są.
Ich producenci dbają o to, żeby działały jak narkotyki, ale żeby w ich składzie nie znajdowały się substancje zakazane przez prawo. Czyli twarde narkotyki.
Problem z dopalaczami zaczął się w 2010 roku. Wtedy policja w całym kraju zamknęła ponad 1300 sklepów. Wydawało się, że to już koniec.
- Problem, który radykalnie udało się ograniczyć w 2010 roku, niestety dzisiaj pojawia się ponownie - mówi nam prezes NIK-u Krzysztof Kwiatkowski. - Najwyższa Izba Kontroli postanowiła zająć się tematem tzw. dopalaczy, ponieważ na rynek wprowadzane są kolejne nowe substancje i mają miejsce kolejne zatrucia, a nawet zgony osób, które bez większego problemu nabywają te środki.