W ostatnim półroczu hiszpańskie służby we współpracy z polskimi służbami zlikwidowały kilka gangów zajmujących się hurtową sprzedażą marihuany, wysyłaną później do Polski, Niemiec, Holandii i Francji. Rezydujący na Półwyspie Iberyjskim narcos znad Wisły potrafią wysyłać tygodniowo od 500 do 800 kg narkotyku. Gangsterzy, którzy przyjechali do Hiszpanii kilka lat temu, teraz są baronami narkotykowymi. Swoje „oddziały” mają na południu także gangi wywodzące się z bandyckich bojówek kibolskich.
Zarabiali miliony na narkotykach, ale maczet nie odłożyli
Ponad 5,5 tony marihuany oraz 120 kg kokainy o wartości ponad 105 mln zł, wprowadzili do obrotu chuligani „Cracovii”, którzy wg prokuratury...
Wille wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt AGD i RTV. Luksusowe samochody i motorówki w marinach w popularnych nadmorskich miejscowościach. Tak wygląda życie polskich przestępców, którzy kilka lat temu, najczęściej po zakończeniu odsiadki lub w celu jej uniknięcia, osiedlili się w Hiszpanii. To często rejon Barcelony lub Malagi.
Dzięki dobrym kontaktom z m.in. z romskimi klanami uzyskali dojście do marihuany dobrej jakości, a przede wszystkim do dużych ich ilości. Wielu z nich na podstawione osoby otworzyło w Hiszpanii firmy, np. transportowe lub warsztaty. Głównym ich zadaniem było tworzenie w pojazdach bezpiecznych skrytek i ukrywanie marihuany w ładunku owoców czy warzyw, a nawet plastikowych wiader.
Coraz częściej Policja Nacional lub Guardia Civil odkrywają takie specjalistyczne warsztaty, których jedynym zadaniem jest odpowiednie stuningowane ciężarówki lub Tira. A dokładniej zrobienie takiej skrytki, która jednocześnie pomieści wiele paczek marihuany i nie zostanie łatwo wykryta.
Można się domyślać, że najlepsi spece od takich przeróbek są równie ważni jak ekipy serwisowe Formuły 1.
Narkoprzemysł
Co ciekawe, od jakiegoś czasu gangi dokonują przemytu za pomocą kierowców wynajętych firm transportowych, którzy mają zadanie przewieźć ładunek z punktu A do punktu B. I nie wiedzą, co kryje się w ładunku.
Początkowo przemytnicy sprawdzają, czy często takie pojazdy są kontrolowane i gdzie służby szukają ewentualnej kontrabandy. Wybierają także „bezpieczniejsze” drogi i przejścia graniczne.
Potem towar trafia do wynajętych hal czy szop, gdzie jest wyładowywany; podzielone paczki zawozi się do magazynów grup przestępczych. Niektóre to po prostu wynajęte mieszkania z towarem, wagami i innym sprzętem potrzebnym do sprawnej dystrybucji.
Czasem magazyn to niepozorna furgonetka stojącą od miesięcy przy ulicy. I wreszcie – bank ziemski, czyli zakopanie narkotyku w wodoodpornym pojemniku.
Warsztat pełen niespodzianek
Ale wróćmy do konkwisty polskich gangsterów, którym zamarzyło się zostać narcos i sprzedawać towar w setkach kilogramów, a nie po kilka kilo, za które trudno czasem windykować kupca.
W ostatnim półroczu nasi rodacy wielokrotnie gościli w hiszpańskich kronikach kryminalnych. W kwietniu Policja Krajowa i Gwardia Cywilna pochwaliły się rozbiciem grupy, która na dużą skalę zajmowała się przemytem marihuany. A gdzie przestępcy mieli swoją centralę? W warsztacie mechanicznym w Sant Andreu de la Barca.
Zakład ten służył jako magazyn dla zapakowanej hermetycznie marihuany i „centrum logistyczne”. Tam też pakowano towar do skrytek w ciężarówkach. Z tego „terminalu” wyruszały „zielone transporty” do Francji, Niemiec i Polski.
Hiszpanie twierdzą, że na ślad tej ekipy wpadli w kwietniu zeszłego roku i przez rok gromadzili dowody, rozpracowując całą sieć powiązań grupy z warsztatu. Wspólne działanie Policji Narodowej, Gwardii Cywilnej i Mossos d'Esquadra doprowadziły do zatrzymania 15 osób (w tym kilku Polaków) i skonfiskowania 460 kg marihuany, 85 kg haszyszu, 106 tys. euro i ośmiu samochodów osobowych i trzy ciężarówki.
Co ciekawe, zdobywaniem towaru parały się dwie podgrupy Niemców i Holendrów arabskiego pochodzenia, którzy kupowali towar w takich rejonach jak San Cosme, La Mina, Gavà, Viladecans i Tarragona. Okolice te uważa się za rejon, gdzie jest najwięcej plantacji konopi.
Eksportowali pół tony „trawki” tygodniowo
Jesienią zeszłego roku media hiszpańskie alarmowały o rozbiciu „polskiej mafii w Granadzie. Ponoć to miejsce, gdzie często pojawiają się narcos znad Wisły. Wtedy to Policja Nacional wespół z polską policją doprowadziły do zatrzymania 18 osób zajmujących się międzynarodowym przemytem marihuany.
Grupa miała swoje centrum w Tarragonie, aby być blisko źródła narkotyku. W ramach operacji przechwycono 127 tys. euro w gotówce, 6 nieruchomości i 7 pojazdów. Agenci zlokalizowali pięć plantacji z tysiącami roślin na różnych etapach wzrostu.
Polacy byli w tym układzie hurtownikami i kupowali od lokalnych „plantatorów” duże ilości narkotyku. W poszukiwaniu nowych dostawców grupa rozszerzyła zakres działania o kilka innych hiszpańskich prowincji. Dzięki temu, jak wynika z ustaleń śledczych, ekipa ta mogła tygodniowo wysyłać do Polski 500 kg marihuany.
Towar ukryty był w wewnątrz kół. Co ciekawe, pieniądze ze sprzedaży narkotyku, które wracały do Hiszpanii, ukrywano np. w paczkach makaronu.
Prawdziwą wisienką na tym przestępczym torcie jest to, że szef tej organizacji akurat przebywał w więzieniu, gdzie oczekiwał na ekstradycję do Polski. W ojczyźnie miał odpowiadać za „przynależność do organizacji przestępczej i międzynarodowy handel narkotykami”.
Tymczasem z celi bez problemu zarządzał „firmą”. Oczywiście do czasu akcji służb hiszpańskich.
Kibole Cracovii przemycili towar wart ok. 440 mln zł
Nasi rodacy znowu trafili do kronik kryminalnych za sprawą najświeższej akcji CBŚP, Karpackiego Oddziału Straży Granicznej oraz Policia Nacional i Guardia Civil i śledztwa prowadzonego przez małopolskie „pezety” Prokuratury Krajowej. Z ustaleń śledczych wynika, że rozpracowana grupa przestępcza zajmowała się przemytem znacznych ilości marihuany z Hiszpanii do Polski.
Podczas akcji zatrzymano dziewięciu naszych rodaków, regularnie pojawiających się w Hiszpanii lub nawet tam osiadłych. Część z nich jest powiązana z bojówką jednego z krakowskich klubów piłkarskich. Najprawdopodobniej Cracovii, bo gangsterzy z tej kibolskiej ekipy, mieli wg. prokuratury „w latach 2011-2017, dokonać co najmniej 162 przemytów nie mniej niż 15 ton marihuany o wartości detalicznej co najmniej 440 milionów złotych”.
– Przemyt odbywał się do Polski z Holandii, Hiszpanii i Niemiec. Ponadto ustalono, że grupa przemycała narkotyki z Hiszpanii do Włoch, Belgii, Niemiec oraz Wielkiej Brytanii – informowała przed miesiącami Prokuratura Krajowa.
W październiku 2020 r., Paweł Ł. ps. „Master”, jeden z liderów kibolskiej bojówki Cracovii, usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą dokonującą obrotu znacznymi ilościami narkotyków na terenie Unii Europejskiej.
Udana obława
Zatrzymani ostatnio Polacy są podejrzewani, że w „latach 2016-21 mogli przemycić do Polski, a następnie wprowadzić na rynek nie mniej niż 1,2 tony marihuany o szacunkowej wartości około 24 mln zł”. W ramach śledztwa powołano specjalny zespół złożony z funkcjonariuszy Zarządu w Krakowie Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. Postępowanie jest nadzorowane przez Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie.
Podczas działań polskiej i hiszpańskiej policji w miejscowości Denia zatrzymano pięciu Polaków, w tym atrzech poszukiwanych Europejskimi Nakazami Aresztowania. W trakcie przeszukań odkryto dwie plantacje marihuany, na których znajdowało się łącznie 1400 krzewów konopi w różnych fazach wzrostu oraz 25 kg gotowego narkotyku.
W tym samym czasie w Polsce policjanci CBŚP i pogranicznicy urządzili obławę na terenie trzech województw: małopolskiego, śląskiego i dolnośląskiego; gdzie zatrzymali czterech członków narkogangu. Funkcjonariusze przejęli także ponad 5,5 kg haszyszu i 4 litry płynnej amfetaminy, ponad 3 kg marihuany. Wartość przejętych narkotyków to blisko pół miliona złotych. Zabezpieczono również gotówkę w kwocie ponad 300 tys., zł i prawie 9,5 tys. euro.
Wobec zatrzymanych na terenie Hiszpanii Polaków wdrożono procedurę sprowadzenia ich do Polski. Osoby zatrzymane w Polsce zostały tymczasowo aresztowane przez sąd na okres trzech miesięcy.
– Ta realizacja to kolejny sukces będący efektem międzynarodowej współpracy polskich i hiszpańskich organów ścigania za pośrednictwem Europolu. Operacja ta była prowadzona w ramach projektu ON NETWORK - finansowanej przez Unię Europejską inicjatywy mającej na celu zwalczanie działających w Europie zorganizowanych grup przestępczych najwyższego szczebla. Projekt prowadzony przez włoską Direzione Investigativa Antimafia (DIA) został zainicjowany w siedzibie Europolu w 2018 r. i obejmuje 27 służb (LEA - Law Enforcement Agencies) reprezentujących 22 kraje oraz Europol. W tej sprawie współpracowano także w ramach Eurojust – poinformowała Prokuratura Krajowa.