Polscy lekarze na prochach. Liczba uzależnionych szybko rośnie

Żeby zdobyć lekarstwa, okradają szpitalne szafki. Biorą tyle, że zapominają o dyżurach i operacjach. I za nic nie przyznają się do uzależnienia.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Ewelina Lis
Newsweek Polska

Odsłony

1313

Żeby zdobyć lekarstwa, okradają szpitalne szafki. Biorą tyle, że zapominają o dyżurach i operacjach. I za nic nie przyznają się do uzależnienia.

– W Polsce lekarz może kraść leki aż do śmierci – zauważa sentencjonalnie dr P., anestezjolog ze szpitala na południu kraju. Na jego oddziale w ostatnich latach trzech młodych lekarzy zostało przyłapanych na kradzieży i zażywaniu fentanylu – leku używanego w czasie znieczulenia, sto razy silniejszego niż morfina.

Anestezjolog P.: – Tego używa się całe cysterny. Dawkuje się w zależności od rodzaju zabiegu, wagi pacjenta. Jeden dostaje więcej, inny mniej. To stwarza pokusę. Kłopoty zaczynają się wtedy, kiedy kradnie się tyle, że nie ma już jak tego rozpisać.

Wszyscy lekarze działali tak samo: pacjentowi podawali mniej ampułek niż było rozpisanych w karcie, a resztę zabierali dla siebie. Wszyscy trzej już nie żyją.

Najszybciej uzależnił się D., w kilkanaście miesięcy zmienił się nie do poznania. Nagle przestał rozmawiać z ludźmi, nic go nie interesowało, zapominał, że miał pójść zbadać pacjenta. Znaleziono go martwego, poparzył się pod prysznicem.

O H., drugim z uzależnionych anestezjologów, mówiło się, że nie poradził sobie z prowadzeniem oddziału. Po jego śmierci okazało się, że za kradzieże został wcześniej wyrzucony z innego szpitala. Ale dyrektor nie chcąc psuć mu kariery, nie wspomniał w papierach o znikających ampułkach. H. zmarł na udar. M., trzeci z tych lekarzy, przed śmiercią zwierzył się koledze, że nie daje rady. Dragi to jedyny guzik, który wyłącza u niego stres.

Skalę problemu trudno oszacować. Niemieccy i amerykańscy badacze uważają, że w najtrudniejszych specjalizacjach problem może mieć już co piąty lekarz.

Niedawno Niemcy odkryli, że w ciągu ostatnich lat liczba zwolnień lekarskich dla medyków z powodu zatrucia psychotropami wzrosła aż o 17 procent. W Polsce nowych badań na ten temat nie ma. Dwie dekady temu naukowcy ze Śląskiej Akademii Medycznej przeanalizowali problemy pacjentów klinik psychiatrycznych. Już wtedy z pewnym zdumieniem odkryli, że wśród uzależnionych lekarzy, którzy już trafili na leczenie, tylko 30 proc. ma problem z alkoholem, a prawie 70 proc. szprycuje się lekami.

– Gdy zaczęło być nagle głośno o pijanych medykach na dyżurach, spora część z nich odstawiła wódkę i przerzuciła się na inne substancje. Wygodniejsze, pozornie bezpieczne. W końcu leków tak nie czuć i dlatego trudniej je wyłapać – tłumaczy Robert Rejniak, specjalista terapii uzależnień z Bydgoszczy. Do jego gabinetu trafiają lekarze różnych specjalizacji, ale najczęściej chirurdzy. 35–55 lat. Młodsi pobudzają się kokainą. Starsi wyciszają lekami. To ci senni. Ci, co nie kontrolują czasu. Mówią, że będą za pięć minut na bloku operacyjnym, a przychodzą za półtorej godziny. Zdarza się, że zapominają o dyżurach.

– Często leki to domowy sposób na wychodzenie z alkoholizmu. Lekarze uprawiają takie samoleczenie latami. Do nas na oddział trafiają już najczęściej po długotrwałym serwowaniu sobie koktajlu z tabletek lub kuracji dożylnych. Niektórzy twierdzą, że leki nasenne nie uzależniają, ich poziom wiedzy jest fatalny, żenujący. Niektórzy mają tak zniszczone żyły, że nie ma już miejsca na wkłucie. Majaczą, nie odróżniają dnia od nocy – opowiada psychiatra dr Bogusław Habrat, kierownik Zespołu Profilaktyki i Leczenia Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Prof. Piotr Gałecki z UM w Łodzi, konsultant krajowy ds. psychiatrii, zauważa, że często uzależniają się wybitni lekarze. Ci, którzy osiągnęli sukces i czują, że są niezastąpieni. Przede wszystkim anestezjolodzy, neurochirurdzy, chirurdzy, onkolodzy, kardiochirurdzy i transplantolodzy. – Ciągle muszą być w gotowości, nie mogą pozwolić sobie na odpoczynek, muszą być jak maszyny.

Oceń treść:

Average: 9.2 (5 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana
  • Tripraport

Pozytywne nastawianei do świata, radosne oczekiwanie na THC. Dom kolegi, wolny od jakichkolwiek niewtajemniczonych osób.

Szedł chodnikiem, czując się na wpół przytomny. Ostatnio źle sypiał i jego „trzeźwość” była absurdem, względna niczym filozoficzne prawdy, w które starał się wierzyć, by jakoś odnaleźć swoje miejsce w świecie. Bez używek wcale nie był skupiony i obecny. Odpływał. Niemalże śnił na jawie. Wmówienie sobie, że to, co obecnie widział, jest projekcją umysłu, było jednakowoż trudne. Każdy detal tego jesiennego dnia raził oczy urzekającym pięknem, szczegółowością. Jego los zachowywał porządek i trzymał się resztek ładu, co w snach zdarza się rzadko.

  • Szałwia Wieszcza

Autor: altWET

Substancja: Salvia Divinorum x10

Doświadczenia: Mary Jane, hasz, alkohol, extasy, jakieś dopalacze, amfetamina.

  • LSD-25

Hej! Chciałbym się podzielić z wami moimi porzeżyciami po zeżarciu kwasika...





Zresztą muszę nadmienić, że LSD to jest to co najbardziej mi odpowiada. Kwadraty żrę jush jakiś czas i od pierwszego razu pokochałem je... :)))))))))))





W jednym z trip reportów na Neuro Groove przeczytałem ze Bóg przekazł ludziom LSD poprzez ręce p. Hoffmana, aby zobaczyli jaki naprawdę jest świat... To prawda, LSD to furtka do prawdziwego świata.

  • Grzyby halucynogenne
  • Odrzucone TR
  • Pierwszy raz

Wówczas 16 lat, pierwsze razy.

Podróż do Konstancina była żmudna, ale cel był szczytny- 150 suszonych grzybków . Ja i Pingwin zostaliśmy wydelegowani po tenże zakup i jadąc niecierpliwie czekaliśmy na nasz przystanek.

Bez zbędnych opisów. Jest nas piątka- Ja, Pingwin, Ślimak, Rybka i Kaktus. Jedziemy na działkę Kaktusa, oddaloną od Warszawy godzinę drogi. Po dotarciu dzielimy nasz zakup- każdy łyka 30 grzybków (pogryzamy kromkami chleba).

Czekamy.

randomness