Definicja słowa narkonauta
Żaden z dostępnych na polskim rynku słowników, leksykonów, czy encyklopedii nie zawiera definicji słowa narkonauta. A jednak "buszując" po internecie natknąłem się kilka razy na te określenie i bynajmniej nie znalazło się ono na stronach poświęconych zdrowemu trybowi życia. Kim zatem jest narkonauta? Dociekliwi zauważą, że same słowo, to jakby połączenie dwóch wyrazów: narkomana i astronauty. Czy zatem narkonauta, to narkoman marzący o eksploracji kosmosu? Nie zupełnie.
Narkonauta to człowiek, który za pomocą środków halucynogennych odbywa podróże w głąb siebie. Środki, których do tego celu używa, są ogólno dostepne tzn. są to najczęściej rośliny(zwane często enteogenami), które można zakupić w internecie. Narkonauci nie lubią, gdy ktoś myli ich z narkomanami. Tłumaczą, że nie są uzależnieni od żadnych substancji psychoaktywnych. -My nie ćpamy- tłumaczy jeden z użytkowników forum poświeconego substancjom psychoaktywnym- my odkrywamy samych siebie-dodaje.-To jest eksplorowanie własnego wnęrza-wtóruje mu inny forumowicz.
Salvia Divinorum, Ayahuasca, Muchomor Czerwony...
W jaki sposób można odbyć taką podróż? W internecie mnóstwo jest informacji na temat "magicznych roślin". Istnieją specjalne sklepy internetowe, które umożliwiają ich zakup. Najczęściej są to sklepy amerykańskie, angielskie, a także holenderskie(w Holandii część magicznych rośin w tym np. marihuana jest zalegalizowanych i można je kupić w tzw. Coffeshopach). Sklepy te oferują setki różnych roślin, poczynając od zwykłego tytoniu, kończąc na najsilniejszej roślinie psychoaktywnej- "Salvii Divinorum". Roślina ta zawiera prawdopodobnie najsilniejszy środek psychaktywny na Ziemi tzw. Salvinorin. Na jednym z polskich serwisów poświęconych tematyce "hyperrealnej" odnalazłem kilka przetłumaczonych z angielskiego artykułów poświeconych właśnie tej roślinie. "Salvia Divinorum wywołuje absolutnie unikalne efekty, trudne do opisania nawet za pomocą porównań do innych psychodelików."- w taki sposób zarekomendowana została "boska szałwia", bo i tak w środowisku narkonautów się ją nazywa. Jak wynika z informacji zawartych na tych stronach, Salvia Divinorum wywołuje pozytywne efekty jak: ekstremalną zmianę perpsektywy, uczucie głębokiego wglądu we wszystko, czy unikalny wgląd w samego siebie; do negatywnych zalicza się: zbyt intensywne doświadczenia, panikę oraz utrata kontroli nad ciałem.
Inna z substancji, która "wodzi na pokuszenie" narkonautów to ayahuasca.Opis działania tej rośliny zawarł w swojej książce, "Biblii Szamanów", Wojciech Józwiak.Według jego opisu "Ayahuasca (czytaj: "ajałaska") rośnie w dżungli w dorzeczu Amazonki; jest lianą, a jej nazwa w peruwiańskim języku keczua znaczy: "pnącze duchów". Ayahuasca, a ściślej wywar z tej rośliny, jest podstawowym (jeśli tak można powiedzieć) "narzędziem" w rękach curanderos , czyli tubylczych szamanów-uzdrowicieli, jakich spotyka się w lesistych prowincjach Kolumbii, Ekwadoru i Peru." Według Wojciecha Jóżwiaka ayahuasca należy do najsilniejszych środków zmieniających świadomość. Piszę on również, że "Ayahuasca(... )jest środkiem, który uruchamia w człowieku jego uśpione moce i pozwala czynić rzeczy, które zwykle bywają nazywane cudami."; jest środkiem(...)co niebezpiecznym. Jej zażywanie jest ujęte w karby ścisłego ceremoniału, a "(jej) niebezpieczeństwo polega na tym, że niewtajemniczony, który poddaje się jej działaniu, wystawia się na groźbę popadnięcia w obłęd." To wcale nie zniechęca polskich narkonautów. W serwisie "NeuroGroove", który według ludzi zarządzających tą stroną, "jest największym polskim archiwum przeżyć wywołanych dragami, przez niektórych mylnie wsadzanymi do jednego worka o nazwie "narkotyki" " odnalazłem aż osiem "trip-reportów"(inaczej opisy "tripów" czyli przeżyć związanych z zażywaniem substancji psychoaktywnych). Użytkownik o nicku "kuzyn toldzio" piszę: "(...)byłem wszystkim i wszystko było wszystkim - chciałem tego zanim odbyłem podróż, już od kilku miesięcy miałem ten pomysł, żeby rozpłynąć się w rzeczywistości, we wszystkim, zespolić, Ayahuasca dała mi to i więcej...".
Opisane dotychczas przeze mnie rośliny są dostępne jedynie poprzez zamówienie ich ze sklepów internetowych i to nierzadko za duże pieniądze. Okazuję się jednak, że nasze polskie lasy i łąki obfitują w magiczne rośliny np. w muchomora czerwonego, czy tzw. grzybki halucynogenne. Każdego z nas przestrzegała pewnie babcia, że muchomor czerwony to bardzo trujący grzyb i nie należy go nawet dotykać. Narkonaci nie dotykają muchomorów... oni odważają się je spożywać! I znowu pomocny przydaje się internet, w którym "na pęczki" znajdziemy artykułów o przygotowaniu muchomora czerwonego do spożycia. Spożywanie muchomora czerwonego nie dziwi specjalnie narkonauty, który wie, że "(...)niezwykła wytrzymałość, niewrażliwość na ból uczestniczących w wyprawach wojennych Wikingów była efektem rytualnego wypijania przed bitwą wzmacniającego napoju, którego głównym składnikiem był muchomor czerwony.", jak to opisuje w swojej książce, "Wikingowie, wilkołaki i halucynogeny" Jerzy Tomasz Bąbel.
Nawet kucharki, dodając do potraw gałkę muszkatołową, raczą gości owocem rośliny, która w nadmiarze wywołuje bujne wizje i halucynacje. Magiczne rośliny są więc wszędzie i od lat spożywane były przez ludzi...
Witkacy - guru polskiego narkonauty
Czy istnieją słynni narkonauci? Kogo dziś moglibyśmy tak nazwać? Z pewnością Stanisław Ignacy Witkiewicz mógłby być uznany za największego polskiego narkonautę. Nie tylko pisał on na temat substancji psychoaktywnych, ale także zażywał je na potęgę i pod ich wpływem tworzył. Witkacy malował obrazy będąc pod wpływem meskaliny. Przelewał na płótno uzyskiwane w ten sposób niezwykle barwne wizje i zmiany form.
Narkonautą nazwalibyśmy też niejakiego Alexandra Shulgina, twórcę ponad 100 nowych narkotyków, z których tylko kilkanaście jest jak dotychczas nielegalne.Ten osiemdziesięcioletni doktor biochemii szczegółowo opisał i przetestował np. MDMA(słynne Ekstazy). Mając wolną reke w badaniach Shulgin eksperymentował ze środkami psychodelicznymi, testując je na sobie. Razem z żoną napisał dwie książki poularno-naukowe "TiHKAL" i "PiHKAL" propagujące "bezpieczne" korzystanie z niektórych narkotyków.
Innym narkonautą był niejaki Timothy Leary, amerykański ex-profesor Harvardu, pisarz, psycholog i znany orędownik stosowania psychodelicznych narkotyków. Autor psychodelicznej sentencji: Turn on, tune in, drop out (Włącz się, dostrój i odleć), która zachęciła hippisów do próby przeprowadzenia zmian przy pomocy narkotyków. Przesiedział w więzieniu ponad połowę swojego życia.
Kartka na szyi
Eksplorowanie własnej duszy może być ciekawym zajęciem, ale niesie ono ze sobą wiele niebezpieczeństw. Magiczne rośliny nie mają ulotek informacyjnych, dlatego narkonauta powinien wiedzieć wszystko o zażywanej substancji. Przezorni narkonauci przed zażyciem czegokolwiek zawieszają sobie kartkę na szyi, co zażyli i w jakiej ilości. Trzeba uważać, nikt przecież nie chciałby skończyć w pokoju bez klamek i z gumowymi ścianami...
Komentarze