Czytając to, chcesz słuchać to: https://www.youtube.com/watch?v=HahZvGaaWHU
Od ostatniego raportu sporo się zmieniło...
Faktycznie zacząłem ćpać i to tak hopsasa nawet...
Policjanci zlikwidowali w podłódzkim Rzgowie profesjonalną plantację konopi indyjskich, z których można wytworzyć narkotyki o wartości ponad 700 tysięcy zł.
Zatrzymano dwóch mężczyzn w wieku 28 i 29 lat - poinformowała Mirosława Kraszewska z biura prasowego łódzkiej policji. Według policji, w wynajmowanym domu mężczyźni uprawiali około 500 krzewów konopi indyjskich. Każdy miał około 1,5 metra wysokości.
W trzech pomieszczeniach mężczyźni uprawiali konopie, urządzając im doskonałe warunki do wegetacji - było tam odpowiednie oświetlenie, wentylacja, termoregulatory i komputerowe nawadnianie - dodała Kraszewska. Według szacunków policjantów, linia produkcyjna warta jest co najmniej 100 tysięcy złotych.
Rośliny były na miejscu suszone i przygotowywane do sprzedaży; 1 gram narkotyku kosztował 20 zł. Policjanci zabezpieczyli kilka worków gotowego suszu oraz nasiona, a także sadzonki przygotowywane do następnej uprawy. Okazało się też, że mężczyźni okradali zakład energetyczny, nielegalnie pobierając prąd.
Zabezpieczono dwa samochody - bmw i opla astrę - należące do podejrzanych, którzy są dobrze znani organom ścigania. Policja ustala inne osoby zamieszane w ten proceder. Za produkcję i sprzedaż narkotyków grozi kara do 15 lat więzienia.
Czytając to, chcesz słuchać to: https://www.youtube.com/watch?v=HahZvGaaWHU
Od ostatniego raportu sporo się zmieniło...
Faktycznie zacząłem ćpać i to tak hopsasa nawet...
początkowo puste mieszkanie, ja z kumplem w dobrych nastrojach
Początek gdzieś ok godziny 10. W moim umyśle lekka ekscytacja z racji braku świadomości tego co się będzie działo dalej. Dreszcz emocji, który jest dobrze znany w momencie, gdy robimy po raz pierwszy coś potencjalnie obarczonego ryzykiem. Jeszcze przed zażyciem pomyślałem o intencji, która będzie mi towarzyszyć w trackie. Czułem ogromny szacunek do tej substancji, bo wiedziałem, że jest ona w stanie mnie z łatwością pokonać. Chciałem, żeby ten trip był dla mnie najbardziej wartościowym wydarzeniem z punktu widzenia mojej podróży duchowej. Czy tak się stało? Czytajcie dalej.
Pewnego pięknego dnia :) kupiliśmy sobie z J. motorole, mieliśmy je
rozłożone na 2 dni.Pierwszego wieczoru drops nie mógł mi się
załadować (a nie była to moja pierwsza piguła) i cały czas
chodziłam i marudziłam.
Nastawienie: podekscytowanie, długo czekałem by skosztować metocynę. Liczyłem na spotkanie z drugą stroną życia, przybliżenie do Matki Natury, przeżycie enteogeniczne i mistyczne. Byłem sam, miałem nadzieję na uzyskanie mistycznych i osobistych doświadczeń, a do tego towarzystwo nie sprzyja. Miejsce: najpierw dom, spacer do sklepu i parku, potem znowu dom.
W dniu wczorajszym doszła długo oczekiwana paczka. A w niej 100 mg 4-HO-MET. Dawkowanie wg Shulgina to 10-20 mg doustnie. Nie czekając długo zażyłem ~10 mg doustnie i zaczekałem na efekty. Była godzina 13.07. Po regulaminowych 30 minutach poczułem się jakbym wziął antydepresant: citaproam, albo tianeptynę. Jednak uznałem że to było za słabo. Po godzinie wziąłem drugą taką samą porcję. Od tej pory zaczyna się właściwy opis podróży.
Komentarze