Czy jest możliwe, aby przerażające informacje z "wielkiego świata" można było umiejscawiać w realiach małomiasteczkowej scenerii? Bywa, że połączenie obaw oraz iluzji wyłoni przypadkiem obraz, do jakiego trudno byłoby nam przywyknąć. Odsłanianie niektórych, skutecznie dotąd skrywanych zakamarków, przypomina balansowanie na krawędzi fikcji, w którą po stokroć łatwiej uwierzyć aniżeli zmierzyć się z prawdą! Dotknijmy w myślach problemu, który dla wielu jest tematem drażliwym, dla innych wstydliwym, a dla znamienitej większości wręcz abstrakcyjnym.
Większość z nas postrzega osoby zażywające narkotyki w podobny sposób jak niegdyś mój rozmówca, który w wielkim uproszczeniu, podsumował: "ci, co słuchają mocnych bitów - palą marihuanę raz na dwa miesiące (z uwagi na małe środki); ci przez duże P, co słuchają mocnych bitów z "posmakiem metalu" - biorą raz na miesiąc (bo potrzebują częściej); disko-muły (przypuszczalnie bywalcy dyskotek) zazwyczaj kupują "amfę" (amfetamina).
Celowo nie przytaczam nazw określonych subkultur, bo wielu spośród ich przedstawicieli ma wrogie nastawienie do narkotyków i ostro protestuje przeciwko takiemu zaszufladkowaniu.
Te pseudo-fachowe określenia, funkcjonujące od lat wyprowadzić mogą z głębokiej nieświadomości i przeświadczenia, jakoby małe środowisko mogło być skuteczną ochroną przed zgubnymi zagrożeniami. Nie jesteśmy bezpieczni, nasze dzieci też nie są bezpieczne - nawet jeśli tak nam się wydawało. Rzeczywistość bywa różna, a już na pewno mało radosna. Opowieści dumnych ze swej postawy młodych osób (granica wieku czasem sięga 13 lat), pozwalały stwierdzić, iż wielu z nich do perfekcji opanowało sztukę wyprowadzania w pole rodziców, opiekunów i nauczycieli. Gratulować im czy ganić, że jesteśmy tacy naiwni i pewni swych racji?!
Charakterystyczny zapach palonej "trawki" w pokoju z powodzeniem przed rodzicami tłumaczą np. nagrzanym telewizorem, przypalonym plastikiem, płytką ebonitową itp. Przyłapani na tzw. "haju" przyznawali ze "skruchą", że wypili jedno piwo, co wielu dorosłych, mimo chwilowego sprzeciwu, przyjmowało z niejaką ulgą - "bo przecież wszyscy piją i nic takiego się nie stało, jeśli raz się dziecku zdarzy".
Wiadomo, że czasem wygodnie jest nie dostrzegać, że niegdyś głębokie spojrzenie naszych pociech cyklicznie się zmienia. Już młodzi, mniej zaawansowani adepci, po oczach swych "narkotykowych pobratymców" doskonale rozpoznawali: kto i co brał? Podobno po marihuanie - oczy świecą, a po amfetaminie źrenice powiększają się do zdumiewających rozmiarów. Szczególną ostrożnością powinny wykazać się adorowane na dyskotekach dziewczyny, którym "stawiane" są drinki z dodatkami.
Kiedy więc należy zacząć stosować zasadę ograniczonego zaufania i dokładnie obserwować nasze potomstwo, skoro granica wieku "brania" bywa tak płynna i niestety systematycznie się obniża?
Powszechnie znana jest radość 14 - 15 latków, którzy po "małym skręciku" na przerwie, bezkarnie "targają łacha" z nauczycielki. Podobno ostrożnie należy postepować z "kometami" (reszta prochu na szkle lufki), których wciągnięcie może sparzyć język. Wtedy w domu można mówić, że "gorący kubek" był za gorący. Po "przejaraniu" można spodziewać się kłopotów żołądkowych. Szczególną, naturalną rolą wytyczoną rodzicom jest obserwowanie i reagowanie na widoczne i niepokojące symptomy.
Obowiązkowym zadaniem rodziców jest więc dostrzeganie że z ust dzieci wydobywa się dziwny zapach, nastepuje radykalna zmiana zachowania, wzrok staje sie smętny, nasze pociechy wytrzymują zdumiewająco długo bez snu, lub przesadnie, przesypiają całe dnie. Nie dajmy sobie wmówić, że poklejone włosy dziecka są skutkiem prac modelarskich. Jeśli podejrzewamy, że nasz syn, lub córka jest potencjalnym "wąchaczem" - ratujmy go natychmiast! Wąchanie, wbrew pozorom, łagodnego kleju przynosi zgubne skutki i prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu.
O powszechnym pseudo recyklingu plastikowych butelek wiadomo od dawna. Funkcjonują one podobno w postaci super opakowania do brania amfetaminy, tudzież do palenia jednego super mocnego skręta. Używana do tego celu woda zwiększa tak zwanego "powera". Pewnym novum sztuki, niekoniecznie kulinarnej, jest zastosowanie folii aluminiowej, stosowanej do pieczenia ciast i mięs. Umożliwia ona podgrzanie prochów w warunkach polowych, lub w warunkach wyjątkowo nie sprzyjającej atmosfery w domu.
Podobno dostać można wszystko. To tylko kwestia kasy. W razie braku, zawsze można od "młodego" pożyczyć dwa złote na wieczne nieoddanie. Niestety, wyłudzanie ma również miejsce przed niektórymi barami, wypożyczalniami kaset wideo, sporadycznie pod dyskotekami. Metoda jest zawsze taka sama. Celem ataku są młodsi, słabsi i koniecznie zasobni finansowo. Czy jest możliwe, by powszechnie funkcjonował tak przerażający katalog, jak przedstawiony niżej?
Podobno: haszysz o średnicy 0,5 na 0,5 cm., cieniutki i przypominający kostkę rosołową, można dostać za 30 złotych. Z uwagi na niewielkie rozmiary traktowana jest jako dodatek dla urozmaicenia papierosowego odurzenia. Jeden gram "dobrej" marihuany, na sześć lufek, na małomiasteczkowym wolnym rynku kosztuje 30 złotych. Podróbki ekstazy kursują po złociaku (jeden złoty). W okresie wzmożonej potrzeby finansowej, pseudo kupcy, wprowadzają super obniżki, bonifikaty i ekstra-okazje. Do nabycia jest przepis cud, na pieprz i majeranek - jak dla frajera - po 20 złotych, a dla stałego, szczególnego odbiorcy, za jedyne 5 złotych.
"Na pieprz i majeranek można nabrać tylko raz - tłumaczył niegdyś rozmówca. Trzeba było szukać wyjątkowego frajera. W kryzysie najlepiej było wziąć nasionka samosiejki i zmielić z łodygami zielska z ogródka". Luksusowe towarzystwa mogą brać haszysz zwany czekoladką, niedostępny dla "pospólstwa": 2 cm na 2 cm na 8 mm, utrzymujący się w stałej cenie 80 złotych. Ogólnie dostępna lufka to koszt 0,25 złotych, a lufka z tak zwanym kominem to wydatek rzędu 6 złotych. Ulubionym kolorem dla marihuany jest soczysta zieleń. To towarzystwo wzajemnej adoracji cechuje bardzo dobrze zorganizowane działanie. Dla nich świąteczny dzień, kiedy można popalić, jest dopracowany w najmniejszym szczególe. Wcześniej dokonuje się wyboru i ilości planowanego zakupu, na którego środki pochodzą z solidarnej zrzutki wszystkich zainteresowanych.
Przytaczać można by długo całą gamę atrakcji z życia tych młodych ludzi. Tylko w jakim celu? Kto chce, dostrzeże nieprawidłowości. Kto jednak pragnie pozostać w błogiej i bezpiecznej krainie ludzi niedowidzących, tam właśnie pozostanie.
Cena zaufania to test dostępny w aptekach, za 30 zł, który wskaże, czy nasze dziecko brało narkotyk w ciągu siedmiu dni.
Komentarze