The Peyot Story

by Bernard Roseman

Anonim

Kategorie

Źródło

"The Peyot Story" - Wishire Book Company 1963.

Odsłony

11531
Podsylam opis przeżycia po Peyotlu, którego doświadczył Bernard Roseman, gdy wraz z członkami Native American Church uczestniczył w sakramencie w późnych latach `50. To je ino fragmencik całości. a calosc to "The Peyot Story" - Wishire Book Company 1963.

..........................................

Jedynym umysłem, który zbłądził poza zgromadzenie był mój własny. Powtarzający odgłos bębnów wstrząsał moim istnieniem. Nie mogłem rozpoznać szałasu z wnętrza własnej czaszki. Podryfowałem jeszcze dalej, aż zupełnie straciłem świadomość dźwięków i obecności innych. Zbliżyłem się do dużej, purpurowej zasłony i dotykając jej, ujrzałem jak rozpada się na kawałki. Moim oczom ukazał sie cudowny świat. Był on skąpany w malutkich, błyszczących kryształach. W tej chwili trwała absolutna cisza, z niej zaś tworzyła się cicha pieśń, która zdawała się nie mieć końca. Krople czystego, litego srebra padały z nieba, a każdy nieistniejący dźwięk przeobrażał się w najczystsze światło. Każdy widok w tym najpiękniejszym ze światów przedstawiał nieskończoną doskonałość, a każdy szczegół wyraziście oddzielał się od pozostałych.

Wszędzie znajdowały się obiekty o kształcie ząbków, zbyt perfekcyjne, abym mógł je znać z życia codziennego. Ząbki te wirowały w przeciwnych do siebie kierunkach bez innego celu niż ISTNIENIE. Cały ten świat zamknięty był w dużej, okrągłej kopule i zawierał miliony replik tego samego świata, każda reprezentująca inny pokład świadomości. Każdy ze światów oddalony był od kolejnego o kilka cali, a gdy przesunąłem mentalnie wszystkie o kilka stopni - spotkały się i utworzyły jeden, kompletny świat. Nastał stan doskonałego porządku. Zaśmiałem się ze swoich uprzedzeń, które wcześniej uznawałem za grzechy.

Egzystowałem sobie w bezczasowej "pulsacji" będącej mostem pomiędzy wszystkimi barierami. Doświadczałem różnych typów wieczności i poznałem znaczenie słowa nieskończoność. W końcu zrozumiałem relacje wszelkich istniejących na świecie rzeczy i zjawisk.

Wszystkie obiekty zdawały się być absolutnie kompletne i skończone, a gdy egzaminowałem każdy z osobna - widziałem wiele innych światów w nich zawartych. Z kolei gdy kontemplowałem jakikolwiek z tych światów, widziałem w nim jego własne obiekty, z których każdy postrzegałem jako kolejny świat. I tak w nieskończoność. Wszystko wydawało się świeże i nowe, trwało w nieustannym biegu i płynności, każdy przedmiot stawał się jeszcze nowszy niż był przed momentem.

Wszystkie moje zmysły stopiły się i stały się jednością, jako że wszystko, co postrzagały było przez nie obejmowane i pieszczone. Tysiące odczuć gromadziło się we mnie, wirując i zamieniając się w fale punktów kulminacyjnych, które wynosiły mój umysł do jeszcze wyższych poziomów. Początek był momentalnie zapominany, a koniec nie był widoczny. Znalazłem sie w miejscu mojego pochodzenia. Gdy każda tajemnica objawiała mi swą naturę, towarzyszyły temu olbrzymie wybuchy wibrującego koloru, płynące ciecze formowały perfekcyjne morze promieniującego piękna.

I stało się w końcu dopełnienie wszystkiego. Ogromny wybuch przepięknych emocji "przelał" się do niewielkiej muszelki, która poczęła rosnąć. W końcu osiągnęła maksymalny rozmiar i pękła zamieniając się w cudowny biały kwiat, który z kolei w zaczął również rosnąc w wolnym tempie. Po osiągnięciu ekstremum, płatki poczęły się zamykać, aby odpocząć...

Pływałem tak w tym niebie satysfakcji i zadowolenia przez nieskończony czas. Wtem usłyszałem w oddali grzmiący dźwięk, a mój świat trysnął wibrującym kolorem. Dźwięk stał się głośniejszy, a ja zostałem "teleportowany" spowrotem przed purpurową kurtynę.

Gdy "powróciłem" do szałasu ujrzałem siebie jako olbrzymi magnes, a wszystkkie moje światy, jako przyciągnięte do mnie opiłki metalu. Niechętnie podniosłem powieki, ujrzałem wokół mnie wciąż tańczących i śpiewających Indian. Oczy napłynęły mi łazami, gdy pomyślełem sobie o świecie, który doczeka się pewnego dnia mojego przybycia. Nastąpił spokój, którego do tej pory nie znałem i uświadomiłem sobie, że to dokładnie taki sam spokój, jaki następuje gdy życie zamienia się w śmierć.

Rozejrzałem się dookoła czując sie bardziej Indianinem niż białym. Wciąż byłem niesiony przez rytm pieśni, gdy wspólnie składaliśmy podziękowania Pioniyo.

...........................

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Alai (niezweryfikowany)

O Boże... jakie to piękne... kiedyś dostanę Peyotl, stanowczo :)
wogule to pucek (niezweryfikowany)

jestem nalogowym pozeraczem tripow w kazdej poistaci ale pejotla jeszcze nie jadlem gdzie go dorwac chce tez przezyc taka bombke
allchemic (niezweryfikowany)

..... piekne!!!! ..... ja to tylko uszczyplem tego <br>..... jest po co zyc!!!!!!!!! ............
Sm0kus (niezweryfikowany)

Sam osobiscie nie uzywam narkotykow, ale ten opis jest wspanialy uzywajac samej wyobrazni. Nie chce wiec myslec jaka musiala byc wersja realna. Piekne.
niefart (niezweryfikowany)

Nabędę sadzonkę, bądź ziarna peyotla, albo san pedro. Kontakt mailem.
tata (niezweryfikowany)

Nabędę sadzonkę, bądź ziarna peyotla, albo san pedro. Kontakt mailem.
Światłość nad ś... (niezweryfikowany)

Nabędę sadzonkę, bądź ziarna peyotla, albo san pedro. Kontakt mailem.
Diabeł (niezweryfikowany)

gdzie to mozna dostac? :D :D :D
pee (niezweryfikowany)

gdzie to mozna dostac? :D :D :D
Anonim (niezweryfikowany)

nie wiesz to sie dowiedz.psie.
P.J.L. (niezweryfikowany)

gdzie to mozna dostac? :D :D :D
porada (niezweryfikowany)

dla wszystkich ktorzy przypadkiem wybieraja sie do Londynu na wakacje - zarobione pieniadze najlepiej spozytkowac wlasnie na Peyotl ktory tam sprzedawany jest w CamdenTown...nie brakuje rowniez grzybow!polecam!ceny grzybow:15funtow za 2swieze grzyby. 25futnow za maly kaktus - Peyotl. <br> <br>Przed spozyciem warto poczytac - chcialbym zeby wszyscy jedli tego jak najwiecej, bo to pomaga bardzo zyc :)
Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina

S&S : Dom kumpla, nazwę go "C", i drugi kumpel niech będzie "Z".

Doświadczenie : Kofeina, Tytoń, Alkohol, THC, DXM.

Dawkowanie : 3 saszetki 'Tantum Rosa'

Jest ok. godz. 18.00, wsypuje z kumplem do szklanki zawartość saszetki, i nalewam wody. Mieszamy. Gotowe !

  • 3-MMC
  • Mefedron
  • Tripraport

Późny niedzielny wieczór, sam w domu. Czuję spokój ducha, ale też zmęczenie, po powrocie od dziewczyny. Wziąłem u niej 150mg Pregabaliny, także mnie zmuliło (albo doszło do mnie zmęczenie po niezbyt dobrze przespanej nocy) i prawie u niej zasnąłem, ale już mi trochę lepiej po tym jak się przewietrzyłem wracając. Wczoraj i przedwczoraj również wziąłem kolegę mateusza, poniżej napiszę ile dokładnie co i jak, bo może kogoś ciekawić, a drugich już niezbyt. Kontynuując - dobry dzień, myślałem że będę miał zjazd lub że się nie obudzę zbyt wcześnie i jak zawsze kolega mnie zdziwił, bo było wszystko dobrze, spokój i radość ducha (już na trzeźwo oczywiście). Jedyne co mnie irytuje w cholerę to dekoncentracja, za nic w świecie nie mogę się skupić, jutro pewnie będę miał to ponownie, ale chce to ograniczyć najbardziej jak się da, dlatego biorę pare suplementów, ale to opisze kiedy co i jak już w tripraporcie poniżej. Dzisiaj biorę to tylko, aby napisać swój pierwszy raport, bo bardzo mnie to "kręci", wiem kiedy dać upust i jak już czuję, że coś jest nie tak, to przestaje. Przy zjazdach następnego dnia nie kusi mnie aby zapodać znowu, ale właśnie przeciwnie - wiem, że to koniec i muszę przestać na dłuższy czas. Więc na najbliższy czas nie będę spotykał się z tym kolegą. Piątek - zapodałem wtedy doustnie jakieś 300mg-350mg, nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się że było to 350mg. Trochę wtedy mi się problemów nazbierało i pomyślałem "czemu nie i tak nie mam co zrobić w aktualnej sytuacji, a dawno nic nie brałem". Następnie zrobiłem parę ważniejszych rzeczy, które wydaje mi się że trochę pomogły mi na dłuższą metę z tymi wspomnianymi problemami, których wole nie zdradzać. Sobota - ok. godziny 23 zapodałem donosowo 60mg, było wszystko czuć dobrze, nie było to tak mocne i inwazyjne jak za każdym razem (chodzi mi tu o euforie i uczucia miłości, empatii itp. ; nie lubię tego odczuwać w taki sposób, na ogół jestem osobą miłą i bardzo współczującą, co nie oznacza, że jak ktoś mi zrobi krzywdę to ja mu nadstawię drugi policzek, co to to nie ;)) wracając, czułem dobry speed, czyli to co tak uwielbiam i dość dobre, ale nie inwazyjne uczucia empatii itp. jak to jest w wyższych dawkach. Z tego co zauważyłem to przy mefedronie i jego izomerach przy niższych dawkach głównie wzrasta "uczucie szybkości", a już przy wyższych głównie euforia i empatia. Następnie 2-3h po tym jak mi zaczęło schodzić, zapodałem doustnie 240mg, poczułem wydłużenie efektu zejścia i może lekko większe pobudzenie, i tyle. Zasmuciło mnie to, ale cóż czasami tak bywa. WAGA - 80kg (wzrostu nie podaje, bo jeszcze ktos mnie namierzy, ale mega niski ani ulany nie jestem)

*Od razu chciałbym powiedzieć, że jestem na cyklu testosteronowym enanthate, 300mg/E7D, więc może to dawać lekkie różnice. Nie, nie jestem trans, przygotowywuje się do zawodów sportowych i zgadzam się, próbowanie mefedronu raz czy dwa w porównaniu do cyklu w tym wieku to całkowita głupota, i nikomu nie polecam tego robić, ale oczywiście robicie wszystko na własną kartę. No i przecież ten mój wiek to może być fikcja haha. Miłego czytania.*

22:40 - T-50m -  wziąłem ok. 1g Witaminy C.

 

*ODTĄD PISAŁEM JUŻ PO WZIĘCIU!*

  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

piękne naturalne otoczenie z raczej takim sobie nastawieniem.

Przychodzi taki dzień w życiu, kiedy trzymasz w swojej dłoni mniej więcej garść grzybów i jest Ci wszystko jedno, gdzie ślepy los zawieje twoje życie. Takiż dzień spotkałem na swojej drodze. Nagły impuls skierował mnie do lasu. Udaję się daleko od bezpiecznego miejsca, zastanawiając się nad sensem bezsensu moich decyzji. Mój pociąg odjechał, a ja rozgościłem się w nim jak czeska prostytutka w stodole. Trzymam fason i idę dalej.

  • Bad trip
  • Powój hawajski

Sam w domu, czas akcji wieczór/noc. Chęć zrelaksowania się.

Akcja tripa miała miejsce całkiem niedawno, bo 4 miesiące temu (chociaż ja mam wrażenie jakby minęły wieki). Był wtedy lipiec, ja chciałem troszkę potripować z kumplem z którym od dawna się na powój ustawiałem. Niestety nie mogłem się z nim dogadać. cały czas coś mu wypadało. Ostatecznie stwierdziłem, że się z nimi nie dogadam i postanowiłem, że sam potriupuję w domu.

randomness