Dzieci złożone w ofierze przez Inków były odurzane

O tym, że dzieci składane w ofierze przez Inków 500 lat temu na szczytach wulkanów były odurzane z pomocą liści koki i substancji halucynogennych świadczą wyniki badań toksykologicznych. Przeprowadził je międzynarodowy zespół naukowców, wśród których były badaczki z UW i UMK.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Nauka w Polsce - PAP
Szymon Zdziebłowski

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

86

O tym, że dzieci składane w ofierze przez Inków 500 lat temu na szczytach wulkanów były odurzane z pomocą liści koki i substancji halucynogennych świadczą wyniki badań toksykologicznych. Przeprowadził je międzynarodowy zespół naukowców, wśród których były badaczki z UW i UMK.

Archeolodzy znają już kilkanaście miejsc na terenie Peru, gdzie ok. pół tysiąca lat temu na szczytach gór lub wulkanów Inkowie składali dzieci w ramach tzw. rytuału capacocha. Bioarcheolog z Centrum Badań Andyjskich Uniwersytetu Warszawskiego (CEAC) w Cuzco Dagmara Socha od kilku lat bada te szczątki dzięki współpracy pomiędzy CEAC a Universidad Catolica Santa Maria w Peru. Drugą Polką zaangażowaną w badania jest Marzena Sykutera z Collegium Medicum UMK w Toruniu.

Właśnie ukazał się artykuł w “Journal of Archaeological Science: Reports” (https://doi.org/10.1016/j.jasrep.2022.103415), w którym opisano wyniki analiz toksykologicznych z próbek pobranych z dwóch zmarłych dzieci złożonych na szczycie wulkanu Ampato w Peru.

Jeden z autorów artykułu dr Johan Reinhard kilka dekad temu znalazł te szczątki w ramach grantu National Geographic. Były pochowane pozycji siedzącej poniżej szczytu wulkanu Ampato na wysokości 5800 m n.p.m. Jedno ze zmarłych dzieci przechowywane jest w specjalnej komorze Museo Sancturios Andinos w Arequipie, bo zachowało się w formie zamarzniętej mumii.

Naukowcy pobrali próbki z paznokcia u stopy sześcioletniego chłopca i włosa sześcioletniej dziewczynki. Wykryto w nich substancje, które wskazują na to, że dzieci żuły liście koki. Substancje w nich zawarte podwyższają ciśnienie krwi i pobudzają, wprowadzają w stan euforii i dobrego samopoczucia.

“Koka pomaga lepiej radzić sobie z chorobą wysokogórską. Być może dzieci pochodziły z niżej położonych terenów i źle znosiły wędrówkę na szczyt wulkanu, który wznosi się na blisko 6 tys. m n.p.m. Tymczasem kapłanom zależało, żeby dzieci były w dobrym nastroju, bo ich dobre samopoczucie mogło pomóc przebłagać bogów w czasie rytuału, w wyniku którego dzieci uśmiercano" - dodała badaczka.

Okazało się jednak, że dzieci spożyły również halucynogenny napar zwany ayahuasca. Składa się on z lian Banisteriopsis caapi (tę roślinę też się czasem nazywa ayahuascą). Nazwa ta pochodzi z języka Inków - keczua i oznacza "liana duszy" albo "liana zmarłych".

Jak wyjaśniła Socha, Banisteriopsis caapi zawiera harminę, która powoduje mniejsze halucynacje, pobudzenie i zaburzenia rytmu serca, niewyraźne widzenie, niedociśnienie i odrętwienia oraz działa antydepresyjnie.

Badaczka dodała, że do napoju obecnie dodawane są także inne rośliny, ale nie wiadomo, czy tak było także w czasach Inków. Wśród nich jest np. silnie halucynogenna Psychotropia virdis, zawierająca tryptaminy. Jej działanie jest wzmocnione w połączeniu z Banisteriopsis caapi. W czasie specjalistycznych analiz odkryto jednak tylko harminę. “Być może tryptamina nie zachowuje się w szczątkach kopalnych, albo napój był mniej halucynogenny, a głównym celem Inków było jego działanie antydepresyjne” - zastrzegła badaczka.

Inkowie wierzyli - wyjaśniła Socha - że w momencie złożenia ofiary dzieci miały stać się pośrednikami między bogami i ludźmi. "Inkowie uważali dzieci za czyste i nietknięte - taki ich status miał ułatwić nakłonienie bogów do podjęcia określonych decyzji" - tłumaczy Socha. Dzieci były wybierane jako ofiary nieprzypadkowo - najczęściej spośród najważniejszych rodów prowincji. Zdarzało się też, że sami rodzice zgłaszali chęć złożenia ofiary ze swoich dzieci w jakimś konkretnym celu - na przykład, aby zakończyła się susza. "Złożenie ich w ofierze na szczycie wulkanu przez przedstawicieli władcy inkaskiego uważano bowiem za wielki honor" - dodała.

Pielgrzymka z dziećmi wybranymi do złożenia w ofierze mogła trwać nawet kilka miesięcy. Być może dzieci odurzano po to, żeby znosiły tą drogę w lepszy sposób albo pełniły funkcje wyroczni i przepowiadały przyszłość - uważają naukowcy.

Z badań antropologicznych chłopca wynika, że naturalne ścieżki nerwów i naczyń krwionośnych były częściowo zwężone lub zablokowane w kręgach szyjnych. “Mogło to powodować zaburzenia krążenia i omdlenia. Być może też z tego powodu został wybrany jako ofiara, bo kapłani mogli uważać, że był wybrany przez bogów” - powiedziała.

Oba poddane analizom ciała dzieci były rażone piorunami - szczątki chłopca zachowały się w bardzo kiepskim stanie, bo być może uderzyło go kilka błyskawic. Naukowcy uważają, że stało się to już po ich śmierci. A działaniu wysokich temperatur świadczą ślady zeszklonej ziemi w jednym z grobów i silne przepalenia.

Archeolodzy nie wiedzą, jaka była bezpośrednia przyczyna zgonu dzieci. Nie są widoczne ślady uderzeń na czaszkach, jak w innych podobnych przypadkach, możliwe więc, że dzieci pochowano żywcem.

Oceń treść:

Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan
  • LSD
  • Pierwszy raz

Set : Wszystko na czczo, nie jadłem cały dzień. Dawka dekstometorfanu przyjęta z rana, blotter LSD przyjęty dosłownie chwilę przed spotkaniem z Kuratorką, które miało trwać godzinę. Wielkie podekscytowanie nową substancją oraz lekka adrenalina związana z niepewnością, czy czasem kartonik nie wejdzie za wcześnie przez co Kuratorka zauważy, że jestem naćpany. Setting : Moje puste mieszkanie, przygotowany wygodny fotel, muzyka oraz jedzenie, które powinno być ciekawym doświadczeniem na kwasie.

Godzina 14:00, T: zarzucam blotter, za chwilę powinna być Kuratorka.

T+0:03  Kuratorka dzwoni do drzwi, połykam blotter i otwieram jej. Zaczyna się oczekiwanie.

  • Alprazolam
  • Grzyby halucynogenne
  • Marihuana
  • Miks

Miesiąc po ostatniej psychodelicznej podróży; nastawienie pozytywne, ukierunkowane tym razem na interakcję z grupą; domówka w mieszanym towarzystwie (większość osób nam nieznana), w komfortowych warunkach; później opuszczenie lokum.

Druga godzina ekstrakcji 30 gramów topków ze średniej mocy indiki w 250 gramach medium dobiega końca. Parametry procesu i skład ekstrahenta zostały zoptymalizowane na tyle, na ile to możliwe po przeglądzie literatury i zaledwie kilku wcześniejszych próbach w domowych warunkach; jeszcze trochę takiej zabawy i pomysł wypierdolenia z kuchni lodówki na rzecz chromatografu nabierze sensu.

  • Marihuana
  • Marihuana
  • Tripraport
  • Tytoń

Set: Trip z najlepszym przyjacielem (23 lata) oczekiwany przez cały weekend, pozytywne nastawienie na kolejne doświadczenie psychodeliczne, chęć wyłączenia się z życia codziennego i przeżycia czegoś wyjątkowego. Setting: Pokój przyjaciela, obrzeża dużego miasta, miejsce sprzyjające, w domu obecni rodzice przyjaciela. Chłodna noc nadchodzącej wiosny.

Słowo wstępu

Od dłuższego czasu będąc zachwycony klimatem psychodelików, pomimo niewielkiego doświadczenia ze względu na różnorodność, ale za to licznych spotkaniach z THC, postanowiłem opisać Wam moje ostatnie przeżycie z ową substancją.

randomness