Opioidy zabijają Amerykę

Tzw. „kryzys opioidowy”, który w zeszłym roku zabił 64 tysiące Amerykanów (90 osób dziennie) przebija wszystkie poprzednie epidemie narkotykowe w USA. Ale o rodzinie, która na nim zarabia, do niedawna nie mówiło się prawie nic.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Krytyka Polityczna
Anna Popęda

Odsłony

1062

Tzw. „kryzys opioidowy”, który w zeszłym roku zabił 64 tysiące Amerykanów (90 osób dziennie) przebija wszystkie poprzednie epidemie narkotykowe w USA. Ale o rodzinie, która na nim zarabia, do niedawna nie mówiło się prawie nic.

Ten kryzys narastał od lat 90., ale prasa wzięła się za niego dopiero parę lat temu. Początkowo trudno to było ludziom ogarnąć i zrozumieć, bo amerykańska wojna z narkotykami miała dotychczas zupełnie inne oblicze – czarne i naćpane crackiem. Jej nieodłącznymi elementami była przemoc, która usprawiedliwiała wieloletnie więzienie; to dlatego amerykańskie więzienia są napakowane Afroamerykanami. Tym razem ofiarami są przede wszystkim biali, zwykle mieszkańcy mniejszych miast i wsi, niewykształceni i bezrobotni, byli pracownicy fabryk i kopalni. Wiadomo, białych się w Ameryce w więzieniu nie zamyka. Poza tym opioidy mają działanie uspokajające, więc nie prowadzą do przemocy i rozbojów. Ludzie po prostu spokojnie umierają sobie tysiącami w domach. Albo w samochodach. Albo pod płotem. Najważniejsze ogniska to tzw. Appalachia, Nowa Anglia i południowy zachód kraju.

Zaczęło się od masowego przepisywania środków przeciwbólowych opartych na opioidach, które należą do najbardziej uzależniających substancji znanych człowiekowi.

Miały przynosić (i faktycznie przynosiły) natychmiastową ulgę, problem w tym, że prowadziły do błyskawicznych uzależnień. Spora część pacjentów faktycznie ich potrzebowała, ale firmy farmaceutyczne robiły, co mogły, żeby zachęcać lekarzy do przepisywania jak największej ilości recept. Armia „medycznych” przedstawicieli handlowych (rzecz jasna, bez medycznego wykształcenia) przekonywała lekarzy, powtarzając cwane formułki obmyślone przez PR firm. Robili, co mogli, żeby minimalizować i tuszować „pojedyncze” tragiczne przypadki uzależnień i przedawkowań.

W samym centrum obecnego kryzysu znajduje się OxyContin (silny opioidowy lek przeciwbólowy, pochodna kodeiny) wypuszczony na rynek przez firmę Perdue Pharma. Skalę jego konsumpcji pokazuje choćby suma, którą Perdue Pharma zarobiła na jego sprzedaży – 31 miliardów dolarów, bagatelizując jego siłę i celowo wprowadzając w błąd lekarzy i konsumentów. Po serii wielu publicznych pozwów, w 2007 roku firma wreszcie przyznała się do winy i zapłaciła 600 milionów dolarów kary. Pozbyła się przy tym kilku dyrektorów, którym postawiono zarzuty kryminalne. Lek zmienił formę (żeby trudniej go było rozkruszać), ale oprócz formy nie zmieniło się właściwie nic. Business as usual. W efekcie całe wsie i miasta w Pensylwanii i Zachodniej Wirginii są uzależnione lub handlują lekami opiodowymi, a w momencie, gdy uzależnionym kończy się kasa, jedynym wyjściem jest heroina. W biznes zaangażowane są całe rodziny – ojcowie, matki, babcie, które kursują od lekarza do lekarza (czasami do innego stanu), a potem odsprzedają opioidy dalej. Zazwyczaj sami są uzależnieni. Ci, którzy nie dają rady finansowo, przerzucają się na heroinę, która jest tańsza i przeżywa wielki renesans w Ameryce. Problem jest tak poważny, że pod koniec października tego roku Trump ogłosił stan pogotowia – ostatecznie lwia część tych ludzi to jego wyborcy. Appalachia to kraj Trumpa.

Perdue Pharma jest firmą prywatną, należy do jednej rodziny. Mało kto o tym wie, bo rodzina Sacklerów nie afiszuje się ze swoim produktem. Na stronie internetowej trzeba trochę pokopać, żeby doszukać się nazwiska. Sacklerowie (część siedzi w Nowym Jorku, a część w Londynie) nie udzielają wywiadów. Śmietanka towarzyska zna ich jako kolekcjonerów sztuki. Ich nazwisko widnieje na skrzydłach, atriach i pokojach Luwru, Metropolitan Museum i muzeum Guggenheima w Nowym Jorku, a także wielu prestiżowych uniwersytetów takich jak Yale, Cornell czy Columbia. Na temat kryzysu, który jest jednym z najważniejszych problemów współczesnej Ameryki, nie mają do powiedzenia absolutnie nic.

Senior rodu był facetem, który właściwie wprowadził reklamę do świata medycznego; wcześniej łączenie tych dwóch światów było nie do pomyślenia. To on jest odpowiedzialny za promocję i wielką karierę Valium w USA. Dzięki lobbingowi wielkich amerykańskich firm farmaceutycznych, lekarze wprowadzili tzw. skalę bólu od 0 do 10, gdzie dąży się do całkowitej eliminacji bólu. Jeśli coś cię boli, przepiszą ci OxyContin i po sprawie. Witaj w krainie tęczy, możesz z niej już nie wrócić. Nota bene, pierwszym lekiem, na którym Sacklerowi zrobili miliony był MS-Contint, silny lek przeciwbólowy podawany pacjentom hospicjum umierającym na raka. Lek był zajebisty, bo działał jak marzenie. Problem polegał na tym, że kończył się na niego patent, więc trzeba było wymyślić coś nowego… Największa pomyłka przy obmyślaniu OxyContin to przeoczenie problemu uzależnienia, które nie miało znaczenia dla umierających w hospicjum. Innym „genialnym” produktem firmy jest Fentanyl, syntetyczny opioid, sto razy silniejszy niż morfina. Fentanyl robi furorę na środkowym zachodzie Stanów Zjednoczonych…

Najgorsze jest to, że nie można tak po prostu odciąć ludzi od opioidów. Wtedy zostanie im tylko heroina. Jedynym wyjściem są kuracje odwykowe, na które oczywiście nie ma pieniędzy. Mimo deklarowanego „stanu pogotowia”, administracja Trumpa póki co nie przeznaczyła żadnych funduszy na leczenie uzależnionych. Zamiast tego próbuje zabrać ludziom ubezpieczenie zdrowotne (Obamacare), które mogłoby im pomóc w znalezieniu pomocy. W międzyczasie w Waszyngtonie przygotowuje się wielką ustawę podatkową, która ma zmniejszyć podatki dla bogatych i koncernów.

Oceń treść:

Average: 5.7 (7 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Kodeina

humor jak zwykle, poranne lenistwo i nudy; dom, przed kompem

Wstałem, wrześniowy dzień. Słonecznie i ciepło. Budzę się, choć pospał bym jeszcze parę ładnych godzin, wstaję jednak, włączam TV. Oglądam powtórkę Pogromców Mitów jednocześnie jedząc przygotowany przez mamę śniadaniowy twaróg. Najedzony udaje się pod poranny prysznic. Wycieram się, ubieram i zastanawiam się co ze sobą zrobić.

  • Dekstrometorfan
  • Retrospekcja

Chęć przeprowadzenia badań nad możliwością ukierunkowania tripu DXM przy różnych bodźcach wzrokowo-słuchowych (student medycyny) Mieszkanie - własny pokój - zero domowników.

Witam Wszystkich!

Od razu zaznaczam ze jest to poradnik dla doświadczonych użytkowników forum.

Pierwsze moje przeżycia z dexem nie były zbytnio przyjemne, więc wpadłem na pomysł przeprowadzenia badań nad możliwością ukierunkowania tripu tak jak ktoś by sobie tego życzył.

Właśnie jestem w trakcie (3 dzień) prowadzenia badań nad możliwościami psychodelicznymi DXM, które jak zdążyłem się przekonać są ogromne.

Polecam zaopatrzyć się w dużo wody mineralnej niegazowanej.

  • Alprazolam
  • Dekstrometorfan
  • Dimenhydrynat
  • Kodeina
  • Tramadol
  • Uzależnienie

Zupełna świadomość swoich działań

Jest to moj zbiór doświadczeń związanych głównie z kodeina, jak  opis prawdopodobnie postępującego uzależnienia. 

 

Nigdy nie planowałem próbować opioidów. W końcu mało jest osób które nie żałują swojej pierwszej próby. Zawsze miałem wrażenie że to najłatwiejsza droga prowadząca do przyjemności. Ale przecież nigdy nie spróbować to jak stracić. Wiedziałem że to kwestia czasu, bo jeśli nie mówi się stanowczo NIE, to w końcu powie się Tak.

 

Pierwsza próba 150mg kodeiny zupełnie nie planowana i przypadkowa. Również nieudana, bo trip podobny jak wypicie melisy.

  • Etanol (alkohol)
  • Kodeina
  • Pierwszy raz

Wieczorna, miła atmosfera z dobrym kumplem w jego mieszkaniu. Później doszedł jeszcze jeden osobnik i dziewczyna gospodarza.

Witam wszystkich czytelników w swoim pierwszym trip raporcie. Substancja którą wezmę tutaj na ruszt, jest kodeina i mój pierwszy raz z ową. Bez większych wstępów, zaczynajmy. Swoich towarzyszy określę jako K (kumpel, z którym spotkałem się u niego w domu), G (kumpel, który doszedł do nas po ~godzinie) i D (dziewczyna kumpla, która dołaczyła do nas po około 4 godzinach). Przedział czasowy będę określał standardowo T+X.