Nieodpowiedni Zapowiednik

Około stu uzależnionych od alkoholu i narkotyków osób ma coraz mniejsze szanse na wyleczenie. Taki los zgotował im jednym podpisem wicemarszałek województwa pomorskiego Bogdan Borusewicz.

Anonim

Kategorie

Źródło

Super Express, 14 maja 2003

Odsłony

6418
Zwolnił wieloletnią dyrektor Wojewódzkiego Centrum Leczenia Uzależnień w Zapowiedniku.

- Nie pozwólcie, by odebrano nam najpiękniejsze miejsce naszego życia, w którym wielu nauczyło się żyć na nowo. Zapowiednik bez Barbary jako dyrektora ośrodka nie będzie już tym samym miejscem. Tylko dzięki niej wielu młodym zagubionym ludziom udało się zerwać z nałogiem i odzyskać wiarę we własne siły.

Taki list do radnych Sejmiku Województwa Pomorskiego skierowali byli pacjenci i rodzice pacjentów. Wszystko zaczęło się 9 kwietnia tego roku. Wówczas to, po ponad dwudziestu latach pracy, dyrektor ośrodka Barbara Karaczyńska została zwolniona z tej funkcji przez wicemarszałka Bogdana Borusewicza. Zarzuty to m.in. poważne błędy w księgowości oraz zatrudnianie pacjentów ośrodka przy budowie innego, należącego do córki dyrektor Karaczyńskiej, również terapeutki.

- Nie może być tak, że ja zatrudniam sobie chorych ludzi np. przy myciu okien - mówi marszałek Borusewicz. Pracownicy ośrodka odpowiadają: - Prace remontowe były prowadzone przez starszych stażem pacjentów w ramach terapii zajęciowej.

W ten sposób zbijają wszystkie argumenty pana marszałka.

- Staliśmy się normalnymi ludźmi - mówią byli pacjenci. - Gdyby nie Basia... A tu przychodzi ważny pan urzędnik i to wszystko burzy.

- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nasi pacjenci mają teraz zaburzony tok zajęć. Mają mniejsze szanse na pomyślną terapię - mówi Barbara Karaczyńska. - A ci, którzy wyszli stąd niedawno, i wciąż potrzebują naszej pomocy - mogą jej nie dostać, bo nas tu już nie będzie.

Takich nie do końca wyleczonych osób jest około stu. W proteście cała kadra ośrodka złożyła wypowiedzenia. Co będzie z ośrodkiem? Na razie nie wiadomo.

Wczoraj wielu byłych pacjentów ośrodka, rodziców i terapeutów, miało łzy w oczach. Marszałek Borusewicz tych łez jednak nie zobaczy. Nie ma zamiaru spotykać się z nimi w Zapowiedniku. - Nie ma już o czym dyskutować - mówi. Marszałek wie jedno - swojej decyzji nie zmieni.


Czesław Romanowski

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Poirytowany (niezweryfikowany)
Ciekawe jaki skurwysyński pieniądz temu cwelowi w dupe wlazł, że "swojej decyzji nie zmieni " Borusiewicz się szarogęsi.
Anonim (niezweryfikowany)
<p>ja siedziałem w Opaleniu&nbsp; 10 mies w 2009 r jak ktoś ze starego składu to czyta to napiszcie kurna bez kitu przywaliłem w bolca hahah jak ktoś rozumie niech tu napisze :D</p>
Tomek 4 (niezweryfikowany)
<P>Ja też byłem w opaleniu 0,5 roku wytrzymałem 2009 r listopad do marca czy jakoś tam a ty to kto??</P>
Damian (niezweryfikowany)
<P>&nbsp; Tomek to Ty jesteś (chodzi mi o tomka który siedział ze mną w pokoju jak się zapiełem a kilka ddni pózńiej dał nogę z ośrodka) jak tak to daj znać ja wyszedłem z zapowiednika w październiku 2010.</P>
entropia (niezweryfikowany)
wiadomo o co chodzi - o kasę, niech ten idiota mówi wprost, współczuje mieszkańcom tego województwa kupionego wicemarszałka, wstyd i hańba
zbr (niezweryfikowany)
spotkalem dziewczyne ktora byla w zapowiedniku. historie ktore opowiadala, byly wstrzasajace. podobno bylo tam duzo naduzyc, a zwolniona pani dyrektor miala na sumieniu nie malo. dziewczyna i jej znajomi z osrdodka ciesza sie ze zmiany dyrektorki.
mivan (niezweryfikowany)
spotkalem dziewczyne ktora byla w zapowiedniku. historie ktore opowiadala, byly wstrzasajace. podobno bylo tam duzo naduzyc, a zwolniona pani dyrektor miala na sumieniu nie malo. dziewczyna i jej znajomi z osrdodka ciesza sie ze zmiany dyrektorki.
BIG (niezweryfikowany)
spotkalem dziewczyne ktora byla w zapowiedniku. historie ktore opowiadala, byly wstrzasajace. podobno bylo tam duzo naduzyc, a zwolniona pani dyrektor miala na sumieniu nie malo. dziewczyna i jej znajomi z osrdodka ciesza sie ze zmiany dyrektorki.
antere (niezweryfikowany)
WITAM! <br>W Zapowiedniku spedziłam jakieś pół roku 7 lat temu.Dobrze pamiętam Basię która zawsze robiła wszystko żebyśmy,my ludzie którzy się tam leczyliśmy,doszli do celu i wiem że to włąśńie Basia,Przemek,Jagoda,Ryszard,Dzidzius,Mama itd. wpajali nam że mie ma rzeczy dla nas niemożliwych.Może właśnie dlatego teraz mimo niezakończonego leczenia od 5 lat jestem szczęśliwą mężatką a od 3 miesięcy szczęśliwą mamą.I mimo że moje dziecko ma wadę serca i ma zespół downa jestem silna, stoję trwardo na ziemi i mam poukładany system wartosci.To włąśnie Oni,ludzie których znałam w sumie 6 miesięcy, zasadzili we mnie wiarę we własne siły.Bez sensu jest zmieniać cololwiek w Zapowiedniku,bo do cholery to nie jakiś tam głupi burmisrz sie leczyć(choć patrząc na jego myślenie przydałoby mu się)tylko młodzi ludzie ktorzy przychodzą tam z własnej woli i chcą sobie ułożyć życie.A co busmiustsz ma do tego.Może niech on spróbuje mieć pod opieką ok. 40 osób,podejsc do kazdego indywidualnie i codziennie przekonywać dzieciaki które mają chwile zwątpienia że warto...Anka ze szczecina
anonim (niezweryfikowany)
<p>cześć Anka moja żona jest uzależniona prubowaliśmy różnych terapii nieskutecznie od niedawna jest w zapowiedniku niewiem czy to dobry wybór ponieważ mamy dwójkę synów kochamy się i tęsknimy za sobą brak odwiedzin czy rozmów telefonicznych potęguje tę tęsknotę.Jak myślisz czy powinna zostać do końca czy pół roku wystarczy jest alkocholiczką ja nie będzie miała we mnie wsparcie.zrobie wszystko by jej pomóc.Jeszce jedno jestem bardzo zazdrosny i straciłem zaufanie do żony powiedz mi prawdę jak tam sobie radzą z popedem seksualnym proszę odpisz jeżeli możesz jak najszybciej będę bardzo wdzięczny cieszę się z Twojego szczęścia i trochę zazdroszczę.Adam</p>
Damian (niezweryfikowany)
<p>To co sie dzieje "tam" teraz, to jakis zart... Terapelci przesdtawiaja sie non stop tak, jak by trzeba bylo sie im z czegos tlumaczyc, jak by sie im cos ukradlo?!? heh,,, ja leczylem sie tam 19 m-cy, nie ukonczylem terapii. Moze to i dobrze, bo wiekszość z tych co ukonczyli leczenie podczas mojego pobytu tam, teraz grzeje, a ci co o dziwo nie ukonczyli leczenia, uciekli z tamtad, lub jakkolwiek, ale nie ukonczyli leczenia zyja i maja sie calkiem dobrze. Ja jestem na to dowodem i znam inne dowody ;] i te grzejace - wyleczone i te trzezwe - nie wyleczone. Najsmieszniejsze jest to, ze osrodek spisuje na straty osobe ktora wyjedzie z osrodka przed czasem. "Psy sie na nich wiesza". To jest moja opinia. Z pewnoscia jest nie obiektywna, ale nie ma obiektywnych opini na ten temat...</p><p>Z drugiej strony, meczylem sie tam 19 m-cy, nie bylo mi dobrze, mogl bym napisac o tym ksiazke, ale jestem trzezwy!!! i zawdzienczam to po czesci zapowiednikowi...</p>
Anonim (niezweryfikowany)
<p>19 miesięcy to dość długo powiedz mi ja radziłeś sobie z popędem seksualnym czy jest możliwe zbliżenie płciowe z inną osobą teraz jest tam moja żona której do końca nieufam odpisz o wiadomych Ci przypadkach proszę.Adam</p>
bbb (niezweryfikowany)
<p>Byłam w Zapowiedniku w 1992 roku. Dawno. Odeszłam po 3 miesiącach. Wspominam to jak obóz pracy, kompletny brak poszanowania człowieka. Wykorzystywanie pacjentów. Przyjechałam, zostałam potraktowana jak szmata, jak coś a nie jak ktoś. Wyczerpująca praca ponad siły. Brak jakichkolwiek leków. Przy gorączce 39 stopni dziewczyna usłyszała,że ma zwilżyć czoło wodą i położyć się na godzinę a potem wracać do pracy. Patrzyłam na to z przerażeniem. Ale chciałam się leczyć, więc tłumaczyłam sobie, że tak musi być. Nie wytrzymałam, gdy zostałąm posądzona o coś, czego nie zrobiłam. Wyjechałam. Potem byłam jeszcze w trzech innych ośrodkach i mam porównanie. W kolejnych ośrodku patrzyli na mnie jak na kosmitę gdy rzuciłam się biegem do pracy. A ja myślałąm że w każdym ośrodku jest tak jak w Zapowiedniku. Dopiero w tych innych ośrodkach zobaczyłam że praca może być terapią, która odpowiednio stosowana daje efekty a nie jest traktowana jak narzędzie terroru. Żadnego ośrodka nie ukończyłam, ale mimo to sama wyszłam na prostą. Jestem od 17 lat trzeźwa, skończyłam dwa kierunki studiów, mam świetną pracę, wyszłam za mąż i urodziłąm dziecko. Miałam możliwość spotykania ludzi po Zapowiedniku i w mojej ocenie mają skrzywioną psychikę i postrzeganie świata. Cały czas na wszystko patrzą przez pryzmat ośrodka. A ja? Dla mnie narkomania jest zamnkiętym rozdziałem. Pamiętam, ale nie odnoszę się ciągle do niej. I nie znosiłam biegania, które było narzędziem przede wszystkim kary. Za każde przewinienie kilka rundek dookoła dworka. Do nikogo nie trafiały moje słowa że po biegu mi słabo, nikogo nie ruszało że przez kilkadziesiąt minut nie umiałam dojść do siebie. Cały czas słyszałąm że się przyzwyczaję i nabiorę kondycji. Po wyjściu z ośrodka okazało się przy jakiś badaniach że mam wadę serca i jakiegolwiek intensywne sporty(min. bieganie) w moim przypadku są zakazane. Lekarza w ośrodku nie widziałąm ani razu. Nie widziałam też aby ktokolwiek jechał do lekarza. Zupełnie inaczej niż w kolejnych ośrodkach, gdzie kontrolowanie stanu zdrowia pacjentów było normą. Może inni myślą inaczej, ale ja Zapowiednik wspominam strasznie.</p>
Damian (niezweryfikowany)
Czytałem właśnie komentarze. Kiedyś leczyłem się w zapowiedniku. Czytam,,, a tam mój negatywny komentarz! to chyba musiało być krótko po tym jak go opuscilem. To bylo sporo lat temu a do tej pory wspominam tamten okres. Dobrze wspominam... mam dziecko i zyje bez dragow. gdyby istniał to bym polecał. Pozdrawiam i życzę wytrwałości oraz szczęśliwości w życiu!!!
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • LSD-25

Totalny spontan przed zarzuceniem, rozluźniony alkoholem i skrętami.

W lecie podczas mistrzostw świata w piłce nożnej odwiedziłem swoje ulubione miasto. 
Akurat odbywał sie mecz Holendrów z Hiszpanami, wraz z moim kuplem poszliśmy do knajpy do jego znajomych wspólnie obejrzeć mecz. A że na boisku działo się sporo, wlałem w siebie pare litrów piwska.
Po meczu jednak było nam mało więc udaliśmy się zapalić jointa i coś jezscze wypić do mieszkania jednego ze znajomych.
Na miejscu poznałem kilku ludzi, zaczęliśmy dalej pić, palić i od słowa okazało się, że jeden z nich posiada kwasy.

  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

Co mną głównie kierowało - ciekawość oraz chęć nowych doznań. Nigdy wcześniej nie przeżyłem halucynacji więc towarzyszyła mi również ekscytacja przed nieznanym. Namówiłem mojego znajomego do podróży w tą nieznaną razem ze mną. Spotkaliśmy się u niego. Wieczór i tylko śpiąca babcia za ścianą.

Postaram się jak najdokładniej opisać to co czułem i widziałem przez całą noc.

  • Tramadol

  • 2C-E
  • Pierwszy raz

Mieszkanie znajomego. Specyfik zjedzony o 21.00, koniec wszelkich doznań po ok. 10 godzinach.

Moją przygodę z 2C-E rozpoczęłam od przyjęcia dawki 20mg – ok. 2/3 połknęłam, 1/3 zaaplikowałam donosowo po upływie jakichś 20 minut od zjedzenia „bomby”. Już kilkanaście minut po wciągnięciu kreseczki poczułam pierwsze efekty. Żałuję, że nie zaaplikowałam sobie więcej tą drogą, bo wiem że w moim przypadku zjadanie narkotyku daje kiepskie efekty, lecz kolega nastraszył mnie, że proszek straszliwie żre w nos. Okazało się, że moje obawy były mocno przesadzone – specyfik rzeczywiście nie był najprzyjemniejszym, co wciągałam, ale nie plasował się też w czołówce najgorszych.

randomness