Narkotyki to pewny biznes

Od kilkudziesięciu lat biznes kwitnie. Rywalizujący ze sobą gracze zdołali wypracować sposoby zwiększenia produkcji i zorganizowania łańcucha dystrybucyjnego, który oplata cały świat. Międzynarodowe sieci zaopatrują klientów w każdym prawie zakątku globu. Dość trudno jest w tej branży potwierdzić liczby, bo przedsiębiorcy nie pokazują nikomu ksiąg, ale z szacunków przedstawionych przez "The Economist" wynika, że w 2005 roku wartość łącznej sprzedaży narkotyków - bo nich tu mowa - sięgnęła 320 mld dol.

a.

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza

Odsłony

1083

Od kilkudziesięciu lat biznes kwitnie. Rywalizujący ze sobą gracze zdołali wypracować sposoby zwiększenia produkcji i zorganizowania łańcucha dystrybucyjnego, który oplata cały świat. Międzynarodowe sieci zaopatrują klientów w każdym prawie zakątku globu. Dość trudno jest w tej branży potwierdzić liczby, bo przedsiębiorcy nie pokazują nikomu ksiąg, ale z szacunków przedstawionych przez "The Economist" wynika, że w 2005 roku wartość łącznej sprzedaży narkotyków - bo nich tu mowa - sięgnęła 320 mld dol.

I chociaż niektóre znane kartele zostały zmuszone do zwinięcia manatków - na przykład kokainowi potentaci Medellin i Cali - cała branża ma się dobrze. Z raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych opublikowanego pod koniec czerwca wynika jednak, że perspektywy dalszego rozwoju procederu nie wszędzie są jednakowo obiecujące. W ciągu ostatniego roku 5 proc. osób dorosłych zażywało jakiś nielegalny narkotyk. Uważa się, że rynek na lżejsze narkotyki, takie jak marihuana i amfetamina, jest już nasycony. W Stanach Zjednoczonych sprzedaż marihuany sięgnęła szczytu w 1979 roku, gdy zażywało ją ponad 16 proc. populacji. W 2005 wskaźnik ten spadł do 10,4 proc. Również kokaina znajduje coraz mniej nabywców. Obecnie zażywa ją 2,3 proc. Amerykanów, czyli o ponad połowę mniej niż 20 lat temu. W ostatnich latach spadła produkcja koki. W okresie największego rozkwitu - w 2000 roku - w Ameryce Łacińskiej areał jej upraw obejmował 221,3 tys. hektarów. W ubiegłym roku jego zasięg spadł do 159,6 tys. hektarów. Kolejnym problemem jest logistyka dystrybucji, która napotyka na coraz zacieklejszy opór ze strony władz w poszczególnych krajach. Jak wynika z ONZ-owskiego raportu, od 1999 roku wzrosła liczba przechwyconych transportów heroiny i kokainy. Niektóre akcje namawiania rolników na przerzucenie się na legalne uprawy przynoszą owoce. Niewykluczone, że wobec braku wzrostu w branży narkotykowej może dojść do prób przejmowania kontroli nad biznesem przemocą, czyli do wojen gangów. Alternatywą byłoby dla mafijnych bossów szukanie innych rodzajów nielegalnego obrotu, takich jak kontrabanda papierosów, leków, zagrożonych gatunków zwierząt czy niewolników.

Z raportu ONZ wynika, że tego typu "dywersyfikacja" już następuje. Jednego sektora biznesu narkotykowego kłopoty nie dotyczą - heroiny. Boom na konsumpcję heroiny w wielu krajach zbiegł się z rekordową produkcją w Afganistanie. W 2006 roku światowa produkcja opium, z którego uzyskuje się heroinę, sięgnęła najwyższego poziomu w historii głównie za sprawą dostaw afgańskich (infografika). W latach 80. kraj ten dostarczał około 30 proc. światowych dostaw opium. Od tego czasu, mimo wojny, poziom produkcji wzrósł tak znacznie, że w tej chwili Afganistan zapewnia aż 92 proc. światowych dostaw. Tylko w jednym regionie kraju, Helmandzie, areał upraw maku obejmuje 70 tys. hektarów. Programy uświadamiania tutejszych rolników nie przynoszą rezultatów. Jak pisze "The Guardian", Helmand, gdzie stacjonują międzynarodowe siły pokojowe, staje się największym dostawcą narkotyków na świecie, uprawiając więcej opium niż niektóre kraje, takie jak Burma, Maroko czy nawet Kolumbia. Właśnie Helmand dostarcza większość heroiny na ulice miast europejskich. W tym roku prowincja spodziewa się kolejnego rekordowego zbioru.

- Uleczenie Helmandu z nowotworu narkotykowego i walk zbrojnych uwolniłoby świat od najbardziej niebezpiecznego narkotyku i przyniosłoby pokój całemu regionowi - powiedział "Guardianowi" przedstawiciel ONZ Antonio Maria Costa. Amerykańska propozycja, aby zniszczyć zbiory opium, dokonując oprysku pól makowych w Afganistanie spotkała się ze sprzeciwem ze strony prezydenta kraju Hamida Karzaja oraz niektórych przedstawicieli amerykańskich sił zbrojnych obawiających się, że doleje to tylko oliwy do ognia wojny domowej. Mimo to, jak donosi "Financial Times", Amerykanie chcą realizować program opryskiwania pól. Niektóre rządy, na przykład niemiecki, nie chcą mieć z tym nic wspólnego i grożą ponownym rozpatrzeniem swojego udziału w natowskich siłach pokojowych. Opryskiwanie miałyby prowadzić afgańskie siły bezpieczeństwa przeszkolone przez amerykańską firmę z sektora obronności Dyncorp. Przedstawiciele brytyjskich sił pokojowych twierdzą, że najpierw trzeba rozprawić się z laboratoriami heroiny i siecią dystrybucyjną narkotyku, a dopiero potem myśleć o programach zapewnienia afgańskim chłopom innych źródeł utrzymania. Łączna wartość eksportu uprawianego w Afganistanie opium wynosi według ocen ONZ ponad 3 mld dol., czyli tyle co prawie połowa PKB kraju. Więcej niż 12 proc. 23-mln populacji jest zaangażowane w uprawę maku.

Oceń treść:

Average: 9.5 (2 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)
Amfetamina jako "miękki narkotyk" to trochę dziwny pomysł.
gal anonim (niezweryfikowany)
Zrzućcie bombe na helmand i po klopocie
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Grzyby Psylocybinowe

To było drugie spożycie grzybów w moim życiu. Pierwszy raz to było kilka sztuk, od których miałem niesamowita chichrę. Pokrótce może napiszę o tej pierwszej fazie. We wrześniu 1998 r. po raz pierwszy z Uadrolem wybraliśmy się na grzyby. Zebraliśmy kilkanaście sztuk na próbę. Zapodałem je sobie i oczekiwaliśmy na efekty. Nie miałem oczywiście żadnych halunów po tej niewielkiej ilości, ale tzw. chichrę. I to dopadła mnie u Uadrola. Śmiałem się non-stop. Uadrol się nie pytał czy mam haluny. Nie mogłem mu nic powiedzieć, bo cały czas się ryłem.

  • Pozytywne przeżycie
  • Szałwia Wieszcza

Meeeega strach. U siebie, puste mieszkanie, a towarzyszem był kolega, z którym rozmawiałem na cam.

Nagranie z tripa: 

https://youtu.be/sFwKBDLS1h8

 

Biorę bucha szałwi meksykańskiej (ekstrakt x 10) z fajnej, dużej fajki. Łoops. Momentalnie robi się inaczej. Biorę drugiego. Gigantycznego. Mówię tylko:

- O kurwa, ooo, Domino, ratuj mnie. O chuj. O kurwa. - do kolegi, który mi towarzyszy przez internet.

Domino pyta "Co? aż tyle się zaciągnąłeś?", a ja nie odpowiadam. Patrzę się na swoje nogi i nagle (relacja zgodnie z nagranym filmikiem) mówię:

- O o! O o! U u!

  • 25B-NBOMe
  • Pierwszy raz

Lekki lęk, ale i ogromna ciekawość. Domowka przezemnie organizowana w gronie bliskich znajomych.

Siema!
Na wstępie zaznaczę, że nie wiem dokladnie co jadłem, ale było gorzkie i na kartoniku.
No to lecim:

  • Mieszanki "ziołowe"
  • Miks

Był to czwartek a następnego dnia miałem wolne, więc w bardzo dobrym nastroju postanowiłem udać się na mały melanż do znajomych.

Był to czwartek a następnego dnia miałem wolne, więc w bardzo dobrym nastroju. Postanowiłem udać się na mały melanż do znajomych. Mieliśmy coś zjarać a potem pójść na miasto się napić. Do jarania mieliśmy świeżo zakupioną maczankę Melmac Invaders, którą już znaliśmy (kilka miesięcy wcześniej często ją przypalaliśmy). Wszytko działo się w mieszkaniu u kolegi Sebastiana a potem u drugiego kolegi Tomka, który mieszka w tym samym bloku, tylko parę klatek dalej.