Siedzi z grupą przyjaciół w parku Tiergarten. Nad nimi powiewa biało-czerwona flaga. W powietrzu zapach marihuany. W torbach tabletki ecstasy. Techno dudni w uszach. Ci, którzy zmęczyli się tańcem, siadają na trawie pod drzewami. Piją piwo.
Andrzej wyjmuje z torby bibułki i tytoń. Z kieszeni worek z marihuaną. Robi skręta. Nie chowa się, nie ogląda nerwowo, czy policja idzie. Dosypuje narkotyk, uśmiechając się pod nosem. - Zapalisz? - pyta. Skręt idzie w ruch. Dwadzieścia metrów od miejsca, gdzie siedzą Polacy, stoi wóz niemieckiej policji. Marta podaje Michałowi małą, białą tabletkę. Całują się, kładą na trawie. Po chwili wstają. Czują, że muszą zatańczyć.
Pot, skwar i rozszerzone źrenice
Pod Kolumną Zwycięstwa tysiące przebierańców podrygują w rytm muzyki. Platformy jeżdżą dookoła. Z każdej ciężarówki leje się inna muzyka. 250 didżejów popisuje się przed półmilionową widownią. Gwizdki, kolorowe peruki, gołe pośladki, dużo piwa, nieprzytomne, zupełnie nieobecne oczy. Rozszerzone źrenice. Pot się leje. Skwar. - Tańczymy tutaj w szaleńczym tempie przez cały dzień. Musimy sobie czymś pomagać - mówi Bartek, didżej w poznańskiej dyskotece. - Poza tym, ta muzyka jest specyficzna. Odbiera się ją zupełnie inaczej po amfetaminie, inaczej po ecstasy, inaczej po marihuanie.
Marihuana jest tak samo wszechobecna jak piwo i papierosy. Polacy mówią, że nie było problemów, żeby przewieźć ją przez granicę. - Wbrew pozorom, ludzie przemycający w tym dniu narkotyki nawet nie starają się specjalnie ich ukryć - tłumaczy Paweł ze Świnoujścia. Mówi, że wieźli je w torbach, plecakach, kieszeniach. Nie chowali w oponach. Straż graniczna twierdzi, ze narkotyków na Paradę Miłości z roku na rok przemyca się coraz mniej. - W tym roku na trzech przejściach granicznych w Koszynie, Zasiekach i Olszynie złapano siedem osób przemycających narkotyki.
- Jeden człowiek miał przy sobie 7 tabletek ecstasy i pół grama amfetaminy, drugi dwie tabletki ecstasy, 2 gramy amfetaminy i 5 gramów marihuany. W pociągu piątka fanów techno wiozła ze sobą 15 gramów amfetaminy - tłumaczy major Andrzej Kamiński, rzecznik prasowy straży granicznej.
W Śmiałowie niedaleko Piły policjanci zatrzymali dwóch młodych mężczyzn jadących na Paradę. U jednego znaleźli około 50 g kokainy, a w kole zapasowym ponad cztery kilogramy amfetaminy. Można z niej otrzymać blisko 42 tys. porcji narkotyku o szacunkowej wartości 420 tysięcy złotych.
Na przejściu w Olszynie psy były cały czas przygotowane do rewizji, strażnicy sprawdzali bagażniki. Nikogo nie brali na osobistą rewizję. -To widać po ludziach. Strażnik musi być psychologiem - tłumaczy celnik, podnosząc klapę bagażnika. W samochodzie pięć ubranych na różowo dziewczyn. - Prawda jest taka, że najczęściej ci młodzi ludzie przemycają narkotyki w sobie. Jadą na Paradę już naćpani.
Komu działkę, komu?
Nie ma sensu ryzykować na granicy. Zwłaszcza że w berlińskim parku nie ma problemów, żeby kupić dragi. W każdej ilości. Kiedy szłam alejkami, po pięciu minutach podeszli do mnie dwaj młodzi dilerzy. - Chcesz kupić trawę czy amfę - zapytali po niemiecku. - A ile to kosztuje? - odparłam. - Osiem euro trawa, dziesięć euro amfetamina - usłyszałam.
Mówię, że pieniądze zostawiłam w samochodzie. Diler z uśmiechem zapewnia, że gdy będę miała pieniądze, on zawsze tu jest i może mnie poratować.
Za murowanym placykiem jest ich baza. Krzaki opanowali Turcy. Staję przy drzewie i rozglądam się nerwowo. Podchodzi do mnie Turek w złotych okularach, ze złotym zegarkiem i łańcuchem na szyi. Wygląda groźnie. Nogi mi się ugięły, bo w krzakach sami dilerzy. Za ecstasy chciał 10 euro. Przy stoliku młodzi ludzie przesypują sobie tabletki z worka do worka.
Niedaleko siedzi grupka ludzi z Wrocławia. Marihuanę kupili na miejscu. - Nie kręcą mnie białe proszki - mówi Karolina. Jest na trzecim roku ekonomii. Właśnie poprawia sobie różową perukę. Ubrana jest tylko w świecące szorty i skromny stanik. - Tutaj każda grupa ma narkotyki. To prawda. Bo techno to specyficzna muzyka. Ale to nie znaczy, że każdy tutaj ćpa. Są na przykład ludzie tylko pijący. Lub tacy, którzy bawią się bez niczego. Ale szczerze mówiąc, rzadko się z tym spotykam. To moja szósta Parada. Narkotyki zawsze tu były i będą. Taka to impreza.
Do Karoliny podchodzi jej chłopak. Bez koszulki, wysportowany. W białych spodniach i z niebieskimi włosami. - Karolina! Rafałowi trzeba pomóc. Leży tam pod drzewem. Jest nieprzytomny!
Niemiecka służba medyczna udzieliła pomocy ok. 400 wyczerpanym ludziom. 45 z nich zabrano do szpitala.
Grzegorz Kempa - kulturoznawca
Techno jest nie tyle stylem muzycznym, co formą zabawy, która wytworzyła własną, odrębną i wyrazistą subkulturę. I podobnie jak inne subkultury, ma "swoją" używkę. Tak, jak czarni jazzmani mieli swoją heroinę, hippisi LSD, rockmani alkohol, rastamani marihuanę, a punkowcy klej - tak i techno ma swoje pigułki ecstasy. Pojawiły się pod koniec lat 80. w Wielkiej Brytanii i od początku związane one były z taneczną sceną oraz klubowymi i plenerowymi rave parties. Bardzo szybko zdobyły olbrzymią popularność wśród brytyjskich klubowiczów. Zadecydowały o tym dwie cechy nowego narkotyku - ecstasy wywołuje pokojowy i przyjazny stosunek do rzeczywistości, a jednocześnie ma właściwości pobudzające i znakomicie sprawdza się podczas wielogodzinnych maratonów tanecznych. Jest przy tym stosunkowo "lajtową" używką, a przypadki śmiertelne wśród jej konsumentów są spowodowane nieumiejętnością obchodzenia się z nimi (ecstasy działa dopiero po kilkudziesięciu minutach od momentu zażycia), zwykłą brawurą czy zwyczajną głupotą.
Małgorzata Agaciak
Komentarze