Prezentowany poniżej tekst został zamieszczony w wątku serwisu hyperreal przez użytkownika NegerHollands:
Badania na gryzoniach pokazują, że intensywna ekspozycja na opary konopi indyjskich prowadzi u nich do wystąpienia niepokojących zmian w liczbie i ruchliwości plemników. Co gorsze, ten proces przechodzi też na kolejne pokolenia. Naukowcy uważają, że podobnie może być w przypadku ludzi.
Badania na gryzoniach pokazują, że intensywna ekspozycja na opary konopi indyjskich prowadzi u nich do wystąpienia niepokojących zmian w liczbie i ruchliwości plemników. Co gorsze, ten proces przechodzi też na kolejne pokolenia. Naukowcy uważają, że podobnie może być w przypadku ludzi.
O tym, że marihuana może powodować problemy z płodnością u mężczyzn, mówi się od jakiegoś czasu. Potwierdziło to kilka badań zrealizowanych na podstawie ankiet wśród osób regularnie palących marihuanę. Naukowcy postanowili jednak sprawdzić to w praktyce.
Najnowsze badanie ukazuje nam występowanie tego zaburzenia również u gryzoni, czyli również ssaków. W trakcie eksperymentów, sprawdzono wpływ dymu palonej marihuany czy inhalacji z wykorzystaniem waporyzatora na myszy. Trzeba tutaj podkreślić, że taka forma jest bardziej powszechną używaną przez ludzi.
W eksperymentach udział wzięło 30 gryzoni w wieku dorosłym. 15 z nich zostało wystawionych na oddziaływanie dymu konopi 3 razy dziennie przez 10 dni. Naukowcy tłumaczą, że to dość spora dawka, ale jest to często spotykane u wprawionych entuzjastów marihuany, a także szybciej pokaże jej wpływ na ludzi.
Po testach, uczeni pobrali nasienie od gryzoni z obu grup i poddali je analizie. Szybko okazało się, że u myszy, którym aplikowano marihuanę, ilość plemników spadła i były mniej ruchliwe w porównaniu z grupą kontrolną. Po miesiącu liczba plemników jeszcze mocno spadła.
Później połączono samców z grupy nastawionej na działanie marihuany z samicami, którym nigdy jej nie aplikowano. Powstałe w ten sposób męskie potomstwo wykazywało te same problemy, czyli obniżoną ilość plemników i ich ruchliwość. Naukowcy podali również, że wykryli defekty w DNA w komórkach biorących udział w produkcji plemników. Dopiero w trzecim pokoleniu problem znikł. To dowód, jak bardzo konopie mogą mieć degradujący wpływ na ludzkie DNA.
Uczeni z Washington State University sugerują, by mężczyźni zastanowili się nad tym, czy powinni palić marihuanę każdego dnia, bo to może mieć bardzo negatywne skutki na ich płodność, a jeśli będą już mieli dzieci, to ten fakt odciśnie się również na nich i na kolejnych pokoleniach. Innymi słowy, mogą na własne życzenie usunąć swoje cenne geny z globalnej puli.
Najnowsze badania pokazują, że ilość plemników u mężczyzn spadła w ostatnich dziesięcioleciach aż o 59 procent. To bardzo dużo. Naukowcy wskazują, że za taki fakt odpowiada bardzo wiele rzeczy, ale jedną z nich jest właśnie zbyt częste sięganie po konopie indyjskie.
Prezentowany poniżej tekst został zamieszczony w wątku serwisu hyperreal przez użytkownika NegerHollands:
S&S:
28 czerwca 2010 r. Bardzo słonecznie, z kumplami ustawieni na tramadol i MJ. Stan: podekscytowanie, poczucie humoru u wszystkich, czekanie na furę, by jechać do innego miasta po mistrzowskie ziółko. Osób 6.
Dawka:
Posiadane ubstancje: Tramal Retard 10x 100mg (pół paczki)/ Marihuana 2g/ 1 piwo
Dawka: Ja 400 mg na pierwszy raz. 2g trawy na 6 osób, pół piwa
Wiek i waga:
17 i 70kg
Dobre nastawianie, spokój w domu.
Marihuana to zadziwiająca roślina... nie mogę wyjść z zachwytu do niej. Paliłem 4 razy i za każdym razem zupełnie inny stan. Dzisiaj opiszę wam jeden z ciekawszych przypadków. Zrobię to starannie, ponieważ mam świeże wspomnienia i liczne nagrania wideo, czy też głosowe, których celem było, jak zwykle, jak najlepsze uchwycenie skutków przygody narkotykowej i zapamiętanie szczegółów. Można więc stwierdzić, że będzie to bogaty w filozoficzne pytania, zabawne cytaty zjaranego, ekspresyjne opisy i niecodzienne sytuacje opis.
Późny wieczór, początek nocy. Własny pokój, cisza i spokój, nastrój pozytywny bo dopiero co wróciłem z pracy a następne kilka dni mam wolne.
Zacznę od tego, że dobrych parę lat temu usłyszałem o nastolatkach ćpających lek do irygacji pochwy. Nie obeszło mnie to zupełnie, ot taka informacja jak każda inna. Jednak kowal losu uderzył w swoje kowadło i nadszedł dzień (a raczej noc). Prawdę mówiąc miałem ułatwione zadanie, bo znalazłem w domu trzy saszetki. Gdyby nie to, to raczej nieprędko wybrałbym się do apteki, bo nie miałem aż takiego parcia.
Komentarze