Malinowska-Sempruch: Wiemy, że ludzie biorą narkotyki. Ale kobiety? Sensacja

Kobiety „biorą dyskretniej” i „rzadziej się leczą”.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Krytka Polityczna
Dziennik Opinii nr 211/2016 (1411)

Odsłony

416

Kobiety „biorą dyskretniej” i „rzadziej się leczą”.

– Kiedy mówimy o substancjach psychoaktywnych, to w przypadku dziewczyn i kobiet pojawia się wątek moralny. Wiemy, że ludzie biorą narkotyki. Że kobiety też? Robi się z tego niesamowita sensacja – mówiła Katarzyna Malinowska-Sempruch w programie Roberta Kowalskiego Sterniczki w Krytyce Politycznej.

Dyrektorka programu międzynarodowej polityki narkotykowej w Open Society Foundations uważa, że tego typu podejście do problemu używania narkotyków przez kobiety mści się na samych uzależnionych.

– Próbujemy pomagać, ale tworzymy dodatkowe bariery, który potem tylko bardziej komplikują życie kobietom. Jeżeli ktoś idzie do punktu wymiany strzykawek, to w ten sposób sam się identyfikuje jako użytkownik. Jeżeli jest to osoba z dwójką dzieci, to nacisk moralny wokół jej zachowania jest duży.

W konsekwencji kobiety „biorą dyskretniej” i „rzadziej się leczą”. – Jeżeli [kobiety] są matkami, zajmują się starszymi rodzicami, mają mnóstwo obowiązków, to odstawienie tego wszystkiego na boczny tor i udanie się na 8-miesięczne leczenie staje się niemożliwe.

Malinowska-Sempruch uważa, że w takich przypadkach powinny istnieć alternatywne programy wali z uzależnieniem, chociażby poprzez zastąpienie długotrwałego leczenia stacjonarnego leczeniem ambulatoryjnym. – Mamy możliwości działania i w niektórych przypadkach faktycznie widzimy tego efekty. Natomiast to nie powinien być program pilotażowy, tylko zwykła rzeczywistość. Trzeba o tym mówić, żeby ten temat istniał. Żeby nie był tematem, o którym szepczemy.

Wojna z narkotykami ma twarz mężczyzny

Zdaniem współautorki raportu Wpływ polityki narkotykowej na życie kobiet, wszelkie analizy dotyczące problemu narkotyków pomijają kwestię kobiet. – Jeżeli popatrzymy na różnego rodzaju dane i dokumenty, które pokazują skutki polityki narkotykowej, to głównymi bohaterami są tam mężczyźni. Kobiety przewijają się jako partnerki tych mężczyzn – mówiła Malinowska-Sempruch w Sterniczkach w Krytyce Politycznej.

– Kobiety rzadko kiedy same podejmują decyzje. Są po prostu używane przez tzw. narkobiznes. Wiele z nich żyje w biedzie wraz z dziećmi, stają się takimi pasywnymi uczestniczkami biznesu narkotykowego.

Ekspertka ds. polityki narkotykowej uważa, że sytuacja kobiet w „wojnie przeciwko narkotykom” jest powszechnie znana. – Wszyscy wiemy, że tak jest. Natomiast, kiedy zbieramy się na szczeblu ONZ lub też popatrzymy na różnego rodzaju programy narodowe, to nagle się okazuje, że tak naprawdę niewiele się robi, żeby wesprzeć lub przyjrzeć się kwestii kobiet. Wiedza nie przekłada się na politykę międzynarodową czy politykę państw. To jest istota problemu.

Państwo walczy z narkotykami, kobiety rodzą w kajdankach

Jako przykład prowadzenia restrykcyjnej polityki narkotykowej, tzw. wojny z narkotykami, Malinowska-Sempruch podaje przypadki więźniarek z USA, które były zmuszone do rodzenia skute kajdankami. Dobrym przykładem jest Nowy Jork, którego władze w 2009 roku wprowadziły zakaz ograniczania ruchów u kobiet podczas porodu. Jak jednak wynika z badań prowadzonych przez organizacje obrony praw więźniów, zakuwanie więźniarek w kajdany w trakcie ciąży i porodu nadal należy do więziennej praktyki.

– W niektórych stanach [podczas kontroli lekarskiej] można przetestować ciężarną kobietę na obecność substancji psychoaktywnych. Bez jej zgody i wiedzy. Jeżeli potwierdzi się obecność heroiny, kokainy, a czasem nawet marihuany, to wtedy wkracza prawo karne. I z tej kliniki, do której się udała, jest transportowana do aresztu, gdzie zostaje do końca ciąży. Rodzi w kajdankach, po czym dziecko jest jej zabierane – mówiła Malinowska-Sempruch w programie Roberta Kowalskiego.

Oceń treść:

Average: 8.5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby Psylocybinowe
  • Marihuana
  • Tripraport

Dom, więc przyjazne miejsce na psychodeliczną jazdę. Chciałem osiągnąć śmierć ego, było to już co najmniej 4 podejście. Zrelaksowany, podekscytowany, dobry nastrój.

Pierwszy raport, napisany na kolejny dzień po doświadczeniu około godziny 17, starałem się jak najlepiej opisać przeżycia oraz napisać to tak, żeby oczy nie bolały od czytania ;)

 

Start: około 21:00

 

Zarzuciłem pierwszą dawkę (+-4g suchych grzybów APE) przepalając ich podły smak pysznym spliffem. Siedziałem ze znajomym (dalej - pan G), spaliliśmy tego wąsa i sobie siedzieliśmy jak to nowocześni, poważni ludzie - z mordami w telefonach pokazując sobie co chwila śmieszne memy.

 

  • MDMA (Ecstasy)
  • Pozytywne przeżycie

Był to drugi raz kiedy wziołem z znajomymi to bardzo ciekawą substancje jaką jest MDMA, lecz pierwszy raz nie był aż tak piękny.

Było nas razem 4 osoby: "Ma"(Ja) Waga: 65kg (Mężczyzna) | "Ad" Waga: ok 60kg (Kobieta) | "Hi" Waga: ok 65/70kg (Meżczyzna) | Ka (Meżczyzna) nie brał tej substancji tylko inną. Wszyscy mieliśmy po 17lat, znamy się od 1 klasy podstawowej i wszyscy się bardzo dobrze znamy i lubimy wiec taka ekipa to coś pięknego na tak wspaniałego tripa.

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Dom, długo wyczekiwany trip. Przygotowane farbki, kocyki, muza, zajebioszka.

Tęskniłem. 

Chciałbym czuć to już zawsze.

Własnie skończyłem jeden z najmocniejszych tripów w życiu.

Ale od początku.

 

Jakiś czas temu pisałem, że czas na trip, muszą być grzyby itp. ale zdecydowałem się na trufle. Jako, że daaaaaaaaaaawno nie tripowałem to zakupiłem najsłabsze - mexican, ledwie dwa i pół na pięć w skali mocy. A tutaj psikus był niemały, bo zmiotły mnie jak ŻADNE wcześniej.

  • Morfina


Moje doświadczenie: Blanciki częst, alkochol to chyba jak większość, kilka razy drops i amfetamina, Raz gałkei kilka razy tussi.


randomness