Maku sieją coraz mniej

Policja przechwytuje 5-10 procent środków odurzających, jakie pojawiają się na naszym rynku

Anonim

Kategorie

Źródło

Dziennik Zachodni

Odsłony

2220

Na śląsk trafiają narkotyki przemycane ze wszystkich stron świata. Dominują tzw. miękkie, ale tak naprawdę bez większych problemów w naszym regionie można dostać wszystkie najpopularniejsze na świecie środki odurzające.

Tajemnicą poliszynela jest to, że na przykład studenci i uczniowie sięgają po marihuanę i haszysz. Dobry wynik na egzaminie można uzyskać po zażyciu amfetaminy. "Amfa" i ecstasy królują także na dyskotekach i w pubach. Wieloletni narkomani, których nie stać na lepsze jakościowo środki, odurzają się polską heroiną, czyli kompotem - wywarem z makowej słomy.

Niewielkim zainteresowaniem cieszy się u nas brown sugar, czyli heroina sprowadzana głównie z Turcji. Dość duże zapotrzebowanie jest natomiast na kokainę, choć należy ona do najdroższych narkotyków. Jeden gram w detalu kosztuje około 200 zł. Podobnie jak kokaina działa heroina, ale po niej istnieje ryzyko zapaści ? wyjaśnia wysokiej rangi oficer policji, od lat zajmujący się zorganizowanymi grupami przestępczymi, handlującymi narkotykami.

Co się opłaca

Specjaliści od walki z narkotykowymi gangami informują o nowym zjawisku, z jakim mamy do czynienia na śląsku. Jeszcze niedawno polską heroinę ludzie uzależnieni od tego specyfiku produkowali w niewielkich ilościach. Robili to na własny użytek, a nadwyżki sprzedawali. Obecnie 'kompotem" zainteresowały się grupy przestępcze. Gangi zatrudniają producentów, zapewniają lokal i materiały do produkcji. Na dłuższą metę handel tym środkiem odurzającym okazuje się dla nich bardziej dochodowy niż obrót amfetaminą.

Nasz region jest także potentatem amfetaminowym - na śląsku jest produkowany ten syntetyczny narkotyk bardzo dobrej jakości. Kurierzy przemycają go do krajów skandynawskich, Niemiec, Francji, a nawet do Stanów Zjednoczonych. Z kolei ecstasy przywożone jest do nas z Holandii. Jednak policjanci odebrali sygnały, że ten specyfik zaczęto produkować z niezłymi rezultatami także w Polsce.

Na śląsku uprawiana jest też marihuana. W ubiegłym roku policjanci z Dąbrowy Górniczej zlikwidowali jej profesjonalną uprawę. 30-letni "ogrodnik" wyhodował 50 dorodnych krzaków holenderskiej odmiany "mutant". Robił to w byłej przyzakładowej przychodni zdrowia przy ul. Puszkina. Mężczyzna zainwestował w uprawę spore pieniądze. Przygotował pomieszczenia, zainstalował w nich folie, mierniki temperatury i wilgotności, lampy ultrafioletowe ze zwiększającymi wydajność odbłyskami i sterujące nimi przekaźniki czasowe. Kupił także dmuchawy i wyciągi, które miały neutralizować charakterystyczny zapach uprawy. Dzięki temu stworzył bardzo przyjazne roślinom środowisko i mógł zbierać plony cztery razy w roku.

Była to specjalna odmiana marihuany, zwana "mutantem", która ma bardzo duże szyszki. Z tych krzaków można uzyskać kilkakrotnie więcej narkotycznego suszu, niż z innych odmian rośliny. Jest on też dużo lepszej jakości i na czarnym rynku osiąga najwyższą cenę - wyjaśnia kom. Grzegorz Olejniczak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

śląskie szlaki

Marihuana, a także haszysz (specjalny wyciąg z marihuany) eksportowane są do nas z krajów Beneluksu i rzadziej z Afryki. Trafiają na śląsk także zza wschodniej granicy. Są tańsze, ale też gorsze jakościowo. Brown sugar przerzucany jest przez granicę w Cieszynie. Pokonuje tranzytem nasze województwo, by ostatecznie trafić do odbiorców w krajach skandynawskich. Także przez region przerzucana jest heroina z terenu byłej Wspólnoty Niepodległych Państw.

W sierpniu ub.r. funkcjonariusze Centralnego Biura śledczego zlikwidowali siatkę kurierską, która z Antyli Holenderskich przewoziła narkotyki w... żołądkach. Jej szef Patryk P. ma dwa obywatelstwa: polskie i holenderskie. Ten niespełna 30-letni mężczyzna kilka lat temu pracował jako kurier narkotykowy. Przewoził biały proszek na zlecenie gangu jednego z afrykańskich krajów. Uniezależnił się i rozkręcił własny interes. Od września 2000 roku do listopada 2001 roku jego kurierzy przemycili z Curacao co najmniej 25 kg kokainy wartości pół miliona dolarów.

drogi towar

Patryk P. przyjeżdżał z Holandii na śląsk i werbował kurierów wśród znajomych. Głównie byli to bardzo młodzi - dwudziestokilkuletni ludzie. Chcieli zarobić na studia, wakacje, mieszkanie, samochody. Częstochowianin zapraszał ich do Holandii. Tam na lotnisku w Amsterdamie dawał im bilety na Curacao - piękną, turystyczną wyspę na Antylach Holenderskich u wybrzeży Wenezueli. Zakwaterowywano ich w hotelach lub domkach i fundowano bajkowe wakacje. Po pewnym czasie zgłaszali się pośrednicy. Kurierzy przekazywali im po kilka tysięcy dolarów. W zamian dostawali kapsułki z kokainą. Jednorazowo każdy z przemytników połykał od 60 do 100 sztuk.

Kapsułki były wykonane ze sztucznego tworzywa. Dodatkowo owijano je specjalną taśmą izolacyjną. W każdej mieściło się 8-10 gramów kokainy. Gdyby choć jedna rozpuściła się w żołądku, spowodowałaby natychmiastową śmierć. Kurierowi podawano lekarstwa, które wstrzymywały wypróżnianie. Po przylocie do Amsterdamu przemytnika zawożono do hotelu, gdzie wręczano mu tabletki na przeczyszczenie, gumowe rękawiczki i wiaderko - opowiada prok. Leszek Goławski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.

Po 24 godzinach ?sprawa? była załatwiona. Narkotyk przesypywano z kapsułek do foliowych woreczków i ważono. Za każdy gram przemyconej kokainy kurier dostawał dodatkowo 0,75 euro, czyli jednorazowo kilka tysięcy zł. Patryk P. upłynniał narkotyki w Holandii. Prawdopodobnie nie trafiały one na polski rynek ze względu na bardzo wysoką cenę. ?

Oceń treść:

0
Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • Marihuana
  • Marihuana

Nastawienie stanowczo pozytywne, paliłam na tarasie przed domem, w otoczeniu dobrych koleżanek.

 

16:30, w domu jestem tylko ja i dwie koleżanki, nazwijmy je K. i E. Nabijam lufę. Ponoć mocny towar, nie byłam wtedy doświadczona, więc nie potrafię określić co to dokładnie było, ale z pewnością nie była to czysta MJ. 

  • MDMA (Ecstasy)

A wiec tak zaczeło to sie wszystko gdy mialem prawie 17 lat wiec czyli 4 lata temu.Kiedys palilem trawe i bylo maksymalni dobrze ale nie nalłogowo raz po raz.Przyszło mi zdawac prawo jazdy nie chcialo mii sie uczyc wiec kolega dal mi grama fetki i powiedzial z tym nauczysz sie spiewajaca wzialem i pojechalem do domu.Kiedy starsi poszli spac to ja sobie posypalem kreseczke i jazda uczylem sie ale nic nie czulem wiec nastepna nastepna i bylo mi super testy wyrylem na pamiec a potem siedzialem w oknie i gadalem ze soba.Nic nie spalem rodzice wyjechali gdzies na imprezke wiec ja wzialem d

  • Bad trip
  • Marihuana

Zachód, plener

Opisze wam bad tripa jakiego złapałem po jednym strzale z bonia, to będzie moj pierwszy raport.

Zacznijmy od tego, że żaden ze mnie nowicjusz, przez ostatnie 4 lata regularnie paliłem jointy, czasem wiadro czasem bonio. Na początku josh byl dla mnie świesznym papierosem, nie bylo żadnego melanzu by nie zapalic. Ziólko bylo srednie - 3 joshe wpadaly w obieg na 3-5osob i nigdy jakoś bardzo nie wchodziło ale muzyka brzmiala świetnie.

  • Marihuana
  • Oksybutynina
  • Pierwszy raz

Dom, później dwór i dom kumpla. Grudzień 2013, za oknem pada sobie śnieg, jest sobota. Nastrój dobry, chęć przetestowania czegoś nowego dodawała mi tyko zachwytu i coraz większej ciekawości efektów.

Trip raport był pisany na bieżąco. W domu znalazłem lek o nazwie "Driptane" zawierający oksybutyninę 5mg w tabletce.

Szybka googlownica, okazało się że substancja nie jest zbyt popularna wiec trzeba ją sprawdzić. Postanowiłem, że przetestuję ją następnego dnia.

12.49: Zarzucenie 3 tabletek Driptane (3x5mg), popite herbatą, zaraz po tym zjadłem obiad.

13.14: Odczuwam lekko zmieniony wzrok, obraz nieco się rozmazuje. Patrząc na zieloną ścianę mam wrażenie, jakby falowała.

randomness