Czy od przyszłego roku szkolnego uczniowie wielkopolskich szkół będą poddawani badaniom, wykrywającym obecność w organizmie środków odurzających? Taki projekt przygotowywany jest w Departamencie Ochrony Zdrowia Wielkopolskiego Urzędu Marszałkowskiego. Pomysł ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników.
– Chcemy przygotować program polegający na dobrowolnym, anonimowym pobieraniu wśród losowo wybranych uczniów próbek śliny lub moczu, by wykluczyć obecność narkotyków – tłumaczy Marek Daniel, dyrektor departamentu. – Niezbędna będzie do tego aprobata dyrekcji szkół oraz pisemna zgoda rodziców.
Urząd jest gotowy sfinansować projekt, również terapię dla uczniów, u których stwierdzona zostanie obecność narkotyków. Choć decyzje jeszcze nie zapadły, pomysł już budzi kontrowersje.
Pogadanka z psem
– Od kiedy media podały informację o planach narkokontroli w szkołach, nie ma dnia, by nie dzwonili do nas dyrektorzy szkół, którzy proszą o pogadankę połączoną z pokazem umiejętności psa wyszkolonego do odnajdywania środków odurzających. Musimy odmawiać – mówi Izabela Ludwicka z Sekcji Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. – Czynności kontrolne, w tym użycie psa służbowego, nie mogą być dokonywane bez uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa przez konkretną, kontrolowaną osobę. Chociaż obwąchanie plecaka ucznia przez psa nie jest przeszukaniem, jednak zaznaczenie tej torby wymagałoby już podjęcia prawnych procedur wobec ucznia-właściciela torby, nawet gdyby nie był on wcześniej podejrzewany o zażywanie narkotyków. Nie możemy ryzykować, że niesłuszne podejrzenia zrujnują życie młodego człowieka, zmienią podejście do niego nauczycieli i kolegów.
Kto ma prawo?
Wątpliwości budzi również pomysł wprowadzania do szkół narkotestów. Aby badanie było ważne, osoba wykonująca je nie powinna mieć wątpliwości, że próbka pochodzi od danego ucznia. Zrobić to można tylko w jeden sposób – ktoś powinien nadzorować oddanie próbki (na przykład moczu). Jak to się ma do zapisu o prawie do zachowania intymności? Kto będzie weryfikował wyniki badań, które mogą być przekłamane na przykład przez zażywanie leków?
– Badania wykonywane byłyby przez przygotowane do tego osoby, takie jak szkolne pielęgniarki, nauczyciele biologii czy wychowania fizycznego, przy pełnym zachowaniu intymności i anonimowości – tłumaczy doktor M. Daniel. – Testy na ślinę nie wzbudzają żadnych podejrzeń, co do wiarygodności wyniku. Podobnie zresztą jak narkotesty, do których potrzebny jest mocz badanego. Uczniowie nie wiedzieliby przecież, kiedy i czy w ogóle w danym roku szkolnym będą poddani testom.
Sęk w tym, że nie wszyscy podzielają zdanie M. Daniela. Coraz częściej słychać głosy, że pielęgniarki i nauczyciele nie są uprawnieni do wykonywania takich badań oraz że rodzice powinni każdorazowo wydawać zgodę na przeprowadzenie testów ich dzieciom. – Jak w takiej sytuacji mówić o losowej próbie? – pytają przeciwnicy pomysłu.
– Jeśli będzie badanie, to zapewne w szkole. Gdy na przykład trzech uczniów będzie w toalecie, jak udowodnić, że próbki pochodzą od pana X, a nie od pana Y? Znamy przypadki, gdy rodzice badali testami dostępnymi w aptekach dzieci wracające z dyskotek. Na zabawie te dzieciaki kupowały próbki „czystego” moczu, żeby rodzice nie wiedzieli, że ćpają – opowiadają policjanci.
To tylko propozycja
W sprawie wypowiedział się już w połowie 2005 roku – po analizie materiałów przesłanych przez 9 kuratorów oświaty, na których terenie przeprowadzono testy narkotykowe – Rzecznik Praw Obywatelskich. Znalazł on wiele nieprawidłowości. – Wyniki analizy w pełni uzasadniają wątpliwość, czy stosowanie narkotestów jest zgodne z obowiązującym prawem – napisał wówczas zastępca rzecznika praw obywatelskich Stanisław Trociuk. – W niektórych szkołach, rodzice, którzy zabraniali przebadania dziecka, zmuszani byli do przeprowadzenia testu w domu i przedstawienia jego wyniku w szkole. Tymczasem to rodzice decydują kogo poinformować, a kogo nie, o wynikach testu. Trzeba także pamiętać, że osoba, która ukończyła 16 lat musi również wyrazić zgodę na badanie.
– Zdajemy sobie sprawę z faktu, że pomysł wprowadzenia narkotestów do szkół rodzi wiele pytań natury formalnej. Jest to jednak na razie propozycja, a o jej szczegółach chcemy rozmawiać z nauczycielami, policją, rodzicami i młodzieżą – twierdzi doktor Daniel. – Chęć przystąpienia do projektu zapowiedział już Wielkopolski Ochotniczy Hufiec Pracy.
Marek Daniel, dyrektor Departamentu Ochrony Zdrowia Wielkopolskiego Urzędu Marszałkowskiego:
– Pomysł wprowadzenia dobrowolnych, anonimowych badań narkotestami powinien zdobyć uznanie przede wszystkim wśród rodziców. Jeśli naprawdę zależy im na dobru swoich dzieci, nie powinni mieć w sprawie narkotestów wątpliwości. Im wcześniej zostanie wykryty kontakt z narkotykami u młodego człowieka, tym skuteczniejsza i krótsza czeka go terapia.
Komentarze