Kazał zabić pięć osób, bo zniszczyły mu wielomilionowy biznes

Za zabójstwo ministra sprawiedliwości i prokuratora z północno-praskiej rejonówki Jan S. oferować miał po 100 tys. zł. Chciał także pozbyć się trojga policjantów wydziału antynarkotykowego KSP.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

TVP.INFO/PAP
Rafał Pasztelański, mnie
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

409

Za zabójstwo ministra sprawiedliwości i prokuratora z północno-praskiej rejonówki Jan S. oferować miał po 100 tys. zł. Chciał także pozbyć się trojga policjantów wydziału antynarkotykowego KSP. Zabójstwa za pomocą m.in. bomby, trucizny, wywołania zapaści serca czy „odstrzelenia” miały być zemstą za rozbicie jego gangu handlującego dopalaczami. Alternatywą dla morderstw miało być zamieszczanie w sieci fałszywych filmów, mających skompromitować ścigających go ludzi.

Portal tvp.info dotarł do ustaleń śledczych, badających tzw. bandycki wątek działalności Jana S. nazywanego „stołecznym królem dopalaczy”. Chodzi o ujawnioną przez „Rzeczpospolitą” (w maju 2019 r.) sprawę dotyczącą m.in. zlecenia zabójstwa ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry oraz prokuratora i policjantów, którzy rozpracowywali kierowany przez niego gang handlujący dopalaczami na ogromną skalę.

Śledztwo to prowadzi Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, a także elitarny wydział do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw KSP.

W sprawie tej Jan S. usłyszał w czwartek 12 zarzutów, w tym podżegania do zbrodni i czynu terrorystycznego. 28-latkowi grozi od 12 lat więzienia do, nawet, dożywocia.

Jak się dowiedział portal tvp.info, zanim Jan S. wziął na celownik ministra sprawiedliwości i śledczych, gangster chciał ukarać współpracującego z nim Tomasza N. Mężczyzna ten, odpowiadał w grupie za mieszanie sprowadzanych z Azji chemikaliów, z których powstawały dopalacze.

W marcu 2017 r., kiedy obaj załatwiali nielegalne interesy w Holandii, boss groził podwładnemu śmiercią. Pogróżki przesłał za pomocą szyfrowanego komunikatora, którego zawsze używał w kontaktach z podwładnymi. Liczył, że dzięki temu służby nie będą w stanie go namierzyć, ani inwigilować.

Miesiąc później, rozeźlony gangster zaczął nękać Romana T., aby ten m.in. przesłał mu uprawnienia do serwera oraz poprawił wygląd i funkcjonalność strony internetowej sklepu, za pomocą którego, gang sprzedawał dopalacze. Jan S. miał wydzwaniać do mężczyzny i zasypywać go wiadomościami na komunikatorze.

Bez litości

– Utopię cię. O***bię. Spalimy ci dom – takie pogróżki S. miał kierować pod adresem Romana T. od kwietnia 2017 r. do maja roku następnego.

Według śledczych boss tak się zawziął na informatyka, że w październiku 2018 r., oferował Tomaszowi N. 5 tys. zł za pobicie T.

Wiosną 2018 r., Jan S. miał grozić z kolei Karolowi J. „zaj***niem”, jeżeli ten nie zajmie się obsługą graficzną wspomnianej strony internetowej.

„Odpalić proroka”

W marcu i czerwcu 2018 r., policjanci stołecznego wydziału antynarkotykowego uderzyli w gang Jana S., likwidując trzy magazyny z dopalaczami i narkotykami. Przejęli wówczas 122 kg substancji odurzających i zatrzymali ośmiu członków grupy. Wszystko w ramach śledztwa w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Praga Północ, dotyczącego „sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, wprowadzania do obrotu znacznej ilości środków zastępczych, charakteryzujących się szkodliwością dla zdrowia konsumentów”.

Postępowanie wszczęto po tym, jak w Warszawie znaleziono ciało 16-latka, który zatruł się dopalaczami zawierającymi śmiertelnie niebezpieczny fentanyl. Substancja ta, stokrotnie silniejsza od morfiny, uważana jest za najbardziej niebezpieczny narkotyk na świecie. W USA, z powodu przedawkowania fentanylu umiera codziennie ponad 100 osób.

W lipcu 2018 r., Jan S. dowiedział się, że sprawę jego nielegalnych interesów prowadzi prok. Zbigniew O. „Król dopalaczy” skontaktował się ponownie z Tomaszem N. Namawiał go za pomocą komunikatora do „załatwienia proroka”. Sugerował „odpalenie” O., doprowadzanie go do zawału serca lub zapaści krążeniowej za pomocą leków lub dopalaczy, czy wreszcie zarażenie mężczyzny wirusem HIV.

Jan S. miał obiecywać „kilerowi” 100 tys. zł, za załatwienie sprawy. Swoje żądania ponawiał do 22 października 2018 r. i jeszcze w grudniu tego samego roku.

W tym samym czasie gangster chciał, aby Tomasz N. starał się zdyskredytować prokuratora, zamieszczając w internecie specjalnie sprokurowane zdjęcia i filmy. Miały to być m.in. filmy i zdjęcia pornograficzne z rzekomym udziałem Zbigniewa O. czy sceny zażywania narkotyków.

Tomasz N. nie chciał wziąć udziału w ataku na prokuratora, a wówczas Jan S. miał zagrozić „kilerowi”, że znajdzie ludzi, którzy zarażą go HIV.

Minister psuje biznes

Jesienią 2018 r., gangster znalazł nowego wroga. Ponoć miał przeczytać wywiad z ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobrą, w którym polityk zapowiedział ostrzejszą walkę z dopalaczami.

Według „Rzeczpospolitej” Jan S. miał przesłać Tomaszowi N. następującą wiadomość: „Ten sk***ysyn podpisał nową ustawę. Zepsuł mi interes”. Według śledczych gangster uznał, że zlikwidowanie Ziobry zastopuje walkę z dopalaczami w internecie.

W październiku 2018 r., Jan S. miał zaproponować Tomaszowi N. 100 tys. zł za zamordowanie ministra sprawiedliwości. I znowu, zleceniodawca zaproponował „kilerowi” kilka sposobów na skuteczne dokonanie zamachu. Miał sugerować np. podłożenie bomby pod samochodem polityka lub podanie mu trucizny. Ba, wpadł nawet na pomysł napromieniowania ministra. W grę miało także wchodzić także doprowadzenie do zapaści krążeniowej lub zadanie ciosów nożem tak, aby ofiara wykrwawiła się na śmierć.

Prawdopodobnie to wtedy Tomasz N. uznał, że sprawy poszły za daleko. Dalej uparcie odmawiał przyjęcia zlecenia. Możliwe, że tylko ze strachu przed zdesperowanym S. nie zerwał z nim kontaktu. Ale drogi obu panów wyraźnie się już rozchodziły.

Polowanie na „psy”

Ostatnim zleceniem Jana S., o którym oficjalnie wiedzą śledczy z wrocławskich „pezetów”, była chęć „ukarania” trojga policjantów z wydziału antynarkotykowego KSP. Z ustaleń prokuratury wynika, że gangster zdobył dane adresowe i telefony funkcjonariuszy, którzy rozpracowywali jego bandę. 22 października S. miał namawiać Tomasza N. do zamordowania wspomnianych policjantów.

Wiele wskazuje na to, że tym razem zabójstwa nie miały być aż tak oczywiste. S. miał bowiem radzić, aby podrzuć całej trójce środki powodujące zawał serca i zapaść krążeniową. Nie wiadomo jednak, na ile wycenił życie swoich wrogów.

W październiku i grudniu 2018 r. wpadł na pomysł, aby nękać troje policjantów. Sposób jaki zasugerował Tomaszowi N. przypominał raczej głupie żarty nastolatków niż gangsterskie metody. Mógł jednak znacznie utrudnić życie policjantom.

Jan S. chciał, aby Tomasz N. wykorzystując dane i adresy stróżów prawa, zamieszczał na portalach internetowych oferty sprzedaży lub oddania atrakcyjnych przedmiotów. Za sprawą takich działań, policjanci byliby cały czas nękani telefonami. Inną formą nękania było regularne zamawianie towarów w sklepach internetowych za pobraniem, na adresy członków wydziału antynarkotykowego lub ich sąsiadów.

Trudno w to uwierzyć, ale śledczy mają dowody, że kolejną z form stalkingu miało być stworzenie kont policjantów na portalach społecznościowych, za pomocą których można by było obrażać ich znajomych, przełożonych lub innych funkcjonariuszy.

S. miał także przekonywać Tomasza N. do stworzenia przerobionych zdjęć i filmów, pokazujących policjantów w kompromitujących sytuacjach.

Sumienie czy strach

Nietrudno się domyślić, że większość zarzutów ciążących na Janie S. opiera się na słowach Tomasza N. i zapisach z komunikatorów, które ten przekazał śledczym. Nie jest jasne, czy mężczyzna „otworzył” się przed śledczymi po zatrzymaniu, czy też sam zgłosił się do prokuratury czy policji.

Być może o postawie Tomasza N. zadecydowały groźby zabójstwa, jakie pod jego adresem kierował boss 9 i 10 stycznia 2019 r. To ostatni z zarzutów ciążących na „Warszawskim królu dopalaczy”.

Jeden z rozmówców tvp.info wspominał, że początkowo rozważano podjęcie przez Tomasza N. pewnego rodzaju gry z Janem S., aby sprawdzić, jak rozwinie się sytuacja. Uznano jednak, że główny podejrzany jest zbyt nieobliczalny, aby ryzykować, że np. znajdzie innego „kilera”, który będzie próbował zrealizować zlecenie. I dojdzie do tragedii.

W śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Praga Północ Jan S. usłyszał wcześniej zarzuty „kierowania zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się handlem dopalaczami i narkotykami oraz ich przemytem, prania brudnych pieniędzy, a także narażenia ponad 16 tys. osób na niebezpieczeństwo utraty życia poprzez wprowadzenie do obrotu szczególnie toksycznych dopalaczy”.

Grupa Jana S. działała co najmniej od 2015 r., oferując dopalacze za pośrednictwem sklepów internetowych. O skali działalności gangu świadczy fakt, że jeden z dwóch sklepów bandy, dał w ciągu 14 miesięcy przychód w wysokości prawie 17 mln zł.

Inicjały wszystkich pokrzywdzonych występujących w artykule zostały zmienione dla ich bezpieczeństwa. Tekst oparty na materiałach śledztwa, nie przesądza o winie czy niewinności głównego podejrzanego.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Morfina
  • Pierwszy raz

Humor bardzo zły, chęć odcięcia się od świata w zaciszu własnego pokoju

Opiszę swoje pierwsze prawdziwe spotkanie z opiatami, nie wliczając w to kodeiny z prostej przyczyny nie "trawienia" jej odpowiednio przez mój organizm.

Historia zaczyna się od bardzo podłego humoru spowodowanego dużą ilością stresu, kłótni i utraty sporej ilości znajomości w przeciągu ostatnich paru dni. Myślałem, czym by się tu tego dnia dobić przeglądając podręczną apteczkę ćpuna, wybór stanął między snem po benzo a tabletką morfiny, którą miałem wziąć parę miesięcy wcześniej, lecz zdecydowałem, że jedno uzależnienie już mi wystarczy.

  • LSD-25
  • Pierwszy raz

stary rezerwat dębowy

A więc zaczęło się, piękna kwietniowa pogoda, wypożyczony pokój w akademiku służącym do kwaterunku studentów odbywających zajęcia terenowe. Nas kilku, zebranych by móc celebrować przejście przeze mnie 23 roku życia. Od dawna marzyłem o kwasie. Był on dla mnie mistyczną niewiadomą, substancją, która jako jedyna ciągnęła mnie do Siebie z mocą tysiąca uzależnień, niczym zakazany owoc Ewę. Jednakże nie chciałem przechodzić przez to sam. Zaprosiłem przyjaciół, trójka z nas zamierzała się oddać tej przyjemności.

  • Grzyby halucynogenne

Tera dochodze do siebie a wlasciwie dochodze do chwili wolnej

kiedy moge pisac. Od rana zrobilem juz tyle ze sam sie dziwie.


Jeden z najdziwiniejszych Sylwkow w moim life`ie :)


Normalne bylo ze 1 stycznia oznaczal dla mnie brak glosu,

zakwasy i kac total od bezrozumnej mieszanki swiatow - czyli far niente.


A dzis zasuwam jak maly motorek.



  • LSD-25


dawka : 1/4 kwasa w papierku (moja pierwsza dawka) + troche grassu (lekko)


data : 21, grudnia 2001


inni ludzie : jeden lekko pijany, raczej nie zna się na drugach...


+ inni ludzie, z którymi nie spotkaliśmy się przez moje sensacje :(





dodam, że jechaliśmy na impreze, a jak chciałem spróbować czegoś innego, mój

wybór padł na kwasa, ponieważ już wcześniej chciałem spróbować tego

specyfiku (tutaj nastąpiło to dosyc spontanicznie).



randomness