Jest precedensowy wyrok w sprawie SIN vs. FB!

Sąd odwoławczy wydał korzystną decyzję dla Społecznej Inicjatywy Narkopolityki (SIN), wspieranej przez Fundację Panoptykon w sporze z Facebookiem. Sprawa dotyczy zablokowania strony SIN przez portal, któremu organizacje zarzucają prywatną cenzurę i ograniczanie wolności słowa.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

technologia.dziennik.pl/PAP

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

165

Sąd odwoławczy wydał korzystną decyzję dla Społecznej Inicjatywy Narkopolityki (SIN), wspieranej przez Fundację Panoptykon w sporze z Facebookiem. Sprawa dotyczy zablokowania strony SIN przez portal, któremu organizacje zarzucają prywatną cenzurę i ograniczanie wolności słowa.

Jak poinformowała Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon, sąd odwoławczy oddalił zażalenie Facebooka na pierwszą i korzystną dla Społecznej Inicjatywy Narkopolityki decyzję wydaną w tym procesie. - Na mocy tej decyzji sąd tymczasowo, do czasu zakończenia procesu, zakazał Facebookowi usuwania kont SIN (i publikowanych przez nich treści) oraz nakazał zabezpieczenie usuniętych w 2018 i 2019 r. kont, stron i grup, tak żeby w razie wygrania całego procesu, można je było przywrócić z pełną zawartością. Teraz sąd odwoławczy utrzymał to postanowienie w mocy. Decyzja stała się więc prawomocna - jest ostateczna i wiążąca dla Facebooka. Jednocześnie sąd potwierdził swoją jurysdykcję w tej sprawie - przekazała Głowacka.

Pozew w tej sprawie został złożony w 2019 r. przez SIN, którą wspiera Fundację Panoptykon. Organizacje zarzucają portalowi niesłuszne ograniczenie wolności słowa w związku z arbitralnym, ich zdaniem, zablokowaniem strony SIN. SIN zwraca też uwagę, że ucierpiała jej reputacja i poczucie pewności i bezpieczeństwa działania. Organizacja domaga

Bez ostrzeżenia. Bo mieli "naruszać standardy społeczności"

Według Panoptykonu, stowarzyszenie, któremu Facebook zablokował stronę, czyli Społeczna Inicjatywa Narkopolityki (SIN) to grupa aktywistów, która od ponad 10 lat prowadzi w Polsce edukację narkotykową, przestrzegając przed szkodliwym działaniem substancji psychoaktywnych i pomagając osobom, które z nich korzystają. Jak relacjonowała Dorota Głowacka, Facebook najpierw zablokował grupę prowadzoną przez SIN, a w marcu 2018 r. zablokował prowadzoną od 2011 r. stronę Stowarzyszenia. Wskazała, że stało się to bez ostrzeżenia i bez podania jakiegokolwiek wyjaśnienia czy wskazania, które konkretnie posty Facebook kwestionuje: SIN dostała tylko komunikat, z którego wynikało, że treści publikowane na jej stronie naruszają standardy społeczności.

Już w czerwcu 2019 r. Sąd Okręgowy w Warszawie wydał pierwszą decyzję – o zabezpieczeniu powództwa – w której na czas trwania procesu zakazywał Facebookowi usuwania istniejących kont, stron i grup prowadzonych przez SIN na Facebooku i Instagramie, a także blokowania jej pojedynczych postów. Facebook złożył zażalenie na to postanowienie, jednak - jak podkreśliła Głowacka - sądu odwoławczego nie przekonały jego argumenty i utrzymał w mocy pierwotną decyzję. Tym razem jest ona ostateczna i wiążąca dla Facebooka.

"Bardzo nas cieszy ta decyzja"

- Bardzo nas cieszy ta decyzja, nie tylko ze względu na precedensowy charakter, ale też dlatego, że wpisuje w bardzo aktualną debatę o władzy platform internetowych nad obiegiem treści w sieci, która toczy się w kontekście: zablokowania Donalda Trumpa przez gigantów społecznościowych, ustawy o wolności słowa w sieci zaproponowanej w styczniu przez Ministerstwo Sprawiedliwości czy prac nad Digital Service Act w UE, który stara się bezpośrednio odpowiedzieć na problem, który poruszamy w sprawie SIN versus FB - podkreśliła ekspertka Panoptykonu.

Organizacja zaznacza, że jej celem jest doprowadzenie do tego, by platformy internetowe wprowadziły przejrzyste i sprawiedliwe regulacje dotyczące blokowania treści. Chodzi o to, żeby użytkownik wiedział, dlaczego jego strona została zablokowana, mógł się do tego odnieść i przedstawić argumenty na swoją obronę.

Istotnym elementem procesu SIN przeciw Facebookowi jest także kwestia jurysdykcji sądu. Chodzi o to, że wydając postanowienie polski sąd wstępnie uznał się za właściwy do rozpatrzenia sprawy przeciwko portalowi, który ma swoją siedzibę w Irlandii. Według Panoptykonu, Facebook kwestionował ten aspekt w swoim zażaleniu, odmówił także przyjęcia pozwu w języku polskim. Jak tłumaczyła przedstawicielka Panotykonu, organizacji zależy na tym, by wykazać, że osoba, która korzysta z usług globalnych firm internetowych, powinna w tego rodzaju sprawach móc dochodzić swoich praw w Polsce, gdyż w wypadku pozwu zagranicznego możliwość obrony naszych praw miałaby charakter czysto teoretyczny, między innymi ze względu na koszty, barierę językową czy nieznany system prawny. Zaznaczyła jednak, że kwestia uznania jurysdykcji dotyczy jak na razie decyzji dot. zabezpieczenia powództwa, która nie przesądza ostatecznego wyniku całej sprawy. - Nasz proces jest ciągle w toku. Facebook na pewno w toku głównego postępowania będzie się starał przekonywać dalej sąd o tym, że nie ma jurysdykcji i oczywiście nie da się na 100 proc. zagwarantować, że sąd ostatecznie nie zmieni zdania. Ale póki co, uznał się za właściwy, a skład odwoławczy to potwierdził - dodała Głowacka.

Oceń treść:

Average: 9.7 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Inne


ubakalem sie...


i dzisiaj hyperreal sie `uoficjalnil`



mam taka dziwna jazde...


ze to wszystko spisek


ze leniwy rzad bierze kase za prewencje


a cpuny robia za friko serwis infrmacyjny


ze ten kraj to kraj schizofrenikow


ze nikt o nikim nie pamieta


tylko narkotyki czynia cie czlowiekiem



  • Bad trip
  • Grzyby halucynogenne

Ostatnimi czasy dość często używałem substancji takich jak 4-HO-MET czy 25C-NBOMe, zawsze w towarzystwie, choć nigdy lekkomyślnie. Gdy po tych "zabawach" sięgnąłem po grzyby, okazały się działać słabiej niż zawsze, dlatego postanowiłem zrobić przerwę od psychodelików. Przy okazji obiecałem sobie również nigdy więcej nie używać substancji psychoaktywnych laboratoryjnego pochodzenia i korzystać wyłącznie z darów natury. Akurat tak się złożyło, że w trakcie tej przerwy rozstałem się ze swoją jedyną kobietą, co było dla mnie ogromnym ciosem. Od jakiegoś czasu myślałem o grzybach, wydawało mi się, że jestem już gotowy. I tak mnie tchnęło, akurat w najgorszy dzień, kiedy byłem najbardziej przybity i zdewastowany emocjonalne, żeby odbyć podróż. Wiedziałem, że S&S wykluczają cokolwiek pozytywnego, co mogłoby się zdarzyć podczas tripu. Mimo wszystko, postanowiłem sobie dokopać, spróbować coś zrozumieć, obrać nową drogę, a przede wszystkim stawić czoło największemu bólowi w najbardziej niesprzyjających warunkach. Stało się. Wieczorem, w swoim pokoju, zjadłem 4g suszonych łysiczek. Nigdy wcześniej nie przekraczałem 2,5g. Z głośników rozbrzmiewały Carbon Based Lifeforms, jako tło podróży.

Łysiczki skonsumowałem około godziny 23, w postaci proszku zapitego wodą, zmielone wcześniej w młynku do kawy. Zwykle pierwsze efekty działania grzybów odczuwam po 25-30 minutach. Tym razem początkowa fala otarła się o mnie po niecałych dziesięciu. Już wtedy wiedziałem, że będzie to coś nietypowego, wcześniej mi nieznanego. Kolejne 10' było podsycaniem ciekawości, wzrastaniem podniecenia nowym doświadczeniem. Minęło 25 minut od konsumpcji, a ja miałem już dość. Musiałem bezpowrotnie wyłączyć muzykę.

  • LSD-25

doświadczenie: różne draszki po troszeczku - lsd, mdma, 2ci, gbl, griby, ghb, dxm, thc, c2h5oh ...

set+setting: wymarzony




  • Dekstrometorfan

Wieczór 30 listopada 2oo2 roku. Akurat zaczął intensywnie prószyć śnieżek, tworząc miły klimacik. Wracam autkiem od qumpla z połówką zielonego w kieszeni (w andrzejki wypada troszkę zaszaleć :-), jako że było bardzo ślisko, to jeszcze pokręciłem sobie troszkę na ręcznym na placyku... Następnie udałem się autobusem (cały zaczął walić moją ganją :-) do centrum Gdyni, gdzie byłem umówiony z kumplem na browarka i spalenie ziółka. O 18:40 bylem na miejscu.

randomness