Czesc. Postaram sie krotko , rzeczowo i (mam nadzieje)
bez przynudzania.
1 raz PO PIGSIE
Mialo byc: zabawa na calego , dobry humor , plakanie
ze szczescia z dobrej muzy z dobrymi kumplami.
Fragment ekspertyzy rządowej propozycji reformy prawa narkotykowego wykonanej prez prof. dr hab. Krzysztofa Krajewskiego.
Projekt nowej ustawy o przeciwdziałaniu narkomani niestety zrezygnował z propozycji ministerialnej przywrócenia dawnego art.48 ust.4 ustawy z 1997 r. który to przepis posiadanie nieznacznych ilości środków odurzających lub substancji psychotropowych na własny użytek obejmował tzw. okolicznością wyłączającą karalność.
Nie ukrywam, iż zawsze byłem zwolennikiem tego rozwiązania i wielokrotnie dawałem wyraz swego zdecydowanego sprzeciwu wobec rozwiązania przyjętego przez Sejm w roku 2000. Tym bardziej, że teraz mamy rzeczywisty problem z tym, jak wycofać się z tamtej nieprzemyślanej i bezsensownej decyzji.
Jak stwierdza to wyraźnie i słusznie uzasadnienie projektu opiniowanej ustawy (str.60 druku 4024) nowelizacja z roku 2000 nie wpłynęła w sposób istotny na efektywność walki z handlem narkotykami, co było jej zasadniczym celem.
Wyniki badań epidemiologicznych prowadzonych przez Instytut Psychiatrii i Neurologii pokazują bowiem, iż w ocenie badanych dostępność narkotyków zwiększyła się w stosunku do stanu sprzed nowelizacji.
Nie osiągnięto również żadnego efektu wychowawczego, jaki łączono z kryminalizacją „drobnego” posiadania, albowiem rozmiary używania narkotyków przez młodzież – według wyników tych samych badań – wzrosły. Doprowadzono natomiast do dramatycznego wzrostu liczny stwierdzanych przestępstw posiadania narkotyków i skazań za takie czyny, zapychając wokandy sądowe sprawami o narkotykową „drobnicę”, nie mającymi jakiegokolwiek znaczenia z punktu widzenia zwalczania podaży tych substancji.
Nie wspominam tu już o negatywnych konsekwencjach w postaci ponownego zepchnięcia podkultury narkomańskiej do głębokiego podziemia. Jak to wielokrotnie podkreślałem argumenty, iż art.48 ust.4 ustawy z 1997 r. umożliwiał bezkarność dilerów uważam za chybione, lub co najmniej poważnie przesadzone.
Propozycja Ministerstwa Zdrowia wyciągała śmiało konsekwencje z tych doświadczeń i proponowała powrót na drogę depenalizacji użytkowników narkotyków (czego nie należy w żądnym wypadku mylić z legalizacją), na którą wkracza coraz to więcej państw UE.
Był on co prawda obarczony pewnymi niedostatkami, jak przede wszystkim pozostawienie ocennego charakteru znamienia „nieznaczna ilość” (tzn. niezdefiniowanie w kategoriach wagowych tzw. wartości granicznych). Był jednak krokiem w dobrą stronę.
Fakt, iż projekt rządowy wycofał się z tego rozwiązania uznać należy za godny pożałowania, aczkolwiek rozumiem, iż kwestia budzi ogromne emocje społeczne i medialne, połączone niestety najczęściej z kompletnym niezrozumieniem istoty sprawy.
Dlatego nie ukrywam, iż osobiście jestem wciąż zwolennikiem rozwiązania proponowanego w projekcie ministerialnym. Jest tak tym bardziej, że propozycja rządowa zawarta w art.63 oraz 64 rodzi masę zasadniczych zastrzeżeń natury merytorycznej i formalnej, i w swej obecnej postaci nie nadaje się do przyjęcia.
Art.63 ust.3 projektu proponuje aby w przypadku posiadania nieznacznych ilości środków odurzających lub substancji psychotropowych przeznaczonych na własny użytek sąd miał możliwość odstąpienia od wymierzenia kary.
Z pozoru jest to sensowne rozwiązanie kompromisowe. Przy bliższym przyjrzeniu się okazuje się jednak wysoce problematyczne. Istota propozycji ministerialnej (a wcześniej art.48 ust.4 ustawy z 1997 r.) sprowadzała się do tego aby rezygnacja z reakcji prawnokarnej wobec drobnych użytkowników narkotyków mogła nastąpić już na samym wstępie postępowania karnego (zwrot, iż sprawca nie podlega karze oznacza bowiem, iż postępowania w takich sprawach nie wszczyna się a wszczęte umarza).
Rozwiązanie art.63 ust.3 projektu oznacza, iż trzeba przeprowadzić całe postępowanie przygotowawcze i sądowe, aby na końcu odstąpić od wymierzenia kary. Z punktu widzenia elementarnych zasad ekonomii procesowej jest to po prostu bez sensu.
Jestem gotów pójść o spory zakład, że w przytłaczającej większości wypadków sądy będą w takich wypadkach skazywać na kary z warunkowym zawieszeniem wykonania (tak jak to robią obecnie), bo po co prowadzić cały proces aby na końcu odstąpić od wymierzenia kary? Inaczej mówiąc praktyczne znaczenie tego przepisu będzie tyle co żadne, i o żadnej efektywnej depenalizacji drobnych użytkowników nie będzie mowy.
Równocześnie jednak, to co zaproponowano w art.64 projektu świadczy już o całkowitym nieporozumieniu. Rzecz w tym, że w moim głębokim przekonaniu art.63 ust.3 oraz art.64 pozostają ze sobą z punktu widzenia kryminalnopolitycznego w całkowitej sprzeczności.
Kodeks karny pozwala na odstąpienie od wymierzenia sprawcy kary zawsze tam, gdy ze względu na charakter czynu nie widzi potrzeby reakcji prawnokarnej.
Albo więc odstępujemy od prawnokarnej reakcji, albo nie: tertium non datur. Artykuł 64 świadczy o tym, że właśnie tertium datur. Co prawda nie karzemy sprawcy, ale chcemy aby poddał się oddziaływaniu profilaktycznemu i stosujemy wobec niego pewne środki. W moim głębokim przekonaniu jest to wewnętrzna sprzeczność.
Na tym jednak nie koniec. Art. 63 ust.3 i art.64 zawierają z tego punktu widzenia taką masę nieporozumień, niejasności i, że można je określić jedynie, jako przejaw zupełnie wyjątkowego partactwa.
Przede wszystkim art.63 ust.3 mówi o zobowiązaniu sprawcy do uczestnictwa w programie o którym mowa w art.74 ust.2. Ten ostatni przepis, jak łatwo zauważyć, odnosi się jednak jedynie do osoby zagrożonej uzależnieniem. Odwołanie się doń w art.63 ust.3 jest pozbawione w związku z tym w ogóle sensu.
Co bowiem w sytuacji gdy sprawcą czynu o którym mowa w art.63 ust.3 jest osoba uzależnioną (a nie tylko zagrożoną uzależnieniem)? Jeśli ktoś jest uzależniony, to wymaga leczenia i rehabilitacji o jakich mowa w art.74 ust.1, a nie udziału w programie edukacyjno-profilaktycznym o jakim mowa w ust.2 tego przepisu, który stosuje się wobec osób zagrożonych uzależnieniem.
W świetle proponowanej treści art.63 ust.3 w przypadku odstąpienia od wymiarezenia kary osobie uzależnionej, nie można zastosować wobec niej żadnych środków leczniczych.
Musze przyznać, że nie wiem czy jest to świadoma decyzja projektodawców czy przeoczenie. Jeśli przeoczenie, to brzemienne w konsekwencje. Jeśli świadoma decyzja, to na pewno zła.
Przepis art.74 ust.2 został zaproponowany dlatego, że uważano, iż możliwość stosowania dzisiejszego art.57 ustawy z 1997 r. są określone zbyt wąsko. Sprawca będący użytkownikiem marihuany, który rzadko kiedy może być uznany za uzależnionego, nie mógł korzystać z tego przepisu, bo nie za bardzo miał się z czego leczyć.
Aby móc z niego korzystać trzeba było się najpierw uzależnić, co wydaje się mało sensownym rozwiązaniem. Przepis art.63 ust.3 robi dokładnie na odwrót. Wyklucza z możliwości korzystania zeń osoby uzależnione.
W stosunku do zagrożonych uzależnieniem można bowiem od wymierzenia kary odstąpić zobowiązując ją do udziału w stosownym programie. W stosunku do sprawców uzależnionych przepisu tego zastosować się nie da, skoro nie ma ich do czego zobowiązać, bu ustawa tego nie przewiduje. Czy projektodawcom rzeczywiście o to chodziło?
Art.64 ust.1 mówi o ustanawianiu kuratora na czas trwania obowiązku (udziału w programie profilaktyczno-edukacyjnym). Żaden jednak przepis nie mówi o czasie trwania tego obowiązku.
Zwracam uwagę na to, że art.74 ust.5 mówi – w absolutnie odmiennym kontekście – o maksymalnym dopuszczalnym czasie zawieszenia postępowania, a nie o obowiązku. To dwie zupełnie odmienne kwestie. Leczenie, rehabilitacja czy udział w programie edukacyjno-profilaktycznym o jakich mowa w art.74 ust.1 i 2 są działaniami dobrowolnie podejmowanymi przez podejrzanego (za co otrzymuje on pewne ulgi), a nie żadnymi obowiązkami. Nawet odpowiednie stosowanie art.74 ust.5 w sytuacji o jakiej mówi art.64 ust.1 nie wchodzi w rachubę, bo o żadnej odpowiedniości nie ma tu mowy. Nastąpiło tu kompletne pomieszanie z poplątaniem.
Pomijam już to, że odstępowanie od wymierzenia kary i nakładanie na taką osobę obowiązków, nad których wykonaniem czuwa kurator jest sprzecznością samą w sobie i mam zasadnicze wątpliwości, czy jest do utrzymania z punktu widzenia konstytucyjnego.
Jest tak tym bardziej, że przepis ten usiłuje regulować w gruncie rzeczy coś co jest już w ustawie gdzie indziej uregulowane (o czym niżej), tyle że robi to zupełnie niespójnie.
Wreszcie zupełny absurd stworzony przez art. 64 ust.3 w postaci możliwości nałożenia na osobę uchylającą się od nałożonego obowiązku grzywny (!). Przede wszystkim grzywna to w polskim prawie karnym kara, która może być wymierzana za przestępstwa, wykroczenia oraz wykroczenia i występki skarbowe.
Osobiście nie dostrzegam w projekcie ustawy żądnego czynu zabronionego, którego naruszeniem byłoby niestosowanie się do obowiązku nałożonego w myśl art.63 ust.3. Inaczej mówiąc art.64 ust.3 stwarza coś zupełnie niesłychanego: przewiduje karę, za coś co w ogóle nie jest stypizowane, jako czyn zabroniony pod groźbą kary!
Jeśli już, to ustawodawstwo polskie przewiduje w podobnych sytuacjach czasami, coś co nazywa się karą pieniężną (właśnie dla odróżnienia od kary sensu stricte, jaką jest grzywna). Przykładem może być np. art.8 ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich, który dotyczy wprost niestosowania się pewnych podmiotów do nałożonych przez sąd obowiązków. Przepis ten określa jednak wysokość tej kary oraz procedurę odwoławczą. Ani jednego ani drugiego nie ma w art.64 ust.3 projektu, co czyni ten przepis sprzecznym z najelementarniejszymi zasadami prawa, nie mówiąc już o jego ewidentnej niekonstytucyjności.
Równocześnie podkreślam, iż w moim przekonaniu nawet zamiana słowa „grzywna” na „kara pieniężna” i wprowadzenie określenia kwoty oraz procedury odwoławczej nie zmieni niczego w merytorycznej bezsensowności tego przepisu.
Odstępowanie od wymierzenia kary, po to aby stosować coś na kształt probacji (nałożenie obowiązków, nad realizacją których czuwa kurator i których realizację można wymuszać sankcjami), to rozwiązanie wewnętrznie sprzeczne. Nie do tego służy odstąpienie od wymierzenia kary, aby tylnymi drzwiami wprowadzać jednak sankcjonowanie sprawcy.
Czesc. Postaram sie krotko , rzeczowo i (mam nadzieje)
bez przynudzania.
1 raz PO PIGSIE
Mialo byc: zabawa na calego , dobry humor , plakanie
ze szczescia z dobrej muzy z dobrymi kumplami.
Śnieżnik, Masyw Śnieżnika, Sudety, pierwszy pełny grzybny trip solo z tripsitterem, nastawienie pozytywne, przyrodnicze, połączenie z naturą, pierwsze spostrzeżenia
S & S – Śnieżnik, Masyw Śnieżnika, Sudety
Bohaterowie przygody:
[Narrator] lat 26, włóczykij, entuzjasta natury, kosmosu, rocka psychodelicznego i grafiki. Od ~5 lat regularny palacz marihuaniny, doświadczenia: mdma ~5 razy, amfetamina bardzo rzadko, świadome śnienie. Wpis dot. 3g suszonych magicznych grzybów Psilocibe Cubensis,
[M] – moja tripsitterka, w dniu tripa raczyła się jedynie czeską Kofolą, wodą i owocami.
Oooooooooo ho ho jak to było dawno temu ale tripik był naprawdę przedni, ale może od początku. Pewnego wiosennego weekendu z grupą znajomych pojechaliśmy sobie do Szklarskiej Poręby, pogoda była wyśmienita a my jak zawsze podczas takich wypadów byliśmy dobrze zaopatrzeni w substancje psychoaktywne ;P. Dosłownie dzień przed wyjazdem do miasta przyjechały śliczne, wypasione, tłuściutkie papiery (Baby na rowerze 2000). Więc skwapliwie zaopatrzyliśmy się w dwa znaczki.
Komentarze