Dwakroć o usunięciu "Wiem, co ćpiem" - wywiad z Mestosławem (Noizz.pl) oraz komentarz Antyweb

Sprawa, jak widać, słusznie wzbudza niejakie zainteresowanie i bulwersuje nie tylko nas. Acha, w drugim tekście jest też i słówko o naszym portalu ;)

W październiku opisywaliśmy, jak Mestosław – twórca kanału "Wiem co ćpiem" – postawił wszystko na jedną kartę i zamiast kontynuować pracę na ciepłej posadce w biurze, wybrał ścieżkę edukowania Polaków o bezpiecznym zażywaniu narkotyków. Od tego czasu Mestosław został pełnoetatowym YouTuberem. Jednak po 3 miesiącach jego kanał został usunięty przez administrację serwisu.

Dostawałeś jakieś sygnały od YouTube, że twój kanał publikuje treści naruszające politykę strony?

Mestosław, "Wiem co ćpiem": Od samego początku, ze względu na tematykę kanału, borykałem się z brakiem możliwości monetyzacji swoich filmów (spieniężaniem wyświetneń filmów dzięki reklamodawcom – przyp. red.). Wszystko zmieniło się w październiku, kiedy zostałem zaproszony na Pop-Up Space, czyli takie coroczne trzydniowe szkolenie dla youtuberów. Podczas warsztatów i rozmów z pracownikami YouTube dowiedziałem się, jak powinienem tworzyć treści, aby były one zgodne ze wszystkimi wytycznymi serwisu. Od tamtego momentu wszystkie moje nowe filmy miały włączoną monetyzację, co oznacza, że zostały uznane za odpowiednie dla wszystkich odbiorców i reklamodawców. Zdarzało się, że niektóre moje filmy miały włączone ograniczenia wiekowe i były dostępne jedynie dla osób pełnoletnich. W żadnym momencie, aż do fali zgłoszeń moich filmów z ostatniego miesiąca, YouTube nie dawał mi sygnałów, że moje treści naruszają politykę strony.

Myślisz, że to organy ścigania wpłynęły na usunięcie kanału?

- Z reguły w życiu mamy ograniczony obraz rzeczywistości i nie wiemy dokładnie, dokładnie jakie czynniki miały wpływ na daną sytuację. Wątpię jednak, że polskie ograny ścigania się do tego przyczyniły. Na pewno wiedziały o istnieniu kanału, ale wydaje mi się, że zgłoszeń filmów dokonywały różne grupy osób czy jednostki, które nie rozumieją misji kanału. Od przychylnych mi osób dostawałem informacje, że na różnych forach dyskutuje się jak doprowadzić do zamknięcia mojego kanału czy mojej osoby w więzieniu.

Uważasz, że robiłeś coś źle? Żałujesz jakiejś opublikowanej treści?

- Wszystkie treści publikowałem bardzo intuicyjnie. Nie kalkulowałem, co się opłaca, a co nie. Chciałem być po prostu sobą i mówić to, co myślę. Czasem świadomie ryzykowałem bardziej, jak w filmie "Czy grzyby halucynogenne są legalne?", kiedy zdecydowałem się na obywatelskie nieposłuszeństwo, pokazując moją uprawę grzybów psylocybinowych. Nigdy bym się jednak nie domyślił, że jednym z filmów, za który zamkną mój kanał, zostanie jeden z moich najbardziej edukacyjnych filmów, czyli "Jak przygotować się do podróży?", który prezentował zasady bezpieczeństwa i redukcji szkód podczas przyjmowania psychodelików.

Dlaczego twój kanał powinien być dostępny dla publiczności?

- Ludzie przyjmowali, przyjmują i będą przyjmować substancje psychoaktywne niezależnie czy tego chcemy, czy nie. Ważne jest więc, aby mieli oni dostęp do rzeczowych informacji w tym zakresie. W Internecie pełno jest różnych wiadomości na ten temat. Często bardzo sprzecznych i wprowadzających w błąd. Uważam, że w przypadku narkotyków nie ma miejsca na błędy i moją rolą była filtracja tych treści tak, aby dostarczyć jak najbardziej rzeczowych informacji. Żaden z moich filmów nie łamie wytycznych dla społeczności YouTube. Co więcej, funkcjonują zagraniczne kanały z podobną misją jak moja np. holenderski Drugslab, który jest tworzony przez holenderską telewizję publiczną za grant otrzymany od rządu. W każdym filmie prezenterzy przyjmują substancje psychoaktywne i opisują ich działanie na sobie. Biorąc to pod uwagę, bardzo dziwny jest fakt, że "grzeczniejszy" polski kanał zniknął z YouTube.

Jakie będą twoje kolejne kroki?

- Cały czas odwołuje się w YouTube od tej decyzji i czekam. Utrudnieniem jest fakt, iż kanał został zamknięty w okresie świąteczno-noworocznym i duża część personelu mogła mieć urlopy. Nie poddaje się jednak łatwo i założyłem drugi kanał w Czechach, na którym będę dodawał nowe filmy i – jeśli polski kanał nie zostanie przywrócony – zrobię także reupload starych filmów.

YouTube nadal będzie dla mnie głównym medium, jednakże wszystkie filmy będą się też pojawiać na innych platformach jak CDA, DTube czy docelowo na mojej stronie Internetowej. Taka dywersyfikacja zapewni widzom nieprzerwany dostęp do treści, które tworzę.

(Noizz.pl)

***

Musicie mi wybaczyć - teraz będzie trochę o technologiach i trochę "o życiu", jak to ma w zwyczaju pisać Maciej Sikorski. Od razu uderzę w sedno - YouTube usunął ze swojej platformy kanał "Wiem co ćpiem", gdyż naruszał jego regulamin. Z tym, że misją tego kanału i jego twórcy było edukowanie publiczności w zakresie narkotyków - motywem przewodnim jest zaś "harm reduction", czyli redukowanie szkód.

A teraz, nieco przewrotnie odniosę się do misji takich kanałów jak „Wiem co ćpiem”. Mestosław, który odpowiadał za produkowanie filmów, zbieranie materiałów oraz publikowanie ich w serwisie YouTube wychodzi z podobnego założenia co ja. Ludzie i substancje psychoaktywne to temat stary jak świat. Nikogo nie mierzi to, że najpopularniejszym narkotykiem (tak, uważam tę substancję za narkotyk!) jest etanol, który według mnie jest niebezpieczny (co potwierdzają badania), potężny i… słaby jednocześnie. Potężny, bo potrafi niszczyć życia całych rodzin i słaby… bo co to za „faza”, w której człowiek tankuje kilka godzin i jak przegnie, to zdycha przez kolejne pół dnia?

Mestosław w swoich filmach alkoholu nie unikał, ale jednocześnie nie poświęcał mu większej uwagi – nie bez powodu. Polska to kraj, w którym restrykcje związane z dostępem do substancji psychoaktywnych są naprawdę spore (co nie zmienia faktu, że idąc do zwykłej apteki bez recepty można sobie urządzić „imprezę”) – ponadto ten temat obrósł pewnymi mitami, z którymi trzeba jednoznacznie się rozprawić po to, aby w przyszłości wypracować zdroworozsądkową politykę narkotykową. Tak, narkotykową, a nie antynarkotykową.

Ja tam wolę wiedzieć co ćpiem

Tak, oglądałem filmy Mestosława – nie namawia w nich do brania, obiektywnie prezentuje informacje o możliwych skutkach ubocznych, wspomina o zagrożeniach wynikających z długotrwałego brania „tego i owego”. W omawianym temacie „święty nie jestem”, a przecież wiele wskazuje na to, że jakoś sobie radzę, nie bredzę (niektórzy z Was pewnie mają inne zdania… ;)) i raczej nie planuję wylądować na odwyku. Może dlatego, że… zdaję sobie sprawę z zagrożeń?

Kto interesuje się tym tematem nieco bardziej, zapewne zna serwisy Hyperreal, czy Erowid, które stanowią kompendium wiedzy na temat substancji psychoaktywnych. Na pierwszy rzut oka – to przecież „ćpuńskie” portale. Znajdziecie tam smakoszy wszelkich dostępnych substancji, którzy dodatkowo dzielą się swoimi przeżyciami po spożyciu m. in. środków na kaszel. Ale to tylko pozór – Hyperreal działający już od łohoho i jeszcze trochę, podobnie Erowid wcale nie namawiają do ćpania. Mają za zadanie edukować.

Polecam Wam zagłębienie się w te dwa serwisy. Znajdziecie tam nie tylko „przepisy na odlot”, ale również relacje osób, które nie miały takiego szczęścia jak inni bywalcy internetu i zabrakło im dostatecznej wiedzy – być może też samozaparcie. Podjęli kilka bardzo głupich w swoim życiu decyzji i być w może tym momencie mają „zjazd”, z którego do świata mogą wrócić jedynie na tarczy. Na Hyperrealu znajdziecie także wręcz błagających o pomoc ludzi, którzy wymieniają się kontaktami do ośrodków leczenia, lekarzy którzy będą w stanie przywrócić ich do społeczeństwa. Nikt tam tego serwisu nie gani za „nakłonienie do ćpania”.

Podobnie jest z „Wiem co ćpiem” – jego autor zdaje sobie sprawę, że namawianie kogokolwiek do czegokolwiek jest złe. Ale z drugiej strony przecież ludźmi rządzi ciekawość. Czerpanie wiedzy tylko od znajomych, którzy „zeżarli byle co i było fajnie” to prosta droga już nie do uzależnienia, ale do zrobienia sobie bardzo poważnej krzywdy. Jeżeli już ktoś ma ogromne parcie na to, żeby sobie „zaszaleć”, niech wie co się z tym wiąże – wszystko w myśl zasady: „know your body, know your mind, know your substance, know your source”. I dlatego, drogi YouTube – bardzo mi się nie podoba Twoja decyzja

Tym bardziej, że po dziś dzień „lepsza strona Wykopu” może cieszyć się z obraźliwych względem Jana Pawła II filmów, banda nienachapanych dzieciaków kręci dramy w tym serwisie, a poziom spada na łeb na szyję. Dobrych kanałów naukowych nam naprawdę potrzeba – tym bardziej, że narkotyki to nie problem, z którym na siłę trzeba walczyć – to tylko kwestia, którą trzeba mądrze rozwiązać. Wcale nie jestem zwolennikiem postawy, wedle której powinny być one dostępne dla każdego (i od razu wszystkie) – trzeba skonstruować prawo tak, aby nie przegiąć ani w jedną, ani w drugą stronę. I co ważne – ludzi edukować.

(Antyweb)

Oceń treść:

Average: 9.8 (6 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina

Dziś o 21:03 zaaplikowałem sobie ekstrakt z Tantum Rosa,


ekstrakt mojego autorstwa ma się rozumieć :)


Długo nic aż około 23:30 coś się zaczęło dziać,


lekkie odrętwienie, małe problemy przy chodzeniu,


troszkę jakby mną rzucało na bandy.


Niestety żadnych wzorków nie widziałem.


Po imprezie wróciłem i piszę te słowa,


troszkę niezręcznie pukam w klawisze,


dźwięki są "inne" muzyka brzmi tak jakby ktoś poprzestawiał suwaczki

  • Marihuana

Wiek: 20lat

Dawka: Mały blancik zwinięty na szybko. Ja wiem jak duży? Jakieś 5 machów z niego było, chyba nie więcej.

Doświadczenie: etanol, tytoń (fajki i tabaka), herbata, yerba, kawa, konopie, dekstrometorfan, LSD, ecstasy, 2C-E

  • Szałwia Wieszcza



Nazwa Substancji:
Salvia Divinorum extrakt 10x



Doswiadczenie:
DUŻE :)



Wczoraj dostałem paczke z cudownymi ziółkami ( miedzy innymi szałwią ). Wczesniej przeczytałem rózne opisy bani po szałwi ale jednak nawet osoba, która ma doswiadczenie z psychodelikami nie jest w stanie uswiadomic sobie rodzaju tej bani.


  • Powój hawajski

Subst: LSA (LA-111) - Ipomoea tricolor



Dawka: 170 nasion





Kupiliśmy z kumplem w sklepie 17 paczek nasion Ipomoei. Na następny dzień mieliśmy odbyć psychedeliczną podróż. Dwa dni wcześniej sprawdziłem na sobie dawkę - 80 nasion. Miałem lekkie efekty, ale ważniejsze było to, że nasiona okazały się nietoksyczne tj. bez fungicydów, herbicydów, insektycydow i innych chemikaliów, którymi zwykle pokrywane są nasiona przez producentów. To bardzo ważne - sprawdzić w jakiś sposób, czy nasiona nie są zatrute.

randomness