David Simon, twórca „The Wire”, na temat kryzysu dziennikarstwa i wojny z narkotykami!

Simon potwierdza, że jego zdaniem Wojna z Narkotykami jest przede wszystkim batalią o kontrolę nad kulturą i społeczeństwem.

David Simon, 57-letni twórca kultowego serialu "The Wire", a ostatnio "The Deuce" z Jamesem Franco, to także dziennikarz Baltimore Sun, który kilka dni temu otrzymał za swoje zawodowe osiągnięcia nagrodę im. Damona Runyona, by przy okazji objaśnić Denver Post swoje zdanie na temat kryzysu zawodowego dziennikarstwa, Wojny z Narkotykami, tegorocznych Oscarów i swoich ulubionych seriali telewizyjnych.

Jak mówi Simon:

Obecnie przed upadkiem na dno ratują się (w USA – przyp. red.) tylko The Washington Post i The New York Times, ponieważ są to produkty narodowe o pewnej wiarygodności, za które każdy czuje się zobowiązany płacić.

Ale problem z niezależnym dziennikarstwem zawsze polegał na wspieraniu lokalnych gazet. Wykonują one trudną do zastąpienia pracę, ale to towar sprzedawany po promocyjnej cenie. Moja gazeta wykonuje solidną robotę, ale zostało nas w redakcji tylko 120 z około 500, więc nie opisujemy już wszystkiego tak szeroko jak kiedyś.

Nikt nie dostał tak popalić, jak dziennikarstwo. Może muzyka. Nie wytwarzamy już w tym kraju wielu rzeczy, ale wciąż produkujemy sporo idei, co zostało zaprzepaszczone.

W dalszej części wywiadu Simon przedstawia swoją opinię na temat konsumpcji i ścigania konsumpcji narkotyków w odpowiedzi na pytanie o to, czy legalizacja marihuany w Kolorado pomoże w dalszej liberalizacji prawa:

Powiedz mi, czy coś się zmieniło? Czy spożycie Oxycontinu (syntetycznego opiatu – przyp. red.) w Kolorado po legalizacji marihuany wzrosło w stosunku do innych stanów, czy też nie ma różnicy? To główny argument przeciwko legalizacji marihuany, że jest to furtka do innych środków. Mimo że 94% wszystkich pijaków na Cross Street Market, chlejących whisky, zaczynała od piwa. Ale czy piwo jest furtką?

Na pewnym poziomie 94% wszystkich morderców, którzy chwycili za broń palną, miała pewnie na koncie mandat drogowy. Czy przewinienia drogowe są jednak nieuchronnym wstępem do agresywnych zbrodni? Przez 50 czy 60 lat Wojny z Narkotykami sprzedawano nam to pokrętne twierdzenie. A ludzie o zachowaniach kompulsywnych będą walczyli z uzależnieniem niezależnie od tego, od czego zaczynali, od kawy, od piwa, czy od środków nasennych.

Pójdą tą drogą, jeśli jakiś zewnętrzny czynnik ich z niej zdecydowanie nie zawróci. Siły antymarihuanowe ignorują fakt, że miliony ludzi używają marihuany rekreacyjnie i nigdy się nie uzależnili w ten sam sposób, w jaki ludzie pijący alkohol nigdy nie zostali narkomanami. Mam więc sporo wątpliwości co do teorii progowej.

Simon potwierdza, że jego zdaniem Wojna z Narkotykami jest przede wszystkim batalią o kontrolę nad kulturą i społeczeństwem:

Powodem, dla którego mamy Wojnę z Narkotykami, jest ściganie tego, czego się boimy, nie niebezpiecznych narkotyków czy środków, które wyrządzają największe szkody i tylko dlatego ścigamy marihuanę.

Z drugiej strony szafuję nieintuicyjnym argumentem przeciwko polityce Kolorado, który nie ma nic wspólnego z moimi obawami na temat marihuany. I choć jestem w tym odosobniony, postrzegam to jako polityczną konieczność: jeśli bylibyśmy w stanie odseparować marihuanę od Wojny z Narkotykami, ten kraj pozwoliłby na dysproporcjonalne ściganie i wsadzanie do więzienia ludzi o innym kolorze skóry czy białej biedoty.

W momencie, kiedy białe dzieciaki z klasy średniej mogą jarać legalnie, to jak zakończenie poboru do wojska. Nie powoływaliśmy dzieciaków należących do elit, tak więc wywoływane przez nas wojny były łatwiejsze do walczenia z armią poborową. Ale wojsko nigdy nie przywróci poboru, ponieważ obecna sytuacja daje im znacznie większe usprawiedliwienie do kontynuowania niekończących się, niszczących wszystko w proch wojen, ponieważ walczą w nich jedynie zawodowcy.

Białe dzieciaki z klasy średniej przestały protestować przeciwko wojnie w campusach, gdy przestało im grozić ryzyko poboru. Opozycja wobec Wojny z Narkotykami powinna być wszechstronna i posiadać prawdziwe zrozumienie tego, że prawo nie jest równe dla czarnych dzieciaków. Jeśli poważnie myślisz o zakończeniu tego koszmaru w całości, złym pomysłem jest prawdopodobnie postrzeganie marihuany jako problemu osobnego od metamfetaminy czy heroiny.

Simon zdradza również, że wciąż lubi telewizję, chociaż jest w swoich gustach specyficzny:

Ktoś musi mi powiedzieć, czy serial zaczął się i zakończył dobrze, i tylko wtedy zacznę go oglądać. Nienawidzę oglądania czegoś, czego zakończenia nie jestem w stanie merytorycznie ocenić od strony historii, więc nie jestem dobrym konsumentem własnych produktów. Naprawdę śmieję się przy "Archerze". Doceniam w nim głupawy humor… który jest po prostu zabawny.

Naprawdę trzymałem kciuki za "Moonlight" podczas ceremonii oscarowej, ale następnego dnia łyknąłem screener "La La Land", który mnie zaczarował. Nie chodzi mi więc wcale o jakieś wielkie idee.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Ayahuasca
  • Pierwszy raz

Było to ceremonialne przyjęcie Ayahuasci, medytacja, modlitwa do duchów roślin i opiekunów oraz muzyka składająca się z Icaro i etnicznych dźwiękówi. Byłem wyciszony i całkowicie otwarty na to czego doświadczę, choć miałem delikatne lęki jako, że były to nieznane rośliny.

Wstęp (7 sierpnia)

Ze względu na znikomą ilość informacji na temat powyższych roślin (zwłaszcza alicia anisopetala), postanowiłem samemu je przetestować, aby przekonać się czy rzeczywiście drzemie w nich moc. 

I o ile co do zawartości DMT a akacji nie miałem wątpliwości, to już kwestia inhibitora MAO w alici była kwestią sporną. Spotkałem się z różnymi opiniami na ten temat, jednak większość była ze sobą sprzeczna. tak więc postanowiłem wziąć sprawy we własne ręce.

  • Katastrofa
  • Mieszanki "ziołowe"

Tak naprawdę to była moja pierwsza substancja psychoaktywna jaką w życiu zażyłem..Szczerze to nastawienie miałem na śmiechawę itp, a nie wiedziałem nawet ile ta substancja trzyma, jaki ma skład i co powoduje..

Bardzo długo się namyślałem czy opisać ten trip, a wydarzył się on bardzo bardzo dawno, widać po doświadczeniu... Dodam że mało z tego pamiętam, ale i tak zostanie to ze mną do końca życia.

Południe: Ja, kumpel B, kumpel M. Załatwiłem 13zł i chciałem skonsumować pierwszego dopalacza i mieć pierwszą porządną fazę... Kumpel M mówił, że poskładam się tym w uj bo przedtem paliłem tylko siejkę i w ogóle nie mam expa. Nie słuchałem go, ale on miał 18 lat, więc kupił nam owy dopalacz ,,konkret'' i dał radę, żebyśmy nie palili tego od razu na dwóch, bo źle może się stać..

  • Amfetamina
  • Katastrofa
  • pFPP

Set w momencie dorzucania pFPP - zdenerwowanie, złość, nienawiść, desperacja. Setting - moja własna łazienka, 8 rano po 10 godzinach pracy.

To, co chciałabym tutaj opisać jest ostrzeżeniem dla lekkomyślnych osób uważających, że narkotyki to świetna, luźna zabawa. Tak będziecie myśleć do pierwszego swojego wypadku. Potem zmądrzejecie... albo i nie.

 

Zacznę od krótkiego "prologu".

  • 4-HO-MIPT
  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne

Słoneczne popołudnie, najlepszy skład - czwórka przyjaciół (Ja, M, G oraz J), chęć przeżycia najlepszej podróży jakiej dotychczas mieliśmy okazje doświadczyć, stanu który kończy i rozpoczyna nowy etap naszego życia. Miejsce – początek pod lasem, później powrót do centrum naszej miejscowości i ogromna ilość przygód jakie podczas tripu nas spotkały.

Popołudnie: W tym momencie miała zacząć sie nasza podróż, niestety z pewnych wzgledów musielismy poczekać do około godziny 17 na pełną ekipe bez której podróz ta nie miała by sensu, ale o tym później. W między czasie zrobilismy małe zakupy, chipsy, sok, baterie do głosniczków. Rozeszliśmy sie do domów przygotowac sie mentalnie gdyz dzieliły nas minuty od podrózy. Wraz z Jahem przyszlismy do mnie, wybraliśmy odpowiednia muzykę (Shpongle, Total Eclipse, Cell, Bluetech, Asura, Zero Cult) może coś pominałem ale to szczegół, oczywiscie najlepiej wyselekcjonowane tracki.

randomness