Czerwone światło i narkotyki

15-letni Oskar zginął potrącony na przejściu dla pieszych. Stężenie THC we krwi kierowcy biegły zakwalifikował jako wywołujące stan nietrzeźwości.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Dziennik Polski
Marcin Banasik

Odsłony

1093

- Codziennie jestem na grobie syna. Jego śmierć traktuję jak daleki wyjazd. Dzięki temu i wsparciu rodziny mam wciąż siłę walczyć o sprawiedliwość - mówi Arkadiusz Gorczyca, który ponad trzy lata temu stracił dziecko w wypadku samochodowym na ul. Opolskiej w Krakowie.

15-letni wówczas Oskar zginął potrącony na przejściu dla pieszych. Co prawda, chłopiec wszedł na pasy na czerwonym świetle, ale kierowca, który na niego najechał był pod wpływem narkotyków.

Po dwóch umorzeniach sprawy przez prokuraturę pan Arkadiusz zdecydował się skierować do sądu prywatny akt oskarżenia. Sąd także umorzył postępowanie, ale po złożeniu zażalenia, instancja odwoławcza uchyliła tę decyzję. Sprawa jest nadal w toku.

Do tragedii doszło 19 grudnia 2013 r. około godz. 18.30. Ulicą Opolską w stronę al. 29 Listopada jechał ford focus. Gdy auto było dwieście, trzysta metrów przed przejściem dla pieszych, kierowca zauważył grupę chłopców. Nagle, mimo czerwonego światła, kilku z nich wbiegło na pasy, a reszta została na chodniku.

Gdy jedna grupa dzieci stała już po drugiej stronie drogi, na jezdnię wbiegł Oskar. Kilka sekund później potrącił go nadjeżdżający ford. Nastolatek zmarł następnego dnia w szpitalu.

Początkowo sprawa wydawała się prosta. Chłopiec złamał podstawowy zasady bezpieczeństwa. Dwóch biegłych, którzy przeprowadzili rekonstrukcję wypadku, nie miało tylko pewności, z jaką prędkością jechało auto, ponieważ nie było śladów hamowania przed potrąceniem pieszego. Kierowca twierdził, że na liczniku miał około 50 km/h. Biegli przyjęli, iż mógł mieć od 80 do ponad 100 km/h. W tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h. Ponadto kierowca jechał środkowym pasem, choć według przepisów powinien być na prawym.

Najbardziej bulwersujące jest jednak to, że kierowca który potrącił nastolatka, był pod wpływem narkotyków. Stężenie THC we krwi Konrada S. (4,1 ng/ml) biegły zakwalifikował jako wywołujące stan nietrzeźwości. Ekspert porównuje, że taka ilość narkotyku odpowiada przynajmniej jednemu promilowi alkoholu we krwi.

W opinii biegłego czytamy, że po zażyciu marihuany pogorszeniu ulega czas reakcji kierowcy i ocena odległości. „Może dojść do zaburzeń widzenia, halucynacji”. Biegły stwierdza, że kierowca jechał zbyt szybko, ale nie ma pewności, że było to spowodowane narkotykami.

Prokurator Bogusław Wściubiak uznał, iż ofiara wypadku sama jest sobie winna i dwukrotnie umorzył sprawę. Ojciec Oskara nie poddał się jednak i złożył do sądu prywatny akt oskarżenia. I ta sprawa została szybko umorzona. Sąd nie dopatrzył się nieprawidłowości w opinii biegłych. Jednak po zażaleniu, złożonym przez pełnomocnika Gorczycy, sąd odwoławczy nakazał jeszcze raz przyjrzeć się sprawie.

Tym razem sąd rejonowy zlecił następną opinię biegłych od wypadków drogowych. Problem polega na tym, że wyznaczył do tego eksperta z Instytutu Pojazdów Samochodowych i Silników Spalinowych przy Politechnice Krakowskiej. - Czyli z tego samego ośrodka, w którym pracuje biegły, który sporządził już pierwszą, wadliwą moim zdaniem opinię. To budzi wątpliwości co do bezstronność kolejnej ekspertyzy - twierdzi ojciec Oskara.

Dziesięć dni temu w programie Telewizji Polskiej „Magazyn Ekspresu Reporterów“ ukazał się reportaż poświęcony tej sprawie. Pięć dni wcześniej, podczas zbierania do niego materiału filmowego sąd zmienił swoją pierwszą decyzję i zlecił wydanie opinii biegłym z Warszawy.

- Eksperci mają cztery miesiące na zrekonstruowanie wypadku z uwzględnieniem, że kierowca był pod wpływem narkotyków - mówi mecenas Agnieszka Piasecka-Klimczyk, pełnomocnik rodziny nastolatka.

W sprawę zaangażował się Janusz Popiel, ze stowarzyszenia „Alter Ego”, które pomaga ofiarom wypadków. - Po przeanalizowani akt sprawy doszliśmy do wniosku, że dotychczasowi biegli popełnili kilka błędów w opinii. Między innymi dotyczących wpływu narkotyków na reakcje kierowcy - mówi Popiel.

Ekspert twierdzi, że najsłabszym ogniwem polskiego wymiaru sprawiedliwości są właśnie biegli sądowi. - Ich opinie są często uważane przez sądy za najważniejsze dowody w sprawie. Jeśli ekspertyzy są wadliwe, dochodzi do takich sytuacji, jak w sprawie 15-letniego Oskara - dodaje Popiel. „Alter Ego” wysłało również pismo do ministra sprawiedliwości z prośbą o przyjrzenie się tej kontrowersyjnej sprawie.

Opinia biegłych z Warszawy będzie kluczowa w tej sprawie. - Mam nadzieję, że po kilku latach walki sprawiedliwość w końcu zatriumfuje - mówi ojciec Oskara.

***

Ciężka walka rodziny:

19 grudnia 2013. Dochodzi do śmiertelnego wypadku na Opolskiej w Krakowie. Sprawą zajmuje się prokuratura.
26 marca 2014. Prokuratura umarza postępowanie. Śledczy, na podstawie opinii biegłych, uznali, że narkotyki nie miały wpływu na jazdę kierowcy. Rodzina Oskara wnosi zażalenie.
26 marca 2015. Prokuratura po raz drugi umarza sprawę.
10 grudnia 2015. Rodzina nastolatka składa w Sądzie Rejonowym w Krakowie prywatny akt oskarżenia.
31 marca 2016. Sąd umarza sprawę. Rodzina wnosi zażalenie do sądu odwoławczego.
20 maja 2016. Sąd odwoławczy uchyla umorzenie. Sprawa wraca do sądu rejonowego.
19 stycznia 2016. Sąd nakazuje sporządzenie kolejnej opinii biegłych z rekonstrukcją wypadku. Eksperci z Warszawy mają na to cztery miesiące.

Oceń treść:

Average: 7.3 (4 votes)

Komentarze

driver (niezweryfikowany)
4.1 ng/l może zostać wykryte nawet po 3 dniach niepalenia więc wielka mi nietrzeźwość. Gdyby chłop siadł odrazu po paleniu uwalony jak miś koala to by miał stężenie 200-300 ng/l a nie 4.1 ng/l ważne że wywołano sensacje - jechał naćpany należy go rozstrzelać. Tak jakby mi ktoś próbował wmówić że jestem pijany bo wypiłem piwo 3 dni temu. Ubezpieczalnie próbują udupić każdego kierującego żeby nie płacić odszkodowań, prawo na to pozwala a nawet sprzyja temu procederowi, biegli opłacani przez ubezpieczycieli i tak to się kręci. Najważniejsze żeby znaleźć winnego i uwalić go jak tylko można, statystki się zgadzają, wykrycie było, teraz ukaranie i można się pochwalić że taką skuteczną mamy policje, prokuraturę, sądy itd. Chłopak który nawet mógł nie być tego świadomy, że może mieć cokolwiek we krwi jest uwalony na ładnych kilka lat. Jak nie pojdzie siedzieć to ma zawiasy na długi czas - brak możliwości rozwoju, godnej pracy, prawa jazdy itd.. Zysk z tego taki, że ani rodzina poległego w wypadku nie dostanie nic bo ubezpieczyciel sie wyprze wypłaty ze względu na to że kierujący był taki nietrzeźwy, kierujący nie bedzie w stanie zarobić na odszkodowanie dla rodziny poszkodowanego bo jest uwalony na kilka lat no ale sensacja była, wykrycie, ukaranie , statystyka ... Kończąc absolutnie nie pochwalam jazdy pod wpływem a szczególnie alkoholu. Powinno to być karane jak najbardziej ale z GŁOWĄ! By biegli traktowali swoją pracę należycie i z głową a nie brali danych z czapki albo z księżyca. Sa opracowania naukowe na ten temat ale z pewnością żaden biegły nawet tam nie zajrzał - pomyslał hmmmm 4.1 ng/l to na pewno tak jak 4,1 promila alkoholu, ciach - przekreślamy komuś życie ..
Rd4k (niezweryfikowany)
Podstawa to nie jeździć narajanym tak jak po alkoholu.
Gość (niezweryfikowany)
Nastolatek wraz z grupą innych kolegów wbiegli na jezdnię na czerwonym świetle! To jest przyczyna wypadku. Szuka Pan zemsty, niszczy życie kierowcy i jego bliskich - to jest Pana cel? Tego by chciał Pana syn? Ile już lat jątrzy Pan ranę? Może kierowca tez cierpi ? Może tez ma matkę, ojca ? Oni tez cierpią i nie mogą żyć z tym co się stało ? Lepiej te pieniądze które wydaje Pan na adwokatów wydać na psychologa, który pozwoli Panu odzyskać spokój. Przez niszczenie innego życia Pan spokoju nie odzyska. Pana syn wbiegł na czerwonym świetle, a Pan od wielu lat dobija i tak już zapewne ledwo żyjącego! To jest cel? Wtedy Pan odzyska spokój ? Karmi się Pan tym ? To gratuluję. A czy grupka znajomych została pociągnięta do odpowiedzialności ? Jako współwinni ? Wbiegli na jezdnie na czerwonym! Pociągnęli Pana syna za sobą. Ich tez Pan dręczy ?
Zajawki z NeuroGroove
  • Banisteriopsis caapi
  • DMT
  • Przeżycie mistyczne

piękny poranek, własny przytulny pokój i intuicyjne odczucie, że zaraz przeżyję coś wyjątkowego

Tego poranka otworzyłem rozespane jeszcze oczy i w jednej chwili całkiem jasno poczułem: To będzie doskonały dzień na zapalenie changi! Przez okno do pokoju wpadało miliony świetlistych ambasadorów jesiennego słońca, puchowa kołderka otulała mnie miękko, cały świat wydawał się sprzyjać mojemu świetnemu nastrojowi. Z całą pewnością miało to związek z wczorajszym wieczorem. Wtedy to wraz z moim przyjacielem i jego dziewczyną zapoznaliśmy się z tą magiczną roślinną mieszanką.

  • LSD-25


Jak pisał Tokien: "Niebezpieczne są narzędzia wiedzy głębszej, niż ta którą sami posiadamy."

  • Benzydamina
  • Kodeina

Set & Setting

Koniec maja, deszczowe dni, u babci na wsi. Moje nastawienie pozytywne, bardzo zaciekawiony efektów benzy ale górę miało zmęczenie i nuda. W planach spędzenie ciekawego wieczoru. Sam

jako degustator, do późnej nocy ze znajomymi ale o tym trochę niżej będzie.

Dawka:

1500mg benzydaminy, 6h później 150mg kodeiny i po kolejnych 4 godzinach dorzucone drugie 150mg kodeiny (gdyby nie strach po benzie to byłoby 300mg kodeiny razem)

Wiek:17

  • Inne
  • Pierwszy raz

Spontan. Nastawienie: mieszanka wielkiego przerażenia z jeszcze większą ciekawością. Start: piwnica w bloku Z, przejście długą drogą, dom T. Nastój: dobry, lekko przestraszona. Otoczenie: najlepszy przyjaciel (T) i jego kumpel (Z).

Lato, upał, oczekiwanie na ukochanego (był w Irandii). Nagle dzwoni telefon. T, ogarnia mnie, że ma coś dobrego i że chce pokazać mi coś czego nigdy pewnie nie będę miała okazji przeżyć. Jeśli chodzi o jakie kowiek doświadczenie na tamten czas to mogę powiedzieć, że często piłam alko i popalałam papierosy, więc ciężko było mi od razu zgodzić się na to by spróbować lub nie. Ciekawość jak zawsze zwyciężyła, było koło 20.30 więc poszłam szybko z domu by nikt mnie nie zatrzymał.