Siemanko :)
Będzie to połączenie trip raportu wraz z przemyśleniami do jakich doszłem.
Okazało się, że 94 proc. badanych zwierząt wybierało słodzoną wodę, a tylko 6 proc. narkotyk.
Przez większość ludzkiej historii cukier był rzadko i trudno dostępny. Dopiero w roku 1979 roku po raz pierwszy w historii wyprodukowano na świecie jego wystarczającą ilość. W XIII wieku głowa cukru była warta swej wagi w srebrze. Do czasu zbudowania przez Europejczyków pierwszych rafinerii w zamorskich koloniach w XVI wieku cukier stanowił jeden z podstawowych środków płatniczych. Jak pisze Maguelonne Toussaint-Samat w „Historii naturalnej i moralnej jedzenia”: „Choć era cukru jako miernika wartości trwała zaledwie dwieście lat, złożono mu w ofierze miliony istnień ludzkich. O wiele więcej niż w przypadku złota.” Na początku XX wieku średnie spożycie cukru w Europie wynosiło 5 kg rocznie na osobę. Dziś Polak zjada około 42 kilogramów rocznie.
Cukier uzależnia osiem razy silniej niż… kokaina! Obie substancje podobnie oddziałują na nasz mózg i powodują podwyższenie poziomu serotoniny i dopaminy, czyli hormonów wywołujących uczucie szczęścia i pobudzenie. Organizm z czasem przyzwyczaja się jednak do pierwszych dawek i kolejne takie uczucie daje tylko dawka większa. Wtedy zaczyna się uzależnienie. Tak działają narkotyki i tak samo oddziaływać ma cukier. Zjadamy go całkiem świadomie w postaci słodyczy i napojów słodzonych, ale o wiele częściej robimy to bezwiednie. Dodany jest do większości produktów spożywczych w postaci glukozy, syropu glukozowo - fruktozowego, syropu kukurydzianego, albo maltodekstryna. Może zaskoczyć fakt, iż znajdziemy go np. w gotowanej szynce, parówkach, sosach, keczupie, musztardzie i marynowanych warzywach. Wobec tych uwarunkowań zjadamy około 20 łyżek cukru każdego dnia. A wystarczy tylko 7 gramów żeby organizm funkcjonował jak należy.
Czy jednak te statystyki są prawdziwe, jak potwierdzić czy krytyka cukru nie jest kolejną modą na zdrowe życie? Odpowiedź na te pytania dostarczają eksperci, którzy cukrem zajęli się naukowo. Serge Ahmed z Institut Fédératif de Recherche sur les Neurosciences w Bordeaux, jeden z największych światowych ekspertów w zakresie uzależnień od narkotyków, w roku 2007 przeprowadził eksperyment, w którym porównał oddziaływanie kokainy i cukru na szczury. Okazało się, że 94 proc. badanych zwierząt wybierało słodzoną wodę, a tylko 6 proc. narkotyk. Nawet szczury, które już wcześniej dostawały kokainę i mogły się od niej uzależnić, w ogromnej większości wybierały cukier, a nie narkotyk. Eksperymenty z heroiną zakończyły się niemal identycznym rezultatem.
Nieco inne doświadczenie przeprowadził Bart Hoebel, profesor psychologii z Princeton University. Szczury miały dostęp do dwóch dozowników – ze słodzoną wodą i kokainą. Początkowo musiały nacisnąć raz na dźwignię, aby otrzymać pożądaną substancję. Jeśli znowu wybierały cukier lub kokainę, musiały nacisnąć 2 razy, potem 4, potem 7, potem 10. I tak dalej... Bez względu na to, jak bardzo musiały się napracować, dźwignia dająca dostęp do kokainy była przyciskana dwa razy, a ta od cukru nawet kilkadziesiąt – 85 proc. zwierząt zawsze wolało cukier. Nawet gdy roztwór rozrzedzono do tego stopnia, że słodki smak był w wodzie ledwo wyczuwalny (nie majstrując jednocześnie przy kokainie, która zachowała swą moc). Niczego to nie zmieniło – cukier wygrywał. Kiedy szczury przyzwyczajane przez kilka tygodni do sporych dawek cukru zostały go pozbawione miały dokładnie te same objawy, co narkoman, któremu zabrano narkotyk.
Miasto, pks, dom, strych, łazienka w galerii, park.
Siemanko :)
Będzie to połączenie trip raportu wraz z przemyśleniami do jakich doszłem.
Ostatnimi czasy, dorwałem 3 ciekawe substancje, których reportów nie ma na
neuro_groove. Jest to Oxybutinin hcl
(Ditropan, Cystrin, Ditroopanum i jeszcze pewnie jakieś są), tolperisone hcl
(Mydocalm, pochodna lidokainy). Pierwsza działa rozkurczowo na mięśnie
gładkie pęcherza i przewodu pokarmowego, a druga rozluęnia napięcie mięśni
Spokojne i leniwe popołudnie spędzone samotnie w mieszkaniu. Uczucie znużenia.
Jakiś czas temu przydarzył mi się zupełnie psychodeliczny trip na trawie. Wiem, że większość ludzi nie reaguje w taki sposób na THC. Ja jednak jestem wrażliwy na ten aspekt działania tej substancji i podobne przeżycia zdarzały mi się już wcześniej (choć nie o takiej sile). Druga rzecz to moja tolerancja – mało palę, co jeszcze bardziej podbija moją naturalną wrażliwość. Trzecia rzecz to farmakoterapia – brałem wtedy już od miesiąca 10 mg escitalopramu dziennie. Nie bez znaczenia pewnie jest też fakt, że mam za sobą doświadczenia z „prawdziwymi” psychodelikami.
O jedenastej czterdzieści pięć nastąpiło wprowadzenie matariału testowego. Kolorowy kartonik o niepozornych rozmiarach nie zapowiadał wyglądem ani aparycją tego co nas czekało… Poszliśmy na skraj łąki siadając w cieniu brzózek- pamiętam piękne słoneczne plamy- prześwity słońca które powoli wskazywało na apogeum- czyli południe. Długi czas oczekiwania zaniepokoił mnie… Już myslałem że cały eksperyment wziął w łeb. Wtedy postanowiłem że trzeba zajarać z myślą że może to będzie katalizatorem który uwolni w nas psychodeliczne jazdy, wkrótce przekonałem się że wcale się nie pomyliłem.
Komentarze