"Crack" znaczy śmierć

Włoski kolarz Marco Pantani, zmarły w ubiegłą sobotę w niewyjaśnionych okolicznościach, palił "cracka", silnie działającą i niebezpieczną odmianę kokainy.

Anonim

Kategorie

Odsłony

5024

Włoski kolarz Marco Pantani, zmarły w ubiegłą sobotę w niewyjaśnionych okolicznościach, palił "cracka", silnie działającą i niebezpieczną odmianę kokainy.

Ujawnił to wczoraj tygodnik "Panorama", powołując się na anonimowego lekarza, członka rodziny Pantanich.

- Rok temu rodzice "Pirata" poprosili o pomoc krewnego lekarza. Odwiedził Marco i wyjaśnił mu w szczegółach ryzyko związane z paleniem tej odmiany kokainy, która może być niebezpieczniejsza od oryginalnego narkotyku - poinformował tygodnik. - Trudno jest zaprzeczyć, że niektóre środki zmieniają kolarzy w narkomanów. Kokaina i jej odmiany są praktycznie obowiązkowym przejściem w tej przemianie - powiedział wspomniany lekarz.

Śledztwo w sprawie śmierci Pantaniego jest obecnie ukierunkowane na środowisko handlarzy narkotyków, zwłaszcza dealerów kokainy. Według licznych opinii Pantani regularnie zażywał ten narkotyk. Wszystkie większe dzienniki włoskie podały, że policja w Rimini posiada już ogólny opis ostatniej osoby, która widziała Pantaniego żywego i prawdopodobnie sprzedała mu narkotyki.

Marco Pantani zmarł w sobotę w hotelu na przedmieściach Rimini. Dokonana autopsja wykazała, że przyczyną śmierci był zator płucny i obrzęk mózgu. Trwają szczegółowe badania, które mają wyjaśnić okoliczności zgonu. Pantani, ostatni kolarz, który w jednym roku wygrał dwa największe wyścigi świata - Giro d'Italia i Tour de France (1998), został pochowany w minioną środę w rodzinnym Cesenatico. (h)

Oceń treść:

0
Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25

Wszystko zaczęło się gdy weszliśmy z kumpelą na serwer dotyczący narkotyków. Było tam pełno fajnych artykułów. Kilka opisów tripów, a przede wszystkim dość spory artykuł o kwasie. Zaczęliśmy wyobrażać sobie jak to by było zarzucić sobie papierka. Słyszeliśmy o nim z opowiadań innych i z kilku sprawozdań znalezionych w necie. Faza kwasowa rysowała się w naszej wyobraźni zupełnie inaczej niż przeżycia po zwykłej, dobrej gandzi. Postanowiliśmy: trzeba będzie spróbować przy najbliższej nadarzającej się okazji. No i okazja nadeszła.

  • TMA 2 (trimetoksyamfetamina)

Wcześniej na specjalnej lekkiej diecie, przed zażyciem zrobiłem ceremonię oraz przygotowałem zasilające przedmioty.

Tekst pisany w wieku 41 lat, waga: 90 kg.

Zjadłem 4 duże kartoniki, które nie wiem ile zawierały, ale spróbuję się dowiedzieć.

Zażyłem o 17, o 18 zaczęło działać...

Było bardzo mocno. Działanie było tak silne, że stwierdziłem, iż mogę się tylko poddać procesowi i pozwalać się wszystkiemu dziać naturalnie i spontanicznie uczestniczyć.

Byłem pod mocnym wpływem substancji do jakiejś 24 - kiedy poczułem, że właśnie chce mi zejść z moczem - złapałem wszystko do kubka i spożyłem jeszcze raz, co spowodowało iż miałem dalszą podróż do 9 rano...

  • 2C-I



motto:

było smaszno a jaszmije smukwijne

świdrokrętnie na zegwniku wężały

peliczaple stały smutcholijne

a zbłąkinie rykoświstąkały




W moim posiadaniu znajduje sie 300mg 2c-i w eleganckiej dilerce.

Rozpuszczam to w butelce wody zdatnej do użycia dla niemowląt.




Dzień pierwszy


  • Dekstrometorfan
  • LSD-25
  • Miks

10.07.2008

randomness