Miasto postanowiło sprawdzić ilu mieszkańców nadużywa alkoholu. Na to pytanie pomagają mu odpowiedzieć lekarze. Uwaga! Ankiety są tylko pozornie anonimowe
Lekarze przychodni podlegających prezydentowi miasta kilka dni temu otrzymali od swoich dyrektorów ankiety. Mają je podsunąć pacjentom. A ci przyznać się w nich - oczywiście anonimowo - jak często w ciągu ostatniego roku nie mogli zaprzestać picia po jego rozpoczęciu, zaczynali dzień od alkoholu lub zrobili coś niewłaściwego, co naruszyło ich normy postępowania.
Jeśli zbierze za dużo punktów, lekarz przeprowadzi badanie: oceni zaczerwienienie spojówek, drżenie rąk, języka, powiększenie wątroby itp. Wyniki wpisze na drugiej stronie ankiety.
Pieniądze i kontrola
Pan Marek, jeden z lekarzy, oburzył się, gdy na końcu ankiety zauważył rubrykę, do której powinien wpisać PESEL pacjenta. Ankiet postanowił nie wypełniać.
- To nie są pytania o wrzody żołądka, tylko o słabości typu: ile pani pije, czy ma pani zaniki pamięci i poczucie winy - mówi. - Jeśli podpiszę ankietę PESEL-em, to tak jakbym podał imię i nazwisko pacjenta. Nie mam pewności, czy te wyniki nie dostaną się w niepowołane ręce, czy ktoś kiedyś tego nie wyciągnie. Takie rzeczy się zdarzają, nie chcę w tym współuczestniczyć.
Teresa Szopińska, naczelnik wydziału ds. uzależnień biura polityki społecznej urzędu miasta, uspokaja, że ankiety zostaną w przychodniach, a do urzędu trafią już przetworzone dane statystyczne. - Musimy mieć jednak możliwość kontroli, czy lekarze nie wpisali fikcyjnych osób, stąd ten PESEL - wyjaśnia pani naczelnik [bujać to nie nas, dobrze wiemy o co naprawde WAM chodzi - agquarx].
Dlaczego lekarze mieliby fałszować ankiety? Przychodnia za każdą z nich dostaje 30 zł, z tego prowizja lekarza to 5 zł.
Nie topić w przychodniach
Ankieta (na początek miasto przygotowało 50 tys. egzemplarzy), jest elementem większego przedsięwzięcia.
- Chcemy walczyć z alkoholizmem systemowo, a nie jak dotąd okazjonalnie. Osoby, którym zdarzają się ryzykowne zachowania albo doznali uszkodzeń wątroby, będą ostrzegani przez lekarzy i namawiani do zmiany stylu życia. Osoby uzależnione będą kierowane na leczenie - wyjaśnia Teresa Szopińska.
I dodaje: - Alkoholik podlega mechanizmowi iluzji i zaprzeczeń. Gdy mu żona mu mówi "nie pij", to on uważa, że ona ma nierówno pod sufitem. Słowa lekarza odbiera inaczej, lekarz jest autorytetem [nic na temat, że musi sie stoczyć na dno? - agquarx].
Po dwóch-trzech latach urzędnicy sprawdzą wyniki terapii. - Jeśli placówka nie sprawdza się, to nie ma sensu topić w niej pieniędzy - uważa pani naczelnik.
W tym roku na lecznictwo odwykowe miasto wyda ok. 3 mln zł, z tego akcja ankietowa pochłonie 1 mln zł
Komentarze