Całe zajście miało miejsce ponad dwa lata temu. Opisuję je teraz bo tak miło powspominać :D

Tekst z książki Roberta Palusinskiego: Narkotyki - przewodnikLSD-25, dwuetyloamid kwasu d-lizergowego, bojowy środek trujący (psychotoksyczny); bezbarwne kryształy, temp.
Dwuetyloamid kwasu lizergowego (LSD-25, Delysol)
jest związkiem półsyntetyczym otrzymanym z kwasu lizergowego wyosobnionego
ze sporyszu. LSD-25 stosowany w dawkach 50-150 ug (!) oddaje usługi psychoanalizie,
gdyż pozwala na przypomnienie dawno przeżytych bolesnych wrażeń bez zaangażowania
uczuciowego. Histeria, różnego rodzaju fobie i stany depresyjne, które
są oporne na zwykłe leczenie psychiatryczne, mogą ulec poprawie pod wpływem
psychoanalizy dokonywanej po podaniu LSD 25. Zakamuflowane psychozy ujawnione
pod psychozy można zaostrzyć przez podanie wpływem leku łatwiej poddają
się terapii
[w: Ryszard Gryglewski. "Farmakologia (skrypt dla studentów medycyny)"
tom 1. wyd.II, AM. w Krakowie 1970 r.].
16 kwietnia 1943 w swoim notesie laboratoryjnym Albert Hofmann - szwajcarski chemik zapisał:
"...Nagle
stałem się dziwnie odurzony. Zewnętrzny świat zaczął zmieniać się jak w
śnie. Rzeczy okazywały się bardziej uwypuklone, osiągały niecodzienne wymiary
a kolory stały się bardziej jaskrawe. Nawet percepcja samego siebie i poczucie
czasu były zmienione. Gdy oczy były zamknięte opływał mnie nieprzerwany
strumień fantastycznych obrazów o niezwykłej plastyczności oraz jaskrawości
z towarzyszeniem intensywnej podobnej do kalejdoskopu gry kolorów.
Po około dwóch godzinach, całkiem przyjemne odurzenie, którego doświadczałem
przy zachowaniu pełnej świadomości rozproszyło się".
W trzy dni później, poniedziałek 19 kwietnia 1943, notatki brzmiały następująco:
19 kwiecień 1943: przygotowanie 0,5% roztworu wodnego winianu
dwuetyloamidu kwasu d-lizergowego,
godz. 4.20 0,5 cc (0,25 mg LSD) pobrane doustnie. Roztwór pozbawiony
jest smaku.
godz. 4.50 - żadnego śladu działania
godz. 5.00 - nieznaczny zawrót głowy, niepokój, kłopoty z koncentracją,
zaburzenia wzrokowe, zaznacza się chęć śmiechu...
Dalsze zapiski prowadzone na bieżąco stały się niemożliwe, jak później
wspomina:
"ostatnie słowa mogły być zapisywane wyłącznie z wielkim trudem". Cały
cytowany poniżej opis został spisany po przeprowadzeniu eksperymentu.
"Poprosiłem mojego asystenta, aby towarzyszył mi w drodze do domu,
gdyż jak sądziłem moje samopoczucie mogłoby być powtórzeniem zaburzeń z
poprzedniego piątku. Gdy jechaliśmy do domu na rowerach, zaczęło się stawać
jasne, że objawy były znacznie mocniejsze niż za pierwszym razem. Miałem
ogromne trudności ze spójnym wypowiadaniem się, pole mojego widzenia falowało
przede mną, postrzegane obiekty wydawały się przekształcone, jak obrazy
w krzywych zwierciadłach. Miałem wrażenie bycia niezdolnym do ruszania
się z miejsca. Pomimo tego, że mój asystent opowiedział mi później, że
jechaliśmy w dobrym tempie".
Wrażenia opisane przez Hofmanna po przybyciu do domu były następujące:
"Napotykane twarze wydawały się groteskowo kolorowymi maskami, silny
niepokój kontrastował z niedowładem, głowa, ciało i kończyny wydawały się
zimne i bez czucia, metaliczny smak języka, suchość w gardle, uczucie duszności,
chaos przechodzący w jasne postrzeganie sytuacji. Straciłem całkowicie
kontrolę nad czasem, przestrzeń i czas stawały się coraz bardziej zdezorganizowane
i zaczął mnie ogarniać strach przed utratą zmysłów! Najgorsze było to,
że miałem jasny ogląd mojego stanu i pomimo tego byłem niezdolny do zmiany
tego stanu, czasami czułem się, jakbym przebywał poza ciałem. Sądziłem,
że umarłem. Moje "Ego" było zawieszone gdzieś w przestrzeni i widziałem
moje martwe ciało leżące na sofie. Obserwowałem i odnotowywałem bardzo
jasno, że moje "alterego" lamentując poruszało się po pokoju".
W sześć godzin po spożyciu winianu dwuetyloamidu kwasu d-lizergowego
stan Hofmanna poprawił się radykalnie:
Zmiany w postrzeganiu pozostały obecne. Wszystko wydawało się falować,
proporcje zaś były wykoślawione jak odbicie w lekko wzburzonej powierzchni
wody. Wszystko było zmienione i zdominowane przez nieprzyjemne, trujące
zielone i niebieskie odcienie. Przy zamkniętych oczach zalewały mnie wielobarwne
metamorfozy fantastycznych obrazów. Szczególnie wart odnotowania jest fakt,
że dźwięki były przekształcone we wrażenia wzrokowe w ten sposób, że każdy
głos lub szmer wytwarzał odpowiedni kolorowy obraz zmieniający się kalejdoskopowo
w swej formie i kolorze.
LSD-25 - półsyntetyczny otrzymywany ze sporyszu związek chemiczny,
wyodrębniony początkowo w 1938 r., a następnie w dosyć przypadkowy sposób
("... było możliwe, że kropla upadła na moje palce i została absorbowana
przez skórę" A.H. 16.04.1943 r.) rozpoznana jako psychoaktywny środek przez
szwajcarskiego badacza Alberta Hofmanna wprowadził nową jakość w dzieje
nowożytnego człowieka. LSD jest w swym działaniu mocniejsza 2000-3000 razy
od najmocniejszego znanego dotychczas środka halucynogennego - meskaliny
(średnia dawka 0,25g). To czego doświadczył Hofmann było znane tylko ograniczonym,
hermetycznym kręgom osób używających grzybów, nasion, kory, lian, pejotlu
od kilku tysięcy lat. Pozbawiona smaku, barwy, zapachu oraz skutków ubocznych
substancja wprowadzona w tak mikroskopijnych ilościach [50 ug czyli 50
milionowych części grama za pierwszym razem i ok. 250 ug w drugim eksperymencie
Hofmanna] implikowała powszechność halucynogennych i mistycznych doznań.
Obraz zmian jakie dokonały się w świadomości człowieka najdobitniej
ukazały lata 60 i 70 naszego stulecia, gdzie powszechność "sakramentu"
uguntowała świadomość, że świat którego ogląd jest dostępny naszymi pięcioma
zmysłami stanowi jedynie drobny wycinek całości. Inne implikacje to te,
które zrodziły się w głowach przykrytych stalowymi hełmami i o których
piszą autorzy "Encyklopedii Powszechnej PWN" - czyli "bojowość" LSD. Wizja
psychodelicznej, bezkrwawej wojny kazała w 1953 r. dokonać zakupu przez
CIA dziesięciu kilogramów LSD - wystarczającej ilości dla 100 milionów
osób za cenę 240000 - USD (0,24 centa od łebka!) zaś na potrzeby wojsk
(?!) Układu Warszawskiego material wypełniający "bomby" [termin zapożyczony
od S. Lema "Kongres futurologiczny"] produkowały do późnych lat siedemdziesiątych
zakłady farmacetyczne Spofa w Czechosłowacji. Głównym dostawcą LSD na zachód
była firma farmaceutyczna Sandoz z Bazylei (Szwajcaria). Oprócz badań i
zastosowań (?) wojskowych, LSD w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych
było szeroko stosowane w medycynie. Pierwsza międzynarodowa konferencja
na temat terapii LSD miała miejsce w Nowym Jorku w 1959 r.. Rozpatrywano
głównie psychoso-mimetyczne aspekty działania LSD. Zakładano, że kontrolowane
uaktywnienie stanów doświadczanych przez pacjentów cierpiących na psychozy
i schizofrenie za pomocą LSD przez okres 8-10 godzin, pozwoli naukowcom
na wgląd w istotę schorzenia i tym samym na lepsze diagnozy i metody postępowania.
Psychoanalitycy stosowali w przeprowadzanych terapiach małe (20-30 ug)
dawki w celu uzyskania bardziej otwartych wypowiedzi, rozjaśnienia symptomów,
pełniejszego obrazu choroby. Pełny obraz zaburzeń uzyskiwano po 2-3 sesjach
(w przeciwieństwie do 3-4 tygodni nomalną drogą). Freudyści doprowadzali
do odreagowania i exploracji kompleksów edypalnych i innych. Szkoła Junga
zwracała uwagę na manifestacje mandali i ponownych narodzin u swoich pacjentów.
Ogólnie zauważono wśród pacjentów, których psychoterapia trwała wiele lat,
nagły zwrot po użyciu LSD przełamanie wewnętrznych blokad i poprawę samopoczucia
wskutek późniejszej terapii. Eksperymentalnie stosowano pojedyncze "uderzenia"
sporą dawką środka. Sherwood, Stolaroff i Herman nazywali efekt otrzymany
wskutek takiego zastosowania "stanem natychmiastowej percepcji".
" ...pacjent doświadcza siebie w całkowicie nowy sposób i stwierdza,
że pradawne pytanie kim jestem? posiada istotną odpowiedź. Doświadcza siebie
w daleko większy sposób, niż kiedykolwiek sobie wyobrażał, ze świadomością
samego siebie będącą częścią daleko mniejszą od całości, którą zrealizował.
Ponadto widzi że on sam nie jest (poprzez brak środków ku temu) już więcej
oddzielony od innych i od wszechświata. A także że jego własna egzystencja
poprzez to nowe doświadczenie, nie jest już tak ściśle związana z egzystencją
wyłącznie cielesną. Te realizacje, jakkolwiek nie nowe dla rodzaju ludzkiego,
i być może dla podmiotu w sensie intelektualnym, są całkowicie nowe w sensie
doświadczenia".
Innym polem w medycynie gdzie z powodzeniem stosowano LSD było leczenie
choroby alkoholowej. Z reguły, w różnych ośrodkach do leczenia terapią
LSD dobierano najgorzej rokujące przypadki. Poniżej przytoczę wypowiedź
Abrarna Hoffera, współinicjatora kanadyjskiego programu leczenia alkoholizmu,
gdzie leczono ponad 800 ciężkich przypadków tej choroby przy użyciu LSD:
"Gdy zastosujemy psychodeliczną terapię wobec alkoholików stosując
metody opisane w literaturze, około 1/3 pacjentów nie będzie używać alkoholu
po przeprowadzonej pełnej terapii i następne 1/3 odniesie z tego pożytek.
Jeżeli wykluczymy z terapii LSD schizofreników, rezultaty powinny być lepsze
o ok. 30%. Nie pojawiły się publikacje, które wykazywałyby, że stosowanie
terapii psychodelicznej pomogło liczbie mniejszej niż 50% z grupy terapeutycznej.
Nasze wnioski po 13 latach badań wykazują, że właściwie stosowana terapia
LSD może przekształcić znaczną liczbę alkoholików w trzeźwych członków
społeczeństwa. Jeszcze bardziej znaczący jest fakt, że może być to dokonane
bardzo szybko i przez to w sposób ekonomiczny. Jeżeli w standardowej terapii
jedno łóżko szpitalne może być użyte do leczenia 4 do 6 pacjentów w ciągu
roku, używając LSD można leczyć do 36 pacjentów rocznie".
Kolejnym ciekawym efektem, niejako "ubocznym" stosowania LSD, było
cofnięcie się objawów szeregu schorzeń organicznych jak: migrena, artretyzm,
częściowe porażenia, głuchoty o podłożu psychicznym, astmy, niektórych
zmian skórnych. Odnotowywano bardzo dobre efekty w leczeniu migrenowych
bólów głowy (uznanych wcześniej za przypadki beznadziejne) łuszczycy w
powiązaniu z Ritalinem (dr Thomas Ling i dr John Cuckman: "Lysergic Acid
(LSD-25) & Ritalin in The Treatment of Neurosis" - Lambarda Press London)
oraz w leczeniu urojonych bólów kończyn (po amputacji).
Oczywiste jest, że "kwas" nie jest i nie będzie w żadnym wypadku panaceum,
ale istnieje pole w medycynie, gdzie stosowanie LSD w różnych dawkach może
przynieść nadspodziewane efekty.
American Medical Assotiation w połowie lat sześćdziesiątych relacjonowalo
przypadek zastosowania LSD w Chicago wśród 50 umierających pacjentów w
terminalnej fazie raka i kilku przypadkach zgorzeli. Dr Eric Kast przeprowadzający
eksperyment odkrył, że LSD jako środek przeciwbólowy jest znacznie bardziej
efektywne niż powszechnie używane związki morfiny. LSD łagodzi ból przez
znacznie dłuższy okres czasu niż tak silne środki jak meperidine czy dihydromorphinone.
Przeciętne uwolnienie od bólu trwa dwie godziny przy użyciu 100 mg meperidine,
trzy godziny dla 2 mg dihydromorphinone i 92 godziny po dawce 100 ug LSD.
(dodajmy, że morfina po być może, kokainie w postaci cracku i free base
jest najbardziej uzależniająca ze znanych narkotyków). Inne efekty zaobserwowane
to zmiana samopoczucia pacjentów od stanów depresyjnych, apatii, udręczenia,
do wrażliwości, wzmocnienia i pogłębienia uczuć miłości wobec bliskich.
Często wyrażali wdzięczność i afirmację dla życia samego w sobie. LSD wydaje
się przybliżyć do oblicza śmierci w sposób bardziej zrównoważony. Zamiast
trwać w zaprzeczeniu, oporze i kontestacji tego co im się przydarza, lub
być ogarniętym paraliżującym lękiem, pacjęci zaczynali traktować proces
umierania jako jeszcze jedno zdarzenie w trakcie wiecznej egzystencji.
Jest to efekt mistycznych i religijnych wglądów inspirowanych częstokroć
przez wpływ LSD. Pozytywne działanie na samopoczucie pacjentów w sferze
doznań i sił psychicznych był przedłużony nawet do dwóch tygodni po ustaniu
bezpośredniego przeciwbólowego działania środka.
DAWID I GOLIAT
Co sprawia że 3 700000 cząteczek LSD-25 oddziałując przez kilka minut
na ok. 12 miliadów komórek mózgu (jedna cząsteczka LSD na 3.243 komórki
mózgu) zmienia percepcję uniwersum na wiele długich godzin? Meksykańscy
Indianie w ramach swych podróży eksplorujących każdy wymiar znanego im
świata, odkryli m.in. psychoaktywne działanie roślin z rodziny powoji,
które jak odnotowują kronikarze konkwisty (Hernandez w 1615 r.) nazywali
ololiuqui. Ololiuqui - to Rivea corymbosa z rodziny Convolvulaceae (powój),
rozprzestrzeniona w Ameryce Śr. Jej nasiona po przebadaniu w 1960 r. wykazaly
obecność amidu kwasu d-lizergowego (LA-111), a także w mniejszej ilości
amid kwasu d-isolizergowego i lizergolu. Nasiona innego powoju Ipomea violacea
- używane przez azteków w Oaxaca zawierają te same psychoaktywne amidy
co Rivea oprócz ergometryny - mocnego środka obkurczającego macicę - który
zastępuje w tym przypadku lizergol. lpomoea violacea zawiera 0,06% psychoaktywnych
alkaloidów w nasionach, w Rivea corymbosa - dwukrotnie mniej - 0,012%.
Naukowcy skonstatowali, że amidy kwasu d-lizergowego znajdują się w sprzedawanych
w sklepach ogrodniczych USA nasionach odmian Ipomea violaceae o pięknie
brzmiących nazwach: "Heavenly Blue", "Pearly Gates", "Flying Saucers",
"Blue Star", "Summer Skies" i "Wedding Bells"."Nie
poleca się spożywania nasion kobietom w ciąży ze względu na silne działanie
obkurczające macicę, osobom z zaburzeniami pracy wątroby, po przebytym
zapaleniu wątroby, żółtaczce. Ilości ponad 100 nasion nie są wskazane,
czasami po spożyciu mogą wystąpić nudności przez pierwszą godzinę". [cytat
z "The First Book of Sacrament" the Church of the Tree of Life]
Naukowcy w laboratoriach koncernu farmaceutycznego Sandoz wyprodukowali
i przebadali sporą liczbę amidów kwasu lizergowego. Niektóre z nich wykazywały
właściwości psychoaktywne, inne zaś nie. Struktura chemiczna kwasu lizergowego
- produktu metabolizmu grzybów Claviceps purpurea (sporysz) jest asymetryczna.
Aktywność farmakologiczna związków o asymetrycznej strukturze jest szeroko
odnotowana w literaturze. Naukowcy wskazują także na fakt, że potencjalnie
psychodeliczne substancje jak LSD, działają antagonistycznie w stosunku
do serotoniny w niektórych synapsach poprzez zwolnienie przekaźnictwa poszczególnych
neuronów. Jednakże hipoteza lansowana w końcu lat 60-tych, że LSD powoduje
przemieszczenia serotoiny w synapsach co tłumaczyłoby rozdzielenie specyficznego
funkcjonowania mózgu i normalnie funkcjonującego ciała nie znalazła potwierdzenia.
Inne biochemiczne analizy wskazywały na zwiększoną koncentrncję związku
w pniu mózgu i receptorach dopamin w wyższych regionach mózgu, które odpowiadają
za bardziej złożone doświadczenia. Aktualny stan badań nie pozwala jednoznacznie
określić biochemu działania LSD w mózgu.
LSD przyjmowane doustnie jest całkowicie wchłaniane przez przewód pokarmowy.
Maksymalne stężenie związku w organizmie jest osiągane po ok. 1O-15 minutach,
następnie zmniejsza się raptownie. Po ok. dwóch godzinach pozostaje w niezmienionej
formie ok. 1 -10% w organiźmie. Pozostałe 90-99% przekształca się w wodne
roztwory związków nie mających psychoaktywnego oddziaływania. Po upływie
20 minut - do jednej godziny można zaobserwować niektóre z poniżych objawów:
odczucie nieznacznego chłodu, fale napięcia koncentrujące się wokół gardła,
ogólne napięcie mięśni, wrażliwość żołądka, mrowienie w kończynach, senność,
rozszerzenie źrenic, nieznaczny wzrost ciśnienia krwi, czasem lekki wzrost
tętna, wzrost wydzielania śliny i laktacji. Po pewnym czasie powyższe wrażenia
i odczucia ustępują. Efekt działania "kwasu" jest uzależniony od wagi człowieka,
mniejszy jest także u alkoholików (ok.50%) i zaawansowanych narkomanów.
LSD dociera do wszystkich organów w ciele człowieka, najmniejsza koncentracja
występuje w mózgu - tylko 0,01% przyjętej dawki, niemniej powoduje to niewielkie
zmiany w zapisie EEG. Następuje wzrost częstotliwości i znmiejszanie amplitudy
fal, generalnie znmiejsza się rytm alfa, choć w niektórych przypadkach
wzrasta. Ciekawym odkryciem u osób praworęcznych jest zmiana lateralizacji.
Pod wpływem "kwasu" zwiększa się aktywność prawej, wzrokowo-przestrzennej
półkuli mózgu, która w przeciwieństwie do poprzedniego stanu przejmuje
dominację nad lewą, analityczną półkulą. Tłumaczyłoby to takie zjawiska
jak: wzrost możliwości intelektualnych poprzez aktywizację "uśpionej" prawej
półkuli, zwiększenie wrażliwości, kreatywności, poczucia rytmu, łatwości
rozwiązywania problemów, zagadnień przestrzennych, mentalnego i intuicyjnego
odczuwania.
Efekty oddziaływania LSD-25 na psychikę człowieka osiągają szczytowy
punkt w przeciągu jednej do trzech godzin od zażycia środka. Staje się
to wówczas, gdy niemal cała ilość pierwotnie przyjętej substancji przestaje
isnieć i funkcjonować w organizmie, włącznie z mózgiem. Już po 2 godzinach
90-99% przyjętego LSD-25 jest przekształcone w wodne roztwory takich metabolitów
jak: 2-oksy-2, 3-dihydro-LSD, które nie posiadają psychoaktywnego wpływu
na układ nerwowy. Szereg teorii zakłada, że "kwas" jedynie uruchamia cały
system reakcji łańcuchowych zachodzących w umyśle - potencjalnie stale
obecnych, będących jedynie w stanie czasowego uśpienia. Szczyt wrażeń psychicznych
jest poprzedzony przez szerokie "wznoszenie się", a następnie stopniowe
zmniejszanie się efektu (całość "akcji" w zależności od dawki może trwać
od 4-6 godzin przy mniejszych dawkach, do 8-12 godzin przy większych).
Zdarza się czasami odczuwanie, niepokojących symptomów, czy alarmujących
objawów przez używających "kwasu", zwłaszcza w pierwszych fazach działania
jak odczucie akcji porodowej, stopienia się z podłożem, powtórne narodziny,
itp. Niektórzy odczuwają zatrzymanie akcji serca i niemożność, brak oddechu.
Wszystko są to wydarzenia i odczucia psychiczne. W pięćdziesięcioletniej
historii tego specyfiku nie zanotowano żadnego przypadku sprowokowanego
przez LSD ataku serca. Nawet krytycy tego środka są zgodni, że nie zanotowano
żadnego przypadku śmierci spowodowanego bezpośrednio zażyciem LSD. Większość
wrażeń, że ciało nie funkcjonuje jak powinno, jest lekko hipochondryczną
iluzją i wskazuje na istnienie wewnętrznych, psychicznych obaw, czy w bardziej
zaawansowanych stanach, lęków skoncentrowanych wokół prawidłowego funkcjonowania
ciała oraz na wyszukiwanie objawów możliwych dolegliwości i chorób. Trudno
jest opisać stany psychiczne i doznania będące w swojej istocie pozawerbalne,
transcendentne, mistyczne, a nawet (w dużej mierze) religijne. Bob Masters
i Jean Huston w pozycji "The Varieties of Psychodelic Experience" zawarli
taki oto skondensowany opis:
"Nawet najkrótsze podsumowanie psychologicznych efektów ... musi zawierać
poniższe cechy: zmiany w percepcji wzroku, słuchu, dotyku, węchu, smaku,
ruchu. Zmiany w doświadczaniu czasu i przestrzeni. Zmiany w szybkości i
zawartości myślenia. Zmiany w odczuwaniu własnego ciała. Halucynacje, żywe,
jaskrawe oraz eidetyczne obrazy widziane przy zamkniętych oczach, znacznie
zwiększona wrażliwość na kolory. Nagłe i częste zmiany nastroju i emocji.
Podwyższona wrażliwość na sugestie. Wzmożona zdolność przypominania sobie
i/lub pamięć.
Depersonelizacja i rozmycie się "ego", dualna, zmultiplikowana i fragmentaryzowana
świadomość. Wrażenie odczuwania wewnętrznych organów i możności wpływania
na procesy zachodzące wewnątrz organizmu. Nagły napływ treści i materiałów
podświadomych. Uwydatnienie zdolności wychwytywania niuansów lingwistycznych.
Wzrost wrażliwości na sygnały pozawerbalne, uczucie zdolności do komunikowania
się za pomocą niewerbalnych środków, czasami włącznie z telepatią. Odczuwanie
wzrostu empatii, "regresja" i "prymitywizacja". Wyraźnie podwyższona zdolność
koncentracji. Powiększenie cech charakteru i procesów psychodynamicznych.
Wyraźne odkrycie procesów psychodynamicznych wykazujących interakcje pomiędzy
tworzeniem wyobrażeń, emocjami i percepją zarówno pomiędzy sobą jak i w
związku z zawartymi w podświadomości procesami. Skierowanie się ku filozoficznym,
kosmologicznym i religijnym treściom, i ogólnie zrozumienie i postrzeganie
świata, który zerwał się z łańcucha normalnego usystematyzowanego uporządkowania.
Skierowanie się ku zwiększeniu zainteresowania samym sobą i światem, a
także ku szeregowi odczuć i wrażeń przybierających ekstremalne formy przerażenia
jak i krańcowo wielkie odczucia przyjemności".
Inne źródło "Drugs From A to Z" Roberta R. Linpemana podaje następujący
opis:
"Efekty narkotyku są szczególnie spektakularne po przyjęciu dużych dawek. Są podobne do wytwarzanych przez inne halucynogeny lecz na większą skalę (jeżeli pobrana była spora dawka), oraz zawierają w sobie działanie stymulujące na centralny i autonomiczny system nerwowy; zmiany w samopoczuciu (czasami euforia i megalomania, czasem strach, panika i przerażenie); poczucie zagrożenia "ego"; intensyfikacja kolorów, tak że wydają się jaśniejsze, intensyfikacja innych wrażeń tak, że zwyczajne dźwięki wydają się wspaniałe, lub jedzenie smakuje lepiej niż normalnie, lub normalnie nie odnotowywane aspekty poszczególnych rzeczy (jak np. dziurki w betonie) stają się w sposób wyostrzony widoczne. Zastępowanie zmysłów (synestezja), tak że dźwięki są zauważane jako kolorowe wzory; falowe odczucie czasu, tak że sekundy wydają się wiecznością, zaburzenia w percepcji przestrzennej, objawiające się tym, że otaczające obiekty wydają się płynne i ruchome. Poczucie depersonalizacji, bycie symultonicznie zarówno w sobie jak i poza sobą, bliskie odczuwanie "rozpuszczenia się" w zewnętrznym świecie i utraty osobowości ("ja" indywidualnego). Postrzeganie zwyczajnych rzeczy jako widzianych po raz pierwszy i zdemontowanych na części przez receptory. Halucynacje kwiatów, węży, zwierząt, innych ludzi itp., o których podmiot z reguły wie, że są to halucynacje, tym niemniej jest niezdolny do zatrzymania tego procesu. Poczucie bliskości lub stopienia się z innymi osobami przebywającymi w pomieszczeniu, jak gdyby bariery pomiędzy każdym indywiduum były zniesione. Nadzwyczajna wrażliwość zmysłów i odbioru bodźców seksualnej stymulacji (LSD raczej nie jest afrodyzjakiem, ani czymś przeciwnym, po prostu niezwykłe wzmocnienie wrażeń psychicznych powoduje zwiększoną tendencję do powtarzania tych wrażeń). Jaskrawe wirujące kolory i wyobrażenia podczas zamykania oczu. Osłabiona koordynacja ciała i odczuwanie bólu. Obniżone wyniki przy wykonywaniu testów na inteligencję. Czasami "głosy" dyrygują podmiotem przy (w celu) wykonywaniu jakichś czynności. Manifestują się stłumione i wyparte treści podświadome czasami w formie przerażąjących, podobnych do snów, wizualizowanych symboli, przerwie w świadomości i powstrzymaniu superego".
60%-70% wymienionych powyżej wrażeń, przeżyć, doświadczeń, odczuć psychicznych jest obecna u większości "kwasowych wypraw" [LSD-trips]. Jak już uprzednio zauważyłem, jest to tylko werbalna, opisowa próba przekazania stanów mentalnych podróżujących w nieco innych wymiarach podmiotów. Jednakże wyżej wspomniane bombardowanie zmysłów i ciała setkami; światel, kolorów, wrażeń mocniej i bardziej wzmocnionych, falami fantomów i skrytych wewnątrz demonów nie zawsze ma miejsce. Ole Nydahl w książce "Moja droga do Lannów" opisuje fakt podarowania XVI Gialwa Karmapie (najwyższemu nauczycielowi buddyjskiej Linii Przekazu Karma Kagiu) 1000 ug LSD. Karmapa efekt działania potężnej dawki zachodniego środka powodującego chemiczne oświecenie określi jako podobne lekkiemu swędzeniu. W istocie mistrzowie wschodnich dróg rozwoju ducha i umysłu nie polecają używania halucynogenów, określając ich działanie jako: "lizanie cukierka przez szybę" i podkreślając spore zamieszanie chemiczne, energetyczne i pojęciowe jakie wywołują substancje psychodeliczne. Szereg doświadczeń osób stosujących LSD wykazuje odmienny przebieg "podróży" niż opisane wcześniej. LSD może doprowadzić umysł do wyciszenia, spokoju, wzmożonej koncentracji, ześrodkowaniu odczuć na tożsamości własnej egzystencji i bytu z uniwersum. Na poczuciu jedności podmiotu i wszechświata, współodczuwania ze wszystkimi istotami żywymi, wszechogarniającym cudzie i pięknie bytu oraz otoczenia, głębokiej afirmacji życia i jego ponadczasowego i ponadprzestrzennego continuum. Odczuciu świadomości i pewności, że miejsce tu i teraz, jest wszędzie i zawsze. Natura umysłu i stany świadomości manifestują częstokroć w niespodziewany sposób reakcje paradoksalne, zadziwiające właściciela umysłu w sytuacjach zarówno typowych jak i ekstremalnych. Również odpowiedź organizmu na podane środki chemiczne w odpowiednich uwarunkowaniach bywa sama z siebie paradoksalna. Substancje psychodeliczne inspirują nowe jakościowo zjawiska i doświadczenia, gdzie wyuczone reakcje typowe dla dualistycznego zbudowanego na antynomiach i lineamego (w odczuciu czasu i przebiegu zdarzeń) świata, nie znajdują zastosowania w wielowymiarowej, synchronicznej i symultalicznej przestrzeni. Oto jeszcze jedna wypowiedź, Opublikowana w magazynie "Playboy". Allen Ginsberg Odpowiada na pytanie "jak działa LSD".
"Jak się odczuwa "tripa"? Wrażenie cierpnięcia ogarnia twoje ciało, zachodzi zmiana w ziemskiej naturze twoich gałek ocznych i otworach słuchowych ssaka. Potem przychodzi konstatacja, że twój duch zamieszkuje ogromne zwierzęce ciało, mieszczące w sobie szczeliny, dziury, systemy krążenia, wewnętrzne kanały i tajemnicze powrotne ścieżki umysłu. Eksploracja każdej z tych ścieżek może być długą, długą drogą, jak powrót do wspomnień z dzieciństwa, lub zwrot naprzód ku przyszłości, wyobrażając sobie wszystkie rodzaje zmian w ciele, w umyśle lub w świecie zewnętrznym, wzbudzając obrazy wszechświatów, lub przypomnienia tych, które istniały, jak Egipt. Następnie uświadamiasz sobie, że to wszystko istnieje w twoim umyśle symultanicznie. Powoli zbliżasz się do tajemniczego odczucia, że jeżeli wszystkie te historie i światy istnieją w twoim umyśle w tym samym czasie, to co jest z tym, w którym "naprawdę" jesteś, - lub sądzisz, że jesteś? Czy on także istnieje wyłącznie w twoim umyśle? Wkrótce przychodzi świadomość, że to istnieje tylko w twojej głowie, umysł to stworzył. Potem zaczynasz się zastanawiać, Kto jest tym umysłem? z wysokości twojego kwasowego doświadczenia stwierdzasz, że twój umysł to ten sam duch, który zawsze istniał wśród wszystkich ludzi, we wszystkich czasach i we wszystkich miejscach: To jest Wielki Rozum - istota sprawy, którą ludzie nazywają Bogiem. Później przychodzi fascynujące podejrzenie: Czy to ten duch, którego nazywają Bogiem, czy też jest to ten, którego zwykli nazywać Szatanem ? I to jest miejsce, gdzie kiepski "trip" może się zacząć - jeśli zdecydujesz, że to demon jest Kreatorem. Powinieneś zawiesić zastanawianie się czy winien on zaistnieć czy nie. Odchodząc od tej drogi myślenia: możesz otworzyć oczy i zobaczyć, że siedzisz na sofie w pokoju gościnnym z zielonymi roślinami kwitnącymi w obramowaniu kominka. Za oknem wiatr przemieszcza się po ulicy we wszystkich swoich formach - ludzie przechodzą pod poruszanymi wiatrem drzewami - wszystko w jednym rytmie. I im bardziej obserwujesz równoczesność, żywotość, wyczucie szczegółów wokół ciebie, tym bardziej postrzegasz, że wszystko jest żywe. Zaczynasz zauważać, że tam jest roślina z wielkimi komórkowatymi liśćmi zwisającymi nad paleniskiem, jak ogromna niespodziewana postać i możesz nagle poczuć współczującą i intymną więź z tym biednym wielkim liściem, zastanawiając się: Jaki rodzaj doświadczenia skręcał i pochylał nad paleniskiem od szeregu tygodni tę kwitnącą łodygę? I zauważasz, że wszystko co żyje, doświadcza na swoim własnym poziomie takiego ogromu egzystencji dla siebie, jak twoja egzystencja jest dla ciebie samego. Nagle stajesz się współczujący i czujesz głębokie bratersko-siostrzane związki ze wszystkimi istnieniami. I co zabawne, twoje własne życiowe doświadczenia nie są bardziej lub mniej absurdalne czy dziwaczne niż życiowe doświadczenia tej rośliny. Stwierdzasz, że ty i ta roślina jesteście oboje razem w tutejszej dziwnej egzystencji, gdzie drzewa w słonecznym pokoju kwitną i wspinają się ku niebu. W końcu przypominasz sobie, że jeżeli zagrasz im muzykę, rosną lepiej. Zatem rozszerzona przez kwas przestrzeń świadomości polega na rozpoczęciu postrzegania tego co dzieje się w kosmosie twojej własnej głowy - wszystkie te korytarze prowadzące do snów, wspomnień, fantazji - a także to co zdarza się na zewnątrz ciebie. Lecz jeżeli wnikniesz dostatecznie głęboko wewnątrz, możesz znaleźć się w konfrontacji z ostatecznym problemem: Czy to wszystko ma naturę snu? Wielkie pradawne pytanie: czym jest nasza egzystencja? Kim jestśmy? Potem może przyjść to co Timothy Leary nazywa doznaniem "czystego światła", lub jak to nazywają w Południowej Ameryce "spojrzeniem w oczy Zawoalowanej Damy" - dostrzeżeniem tego kto jest tym stwarzającym i czyniącym to wszystko. Jaka jest własna natura tego wszystkiego. To jest część kwasowego doświadczenia, które jest z założenia nieopisywalne i nie jestem pewien czy miałem właściwe doświadczenia aby to opisać. Wszystko zmierza ku temu by stać się wielką świadomością. Jaźń, której organami są wszystkie różne żyjące istoty, tak więc ta jaźń pojmuje i postrzega na wszystkie możliwie różne sposoby w jednej chwili, znacznie obszerniej niż słowa ..."
Psychiczne aspekty oddziaływania LSD są ściśle powiązane i uzależnione
od wielkości dawki. Częste używanie LSD powoduje nieznaczny wzrost tolerancji
(do 15-20%). Wśród nałogowych narkomanów i alkoholików, prawdopodobnie
z powodu upośledzenia funkcjonowania wątroby, dawki wywołujące pożądany
efekt są dwukrotnie większe. Począwszy od ilości 20 ug rozpoczyna się dostrzegalne
działanie na poziomie dobrego haszu, podobne do opisywanego na początku
pierwszego rozdziału doświadczenia Hofmanna. Od 70 do 120 ug, ilościach
oferowanych z reguły na rynku w postaci nasączonych kolorowych bibułek,
uwydatnia się psychologiczne działanie z akcentem na wyostrzenie zmysłów,
z lekką synestazją, grą świateł i kolorów. Są to dawki przyjmowane najczęściej
w sytuacjach towarzyskich, dla polepszenia kontaktów interpersonalnych,
doznań seksualnych, słuchowych (np. na koncertach), wzrokowych itp.
"Ostra jazda" zaczyna się od 250 ug, doświadczenia są znacznie bardziej
wewnętrzne, mistyczne, religijne, z uaktywnianiem treści podświadomych,
archetypicznych, wglądem w treści świadomości zbiorowej. Większe dawki
zwiększają raczej intensywność "tripu", niż przedłużają go.
Interesującym efektem działania LSD jest jego wpływ na rozwój kreatywności.
Niewątpliwie wpływowi tego środka zawdzięczamy rozwój całej gałęzi sztuki
psychodelicznej głównie w sferze działań plastycznych i muzycznych, a także
na styku kilku mediów. Odkryta wartość synestezji pozwoliła na nowo kreować
ruch, obraz, kolor, dźwięk i przestrzeń. Efekt równoczesnego doznawania
bodźców pochodzących z różnych źródeł, dał napęd i inspirację w latach
sześćdziesiątych wielu nowym prądom i trendom w sztuce współczesnej.
Doświadczenia przeprowadzone w Institute for Psychedelic Research w
San Francisco oraz w UCLA wykazały, że po użyciu LSD wśród badanych, którym
w normalnym stanie postawione do rozwiązania zawodowe i/lub technicze praktyczne
zadania wydawały się nierozwiązywalne, stopień pozytywnych realizacji i
rozwiązań był nadspodziewanie wysoki. Zaobserwowano całkowicie odmienne
i nowatorskie podejście do problemu, zmniejszenie obawy przed popełnieniem
błędu, zwiększenie stopnia koncentracji uwagi, przypomnienie sobie (pozornie)
zapomnianych i nieużywanych od lat wiadomości pomocnych przy rozwiązywaniu
problemu, gruntowne badanie szczegółów zagadnienia bez utraty oglądu całości
tematu. Do 1967 r. używanie LSD jako w pełni legalnego środka stało się
bardzo popularne w USA głównie wśród młodzieży. Jednym z haseł narastającej
kontrkultury i kontestacji, oprócz słynnego "Turn on, Tune in, Drop Out",
był cytat z piosenki Beatlesów (album "Revolver") "turn off your mind,
relax and float downstream", będący tekstem wziętym bezpośrednio z amerykańskiej
wersji Tybetańskiej Księgi śmierci napisanej przez Learyego, Alperta i
Metznera. Tybetańskie Bardo, po odrzuceniu kontekstu śmierci jest jedną
z możliwych ilustracji kwasowego tripu. Zwrot "Turn on" (odwrócić, odkręcić,
przekręcić) był powszechnie używany w środowisku młodzieżowym, na określenie
stanu świadomości człowieka, który miał już za sobą "kwasowe" doświadczenia. Wspomniany
wyżej dr Timothy Leary był od 1963 r. głównym propagatorem psychodelicznej
rewolucji. Podstawowym założeniem tych rewolucyjnych zmian, była dostrzegalna
zmiana postawy człowieka po spożyciu kwasu, osiągnięcie "wewnętrznej wolności"
(w/g Learyego piątego rodzaju wolności, wolności w kontroli nad centralnym
systemem nerwowym). Niemożliwe do osiągnięcia w normalnym stanie, a dostrzegalne
po użyciu LSD niemal telepatyczne porozumienie pomiędzy różnymi ludźmi,
miało stanowić podstawę nowego bezkonfliktowego społeczeństwa. Leary propagował
jak największą dostępność i powszechność spożywania LSD, organizował grupowe
sesje sakramentalnego przyjmowania kwasu (komunia), rozwijał projekty resocjalizacji
więźniów za pomocą LSD, uważał że kraj powinien być rządzony przez polityków,
którzy mieli możność zapoznania się z rozwijającym osobowość i pełnię spojrzenia
efektem działania LSD. Ta swoista idea chemicznej rewolucji z pomocą "pigułki
miłości" trafiła na podatny grunt lat sześćdzesiątych i wkrótce zaczęły
powstawać liczne realizujące te hasła komuny, zaś całe dzielnice Los Angeles,
San Francisco, Nowego Jorku zaczynały przypominać obrazy kolorowego "tripu".
Radosna rozluźniona, długowłosa młodzież kroczyła ulicami, gdzie domy
w całości pomalowane były w psychodeliczne kolory i wzory. Samochody i
inne pojazdy pomalowane w fantastyczne kwitnące kwiaty, motywy roślinne
i abstrakcyjne figury geometryczne mieniące się jaskrawymi kolorami przemykały
na tle jasno niebieskich ścian, różowych drzwi, pomarańczowych i żółtych
okien, przeróżnych purpurowych, seledynowych, a także stalowo zielonych
i niebieskich odcieni. LSD i kontestacja, psychodeliczna świadomość i kontrkultura
spowodowały, że wykształciła się zupełnie nowa i niespotykanie zintegrowana
grupa społeczna Flower Power. Siłę i moc działania tej formacji poznał
na własnej skórze prezydent Johnson, który w Chicago w 1968 r. po intensywnym
policyjnym i strażackim tłumieniu potężnej antywojennej młodzieżowej manifestacji,
utracił nominację swojej partii na kandydowanie do drugiej kadencji i tym
samym stracił prezydenturę. Sformułowany na początku 1968 r. "Yippie Manifesto"
był pierwszym werbalnym wyrazem rodzącej się politycznej siły, zaś półmilionowa
frekwencja na koncercie w Woodstock w 1969 r. była naoczną manifestacją
mocy pro-halucynogennego i antywojennego ruchu "dzieci-kwiatów". Politycy
i konserwatywna część amerykańskiego społeczeństwa przeszła do kontrataku.
W latach 1963-1966 prasa pełna była artykułów opisujących pozytywne efekty
działania "kwasu" w programach resocjalizacji, leczenia alkoholików, psychoterapii.
W 1966 i 1967 r. ton enuncjacji prasowych uległ nagłej zmianie. W powszechnym
używaniu LSD doszukiwano się społecznej choroby, degenerującego oddziaływania
"nawróconych" na jeszcze "zdrowe" jednostki. Wytoczono najcięższy kaliber
armat i media zaroiły się od publikacji dotyczących przypadków rozwoju
psychoz, samobójstw, a nawet morderstw dokonywanych pod wpływem LSD. Ostrzegano
przed możliwością oślepnięcia domieszkami substancji trujących, seksualnymi
dewiacjami i niezdolnością do współżycia seksualnego. W marcu 1966 r. magazyn
Time doniósł, że przypuszczalnie co najmniej 10 000 studentów University
of California próbowało LSD, oraz że nie wiadmo jak wiele jeszcze osób
w kraju zostało "odkręconych" przez działanie kwasu. Wypowiedzi prawników,
agentów Biura d/s narkotyków, lekarzy, biochemików i wielu innych którzy
mogli prezentować w miarę autorytatywne opinie na temat szkodliwości LSD,
były publikowane na pierwszych stronach gazet i przedstawiane w najlepszym
czasie antenowym radia i telewizji. Doniesienia informowały, że od 1000000
do 2000000 osób w Ameryce próbowalo LSD.
Dr Maimon Cohen - genetyk z Buffalo przebadał chromosomy 57 letniego
mężczyzny, który był hospitalizowany przez okres 15 lat. W tym czasie podano
temu pacjentowi czterokrotnie LSD, oraz regularnie traktowano go sporymi
dawkami Librium i Thorazine (obydwa środki są definitywnie uznanymi za
powodujące zmiany chromosomalne). Cohen odkrył w komórkach badanego mężczyzny
więcej zmian chomosonalnych niż zwykle, ponadto przeprowadził eksperyment
polegający na dodaniu LSD do próbki kilku pojedynczych komórek i odkrył,
że to również wywołuje zmiany chromosomalne. Późniejsze doświadczenia wykazały,
że taki sam efekt można uzyskać poprzez dodanie mleka do próbki badanych
komórek! Cohen na podstawie przeprowadzonych na jednym pacjencie, będącym
dość nietypowym konsumentem LSD badań, opublikował swoje "odkrycie" w czasopiśmie
"Science". Do wieczora tego samego dnia informacja, że LSD łamie kod chromosomalny
pojawiła się we wszystkich amerykańskich mediach. Wkrótce potem dwóch lekarzy
z Portland w stanie Oregon poinformowało, że odnaleźli przypadki chromosomalnych
zmian wśród używających kwasu. W przedstawionej tabeli można było odczytać,
gdzie umiejscowione były zmiany. W rzeczywistości (wynikało to również
z tabeli) zmiany zachodziły wyłącznie wśród tych osób, które oprócz kwasu
używały również amfetamin (jeszcze jeden środek odpowiedzialny za zmiany
chromosonalne). Przeświadczenie, że LSD powoduje zmiany chromosomalne i
genetyczne (porównywalne przez prasę do tragicznych skutków używania Thalidomidu)
panuje wśród zainteresowanych tematem do dziś. Nie można tego wyjaśnić
inaczej niż efektem propagandy prasowej końca lat sześćdziesiątych. Przeprowadzone
serie badań m.in. w National Institute of Mental Health, wykazały brak
wpływu LSD na układ chromosomów w komórkach człowieka. Oto opinia dr Hermanna
Lisco z Cancer Research Institute, New England Deaconess Hospital w Bostonie;
po przeprowadzeniu badań, którym poddał się główny animator psychodelicznej
rewolucji:
"Dr Timothy Leary, ku naszemu wielkiemu zdziwieniu wykazał w 200 komórkach jedynie dwie ze zmianami chromosomalnymi, po jednej w każdej z nich. To odkrycie jest tak samo spektakularne, jak musi być ilość LSD którą pobrał w ostatnich ośmiu latach"
Wszelako polityczna w swej istocie anty-LSD kampania nabrała planowanego
rozpędu i została uwieńczona prawną banicją kwasu w 1967r., oraz podpisaniem
Międzynarodowej Konwencji w Wiedniu zakazującej szerokiego dostępu do LSD.
Delegalizacja posiadania, produkcji i spożywania LSD spowodowała rozwój
podziemnych manufaktur przeprowadzających skomplikowany proces syntezy
LSD-25 ze sporyszu. Proces ten wymagu kilku niskotemperaturowych reakcji,
następnie w celu oczyszczenia produktu używa się kolumn chromatograficznych
z efektem "ciemnego światła" w celu wyizolowania cząsteczek, które później
w strefie szybkiego ruchu "objawiają się" fluorescencją LSD-25, po czym
są "wymywane" i odzyskiwane. Otrzymany produkt wymaga jeszcze oczyszczenia,
gdyż posiada znaczne domieszki pochodnych kwasu lizergowego, oraz końcowej
krystalizacji winianu. W końcu lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych
zdarzały się w sprzedaży partie kwasu o nienajlepszej jakości wynikającej
z niedostatecznego przestrzegania reżimu technologicznego w laboratoriach
podziemnych. Zdarzały się także przypadki "poprawy" jakości działania kwasu
poprzez dodawanie domieszek STP, DOM, PCP, methamfetaminy, a nawet strychniny.
Ten sprzedawany na ulicach kwas powodował często niemiłe przeżycia.
Początkowo LSD-25 było uzyskiwane ze zboża zaatakowanego przez grzyb
zwany sporyszem. Jeszcze w średniowieczu częste były przypadki masowych
zatruć spowodowanych sporyszem, zaś ludność podtruta związkami zawartymi
w Claviceps purpurea doznawała stanów określanych "Ogniami św. Antoniego"
lub "Tańcami św. Wita", doświadczając przy tym ekstatycznych transów, które
czasem kończyły się nawet śmiercią. Przed
rozpoznaniem możliwości uprawy sporyszu w warunkach laboratoryjnych zakłady
farmaceutyczne Sandoz w Bazylei kupowały zakażone zboże od rolników ze
specjalnie prowadzonych w tym celu upraw. Legalnie sprzedawane LSD w latach
50-60 sprzedawane było w formie małych purpurowych pigułek oraz w ampułkach
(bezbarwny roztwór). Laboratoria podziemne dostarczały z początku LSD w
fomie "nasączonych" witamin lub kostek cukru. Aktualnie jest to żelatyna
(rzadko) lub różnego rodzaju i koloru (również z grafikami np.: truskawka)
nasączone bibułki.
Podziekowania hyperreala dla: frustrata, bujnosa, gołego.
Tekst zamieszczony bez zgody autora!
Ekscytacja przed nowym doświadczeniem. Dobry nastrój. Trip w domu kolegi.
Całe zajście miało miejsce ponad dwa lata temu. Opisuję je teraz bo tak miło powspominać :D
450mg DXM [Acodin] 170cm, 65kg.
[txt pisany na "zejściu" DXM...12 godzin po całym zajściu]
---
To znów ten sam jebany chłam. Dobrze wiemy jaki. Ale zanim spluniesz nań, postaraj się zrozumieć.
Zrozumieć? Ale co?
Mnie? Nie. Nie oczekuję tego. Jestem zbyt indywidualnym chujem, zbyt małym gnojem, by domagać się atencji (a jednak to robię, co nie?)
Słowa? Emocje? Czyny? Chuj wie, jak to nazwać. Chodzi mi o mieszankę esencji składającej się na perspektywę.
Widzisz... bo sprawa polega na tym, że jestem tylko człowiekiem. I jak Ty- widzę z jednej perspektwywy. Oczywiste? Może nie?
Moja jest lepsza, Twoja jest gorsza- a mówi to każdy.
Set & Settings - okoliczne jezioro, koniec jesieni, nastawiłem się na miłe spędzenie czasu.
Substancja: 450 dxm + dwa Harnasie.
Exp: mj, alko, feta, 2c-b, mda, tramal (raz), kodeina (raz), dxm, benzydamina (raz), metkatynon (raz), diazepam, bromazepam, chyba tyle.
Wszystkie swoje przemyślenia pisałem na 'żywo', i postaram się zachować oryginalność wypowiedzi. Godzinę temu przyszedłem do domu, więc jestem świeżo po podróży.
Komentarze
czy zauwazyliscie panstwo ;) ze w zawiadomieniu jest pomylka ? podano rok 2001 a nie 2003 :D , czyli oznacza to ze zakazują organizowania manifestacji w przeszłości :D :D
BABE NA ROWERZE!!
czy zauwazyliscie panstwo ;) ze w zawiadomieniu jest pomylka ? podano rok 2001 a nie 2003 :D , czyli oznacza to ze zakazują organizowania manifestacji w przeszłości :D :D
chyba was popierdoliło że ziele kiedykolwiek będzie zalegalizowane.ta manifestacja nie ma jakiegokolwiek sensu. żyjemy w kraju pełnym nietolerancji i starych modlacych się bab oraz polityków włażących w dupę przed każdymi wyborami. niech lepiej trawa będzie niezalegalizowana tak przynajmniej jest ciekawiej. nara