![]() |
Stanislav Grof: Przygoda odkrywania
samego siebie.
Wymiary swiadomosci. Nowe perspektywy w psychoterapii. ISBN 83-85732-84-5
Copyright for the Polish edition and translation
Książkę w wersji papierowej można zakupić
Zamieszczone bez zgody autora/wydawcy !
|
III. DODATEK: ŚRODKI PSYCHODELICZNE W PSYCHOTERAPII I SAMOEKSPLORACJI
l. Rośliny i substancje psychodeliczne
Substancje psychodeliczne
od zarania dziejów ludzkości wykorzystywane były w celu uzdrawiania, przepowiedni
bądź nawiązywania kontaktu z nadnaturalnymi i chtonicznymi królestwami.
Od niepamiętnych czasów rośliny, a niekiedy także substancje zwierzęce,
które zawierały silnie odmieniające umysł alkaloidy, były używane do rytualnych
i magicznych celów przez Aborygenów i wysoko rozwinięte kultury w różnych
częściach świata.
W historii chińskiej medycyny
informacje o substancjach psychodelicznych pochodzą sprzed co najmniej
3500 lat. Szczególnym zainteresowaniem cieszy się legendarna boska roślina
albo napój, w staroperskim tekście Zendawesta[1]
zwany haomą, a w literaturze staroindyjskiej somą. Przywieziona
do Indii przez nomadów aryjskich, którzy najechali ten kraj, miała poważny
wpływ na rozwój hinduskiej religii i myśli filozoficznej. Sto dwadzieścia
wersów Rygwedy poświęconych zostało somie. Wychwalają one nadzwyczajne
efekty, jakie ten boski napój wywoływał u wyznawców. Ci, którzy go pili,
poddawali się ekstatycznemu uniesieniu, w którym "w połowie znajdowali
się na ziemi, a w połowie w niebiosach". Ciała ich były wzmocnione, serca
przepełnione męstwem, radością i entuzjazmem, umysły były jasne, a oni
pewni swojej nieśmiertelności.
Inną powszechną i szeroko
rozpowszechnioną rośliną o psychodelicznych właściwościach, której używano
do świętych celów rytualnych, do uzdrawiania i jako używki jest hemp.
Liście, kwiaty i żywica pochodzące z różnych jej odmian, takich jak Cannabis
sativa i Cannabis indica, były palone i spożywane pod różnymi
nazwami - haszysz, kif, charas, hhang, gandzia, marihuana - na środkowym
Wschodzie- w Afryce, Indiach, Chinach, Tybecie, północnej i południowej
Ameryce i na Karaibach. Hemp traktowana była jako ważny sakrament
np. przez aborygeńskie plemiona afrykańskie, braminów indyjskich, tybetańskich
tantrycznych buddystów, niektóre zakony sufich, starożytnych Scytów i rastafarianów
z Jamajki.
Psychodeliczna farmakopea
szczególnie bogata była w środkowej Ameryce, gdzie różne kultury prekolumbijskie
(Aztekowie, Toltekowie, Majowie) i współczesne grupy Indian (Huichol, Yaqui,
Mazatekowie) używały przynajmniej szesnastu różnych roślin o szerokich
właściwościach odmieniających umysł. Najbardziej znanymi z nich są kaktus
pejotl
(Lophophora williamsii), święte grzyby teonanacatl czyli ,,ciało
bogów" (Psilocibe mexicana i cubensis) oraz
ololiuqui
(rdzenna nazwa nasion porannej chwały - Turbina corymbosa).
Ceremonialne spożywanie
pejotlu trwa do dziś, szczególnie wśród plemion Huichol, Jaqui, Córa i
meksykańskich Indian Tarahumara. Po amerykańskiej wojnie domowej religia
pejotlu przeniosła się na północ z obszaru Rio Grandę do Stanów Zjednoczonych
i została zasymilowana przez ponad pięćdziesiąt północnoamerykańskich plemion
indiańskich. Według niektórych szacunków połowa Indian amerykańskich (250000)
należy obecnie do Narodowego Kościoła Amerykańskiego, synkretycznej religii,
która łączy w sobie kult pejotlu z elementami chrześcijaństwa[2].
Ceremonialne wykorzystanie zawierających psylocybinę grzybów wśród meksykańskich
Mazateków zostało przedstawione szerokiemu światu po tym, jak znana curandera,
Maria Sabina, odsłoniła ich sekrety amerykańskiemu bankierowi i mikologowi,
Gordonowi Wassonowi i jego żonie.
Najpopularniejszym południowoamerykańskim
środkiem psychodelicznym jest ayahuasca, czyli yage, przygotowywana
z kory rosnącej w dżungli liany Banisteriopsis caapii. Znana jest
ona w Brazylii, Peru, Ekwadorze i Kolumbii pod wieloma krajowymi nazwami,
takimi jak Winorośl Śmierci, Winorośl Duszy i Pnący Powróz Śmierci (soga
de muerte). Jest ona wykorzystywana w dramatycznym rytuale dojrzewania,
który wiąże się z intensywnym biczowaniem. Swoją sławę zawdzięcza efektom
oczyszczającym, uzdrawiającym, wizyjnym i telepatycznym. Najpopularniejszymi
południowoamerykańskimi psychodelicznymi tabakami są cohoba, otrzymywana
z soku rośliny Virola theiodora lub Virola cuspidata i epena,
którą sporządza się z rośliny zwanej Virola calophylla i Virola
theiodora. Tabaki virola używane są przez wielu Indian zamieszkujących
obszary Amazonii w Wenezueli.
Kolumbii i Brazylii. Służą
one komunikowaniu się ze światem duchów, diagnozowaniu i leczeniu chorób,
przepowiedniom, proroctwom i innym magiczno-religijnym celom. Kaktus San
Pedro (Trichocerus pachanoi) podobny jest w swoich efektach do pejotlu,
gdyż posiada ten sam alkaloid, meskalinę. Był on używany przez szamanów
zamieszkujących ekwadorskie Andy przez ponad trzy tysiąclecia i służył
do przepowiadania przyszłości i uzdrawiania.
Afryka zwrotnikowa wniosła
do świata psychodelicznych roślin krzew eboga (Tabernanthe iboga).
Jego korzenie poszukiwane są przez dziki, goryle i jeżozwierze, których
zachowanie zmienia się dramatycznie po jego spożyciu. Zeskrobana z korzeni
kora, używana jest przez tubylców pod nazwą eboga lub iboga.
W małych ilościach służy ona jako afrodyzjak i psychostymulant; wojownicy,
którzy znajdują się na ścieżce wojennej oraz łowcy lwów używają jej w trakcie
nocnego czuwania. Kulty ibogi polegają na tym, że męscy (Bwiti)
i żeńscy (Mbirf) uczestnicy spożywają ją w dużych dawkach podczas
całonocnych ceremonii z tańcem i bębnieniem, aby nawiązać kontakt z duchami
przodków.
Ostatnią ważną rośliną psychodeliczną,
o której chciałbym wspomnieć, jest muchomor czerwony (Amanita muscaria),
pokryty białymi plamkami grzyb, który pojawia się w Alicji w Krainie
Czarów Lewisa Carrolla i w wielu innych zachodnich baśniach. Był on
szeroko używany przez syberyjskich szamanów z plemienia Koriaków, Ostiaków,
Samojedów i Czukczów, przez północnoamerykańskich Indian, którzy zamieszkują
tereny Wielkich Jezior, szczególnie przez Ojibway, oraz przez Skandynawów.
Niektórzy badacze próbowali połączyć opisane w nordyckich sagach stare
opowieści wikingów o tak zwanym Bersksgang, wojennym szale grupy
odzianych w skóry niedźwiedzi wojowników, właśnie z przyjmowaniem muchomora
(Fabing 1956). Gordon Wasson (1967) zebrał pochodzące z różnych dyscyplin
naukowych dowody na to, że Amanita muscaria była legendarną somą
z okresu wedyjskiego. Jednakże wokół psychodelicznych efektów muchomora
pojawiły się niejasności i kontrowersje i teoria Wassona, chociaż cieszyła
się zainteresowaniem i popularnością, nie zyskała ogólnej akceptacji.
Omówienie najbardziej znanych
psychodelików chciałbym zakończyć krótką wzmianką dotyczącą odmieniających
umysł substancji pochodzenia zwierzęcego. Znajdowana na wyspie Norfolk,
na południowym Pacyfiku, "ryba snów" (Kyphosus fuscus), wśród tubylców
uważana jest za zsyłającą potężne, koszmarne wizje. Joe Roberts, fotograf
"National Geographic Magazine", upiekł ją i zjadł w 1960 roku i potwierdził
ten fakt. Doświadczył on silnych halucynacji, które miały w sobie wiele
elementów science fiction (Roberts 1960). Psycho-aktywne właściwości
skóry ropuchy i jej wydzielin wyjaśniają popularność, jaką zyskała ona
jako element naparów i maści sporządzanych przez średniowieczne czarownice,
a wykorzystywanych podczas sabatów i Nocy Walpurgii. Odmieniające umysł
efekty tych zwierzęcych produktów wynikają z zawartości psychodelicznych
pochodnych tryptaminy, takich jak dimetylotryptamina (DMT), 5-metoksy-DMT
i bufotenina (dimetylo-serotonina). Wśród głównych składników preparatów
używanych podczas sabatu znajdowały się rośliny z rodziny wilczej jagody:
śmiertelna wilcza jagoda (Atropa belladonna), bieluń dziędzierzawa
(Datura
stramonium), mandragora (Mandragora officinarum) i lulek czarny
(Hyoscyamus
niger).
W przeciwieństwie do długich
dziejów rytualnego użycia substancji psychodelicznych, naukowe zainteresowanie
tym materiałem i jego systematycznymi i laboratoryjnymi badaniami ma stosunkowo
krótką historię. Louis Lewin, który zyskał miano ojca nowoczesnej psychofarmakologii,
zebrał kilka okazów pejotlu, wysłał je do Niemiec i wydzielił kilka jego
alkaloidów. W roku 1897, jego kolega i rywal, Arthur Heffter, zidentyfikował
psychoaktywne źródło pejotlu i nazwał je mezcaline (meskalina).
Wczesne, pionierskie eksperymenty z pejotlem, przeprowadzone zostały przez
Weira Mitchella, Havelocka Ellisa i Heinricha Kluvera. Badania te osiągnęły
swoją kulminację w 1927 roku, kiedy to opublikowano książkę pod tytułem
Der
Meskalinrausch (Upojenie meskaliną), napisaną przez Kurta Beringera
(Beringer 1927).
W następnym okresie, aż
do wczesnych lat czterdziestych, wykonano niewiele badań. Złota era w historii
środków psychodelicznych zaczęła się w kwietniu roku 1942, kiedy to szwajcarski
chemik Albert Hofmann odkrył przypadkowo nadzwyczajne psychoaktywne właściwości
niewielkich dawek dietyloamidu kwasu lizergowego (LSD-25). Ta nowa półsyntetyczna
pochodna, aktywna w niewiarygodnie drobnych ilościach milionowych grama
(mikrogramy lub gammy) z dnia na dzień stała się naukową sensacją. Badania
zainspirowane przez odkrycie Hofmanna nie ograniczyły się do LSD. Przyczyniło
się ono do renesansu zainteresowania znanymi wcześniej roślinami i substancjami
psychodelicznymi oraz do pojawienia się nowej wiedzy na ich temat.
Jeden po drugim, sekrety
i tajemnice psychodelicznego świaia zostały poddane przez współczesną naukę
systematycznym badaniom. Aktywne elementy najbardziej znanych roślin psychodelicznych
były chemicznie identyfikowane i uzyskiwano je w laboratoriach w czystej
formie. Albert Hofmann rozwinął swoje zainteresowanie chemią roślin psychodelicznych
po tym, jak przypadkowo odurzył się LSD-25, a potem zaplanował eksperyment
na samym sobie z tą substancją. Udało się mu rozwiązać tajemnicę meksykańskich
świętych grzybów poprzez wydzielenie ich aktywnych alkaloidów, psylocybiny
i psylocyny. Zanim jego pracom badawczym w tej dziedzinie przeciwstawiono
względy polityczne i administracyjne w związku z istnieniem nielegalnego
handlu narkotykami i prowadzeniem przez młode pokolenie nienadzorowanych
eksperymentów, Hofmann zdołał także zbadać aktywność nasion porannej chwały
poprzez zawarty w nich d-amid kwasu lizergowego i związanych z nim pochodnych
sporyszu.
Głównym aktywnym elementem
ayahuaski
czyli yage jest alkaloid o nazwie harmalina, zwany także banisteriną,
yageiną lub telepatyną. Chociaż jego struktura chemiczna znana jest od
1919 roku, to nowoczesne badania chemiczne i farmakologiczne ujawniły pewne
istotne dane. Szczególnie interesujący jest fakt, że harmalina przypomina
substancje uzyskiwane z szyszynki (na przykład 10-metoksy--harmalina).
Dostarcza to podstaw do pewnych fascynujących spekulacji, ponieważ tradycje
mistyczne przypisują gruczołowi przysadki (szyszynki) wielkie znaczenie
w procesie "otwarcia trzeciego oka", wiążą go ze stanami wizyjnymi i zdolnościami
psychicznymi. Alkaloid ten znaleziono także w tabakach cohoba i
epend
oraz w syryjskiej rucie zwyczajnej (Peganum harmala).
Ibogaina, najważniejszy
psychoaktywny alkaloid afrykańskiej ebogi (Tabernanthe iboga), wydzielona
została w 1901 roku, ale nie znano całkowicie jej struktury chemicznej
aż do późnych lat 60-tych. Po wielu problemach chemicy rozszyfrowali także
sekrety haszyszu i marihuany przez wytropienie efektów z grupy tetrahydrokanabinoli
(THC).
Teoretycznie ważny wkład
w zrozumienie różnych substancji psychodelicznych pochodzenia roślinnego
i zwierzęcego wniosły badania nad psychoaktywnymi pochodnymi tryptaminy.
Zostały one zainicjowane w Budapeszcie przez Bószórmonyi i Szare. Dimetylotryptamina
(DMT), dietylotryptamina (DET) oraz dipropylotryptamina (DPT) i inne związki
są najprostszymi molekułami o działaniu psychodelicznym. Są one odpowiedzialne
za odmieniające umysł właściwości południowoamerykańskich tabak cohoba,
epend i parica oraz zwiększają skuteczność mikstur ayahuaski.
W królestwie zwierząt są one aktywnymi składnikami skóry ropuchy i jej
wydzielin oraz mięsa "ryby snów" (Kyphosus fuscus).
Teoretyczne zainteresowanie
pochodnymi tryptaminy wynika z faktu, że pojawiają się one w sposób naturalny
w ludzkim organizmie. Są one pochodnymi aminokwasu zwanego tryptofanem,
a chemicznie związane są z neurotransmiterami. Z tych powodów są one logicznymi
endogenicznymi psychotomimetycznymi substancjami, które mogą być wytwarzane
w trakcie zachodzących w ciele procesów metabolicznych. Można omawiać je
zatem w kontekście biochemicznych teorii dotyczących psychoz. Wśród naturalnie
występujących pochodnych tryptaminy wymienić można także aktywne alkaloidy
z meksykańskich świętych grzybów, psylocybinę i psylocynę, o których wspomniano
wyżej.
Nowoczesne badania chemiczne
rozwiązały zatem problemy związane z wieloma psychodelicznymi substancjami,
które odgrywały ważną rolę w historii ludzkości. Jedynie wedyjska soma
pozostała tajemnicą, zarówno pod względem botanicznym, jak i chemicznym.
Poza teorią Wassona, który łączy ją z Amanita muscaria, inne insynuują
powiązania z syryjską rutą zwyczajną (Peganum harmala) i chińską
sosną (Ephedra sinica) oraz z innymi roślinami. Godny pożałowania
jest fakt, że entuzjastyczne wysiłki antropologów, botaników, farmakologów,
chemików, psychiatrów i psychologów, prowadzących psychodeliczne badania
w latach 50-tych i 60-tych, zostały tak drastycznie przerwane, zanim odkryto
pozostałe sekrety świata psychodelicznego, które mogłyby zaspokoić naukową
ciekawość.
Ostatnio szeroko nagłośnione
kontrowersje dotyczące metylene-dioksy-metamfetaminy (MDMA), popularnie
zwanej XTC, Ecstasy lub Adam, zwróciły uwagę zarówno specjalistów od zdrowia
psychicznego, jak i laików w tej dziedzinie. Środki te należą do wielkiej
grupy substancji psychoaktywnych, których struktura molekularna przypomina
meskalinę, dopaminę i amfetaminę. Wiele z substancji, którymi interesuje
się psychiatria, posiada naturę półsyntetyczną. Jako takie nie występują
one w naturze, ale ich chemiczni prekursorzy to lotne tłuszcze, które można
znaleźć w gałce muszkatołowej, szafranie, sasafrzanie[3]
i innych roślinach i produktach botanicznych. Najbardziej znanymi, powiązanymi
z amfetaminą psychodelikami lub "empatogenami" są: MDA (3,4-metylenodioksyamfetamina),
MMDA (3-metoksy-4,5-metylenodioksyamfetamina), MDMA (3,4-metylenodioksymetamfetanuna),
DOM lub STP (2,5-dimetoksy-4-metyloamfetamina), TMA (3,4,5-timetoksymetyloamfetamina)
i 2-CB (4-bromo-2,5 dimetoksyfenetyloamina).
Hydrochlorek ketaminy (ketalar,
ketanest, ketajet) jest w pełni syntetycznym związkiem, chemicznie powiązanym
z niesławną fencyklidyną (PCP lub "Anielski Pył"). Jest to środek znieczulający,
który wykorzystuje się w weterynarii, znany także jako niebezpieczny narkotyk
używany przez ulicznych narkomanów. Pomimo swojego podobieństwa do fencykhdyny,
ketamina różni się poważnie w psychologicznych efektach. Jest ona produkowana
i rozpowszechniana przez Parke-Davisa jako dysocjacyjny środek znieczulający
i jest postrzegana jako jedna z bezpieczniejszych substancji stosowanych
w chirurgii w celu znieczulenia ogólnego. We wczesnych latach swojego istnienia
była ona podawana kilkuset tysiącom pacjentów o niepewnej historii medycznej,
którzy wymagali natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Pomimo biologicznego
bezpieczeństwa, stopniowo popada ona w niełaskę środowisk chirurgicznych,
ponieważ wywołuje często tak zwany "syndrom wynurzenia", czyli bardzo niezwykłe
i silne zmiany w percepcji i emocjach, doświadczane przez pacjentów w momencie
ich powrotu do normalnej świadomości. Psychiatryczne badania tego zjawiska
odkryły, że ketamina jest bardzo silną substancją psychodeliczną, a w ilościach
o wiele mniejszych niż te, których używa się w chirurgii (od około jednej
dziesiątej do jednej szóstej dawki znieczulającej) może być stosowana do
nadzwyczajnych psychiatrycznych eksploracji, w ćwiczeniu zawodowców i do
celów terapeutycznych.
2. Rytualne i terapeutyczne użycie środków psychodelicznych
W studiach antropologów,
którzy badali rytualne użycie środków psychodelicznych w różnych kulturach
aborygeńskich[4], znaleźć można nadzwyczajne twierdzenia
powiązane z tymi substancjami. Dotyczą one między innymi diagnozowania
chorób i emocjonalnego lub psychosomatycznego uzdrawiania; komunikowania
się ze światem duchów, przodków, bóstw i demonów; czarnej magii i czarodziejstwa;
powrotu do własnych źródeł; otwarcia ponadzmyslowych kanałów percepcji
(telepatia, jasnowidzenie, psychometria, projekcja astralna); przekraczania
progu śmierci, a w konsekwencji utraty lęku przed umieraniem; komunii z
siłami natury, życiem roślin i zwierząt; wzmocnienia więzi między członkami
wspólnoty itd.
Zważywszy na ogromną różnorodność
i zakres tych zjawisk, wiele z nich leży daleko poza strukturą pojęciową
tradycyjnej psychologii i filozofii zachodniej nauki. Nie zaskakuje także
to, że zachodni naukowcy i wykształceni laicy twierdzenia te traktują jednakowo
- z przymrużeniem oka. Jednakże laboratoryjne i kliniczne badania nad środkami
psychodelicznymi, które miały miejsce podczas złotej ery w latach 50-tych
i 60-tych, przyniosły niespodziewane potwierdzenie wierzeń dotyczących
ich działania, podtrzymywanych przez kulturę starożytną i aborygeńską.
Podważyły one równocześnie wiele fundamentalnych założeń i uprzedzeń nauki
newtonowsko-kartezjańskiej.
Pierwszym krokiem w tym
kierunku było uznanie, że główne psychodeliki nie wywołują specyficznych
stanów farmakologicznych (toksycznych psychoz), ale są one niespecyficznymi
wzmacniaczami procesów mentalnych (unspecific amplifiers of mental processes).
Eksploracja ludzkiej psyche za pomocą tych silnie katalizujących
pośredników wykazała poza jakąkolwiek wątpliwość, że rozwinięty przez Freuda
model "głębokiej" psychologii, ledwo zadrasnął powierzchnię mentalnej dynamiki.
By wytłumaczyć wszystkie nadzwyczajne doświadczenia i obserwacje pochodzące
ze stanów psychodelicznych, konieczne było rozwinięcie mocno rozszerzonej
kartografii ludzkiego umysłu. Kartografię tę, opisaną w pierwszej części
książki i zilustrowaną za pomocą wielu klinicznych przykładów, wykorzystywać
można jako ujednolicającą strukturę pojęciową, która rzuca nowe światło
na bogaty świat psychodelicznych obserwacji i sprowadza je do wspólnego
mianownika.
Nowy model jest tak obszerny,
że może objąć wszystkie lub większość zjawisk opisanych w różnych okresach
historycznych i w różnych państwach świata w związku z substancjami psychodelicznymi,
Jednakże różne kultury i epoki uwydatniają i kultywują także pewne specyficzne
obszary doświadczeń i ich połączeń. Tak więc, na przykład, starożytne
rytuały śmierci i odrodzenia, takie jak misteria eleuzyjskie, które
odprawiano przez blisko dwa tysiąclecia w Grecji, wydają się skupiać na
całkowitym przeobrażeniu, powiązanym z dynamiką perinatalną: konfrontacją
ze śmiercią, transcendencją, trwałymi zmianami w doświadczaniu życia, hierarchią
wartości i relacjami względem kosmosu. Przemiany te były ściśle związane
z pozbyciem się lęku przed śmiercią. Wasson, Hofmann i Ruck w swojej książce
Road
to Eleusis, zebrali imponujące dowody, które sugerują, że święta dawka
używanego w Eleusis kykeonu zawierała pochodne chemiczne zbliżone
do LSD (Wasson, Hofmann i Ruck 1978).
Tak zwane ryty przejścia,
wielkie rytualne wydarzenia, odtwarzane przez różne aborygeńskie kultury
w czasie ważnych biologicznych i społecznych zmian, obracały się wokół
triady: narodziny, seks, śmierć i obejmowały doświadczenia charakterystyczne
dla trzeciej matrycy perinatalnej (BPM III). Nowicjuszy poddaje się tutaj
silnym doświadczeniom związanym z psychologiczną śmiercią i ponownymi narodzinami.
Interpretuje się to potem jako śmierć starej biologicznej- lub społecznej
roli i narodziny nowej. Tak więc na przykład w rytuałach dojrzewania chłopcy
i dziewczęta umierają jako dzieci i rodzą się jako dorośli. Różne kultury
mogą ponadto uwydatniać różne królestwa transpersonalnego doświadczenia,
jako części symbolicznego kontekstu tych rytów. Wiąże się to na przykład
z kosmologicznymi motywami mitologicznymi, zwrotem ku dziedzictwu przodków,
połączeniem ze zwierzęcym totemem bądź uczestnictwem w rytuałach specyficznych
bóstw i demonów.
Podczas "choroby szamańskiej",
która rozpoczyna działalność wielu szamanów, przeżycia zdominowane są zazwyczaj
przez silne elementy perinatalne. Proces śmierci i odrodzenia przyjmuje
formę zstąpienia do świata podziemnego, tortur, rozczłonkowania ciała i
unicestwienia przez demony i wreszcie - wejścia do wyższego świata. Doświadczenia
transpersonalne skupiają się na elementach natury - głębokim powiązaniu
z siłami kosmosu, zwierzętami i ich duchami, życiem roślin i z przedmiotami
nieożywionymi. Rozwój ESP, kreatywna inspiracja i zdolność do diagnozowania
oraz leczenia chorób towarzyszą też z reguły głębokim i dobrze zintegrowanym
transpersonalnym doświadczeniom szamańskim.
Pewne rytualne wzorce wiążą
się z innymi typami transpersonalnych przeżyć, takimi jak komunikacja lub
nawet opętanie przez bóstwa czy demony i inne archetypowe istoty, uzdrowienie
za pośrednictwem duchowych przewodników lub zwierzęcych pomocników, różne
formy zjawisk parapsychologicznych i doświadczenia rasowe lub zbiorowe.
Tutaj kontekst kulturowy i społeczny oraz wykorzystywane techniki otwierają,
jak się wydaje, odpowiednie kanały do różnych poziomów i dziedzin opisywanej
wcześniej kartografii. Doświadczenia empatii lub znaczącego powiązania
z innymi i poczucie przynależności do grupy często można zaobserwować zarówno
po silnych przeżyciach perinatalnych, jak i transpersonalnych.
Trzeba podkreślić, że powyższe
doświadczenia, charakterystyczne dla misteriów śmierci i odrodzenia, rytów
przejścia, "choroby szamańskiej" i innych rytuałów, występują w strukturach
wykorzystujących substancje psychodeliczne oraz w tych, które wiążą się
ze stosowaniem silnie działających środków niefarmakologicznych.
Fakt ten potwierdza główną tezę tej książki, że nie ma zasadniczej różnicy
między doświadczeniami psychodelicznymi i niezwykłymi stanami świadomości,
które spowodowane są przez inne techniki takie jak manewrowanie oddechem,
śpiew i bębnienie, transowy taniec, praktyki medytacyjne i inne.
Wspomniałem już powyżej,
że badania psychodeliczne potwierdziły wiedzę dotyczącą stanów psychodelicznych,
zgromadzoną przez różne kultury niezachodnie. Dzisiejsi psychologowie,
psychiatrzy i antropologowie stoją przed wyzwaniem, które dotyczy ponownego
zinterpretowania tych obserwacji, tak by były one zgodne z nowoczesną zachodnią
psychologią i filozofią nauki. Zważywszy na główny wątek tej książki, szczególnie
interesujące jest zbadanie, jak twierdzenia, które dotyczą uzdrawiającego
potencjału środków psychodelicznych, zniosą test nowoczesnych technik naukowych.
Często dramatyczne i głębokie
efekty wywoływane przez środki psychodeliczne aplikowane w warunkach klinicznych
i laboratoryjnych sugerują możliwość wykorzystania tych substancji jako
czynników terapeutycznych. Stąd metoda ta funkcjonowała oficjalnie podczas
pierwszej fali zainteresowania psychodelikami, co miało miejsce w pierwszych
dekadach tego stulecia, kiedy to badania skupiały się głównie na meskalinie.
Powierzchowne rozumienie efektów działania tego narkotyku doprowadziło
jednak do konkluzji, że powoduje on toksyczną psychozę, stan, który nie
zasługuje na terapeutyczne zainteresowanie.
Możliwość terapeutycznego
użycia LSD zasugerował po raz pierwszy Condrau w roku 1949, zaledwie dwa
lata po tym, jak Stoll opublikował w Szwajcarii pierwsze naukowe studium
na temat LSD (Condrau 1949). We wczesnych latach 50-tych kilku badaczy,
niezależnie od siebie, poleciło LSD jako środek pomocniczy w psychoterapii,
który może pogłębić i zintensyfikować proces terapeutyczny. Pionierami
tej metody byli Busch i Johnson (1950) oraz Abramson (1955) w Stanach Zjednoczonych,
Sandison, Spencer i Whitelaw (1954) w Anglii oraz Frederking (1953) w Niemczech.
Pierwsze raporty dotyczące
tych badań wzbudziły poważne zainteresowanie i zachęcały psychiatrów i
psychologów różnych państw świata do przeprowadzania własnych terapeutycznych
eksperymentów z LSD i innymi środkami psychodelicznymi. Wiele raportów
opublikowanych w okresie ponad dwudziestu lat potwierdziło pierwsze twierdzenia,
że psychodeliki mogą przyspieszyć proces psychoterapeutyczny i skrócić
czas konieczny do leczenia różnych zaburzeń emocjonalnych i psychosomatycznych.
Ponadto pojawiły się liczne
studia wskazujące na psychoterapię wspomaganą przez LSD jako skuteczną
metodę w leczeniu tych psychicznie chorych pacjentów, których psychoanaliza
i inne typy psychoterapii określały jako przypadki beznadziejne. Wielu
indywidualnych badaczy i zespołów terapeutycznych informowało o mniejszych
lub większych sukcesach w pracy z chronicznymi alkoholikami, narkomanami,
socjopatami, kryminalnymi psychopatami, seksualnymi dewiantami i ludźmi
cierpiącymi na poważne zaburzenia osobowości.
We wczesnych latach 60-tych
odkryto nowe i ekscytujące zastosowanie psychoterapii psychodelicznej;
dotyczyło ono chorych na raka pacjentów w końcowym okresie rozwoju nowotworu
i innych nieuleczalnie chorych. Studia nad umierającymi osobami wskazywały,
że sposób ten nie tylko był w stanie złagodzić emocjonalne cierpienie i
sprawić ulgę w dokuczliwym fizycznym bólu, ale także dramatycznie przeobrazić
koncepcję śmierci i zmienić stosunek do umierania (Grof i Halifax 1977).
Od ponad trzydziestu lat
podejmowane są wysiłki w celu wprowadzenia LSD i innych psychodelików jako
środka stosowanego podczas terapii zaburzeń emocjonalnych. Odkąd pojawiły
się pierwsze kliniczne raporty, w badania nad ich terapeutycznym potencjałem
włożono wiele energii i czasu oraz opublikowano wiele setek profesjonalnych
dokumentów na ten temat. Jak należy się spodziewać po każdej nowej dziedzinie
o tak olbrzymiej złożoności i rewolucyjnym znaczeniu, historia terapii
psychodelicznej ma za sobą ciężkie doświadczenia i błędy.
Podczas ostatnich trzydziestu
lat zaproponowano i przetestowano wiele różnych technik terapeutycznego
użycia LSD i innych psychodelików. Niektóre z tych sposobów nie oparły
się próbie czasu i poniechano ich. Inne zostały wysubtelnione, zmodyfikowane
i zasymilowane przez terapeutów do bardziej wyszukanych procedur leczenia.
Próba prześledzenia poszczególnych faz tego skomplikowanego procesu wykraczałaby
poza zasięg tej prezentacji. Zainteresowani czytelnicy szersze omówienie
tego tematu znajdą w mojej książce LSD Psychotherapy (Grof 1980).
W tym kontekście spróbuję jedynie pokrótce przedstawić kliniczne wykorzystanie
psychodelików, prześledzić najważniejsze prądy i skupić się na tych modelach
leczenia, które zasługują na uwagę z punktu widzenia naszej obecnej wiedzy.
Metody odrzucone ze względu
na to, że zbyt upraszczały problem i nie doceniały złożoności efektów wywoływanych
przez środki psychodeliczne, postrzegały te substancje po prostu jako kolejną
grupę środków chemicznych i pragnęły jedynie wykorzystać ich właściwości
farmakologiczne. Chodzi tu o próby wykorzystania LSD jako leku przeciwko
depresji, związku powodującego szok, środka abreaktywnego lub leku, który
może zaktywizować chroniczne i stałe kliniczne uwarunkowania i uczynić
pacjenta bardziej podatnym na tradycyjne leczenie psychiatryczne.
Badacze, którzy nie stracili
zaufania do terapii psychodelicznej mimo różnych sprzecznych raportów w
początkowej erze jej istnienia, doszli do wniosku, że substancje psychodeliczne
są mniej lub bardziej nieokreślonymi wzmacniaczami czynników o naturze
niefarmakologicznej (zmienne ponadfarmakologiczne). Najważniejszymi ż nich
są struktura osobowości podmiotu, osobowość przewodnika lub obserwatora,
relacje terapeutyczne, natura i stopień konkretnej pomocy psychoterapeutycznej
oraz fizyczny i interpersonalny kontekst sesji.
Wszystko, co mogą zrobić
psychodeliczne leki, to zaktywizować psyche i pośredniczyć w wyłonieniu
się podświadomych i nadświadomych treści w świadomości. Bez względu na
to, czy proces ten będzie terapeutyczny, czy też destrukcyjny i dezorganizujący,
jest on zdeterminowany przez całe spektrum wpływów, które nie mają nic
wspólnego z farmakologicznymi efektami tych związków. Ponieważ czynnik
otoczenia, w którym odbywa się sesja, posiada wielką wagę, samo podanie
psychodelików nie spowoduje magicznych rezultatów; środki te zawsze powinny
być stosowane w strukturze złożonego programu psychoterapeutycznego.
Nawet jeśli ograniczymy
się do wykorzystania środków psychodelicznych w kontekście psychoterapeutycznym,
to na wiele różnych sposobów można łączyć pewne dwa interesujące elementy,
które zostaną opisane poniżej. Mniej interesujące możliwości to: wykorzystanie
małych dawek, aby ułatwić proces psychoterapeutyczny, sporadyczne podanie
psychodelików w trakcie psychoterapii nie związanej z narkotykami, w celu
zwalczenia mechanizmów obronnych i oporów, użycie małych dawek podczas
psychoterapii grupowej i łączenie hipnozy z zażyciem środków psychodelicznych,
czyli terapia hipnodeliczna (Levine i Ludwig 1967). Na większą uwagę
i zainteresowanie zasługują dwie techniki psychoterapeutyczne wykorzystujące
narkotyki: leczenie psycholityczne i psychodeliczne.
Terapia psycholityczna.
Termin "psycholityczny" wprowadzony został przez brytyjskiego badacza i
pioniera terapii wykorzystującej LSD, Ronalda A. Sandisona. Jego rdzeń,
lytic
(z greckiego lysis = rozwiązanie), sugeruje proces wyzwolenia napięć
lub rozwiązania konfliktów w psyche. Ta metoda leczenia przedstawia
teoretycznie. a także praktycznie, modyfikację i rozszerzenie freudowskiej
analizy. Wymaga ona podania całej serii (15-100) średnich dawek psychodelików
w odstępach jedno- lub dwutygodniowych.
Terapia psycholityczna służy
stopniowej eksploracji głębokich warstw nieświadomości. Terapeuta obecny
jest zazwyczaj przez kilka `godzin w kulminacyjnej fazie sesji, daje wsparcie
i szczególne interpretacje, gdy są one konieczne. Wszystkie zjawiska, które
pojawiają się podczas sesji lub w przerwach pomiędzy nimi, bada się, wykorzystując
podstawowe freudowskie zasady terapeutyczne.
Terapia psychodeliczna.
Termin "psychodeliczny" po raz pierwszy został zaproponowany przez psychiatrę
i badacza LSD, Humphreya Osmonda. Inspiracją do powstania tej nazwy była
jego korespondencja z Aldousem Huxleyem. Pojęcie to oznacza dosłownie "manifestację
umysłu" (z greckiego psyche i delein = zamanifestować). Terapia
ta różni się w kilku istotnych aspektach od metody psycholitycznej. Głównym
jej celem jest stworzenie danej osobie optymalnych warunków dla przeżycia
całkowicie przeobrażającego doświadczenia natury transcendentalnej. Dla
wielu ludzi przybiera ono formę śmierci i odrodzenia ego i wywołuje poczucie
kosmicznej jedności i inne typy zjawisk transpersonalnych.
Czynniki, które ułatwiają
takie doświadczenie to: specjalne przygotowanie, zastosowanie większych
dawek psychodelików, internalizacja procesu poprzez zasłonięcie oczu, wybór
muzyki odpowiadającej naturze doświadczenia, nacisk ha duchowość, sztukę
i naturalne piękno danego miejsca. Wymiana werbalna ograniczona jest do
fazy poprzedzającej sesję i następującej po niej. Podczas doświadczeń psychodelicznych
odradza się rozmawiania, ponieważ przeszkadza ono w głębokiej emocjonalnej
i psychosomatycznej samoeksploracji. Terapeuci korzystający z metody psychodelicznej
nie wierzą w odpowiednio pod względem treści i czasu dobrane werbalne interpretacje
lub inne interwencje, które odzwierciedlają system wiary poszczególnych
szkół. Zachęcają oni klienta, by pozwolił on odejść zwykłym mechanizmom
obronnym i poddał się spontanicznie uzdrawiającemu potencjałowi głębokiej
dynamiki psyche.
Wielu psychiatrów i psychologów,
którzy przeprowadzili kliniczne badania z psychodelikami, wyraźnie przychylało
się albo ku psy-cholitycznemu, albo psychodelicznemu modelowi leczenia.
Moim zdaniem, oba te sposoby, gdy praktykuje się je w czystej formie, mają
wyraźne ujemne strony. W terapii psycholitycznej istnieje teoretyczne ograniczenie
do biograficznych struktur pojęciowych psychoanalizy freudowskiej, brak
rozpoznania perinatalnych i transpersonalnych wymiarów psyche i
uzewnętrznienie procesu z nadmiernym wykorzystaniem środków werbalnych.
Terapia psychodeliczna zaś
nie przykłada wystarczającej uwagi do materiału biograficznego, kiedy wyłania
się on w sesjach i spodziewa się ona zbyt wiele po jednym przeobrażającym
doświadczeniu. Podczas gdy użycie "jednej wielkiej dawki" charakteryzujące
terapię psychodeliczną jest ogólnie bardzo efektywne w pracy z alkoholikami,
narkomanami, osobami w depresji i jednostkami umierającymi na raka, to
jednak zasadnicze terapeutyczne przemiany u pacjentów, którzy cierpią na
różne psychonerwice, choroby psychosomatyczne i zaburzenia osobowości,
wymagają systematycznej pracy w ciągu całych serii psychodelicznych sesji.
Poniżej omówię formę terapii
związanej z narkotykiem, który w mojej własnej klinicznej pracy okazał
się najbardziej efektywny. Metoda ta łączy w sobie zalety terapii psycholitycznej
i psychodelicznej, ale unika ich wad. Jej podstawowe zasady przypominają
terapię holotropiczną opisaną w poprzednim rozdziale. Fakt ten nie powinien
być zaskakujący, ponieważ oddychanie holotropiczne w swej istocie i założeniach
filozoficznych wywodzi się bezpośrednio z klinicznej pracy z psychodelikami.
Przypisy:
[1] Zendawesta - właśc. Awesla: zbiór staroperskich tekstów religijnych, będących pismem świętym zoroastryzmu, a zarazem zbiorem modlitw, przepisów religijnych, prawnych itp. [przyp. red.]
[2] Native American Church powstał w 1918 r. z inicjatywy antropologa Jamesa Mooneya w celu przynajmniej częściowego odnowienia relig. kultów tubylczych [przyp. red.)
[3] Sasafrzan - dawna nazwa sasafrasu (lać. Sossafros); niskie drzewo z rodziny wawrzynowatych; trzy gatunki (w Ameryce Pn., Chinach i na Tajwanie; w Europie sadzony sasafras różnolistny, S. albidum z Ameryki Pn.); z korzeni i kory otrzymuje się olejek sasafrasowy, stosowany w medycynie i perfumerii; z liści - przyprawa [przyp. red.].
[4] Tu określenie "aborygeński" użyte w znaczeniu "rdzenny", "pierwotny" [przyp. red.].
Komentarze
co teraz
Mam wdziecznosc dla B.... za to ze nie zabrudzam wlasnego ciala tym co Wy promujecie.Po co to robicie?Gdzie was to prowadzi?Dlaczego sie ......
Prowadzi to nas poza Twoje laickie opinie.
Otwórz umysł :D
To przestań oddychać, tlen ma takie samo działanie jak LSD :P
Psychodeliki nie "zabrudzają" własnego ciała tak jak robią to narkotyki. Psychodeliki aktywują normalne - lecz ukryte - zdolności świadomości ;-)
http://www.youtube.com/watch?v=wsh2TuVEytk
Prowadzi to nas poza Twoje laickie opinie.