Izraelski naukowiec twierdzi, że Mojżesz był odurzony gdy rozmawiał z Bogiem

W Biblii nie brakuje intensywnych momentów – a to krzewy stają w ogniu, pioruny biją z niebios, głośne symfoniczne dźwięki wiodą proroków i świętych do intruzji sacrum. Mojżesz przeżył kilka doświadczeń podczas których zetknął się z bogiem w wyrazisty zmysłowo sposób. Ale czy zwyczajnie doświadczał tych rzeczy, czy też będąc w zmienionym stanie świadomości?

Tagi

Źródło

Ulvhel: chimeryczne pismo transgresyjne

Komentarz [H]yperreala

Mojżesz przeżył kilka doświadczeń podczas których zetknął się z bogiem w wyrazisty zmysłowo sposób. Ale czy zwyczajnie doświadczał tych rzeczy, czy też uprzednio wstępując w zmieniony stan świadomości?

Odsłony

3748
W Biblii nie brakuje intensywnych momentów – a to krzewy stają w ogniu, pioruny biją z niebios, głośne symfoniczne dźwięki wiodą proroków i świętych do intruzji sacrum. Mojżesz przeżył kilka doświadczeń podczas których zetknął się z bogiem w wyrazisty zmysłowo sposób. Ale czy zwyczajnie doświadczał tych rzeczy, czy też będąc w zmienionym stanie świadomości?
Kiedy docieramy do drażliwego tematu użytkowania narkotyków w Biblii, doktor Benny Shanon z Hebrajskiego Uniwersytetu Jerozolimy przychodzi z pomocą jako wiodący ekspert. Twierdzi, że pewne rośliny dostępne na półwyspie synajskim skonsumowane razem mogły wywierać psychodeliczny efekt, ekstremalnie zbliżony do tego znanego z amazońskiej tradycji ayahuaski. Sam zresztą pił ayahuaskę i wierzy, że potrafi ona jak nic innego otworzyć umysł na doświadczenie religijne.
“Co do Mojżesza na Górze Synaj, było to albo nadprzyrodzone kosmiczne wydarzenie, w co nie wierzę, lub też legenda, w co nie wierzę również, lub – ostatecznie, co jest bardzo prawdpodobne, wydarzenie, które połączyło Mojżesza z ludem Izraela pod wpływem narkotyków”, jak powiedział dr Shannon w wywiadzie udzielonym dla Israel Radio.

W Księdze Wyjścia spotkaniu, które Mojżesz odbywa z Bogiem towarzyszy burza, pioruny i dmące trąby, co jest zbliżone do wizji opisywanych przez wielu użytkowników psychodelików. Krzew gorejący mógł być nie tyle metaforą, co dosłowną halucynacją. “W zaawansowanych stadiach upojenia ayahuaską, spostrzeganiu światła towarzyszą dogłębne odczucia religijne i duchowe”, jak przytacza Shannon.
Twierdzi on, że dwa główne wydarzenia, za sprawą których czytelnicy Biblii kojarzą Mojżesza, miały miejsce gdy był on zapewne pod wpływem halucynogenów. Te wydarzenia to otrzymanie Dziesięciu Przykazań na Górze Synaj oraz spotkanie z krzewem gorejącym, z którym odbył rozmowę. W Księdze Wyjścia doznał również doświadczeń, których składowymi są jasne światło i dźwięki trąb, czyli doznania wzrokowe i słuchowe, których można doznać z pomocą psychodelików. Wykorzystanie halucynogenów mogło być wręcz czynnikiem jednoczącym dla pierwszych Izraelitów i -co bardzo prawdopodobne – towarzyszyło im podczas całej ich podróży przez pustynię.

Ayahuaska zawiera dwa kluczowe składniki, DMT i MAOi, które są odpowiedzialne za jej efekt psychodeliczny; dwie rośliny w rejonie półwyspu Synaj zawierają te same składniki. Krzew akacji zawiera DMT, zaś krzew Peganum harmala (poganek rutowaty, zwany także rutą stepową lub syryjską) zawiera harminę, tj. inhibitor monoaminooksydazy, czyli MAOi. Starożytni Izrealici mieli zatem dostęp do obydwu niezbędnych roślin.
Ceremoniom ayahuaskowym zawsze towarzyszą szczegółowe preparacje, zaś podobne do nich zostały opisane w Księdze Wyjścia w Biblii, w odniesieniu do wydarzeń na Górze Synaj. Psychodeliki to narzędzia rozwijające postrzeganie duchowe, czy też religijne. W rejonie Amazonii, w ramach ceremonii religijnych wykorzystywana jest po dziś dzień ayahuaska. Parę dobrych lat temu zainteresowali się tym ludzie Zachodu i rozwinął się wręcz swoisty turyzm ayahuaskowy, razem z całą maścią oszustów i pseudo-szamanów szukających łatwego zarobku na bananowych naiwniakach. Wróćmy jednak do tematu.
“Rośliny były powszechnie traktowane jako święte, a nawet boskie i utrzymywano, że są źródłem prawdziwej wiedzy i fundamentem kultur. Ich konsumpcja to coś, co angażuje na całe życie.”


Pokrótce o innym naukowcu poruszającym się na płaszczyźnie pomiędzy DMT a hebrajskim mistycyzmem
W kontekście DMT i Mojżesza wspomnijmy tu o jeszcze jednym naukowcu. Rick Strassmann, człowiek, który jako pierwszy przeprowadził kliniczne studium nad efektami DMT, autor słynnej książki „DMT – Molekuła Duszy”, zapowiedział powrót do zagadnienia z nową książką traktującą o korelacji psychodelicznego stanu świadomości z biblijnymi proroctwami – ma nosić tytuł „DMT i proroctwa duszy” (DMT and the Soul Prophecy).
Strassmann zasłynął z badania klinicznego z DMT, które przeprowadził w latach 90 na Univeristy of New Mexico, w trakcie którego zaadministrował około 400 dawek DMT sześćdziesięciu ochotnikom. Pacjenci raportowali doświadczenia z nieludzkimi istotami, oraz dostrzeganie przeistaczających się wzorów geometrycznych, pośród wielu innych intensywnych wizji psychodelicznych. Zapisem tych doświadczeń i wyników badań stała się wspomniana praca „DMT: Molekuła Duszy”.

W swojej nowej książce Strassman próbuje dostarczyć duchowy model dla tych doświadczeń. O dziwo modelem, który uważa za najbardziej efektywny nie jest buddyzm, szamanizm, New-Age, ani żaden inny system duchowy popularny wśród psychonautów. Wg Strassmana modelem najlepiej pozwalającym zrozumieć doświadczenie DMT są pisma hebrajskie i średniowieczny mistycyzm żydowski. U mnie osobiście wywołuje to mocne WTF, ale spróbujmy zrozumieć tego badacza. Przez lata praktykował buddyzm. Nagle dostrzegł, że wizje hebrajskich proroków, takich jak Ezekiel i Mojżesz są uderzająco podobne do wizji ochotników w jego badaniach nad DMT. Ostrożnie badając koncept przepowiedni w Starym Testamencie, dociera do charakterystyki „proroczego stanu świadomości” i wyjaśnia, w jaki sposób może on współdzielić biologiczne i metafizyczne mechanizmy z efektami DMT. Swój model nazwał „teoneurologią”. Ma być pomostem pomiędzy biologią a duchowością, przyjmując założenie, że Boskość komunikuje się z nami za pośrednictwem mózgu, zaś DMT – czy to wytworzone naturalnie, czy przyjęte ceremonialnie – jest czynnikiem krytycznym w takim doświadczeniu wizyjnym. Sam Strassman jest jedną z najbardziej ostrożnych i „rozsądnych” postaci na poletku badań psychodelicznych. Jako praktykujący lekarz medycyny trzyma się na dystans od bardziej idiosynkretycznych teorii takich oświeconych ludzi, jak Terence McKenna czy Timothy Leary. Jego nowa praca nie wnosi zbyt wiele, a teza, jakoby żydowski mistycyzm lepiej odczytywał Wiedzę przynoszoną przez DMT od jakiegokolwiek innego mistycyzmu wydaje mi się tak pretensjonalna, jak to tylko możliwe.


“Enteogeny” wykwitają wskroś całej historii ludzkości

Od Syberii po Mexyk, narkotyki były używane w trakcie starożytnych ceremonii religijnych, aby zapewnić lepsze połączenie ze światem duchowym. Pojęcie “enteogen” zostało wykute przez etnobotaników w 1979 r., jako sposób na lepsze opisanie wykorzystania narkotyków dla celów religijnych. Definicja “enteogenu” brzmi, że jest to “tym, co sprawia, że Bóg pojawia się w jednostce.” Teorie Shanona mogą oburzyć nie tylko wielu zakutych chrześcijan, ale przypuszczalnie nawet i naukowców, mimo tego, że bezsprzecznym faktem jest, iż substancje psychodeliczne i praktyki religijne idą ręka w rękę od początków zarejestrowanej historii, w najróżniejszych kulturach dookoła świata.

Jednymi z najstarszych tekstów religijnych świata są indyjskie Wedy. Wspomniany jest w nich napój nazywany “somą”, którego tożsamość, pomimo tez wielu badaczy pozostaje nierozstrzygnięta. Najprawdopodobniej był to wywar z muchomorów czerwonych, być może z dodatkiem maku lekarskiego i konopii, lub – co chyba najbardziej wątpliwe, grzybów psylocybinowych. Inne hipotezy mogą iść śladem upatrywania w substancjach czynnych tego świętego wywaru odpowiedników ayahuaski, jednak w Wedach, czy spokrewnionych mitach celtyckich odnajdujemy zbyt wiele wskazówek na związek z czerwonym grzybem z białymi kropkami. Soma jest opisana jako roślina podawana w napoju, oferująca temu, kto ją wypije pozaziemską moc, jak również mentalne połączenie z bóstwem / bogami.
Tabu związane ze zmienionymi stanami świadomości jest kompletnie świeżą ideą w historii ludzkości. Nasi przodkowie postrzegali psychodeliki jako po prostu jeden z wymiarów życia i często szukali doświadczeń religijnych poprzez intoksykację.
Dr. Shanon uzyskał tytuł profesorski w psychologii eksperymentalnej z Uniwersytetu Stanford i pracuje na Hebrajskim Uniwersytecie Jerozolimy. Napisał książkę o swoich niezliczonych doświadczeniach z ayahuaską (około 160 ceremonii), zatytułowaną “Antypody Umysłu”. Zasłynął za sprawą ze swojej “Hipotezy biblijnych enteogenów”.
Dimetylotryptamina (DMT) nie jest aktywna gdy zostaje zjedzona, ponieważ w ludzkim szlaku trawiennym występuje związek, który ją niszczy – monoaminooksydaza. Herbata ayahuaskowa zawiera inhibitor (a więc substancję powstrzymującą działanie w/w), dzięki czemu halucynogenne DMT może zostać wchłonięte przez mózg. Nie ma natomiast dowodów na to, aby w rejonie Synaju jedzono grzyby halucynogenne. Istnieją zapisy o konsumpcji grzybów w pustynnym rejonie Sahary ok. 7 tys. lat temu, lecz nic szczególnego, co by wskazywało na ich wykorzystanie w regionie Synaju.

Dla większości zainteresowanych pomysł, że kluczowe postaci biblijne były odurzone, jest wielce niewygodny, Dr. Shanon widzi to jednak zgoła inaczej. Zapewnia o swoim najgłębszym szacunku dla Mojżesza, tradycji żydowskiej i wiary religijnej ogółem. Jak głosi w swojej pracy “Antypody Umysłu”, najistotniejszym efektem jaki odniosły na nim doświadczenia z ayahuaską było zrozumienie wymiaru sacrum. Każdy etnos ma swoje sacrum. Osobiście zadziwia mnie, jak bardzo oderwane od poczucia jedności z Naturą okazało się sacrum hebrajskie, z którego niejako wyrósł wypaczony chrześcijański, antropocentryczny dualizm, horrendalnie odległy od gnostycznych – “zatrutych” wg. ortodoksów – było nie było, wypartych korzeni tej religii.
Na przekór teorii Shanona, Biblia to główne historyczne narzędzie, które posłużyło do urobienia ludzi w potulne owieczki niezdolne do kwestionowania autorytetu, stąd wynikający z niej per se powszechny nakaz przestrzegania prawa, a skoro narkotyków, w tym halucynogenów dotyczą w większości krajów bardzo ostre regulacje prawne, oznacza to, że stosowanie enteogenów nie wchodzi w grę dla pobożnego chrześcijanina.


Oznaki budzenia się nowego Eonu

Według badania Psychodelicznej Grupy Badawczej londyńskiego Imperial College, opublikowanego w periodyku Psychofarmakologia, grzyby halucynogenne zazwyczaj czynią ludzi bardziej skłonnymi do kwestionowania autorytetu władzy. Doświadczenia indukowane przez te grzyby zwiększają także poczucie więzi z naturą.
W ubiegłym roku FDA (Food and Drug Administration) udzieliło przyzwolenia Compass Pathways na przeprowadzenie terapii depresji za pośrednictwem psylocybiny. Przedsiębiorstwo to zostało założone w Wielkiej Brytanii w 2016 roku i uzyskało zgodę na przeprowadzenie testów w Stanach Zjednoczonych, które już zostały zatwierdzone w Kanadzie, Holandii, oraz w ich bazie operacyjnej w Anglii. MDMA jest stosowane w terapii PTSD – syndromu stresu pourazowego i uzyskuje znakomite wyniki. Legalizacja psychodelików w Stanach Zjednoczonych nadciąga wielkimi krokami. Konopie są już legalne w wielu stanach USA, co niesie ze sobą ogrom korzyści, spośród których nie najmniej istotną jest spadek społecznej siły rażenia alkoholizmu.

W ubiegłym tygodniu Johns Hopkins Medicine ogłosiło otwarcie Centrum Badań nad Psychodelikami i Świadomością, celem którego jest przestudiowanie efektywności związków takich jak LSD czy psylocybina na szerokie spektrum problemów ze zdrowiem psychicznym, poczynając od nerwicy, uzależnień, po depresję. Centrum zostało wsparte donacjami oscylującymi przy kwocie 17 milionów dolarów. Pierwszy tego rodzaju ośrodek został otwarty wiosną tego roku przez Imperial College London, z budżetem ok. 3,5 mln dolarów.

Opinia publiczna i – co najważniejsze – nauka! – po dekadach ciemnoty zwracają się przeciw prohibicji.

Katastrof Wrzywąż
dla hyperreal i ulvhel.wodpress.com

Oceń treść:

Average: 9.6 (9 votes)

Komentarze

fish (niezweryfikowany)

Która akacja w tym rejonie świata zawiera wystarczające ilości DMT żeby wywołać takie doświadczenie? No i gdzie są jakieś przekazy historyczne o zażywaniu takich miksów ( bo to musi być miks ) w tych rejonach? Jak dla mnie ta teza nie jest za bardzo poparta solidnymi dowodami, lecz z całą pewnością jest ciekawa.

Agnieszka (niezweryfikowany)

Autorzy Biblii albo ćpali albo pisali ją na trzeźwo dla beki.

Zajawki z NeuroGroove
  • Szałwia Wieszcza

Autor: Wronek, 28.03.2007

Substancja: Salvia Divinorum - susz, ciężko określić ile wypaliłem. Tak na oko około 2g

Doświadczenie: Ogólnie to małe, poza thc(kto by to liczył) i dxm (3 razy), czyli praktycznie żadne

Set & Settings: Dziś, parę minut przed godziną 20 - działka kumpla, cisza i spokój. Nastawienie: pozytywne lecz lekko zawiedzione porannym testem (5 lufek czy coś takiego). Paliliśmy z drewnianej fajki, ponieważ nie chciało sie nam robić fajki wodnej,

  • DMT
  • Tripraport

Pozytywne nastawienie, lekki niepokój ale i ciekawość. Miejscem przeżycia był nieduży pokój w bezpiecznym miejscu. Obecność przyjaciela/opiekuna.

Zdarzenie miało miejsce ponad rok temu, w czasie trwania wakacji.

Wszystko to co zawiera poniższy TR zdarzyło się w ciągu 30 minut.

Zbieżność osób i nazwisk przypadkowa.

Przejdę od razu do rzeczy bez zbędnego pitolenia. Na początku z moją opiekunką zapaliliśmy po nie dużej ilości MJ. Szczerrze mówiąc, miałem nadzieję, że polepszy to moje nastawienie i drobny strach, który gdzieś tam kołatał mi się po głowie. Nie pamiętam ile dokładnie przyjąłem DMT, mogło to być ok 50 mg, może nawt 60 mg  tematu.

  • Mieszanki "ziołowe"
  • Pozytywne przeżycie

Zdarzyło się sporo razy iż kochałem się po spożyciu różnych substancji psychodelicznych.

Były to bardzo ciekawe i pozytywne doświadczenia.

Spontanicznie piszę- więc wyrywkowo opiszę co mi się przypomni...

....

Na pięknej polanie w Beskidzie Niskim spożywamy z przyjaciółką meksykańskie psylocyby (fioletowe, duże, zjedliśmy po półtora grzybka i było bardzo mocno).

Spędzamy kilka cudownych godzin w przyrodzie, rozkoszując się przeżyciami w przyrodzie i na świeżym powietrzu, po czym postanawiamy przenieść się do domu.

  • Benzydamina

no wiec postanowilem wyprobowac Tantum Rosa. spozylem jedna saszetke, co

dalo 0,5g benzydaminy, czyli polowe ilosci, jaka pochlonal Roman

(trip-report na NeuroGroove). nie chcialem brac tego wiecej, przygode z

nowymi dla mnie srodkami zawsze zaczynam od malych ilosci, poza tym lek

zawiera takze zwiazki pomocnicze: chlorek sodu (zwykla sol kuchenna) i

p-toluenosulfonian trojmetylocetyloamoniowy. nie znalem swojej ewentualnej

reakcji na ta druga substancje, poza tym jej nazwa troche mnie przerazila,

randomness