5 mitów na temat psychedelików, które powinniśmy przestać rozpowszechniać

Nie, nie chodzi o mity na temat ich szkodliwości, wręcz przeciwnie. Zbiór ciekawych spostrzeżeń i opinii , które najprawdopodobniej nie każdemu się spodobają, zdecydowanie jednak warto się z nimi zapoznać i zastanowić się, czy i w jakim stopniu odnoszą się do nas.

Od Redakcji H: w trosce o esencjonalność pozwoliliśmy sobie w tym - dość długim - eseju obciąć nie wnoszący zbyt wiele wstęp oraz w gruncie rzeczy powtarzający to, co wcześniej napisano, bonus/podsumowanie. Zaczynamy zatem od momentu, gdy autor tłumaczy co wg niego uprawnia go do obalania psychedelicznych mitów...

Moje doświadczenia z psychodelikami

Jeśli myślisz sobie w tym momencie: "Co ten facet może wiedzieć? Kim jest, by zachowywać się jak ekspert w tej dziedzinie? ", pozwolę sobie wyjaśnić kilka spraw.

W ciągu ostatnich 7 lat brałem psychedeliki, głównie grzyby psylocybinowe i LSD, ponad 30 razy. Mam wielu przyjaciół, którzy również eksperymentowali z tymi substancjami. Pomagam prowadzić jedną z największych pro-psychedelicznych stron internetowych na świecie i spędziłem wiele godzin nad badaniami naukowymi i psychedeloicznymi trip-raportami.

Nie uważam, aby jakakolwiek przekonanie było tak święte, by nie podlegało weryfikacji, toteż na przestrzeni lat brałem pod lupę własne poglądy na temat psychodelików, sprawdzając, czy wytrzymują one rzeczową analizę krytyczną. Do dziś myślę, że psychedeliki mają ogromny potencjał terapeutyczny i zmieniający życie, jeśli tylko ludzie czujący do nich pociąg używają ich mądrze, ale przez lata stałem się ostrożniejszy.

Odkryłem, że kultura otaczająca psychedeliki, wytworzyła kilka zwodniczych przekonań. Można się było tego właściwie spodziewać, ponieważ każde plemię grupujące się wokół czegoś konkretnego staje się na ogół w jakimś stopniu ślepe na związane z tym czymś pułapki i niejasności. Dotyczy to globalnej wspólnoty osób zainteresowanych rozwojem duchowym, plemion politycznych, a nawet wspólnoty naukowej.

Mój pomysł polega zatem na podzieleniu się tym, do czego doszedłem dzięki szeroko zakrojonym badaniom i osobistym doświadczeniom, w nadziei na oświetlenie niektórych zamglonych stref współczesnej kultury okołopsychedelicznej. Oto

5 mitów na temat psychodelików, w które powinniśmy przestać wierzyć

Aby korzystać z z pełnego potencjału psychodelików zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo, musimy być brutalnie uczciwi w kwestii tego co jest, a co nie jest prawdą.

Nadszedł czas, aby spojrzeć trzeźwo.

Opisze teraz pięć konkretnych mitów, w które wiara jest w społeczności entuzjastów psychedelików dość powszechnie wyrażana.

Ostrzeżenie: niektóre z moich uwag mogą Wam się nie spodobać.

Nie jest moim celem osądzenie kogokolwiek za wiarę w jakąś wersję tych idei, ale zaoferowanie pożywki do refleksji, w nadziei, że pomogę może komuś w ten sposób we właściwym używaniu tych potężnych substancji. Niech to będzie naszym punktem wyjścia.

1. Psychedeliki ukażą ci Boską Prawdę o Rzeczywistości.

Psychedeliki mogą obdarzyć człowieka niezwykle wyrazistym odczuciem, że obudził się z matrixa i posmakował Prawdy o Rzeczywistości.

Często ludzie, którzy wzięli psychodeliki, są przekonani, że zgłębili w jakimś stopniu Ukryte Prawdy Wszechświata.

Istnieje wiele powodów, aby sądzić, że tak wcale nie jest.

Biorąc w obronę tych, którzy uwierzyli, że psychodelik ukazał im Boską Prawdę, powiem, że z pewnością miałem pod wpływem psychedelików wiele wglądów, które przetrwały próbę czasu i okazały się kluczowe dla rozwoju osoby, którą się stałem. Uważam też, że psychodeliki pomogły mi zmniejszyć moją skłonność do dogmatyzmu i myślenia kategoriami plemiennymi, co uważam za wielkie dobrodziejstwo.

Miałem też pod wpływem psychedelików doświadczenia mistyczne – np. doświadczenia, w których normalnie funkcjonujący rozdział między moją istotą a resztą wszechświata zdawał się rozpuszczać – co, jak mniemam, pozwoliło mi zdać sobie sprawę z fundamentalnej współzależności wszystkiego, co istnieje. Również i te doświadczenia były dla mnie ważne.

Niezależnie od tego, miałem też pod wpływem psychodelików wiele spostrzeżeń, które później okazały się dość uproszczone, romantyczne, niepraktyczne lub wręcz błędne. Czytałem i słyszałem wiele podobnych historii innych ludzi. Psychedeliki mogą sprawić, że niemal każda idea będzie jawić się jako żywa epifania, ale idee te muszą zostać po wycieczce poddane weryfikacji, aby oddzielić samorodki od złota głupców.

Innym powodem, aby być bardzo sceptycznym wobec osób, które twierdzą, że za sprawą psychedelików dotarły do Ostatecznej Prawdy, jest to, że, patrząc historycznie, mistycy praktycznie każdej kultury i czasów interpretowali swoje doświadczenia mistyczne jako dowód prawdziwości ich konkretnej religii lub mitologii.

Oznacza to, że mistycy chrześcijańscy interpretowali doświadczenia mistyczne jako komunię z Jezusem Chrystusem i jedynym prawdziwym Bogiem. Mistycy muzułmańscy interpretowali doświadczenia mistyczne jako dowód istnienia Boga. Mistycy hinduscy doświadczenia mistyczne jako interakcje z Kryszną. Współcześni zwolennicy New Age interpretują doświadczenia mistyczne jako doświadczenie Boskiej Jedności lub Wielkiej Bogini. I tak dalej.

Ludzie mają zazwyczaj pewne wcześniejsze [względem doświadczenia mistycznego/psychedelicznego] mitologiczne ramy, które wykorzystują do konceptualizacji i klasyfikowania doświadczeń mistycznych. Te ramy mają tendencję do zniekształcania mistycznych doświadczeń, przez nasycanie ich różnymi kulturowymi ideami i znaczeniami.

Większość ludzi, którzy twierdzą, że zdobyli dzięki psychedelikom wiedzę o Ostatecznej Prawdzie, miała w rzeczywistości doświadczenie mistyczne, a Prawda, w którą wierzą, że ją poznali, składa się z istniejących wcześniej w ich umysłach pojęć o charakterze kulturowym, które przywiązują do doświadczenia post hoc. Zjawisko to nie jest raczej dobrą rzeczą, ponieważ mistycy od wieków przekonywali siebie i swoje otoczenie, że to właśnie ich konkretna kultura lub religia niesie Absolutną Prawdę, a kiedy ludzie uważają, że znaleźli Absolutną Prawdę, często decydują się na zabijanie innych ludzi, którzy się z nimi w tej kwestii nie zgadzają.

Jak już wspomniałem, mam za sobą tego typu przeżycia i nie kwestionuję tego, że te niezwykłe doświadczenia faktycznie się zdarzają. Są realne i wyjątkowo silne. To, co kwestionuję, to idea, że doświadczenia te dają dostęp do Absolutnej Prawdy o Wszystkich Rzeczach. Jeśli dają cokolwiek, to pozostawiają silne wrażenie, że wszystko jest głęboko połączone i że żadna rzecz nie może funkcjonować oddzielona od wszystkich pozostałych. Jest to jednak podstawa ekologii, a nie Nieprzenikniona Tajemnica Kosmosu, chociaż jest faktem, że bezpośrednie doświadczanie tej prawdy jest w stanie autentycznie zmienić życie.

W kwestii trzeźwego, naukowego, agnostycznego omówienia doświadczeń mistycznych pozbawionych bagażu kulturowego i mitologicznego bardzo gorąco polecam przesłuchanie niniejszego wywiadu z Vinay Gupta ( Część I // Część II // Część III ).

2. Psychedeliki zawsze dają dokładnie to, czego w danym momencie potrzebujesz

Jest to jeden z najbardziej rozpowszechnionych mitów krążących w środowisku entuzjastów psychedelików.

Wielu ludzi wierzy, że niezależnie od tego, czy twoja podróż będzie dobra, czy zła, będzie ona "dokładnie tym, czego potrzebujesz". Idea opiera się na założeniu, że środki psychedeliczne niosą ze sobą jakąś wrodzoną mądrość, która pozwala im ujawniać tylko to, czego powinieneś się dowiedzieć na danym etapie życia.

Wedle moich doświadczeń: jest w tym trochę prawdy, ale jest to założenie zbyt uproszczone. Psychedeliki istotnie wydają się mieć szczególną zdolność dawania ludziom doświadczeń, które na dłuższą metę okazują się dobroczynne, nawet jeśli w czasie swego trwania są nieprzyjemne.

Jednakże: z całą pewnością nie dzieje się tak zawsze.

Magiczne grzyby były legalne w Amsterdamie, dopóki turystka nie wzięła ich trochę i nie skoczyła z wysokiego budynku podczas tripu. Czy samobójstwo było dokładnie tym, czego w tamtym momencie potrzebowała?

W innych przypadkach zdarzało się, że LSD, grzyby i inne środki psychodeliczne powodowały załamania psychotyczne, fundując ludziom objawy takie jak intensywna paranoja, poważna depresja i niemożność odróżnienia fantazji od rzeczywistości. Wprawdzie przypadki psychozy stanowią jedynie niewielką część doświadczeń psychodelicznych, ale nie oznacza to, że można ich po prostu nie przyjmować do wiadomości.

Ja sam wziąłem raz grzyby w czasie, gdy naprawdę nie powinienem był tego robić, i miałem szczególnie złą podróż. Teraz mogę powiedzieć, że ostatecznie, z biegiem czasu, wyciągnąłem z tej podróży wiele nauk, ale z drugiej strony wygląda na to, że bariera między moim świadomym i nieświadomym umysłem stała się dużo bardziej przepuszczalna, a efekt ten wydaje się trwały. W efekcie, przez wiele lat od tamtego czasu borykałem się z myślami znacznie bardziej inwazyjnymi niż kiedykolwiek wcześniej, przy czym wiele z nich miało charakter dość mroczny i niepokojący. Przez długi czas wywoływały u mnie straszliwe lęki i skłaniały do obsesyjnych analiz. Podejrzewam, że gdybym nigdy nie sięgnął po psychedeliki, większość tych treści pozostałaby nieuświadomiona. Czy chciałbym zatem to wszystko cofnąć? Może tę konkretną podróż, ale nie jestem pewien i tego, ponieważ przypuszczam, że konieczność nauczenia się radzenia sobie z tą wewnętrzną ciemnością sprawiła, że stałem się bardziej odporny, lepiej żyłem sam ze sobą i byłem lepiej przygotowany do przyjęcia życiowych nieszczęść. To doświadczenie było również dla mnie katalizatorem zrozumienia prawdy zmieniającej życie: nie jesteś swoimi myślami.

Osobiście poznałem też wiele osób, które miały po grzybach złe podróże i nie potrafiły dostrzec żadnych pozytywnych aspektów tego doświadczenia. Jeden z moich przyjaciół godzinami kulił się pod stertą koców, przekonany o bliskiej obecności demonicznych bytów i nadchodzącej śmierci. Inny rozebrał się do naga, zachowywał w sposób niezrównoważony i nie pamięta nic z tego, o czym wówczas myślał.

Przykłady takie jak te wydają się obalać romantyczne założenie, że psychedelik zawsze daje ludziom dokładnie to, czego potrzebują. Dla niektórych osób wzięcie psychedelika to czasem najgorszy z możliwych pomysłów.

3. Każdy powinien spróbować psychodelików.

Punkt ściśle związany z poprzednim. W środowisku entuzjastów dość powszechnie uważa się, że każdy powinien przynajmniej raz spróbować psychedelików, a ci, którzy ich nie próbowali, pozbawiają się czegoś fundamentalnego. Amerykański filozof i psychodeliczny artysta Terence McKenna (którego bardzo kochałem) powiedział kiedyś:

Myślę, że być złożonym do grobu, nie mając za sobą psychodelicznego doświadczenia, to jak być złożonym do grobu, nie uprawiając nigdy seksu. Oznacza to, że nigdy nie dowiedziałeś się, o co w tym wszystkim chodzi. Tajemnica tkwi w ciele i sposobie, w jaki istnieje ono w naturze.

Jak na ironię, sam McKenna w późnych latach 80. miał przerażającą psylocybinowa podróż i przez kolejne 12 lat, do końca życia, nie brał już grzybów. W swojej książce Brotherhood of the Screaming Abyss, brat Terence'a, Dennis, opisuje podróż, która spowodowała, że Terence zrezygnował z magicznych grzybów:

... z jakiegoś powodu grzyb zwrócił się przeciw niemu. Delikatny, mądry, humorystyczny duch grzybków, który poznał i któremu ufał jako sojusznikowi i nauczycielowi, zburzył elewację, aby odkryć otchłań absolutnej egzystencjalnej rozpaczy. Terrence ciągle powtarzał, jak powiedziała mi Kat, że to "wszystko nie ma żadnego znaczenia, nie ma znaczenia". To przyprawiało go o panikę i prawdopodobnie, tu już spekuluję, uczucie, że traci zmysły. Nie mógł sobie z tym poradzić. Wysiłki Kat, aby go uspokoić, były bezowocne. Po tym doświadczeniu nigdy już nie brał grzybów, inne psychodeliki, takie jak DMT czy ayahuasca, tylko w rzadkich przypadkach i z wielką rezerwą.

Osobiście chciałbym, aby każdy przynajmniej raz spróbował psychodelików, i otwarcie przyznaję, że niektóre z najgłębszych i przemieniających doświadczeń mojego życia były z nimi związane.

Przyznaję jednak również, że niektórzy ludzie po prostu nie są zbudowani w taki sposób, aby pozytywnie odpowiedzieć na działanie psychedelików, jak wskazują przykłady, kore przytoczyłem w punkcie 2.

Niektórzy ludzie, szczególnie bardzo niestabilni lub upośledzeni psychicznie, prawdopodobnie powinni unikać psychedelików. Moim zdaniem, osoby bardzo wrażliwe lub skłonne do nawet łagodnych stanów lękowych, lub depresyjnych powinny również zachować ostrożność przy pierwszym spotkaniu s psychedelikami, jeśli są nim zainteresowane.

Prawdą jest również, że psychedeliki często pozwalają na dostęp do zawartych w umyśle treści wcześniej nieuświadomionych. Dla kogoś, kto z jakiegoś powodu stłumił wspomnienia lub część swojej tożsamości, może to być całkowicie przytłaczające i traumatyczne doświadczenie.

Z tego powodu uważam, że dobrym pomysłem jest praktykowanie medytacji, sporządzanie notatek o swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości i może nawet obycie kilku sesji z psychoterapeutą przed spróbowaniem psychedelików. Te działania mogą wspomagać odkrywanie nieuświadomionych treści w umyśle w znacznie bardziej strawnym tempie, co zmniejsza prawdopodobieństwo, że psychodeliczna podróż będzie pod tym względem zbyt intensywna, by sobie z nią poradzić.

Jest rzeczą oczywistą, że zawsze mądrze jest dowiedzieć się jak najwięcej na temat samej substancji, przed rozpoczęciem z nią eksperymentów.

4. Ludzie, którzy nie stosowali psychodelików, są ignoranckimi "owcami".

Jest to podstępny mit, pokutujący w społeczności psychodelicznej, a także szerszej, globalnej społeczności osób "uduchowionych".

Jeśli nie używałeś psychedelików, tudzież prowadzisz raczej "normalne" (czytaj: dobrze uregulowane) życie, pracując od 7 do 15, mając hipotekę i telewizję kablową, najprawdopodobniej będziesz postrzegana jako "owca" - ktoś, kto bezkrytycznie dostosowuje się do status quo — przez spory odsetek tych, którzy uważają się za "przebudzonych".

Jest to klasyczny przykład ludzkiej tendencji do trybalizmu. Jesteśmy ewolucyjnie zaprogramowani na dzielenia się na grupy i celebrowanie odmienności naszej grupy. Jest to zasadniczo dobra rzecz, ponieważ efektem są spójne i trwałe społeczności. Kiedy jednak trybalizm jest z jakiegoś powodu podkręcany, stajemy się wrogo nastawieni do innych grup. Jeszcze kilka posunięć w tę stronę – i zaczynamy zabijać ludzi, którzy nie są członkami naszego plemienia.

Chociaż nie martwi mnie wizja społeczności psychodelicznej inicjującej wojnę z "owcami", odczuwam przykrość, myśląc o skali deprecjonowania innych i hipokryzji, która jest w tej społeczności obecna i powinna zostać wypleniona.

Po pierwsze, dychotomia „przebudzony” vs "owca" jest złudzeniem, opartym na arbitralnych wyobrażeniach o tym, co czyni ludzi mądrymi, wnikliwymi i inteligentnymi. Wielu spośród najmądrzejszych i najinteligentniejszych ludzi, jakich znam, nigdy nie próbowało psychodelików. Wielu z moich intelektualnych i duchowych bohaterów ma stałe miejsca pracy, hipotekę i prowadzi życie, które z zewnątrz wygląda konwencjonalnie. Widziałam też wielu ludzi, którzy próbowali psychedelików i / lub uważali się za "przebudzonych", a którzy łapali się na najbardziej szurnięte idee, uciekając w totalne samooszukiwanie. Morał tej opowieści jest taki, że do głębokiego wglądu i mądrości wiedzie poza psychedelikami wiele ścieżek, a zewnętrzne pozory nie są wiarygodnym wskaźnikiem tego, co dzieje się w czyimś umyśle.

Co więcej, podejrzewam, że większość osób, które postrzegają innych jako "owce", nie poświęciło zbyt wiele czasu na naukę współczesnej psychologii. Wielka Piątka, pięcioczynnikowy model osobowości, jest powszechnie uważany za jeden z najbardziej wyrafinowanych i użytecznych modeli ludzkiej osobowości, jakie obecnie znamy. Dzięki niemu wiemy, że jedną z głównych cech ludzkich osobowości jest coś, co psychologowie nazywają "Otwartością".

Osoby o wysokiej cesze Otwartości mają tendencję do korzystania z nowości i poszukiwania nowych i niekonwencjonalnych doświadczeń. Osoby o niskim stopniu otwartości są bardziej konserwatywne, preferują stabilność i spójność. Jestem mocno skłonny podejrzewać, że wiele osób, które próbują psychodelików, ma po prostu wysoką cechę Otwartości, a ci, którzy ich nie próbują i żyją bardziej konwencjonalnymi życiem, mają tę cechę niską.

Wielu spośród "psychenautów" spogląda z góry na tych, którzy żyją bardziej konwencjonalnie i tłumaczy sobie, że ci ludzie są zbyt przesiąknięci strachem i ignorancją, by ruszyć w pogoń marzeniami i żyć ekscytującymi, odkrywczym życiem. W rzeczywistości osoby o niskim poziomie otwartości nie chcą i nie potrzebują psychodelicznych rollercoasterów i egzotycznych doświadczeń. Ich marzeniem jest zdobycie dobrej pracy, małżeństwo, dzieci, zakup domu i znalezienie stabilnego, niezawodnego źródła satysfakcji.

I wiecie co? Nie ma w tym nic złego. Jak myślicie, co by się stało z cywilizacją, gdyby wszyscy nagle chcieli być psychodelicznymi podróżnikami? Jak uważasz: kto uprawia rośliny, transportuje zasoby, utrzymuje funkcjonowanie systemu wodociągowego, dba o sieć elektryczną, naprawia drogi, oczyszcza wodę, buduje struktury, w których żyjesz, kto ogólnie rzecz biorąc podtrzymuje naszą rozwiniętą technologiczną globalną infrastrukturę? Ustabilizowani, pracowici ludzie, którzy potrzebują na ogół oczekują i potrzebują spójności. Bez naszej globalnej infrastruktury nie byłoby mowy o zapewnieniu 7 miliardom ludzi na tej planecie warunków życia, jakie mają (choć wciąż mamy wiele do zrobienia, aby naprawdę zaspokoić potrzeby wszystkich).

Wreszcie: cywilizacja potrzebuje obydwu typów ludzi. Stabilnych i niezawodnych, aby dbali o istniejącą infrastrukturę, oraz otwartych i odkrywczych, aby tworzyli, wprowadzać innowacje i testowali różne pomysły, aby znaleźć lepsze sposoby działania. Ten związek między tymi, którzy zachowują to, co zostało już zbudowane i tymi, którzy penetrują nowe terytoria, służy ludzkości od tysiącleci. Deprecjonowanie konserwatorów cywilizacji przez nazywanie ich "owcami"jest w opinii piszącego te słowa beznadziejnie krótkowzroczne.

5. Psychedeliki mogą być bezpiecznie używane jako narkotyki imprezowe

By tym razem zaświadczyć na korzyść społeczności psychodelicznej: tak, spotkałem wiele osób, które wypowiadały się przeciwko temu mitowi.

Aktualnie dość powszechnie przyznaje się, że "nastawienie i otoczenie" – tj. to, jak myślisz o podróży i środowisko, w którym podróżujesz — mają kluczowe znaczenie przy korzystaniu z psychedelików. Na przykład: idealna wydaje się sytuacja, gdy będąc od wielu tygodni w spokojnym, pozytywnym stanie umysłu, zaczynasz podróż w bezpiecznej, podnoszącej na duchu scenerii, w obecności ludzi, którzy kochają cię bezwarunkowo i spośród których jeden pełni funkcję trzeźwego "opiekuna". Należałoby także nie mieć żadnych obowiązków zaplanowanych na dzień podróży i następny. A jeśli jesteś nowicjuszem — zacznij od małej dawki.

Pomimo faktu, że wiedza o znaczeniu „nastawienia i otoczenia” jest obecnie dość rozpowszechniona, wiele osób wciąż nie w pełni doceniają zasadnicze znaczenie tej wskazówki..

Co roku mnóstwo ludzi przyjmuje psychodeliki ze złym nastawieniem, w niewłaściwym momencie, w nieodpowiednich okolicznościach lub po prostu na imprezach, co roku też wiele z tych osób miewa straszne doświadczenia i żałuje swoich decyzji.

Nie znaczy to, że ludzie nigdy nie mogą cieszyć się psychodelikami spontanicznie lub świętować z ich pomocą. Przy odpowiednim (mikro) dawkowaniu właściwym nastawieniu i zadbaniu o otoczenie, jest to z pewnością możliwe, chodzi jednak o to, że naprawdę łatwo jest spieprzyć. Wierz mi: nie chcesz być tym facetem tripującym bez kontaktu ze światem w sytuacji, gdy ten świat może na ciebie nadepnąć.

Psychedeliki z zasady nie są narkotykami imprezowymi. Są niewypowiedzianie potężnymi narzędziami, które mogą całkowicie zmienić sposób, w jaki postrzegasz rzeczywistość i pokazać ci rzeczy, których nigdy nie wiedziałeś. Nie należy ich lekceważyć. Muszą być traktowane z szacunkiem i ostrożnością .

Oceń treść:

Average: 8.9 (45 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Lorazepam
  • Użycie medyczne

Wstaję, już od rana bez sił. Z rezygnacją i przymykającymi się oczyma wciągam skarpetki i gacie. Siadam na skraju kanapy i w tej pozycji czuję jak odpływam

I co, to już? Przegrałem? Finito? Gameover? 

Sam jestem sobie winny nie oszukuję się, chociaż pod powiekami przelatują mi obrazy, wspomnienia mówiące, że nie jestem jedynym, który miał na mnie wpływ. Właściwie mam go od niedawna. Jednak przy ostatecznym rozliczeniu jestem odpowiedzialny za całe szambo, w którym teraz brodzę. 

  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

Ekscytacja przed nowym doświadczeniem. Dobry nastrój. Trip w domu kolegi.

Całe zajście miało miejsce ponad dwa lata temu. Opisuję je teraz bo tak miło powspominać :D

  • Kodeina
  • Mefedron

„Noc jak każda inna”

Zażyte substancje: 10 mg Klorazepanu, około 250 mg Mefedronu HCl, 150 mg Kodeiny, 40 mg Prometazyny, 7.5 mg Zopiklonu

Wiek: 17 lat

Waga: 65 kg

Doświadczenie: dekstrometorfan, benzydamina, mieszanki ziołowe, pseudoefedryna, metylokatynon, mefedron, opium, makiwara, kodeina, klorazepan, alprazolam, midazolam, 4-AcO-DIPT, zolpidem, zopiklon, moklobemid, paroksetyna, buspiron, baclofen, alkohol, nikotyna, kofeina.

  • Etanol (alkohol)
  • Katastrofa

urodziny

Mieszkałem u X i jego dziewczyny Y przez kilka dni w trakcie przeprowadzki. Nadeszły moje 25 urodziny, kiedy to ja i Z udaliśmy się do ich domu, zakupując sobie po kilka piwek. Niestety to, co zaraz opiszę zdarzyło się naprawdę. Straty finansowe to około 1000 zł, straty moralne dożywotnie i ciężkie.

Po wypiciu piw ja i Z słuchaliśmy muzyki, aż nagle odezwała się do nas A. Dała mi na urodziny 250 zł. Z radością kupiłem 0.7l whisky za jakieś 60 zł.