W środku trzech ciapatych, obok mnie na tylnym siedzeniu był najmłodszy z nich. Młodszy ode mnie, na oko jakieś 20 lat, z mysim wąsikiem. Szczupły, szczylowaty.
Ruszyliśmy. Jak na razie miałem niezły ubaw. Gadając z tym, który znał polski kupiłem od niego krak za 40e. W samochodzie chciałem sprawdzić towar. Jeden z nich, ten największy - kierowca, powiedział do mnie po angielsku żebym w samochodzie nie robił tego i nie palił bo będę "crazy".
Ok.
Krążyli wokół rynku. W samochodzie grała zciszona muzyka arabska czy coś w tym klimacie. (Aldzazira dzazira dzazira).
Powoli zacząłem odzyskiwać świadomość i trzeźwieć.
Szczególnie gdy zaczęli między sobą rozmawiać w swoim ojczystym języku.
Coś knują, pomyślałem, ciężko przełykając ślinę. Wpadłem jak śliwka w kompot. Jasna dupa, co robić...
Moi współtowarzysze wyczuli moje zdenerwowanie, przecież w powietrzu wisiało coś niepokojącego. Wszyscy to czuliśmy.
- Kolega, nie bój się, spokojnie.
Zaczął mnie ten jeden uspokajać. To tylko wzmocniło mój niepokój.
- Chcesz kupić złota kolega ?
Zapytał, pokazując mi garść pierścionków, łańcuszków i i innych świecidełek. Mieli tego bardzo dużo.
Nie chciałem. Nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia.
- Kolega spokojnie. Jak chcesz to wybiór sobie coś.
Odmówiłem stanowczo.
Za oknem samochodu widziałem jak mijaliśmy domy, drzewa mojego miasta.
Tym razem wyjął całą talię kart kredytowych, na moje oko kilkadziesiąt. Właśnie wyjeżdżaliśmy z mojej dzielnicy, zauważyłem patrząc ze smutkiem przez okno.
- Ty patrz kolega, machał tymi kartami.
Pomyślałem, że musieli obrobić wielu takich naiwniaczków jak ja...
Niepokój narastał z każdą minutą. Zaczął oblewać mnie zimny pot. Chyba nawet wszystkie benzodiazepiny i inne środki które tego dnia zażyłem przestały działać. Tymczasem oni znowu zaczęli gadać między sobą. Byli poważni. Tylko ten małolacik uśmiechał się do mnie. Ogarnął mnie lęk i niewielka panika. Nie był to jeszcze strach.
Sytuacja zdawała się być coraz bardziej napięta. Szybko mój uśmiech zamienił się w poważną, aczkolwiek smutną twarz. Chociaż próbowałem być opanowany.
Kurwa, ja pierdole, co jest ? Myślałem.
- Spokojnie kolega, patrz - wyjął tym razem plik banknotów, kupa forsy, same eurasy.
- My pieniądze mamy, trawku nie chcesz ? Nie bój się.
Machał tymi banknotami jak szatan jakiś.
Nie chciałem, wtedy już myślałem jak się stamtąd wydostać tylko.
Przez szybę widziałem jak wyjeżdżaliśmy z mojego miasta, to tylko wzmagało napięcie. Co jakiś czas gadali w swoim, nierozumianym dla mnie języku. Czasem się śmiali. Wtedy poczułem się zagrożony. To takie dziwne uczucie, lęk zmieszany z adrenaliną i takim dziwnym niepokojem. Pomyślałem, że gdyby sytuacja zrobiła się nieprzyjemna i chcieli mi coś zrobić, to wyciągnę z portfela żyletkę i przyłożę temu małolatowi siedzącego obok mnie do gardła. Odezwał się tym razem dziki, pierwotny instynkt przetrwania. (Zawsze noszę żyletkę w portfelu).
- Koljega, musimy benzynu, na stację podjechać.
Ten głos przerwał moje rozmyślenia. Już było mi wszystko jedno, byle wyjść jakoś obronną ręką z tego, jak to się mówi.
- Cygariety nam kupisz.
Zgodziłem się, wysiadłem z jednym z nich. Powiedział że mam też zapłacić im za "benzynu".
Na stacji okazało się, że przekroczyłem tego dnia limit płacenia kartą i nic z paliwa, tylko na szlugi starczyło.
W tamtej chwili chyba dotarło do nich, że koleś jest spłukany, wystraszony i nie warty dalszej jazdy.
Zostawili mnie i odjechali. Było to kilka kilometrów za miastem. Wracałem do domu jak najszybciej.
...
W domu rozebrałem się z kurtki, bluzy, byłem cały mokry. Było po 23-tej na zegarze.
Obmyłem twarz zimna wodą. Usiadłem na kanapie i przypomniałem sobie o małym, niepozornym zawiniątku które miałem w kieszeni. Odwijam powoli, powoli. Jak się okazało, w środku nie było nic. Wałek - zaśmiałem się sam do siebie. Mogło być gorzej - pomyślałem.
Mogli mnie gdzieś za miastem rozwalić i wrzucić do kanału.
Śmiałem się z tego i cieszyłem że wyszło jak wyszło.
Zawsze to jakaś przygoda. Zasmuciło mnie tylko to, że nie zrobiłem zakupów, po które wyszedłem z domu.
Jebać wódkę bez kitu. Nic mi tak w kość nie dało jak Gouda w życiu. A historii jest jeszcze trochę do opowiedzenia, będzie ktoś chciał poczytać to opiszę.
Szczęście w nieszczęściu że ujebalem tylko spodnie na dupie i była gdzieś 2 w nocy, to przemknalem szybko na chatę się przebrać. Ze znajomymi mamy bekę z tej historii do dziś hah
W noc z przedwczoraj na wczoraj poszedł na balety i wrócił najebany wódą i nafurany jakimś ketonem . Miał dać współlokatorom kasę na mieszkanie ale o tym nie pamiętał , jak przyszedł to dostałem zadanie bojowe zaprowadzić go do bankomatu, ale nie miał kasy, więc chciał zadzwonić do matki żeby mu przelała, miał akurat wyładowany telefon i poprosił mnie żebym dał mu , dałem mu , a ten geniusz zamiast do swojej matki zadzwonił do mojej xdddd
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/3/3d8a7091-e7f2-4997-96ed-cd9a31ac13ee/image.png?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250825%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250825T013702Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=49f7960c9ab1d7cb81ac61dddfc256079b5eaf6b91a877ae6d06ec1eabe5641b)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/otwarcie-punktow-sprzedazy-marihuany-1038x1038.png)
Analiza danych: Otwarcie legalnych sklepów z marihuaną powiązane ze spadkiem zgonów opioidowych
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/weedatwork.jpg)
Jeden na dziesięciu trzydziestolatków pracuje pod wpływem. Naukowcy biją na alarm
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eudrugs-markets-key-insights_0.jpg)
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marijuana-smoking_0.jpg)
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat
Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/lisbon_international_airport-scaled.jpg)
Milion dawek heroiny w jednym bagażu na lotnisku w Lizbonie. "Niezwykle starannie ukryte"
Milion indywidualnych dawek heroiny zarekwirowali funkcjonariusze portugalskiej policji w porcie lotniczym im. Humberto Delgado w Lizbonie. Narkotyki znaleziono w bagażu jednej z pasażerek.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaworld.jpg)
Właściciele sklepów z marihuaną pozywają stan. Urzędnicy pomylili się przyznając im licencję
Grupa kilkunastu punktów sprzedaży marihuany w Nowym Jorku wniosła w piątek pozew przeciwko stanowi. Właściciele domagają się uznania, że lokalizacje ich sklepów są zgodne z prawem pomimo błędu urzędników, którzy przyznali, że przez lata źle interpretowali przepisy dotyczące minimalnej odległości od szkół. Sprawa trafiła do stanowego sądu najwyższego w Albany.