Stało się to, o czym spekulowano od miesięcy. Donald Trump, mimo oporu konserwatywnego skrzydła własnej partii, ma sfinalizować proces reklasyfikacji marihuany. Konopie mają trafić z surowego Wykazu I (gdzie są traktowane na równi z heroiną) do łagodniejszego Wykazu III substancji kontrolowanych.
Spis treści
Ta historyczna decyzja może zakończyć ponad 50-letni okres, w którym rząd federalny zaprzeczał medycznym właściwościom konopi. Co ciekawe, Trump realizuje ten plan z pomocą swoich nowych sojuszników, w tym Roberta F. Kennedy’ego Jr. Oto szczegółowa analiza tego, co ten ruch naprawdę zmienia w prawie USA i jak wpłynie na globalny rynek.
Trump omija Kongres
W Waszyngtonie wrze. Spiker Izby Reprezentantów, Mike Johnson (Republikanin), otwarcie sprzeciwia się łagodzeniu prawa narkotykowego. Jednak Donald Trump zdecydował się na „ścieżkę administracyjną”.
Nie potrzebuje zgody Kongresu. Zmiana klasyfikacji odbywa się poprzez agencje podległe prezydentowi:
-
- DEA (Agencja ds. Walki z Narkotykami),
- Departament Sprawiedliwości,
- HHS (Departament Zdrowia), którym kieruje przychylny konopiom RFK Jr.
To wyraźny sygnał: administracja stawia na deregulację i biznes, ignorując ideologiczne spory z przeszłości.
Wykaz I vs Wykaz III – na czym polega różnica?
Aby zrozumieć wagę tej zmiany, musimy spojrzeć na Controlled Substances Act (CSA) z 1970 roku. To biblia amerykańskiego prawa narkotykowego.
Do tej pory marihuana była w Wykazie I. Definicja: Substancje o wysokim potencjale nadużywania, bez uznanego zastosowania medycznego. Sąsiedztwo: Heroina, LSD, Ecstasy.
Trump przenosi ją do Wykazu III. Definicja: Substancje o umiarkowanym do niskiego potencjale uzależnienia fizycznego, posiadające zastosowanie medyczne. Sąsiedztwo: Kodeina (w lekach przeciwbólowych), testosteron, sterydy anaboliczne.
To oficjalne potwierdzenie przez rząd USA: marihuana jest lekiem.
Koniec koszmaru podatkowego (Sekcja 280E)
Dla firm konopnych najważniejsza jest ekonomia. Przez lata branżę dusił przepis podatkowy z lat 80. – tzw. Sekcja 280E. Mówił on prosto: jeśli handlujesz substancją z Wykazu I lub II, nie możesz odliczać kosztów prowadzenia działalności (czynszu, pensji, marketingu).
Jak to wyglądało w liczbach?
- Normalna firma płaci podatek od zysku (przychód minus koszty). Stawka: ok. 21%.
- Firma konopna płaciła podatek od przychodu brutto. Efektywna stawka podatkowa sięgała często 70-80%.
Przejście do Wykazu III automatycznie wyłącza sekcję 280E. Efekt? Firmy konopne w USA z dnia na dzień staną się rentowne. Analitycy przewidują, że uwolniony kapitał zostanie przeznaczony na ekspansję, także na rynki zagraniczne.
-
To nie jest pełna legalizacja (Rescheduling vs Descheduling)
Wielu entuzjastów myli pojęcia. Trump dokonuje reschedulingu (zmiana kategorii), a nie deschedulingu (usunięcie z listy, jak alkohol czy tytoń).
Co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego w USA?
- Nadal nielegalna federalnie bez recepty: Rekreacyjne palenie zioła w parku narodowym nadal jest przestępstwem federalnym.
- FDA wchodzi do gry: Jako lek z Wykazu III, marihuana będzie podlegać ścisłej kontroli Agencji Żywności i Leków (FDA).
- Apteki zamiast dyspensariów? W przyszłości marihuana może być sprzedawana w normalnych aptekach, ale tylko na receptę.
Ryzyko: Big Pharma przejmuje stery
Tu pojawia się największa obawa małych plantatorów. Wykaz III to terytorium wielkich koncernów farmaceutycznych. Do tej pory firmy takie jak Pfizer czy Merck nie mogły dotykać marihuany (przez Wykaz I). Teraz droga jest otwarta.
- Mają miliardy dolarów na badania kliniczne wymagane przez FDA.
- Mają gotową sieć dystrybucji.
- Mogą patentować konkretne formuły leków na bazie konopi.
Istnieje ryzyko, że tradycyjny rynek „suszu” zostanie zdominowany przez standaryzowane tabletki i ekstrakty produkowane w laboratoriach gigantów.
Co dalej?
Proces jest na ostatniej prostej. Po zakończeniu okresu konsultacji społecznych i przesłuchaniu administracyjnym, DEA wyda ostateczną decyzję. Biorąc pod uwagę presję ze strony Białego Domu, jest to niemal pewne.
Dla świata to sygnał: USA kończą z prohibicją. Czy Europa, patrząc na zyski zza oceanu, przyspieszy swoje reformy?