Luba moja mówi że napiłaby się jeszcze i w ogóle najlepiej byłoby z jointem. Nie minęły trzy minuty gdy lokalny ulicznik zwrócił uwagę na moje długie dredy wyzywając mnie od rastamanów.
Hello, hello, gadka szmatka, żaden rasta tylko punk. To nic, piąteczka i hiszpańskie powitanie. Chłop wyciągnął z kieszeni pudełeczko po cygaretkach wypełnione topami i białym zawiniątkiem i mówi żebym skręcał a on posypie. Dziewczyna moja mówi, że chcieliśmy iść po piwo. Nasz nowy kolega wyciąga więc dwie puszki piwa z torby i nabiera trochę średniej jakości koksu na klucz. Dla panienki, dla mnie, dla siebie. Kończę w międzyczasie kręcić a obok nas pojawia się wesoły Marokaniec. Wita się, przysiada, coś tam po hiszpańsku gada z ulicznikiem, z nami po francusku bo po hiszpańsku nie rozumiemy. Odbiera od naszego kolegi topka i kręci swojego. Ulicznik zwraca się do mnie z informacją, że nawet nie wie kto to jest i jak to się wszystko dzieje. Mam tak samo mordo. Gdzie się nie pojawię wpadam w takie sytuacje, jak na przykład ta, że mnie przed chwilą zaczepiłeś.
Ulicznik pyta Marokańca skąd jest.
- Casablanca.
- Casa Blanca??
- Hehe Casa Blanca - odpowiada Marokaniec drapiąc się pod nosem.
Przysiada się kolejny. Hiszpaniec, starszy, trochę siwy z zagipsowaną łapą. Tym razem kumpel ulicznika. Mówi że bił się z policją i wyszedł z aresztu właśnie co, co dla jego kolegi oznaczało, że trzeba mu ciężki czas wynagrodzić poprzez prawe nozdrze. No i nam przy okazji.
Nagle ulicznik mnie szturcha w ramię i pokazuje na parkującą obok policję na sygnale. Zwijamy. Dwie ulice dalej siadamy obok dworca autobusowego i kontynuujemy. Kręcę kolejnego jointa, potem kolejnego, gdy z budynku obok w którym okazuje się być jakieś biuro organizowania przejazdów autobusem z Tunezji, wychodzi starsza kobieta w kolorowej sukni i kwiatowej chuście na włosach i zdenerwowanie mówi coś o paleniu marihuany i tym że mamy wypierdalać. No dobra. Siadamy znowu kilka ulic dalej na schodach pod eleganckim apartamentowcem. Nosek, płucko, piwko, papierosek. Eleganccy ludzie wchodzą i wychodzą z eleganckiego apartamentowca a my z kulturką przepuszczamy ich i kłaniamy się nisko ale nie wyglądają na zadowolonych. Podjeżdża kolejny śniady koleżka na hulajnodze i podpytuje o zioło, ulicznik daje mu dużego topa i jak zrozumiałem, tamten nie miał kasy i powiedział że zaraz wróci z czymś. Odjechał. Tego bym się nie spodziewał ale faktycznie wrócił z kolejnym małym zawiniątkiem koloru białego. Marokaniec nakreślił więc cztery linie na telefonie i każdy ściągnął swoją kreskę. Mi przypadła ostatnia i gdy pochylałem się nad ekranem wrócił gość na hulajnodze mówiąc "rapido rapido", bo znowu nadjeżdżała policja.
Wziuuum, ekran wyczyszczony, plecak podnoszę i lecimy dalej. I tak jeszcze po kilka razy to tu, to tam aż musieliśmy iść około 20 żeby zdążyć do decathlonu po najtańszy namiot i pojechać w stronę morza.
Namioty już były wyprzedane a autobusy nie jeździły. Położyliśmy się na kocu w polu gdzieś pod miastem i następnego dnia ruszyliśmy do Francji.
Morał tej historii jest taki, uważaj czego sobie życzysz bo dostaniesz więcej niż byś się spodziewał.
23 października 2020Dualizm22 pisze: CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ ? DOPAL TO CO ZOSTAŁO W BUTELCE.
Co Ci odpowiedzieli w aptece?
W zasadzie to spytała tylko "CO?".
A ja sie poprawilem prosząc o tussidex.
K-kolega
S- sprzedawczyni
K: To co zawsze.
S: Pół litra?
K: Pół litra.
krzątam się po targu w Kutaisi w Gruzji, typowy targ gdzie co druga kobieta ma stos przypraw i całą kolekcję plastikowych butelek z różnymi ichniejszymi winami, rumami, czaczami (ichniejszy bimber)
Jak byłem tam kiedyś za pierwszym razem i z ojcem kupowałem pół litra czaczy od takiego dziadka, to podczas ubijania targu dziadzio wlał w nas drugie tyle tak, że w pewnym momencie już błagałem ojca żebyśmy poszli
przy drugiej niedawnej wizycie krzątałem się po tym samym targu próbując znaleźć tego dziadzia, choć wiem, że pewnie by mnie nie pamiętał. No trudno, nie znalazłem.
Ale miałem ochotę napić się czaczy, nie chciałem kupować całej butelki bo dziewczyna by mnie zabiła jakbym ją zaraz w parku zassał, po prostu chciałem sobie golnąć.
Więc kupując przyprawy u jednej starszej gruzinki językiem polsko-rosyjsko-angielsko-migowym próbuje ją poprosić o polanie mi szota, że ja nie chcę całej butelki, ale nawet chętnie jej zapłacę żeby chociaż mi lufę polała.
Zgodziła się. Wyciąga spod tej swojej bazarowej lady taki półlitrowy plastikowy kubek jak u nas do piwa na dożynkach i pokazuje mi palcem na taki kranik z wodą oddalony o parę metrów.
Mówię no dobra, idę, ale w drodzę do tego kraniku zastanawiam się na chuj ona mi ten kubek każę przemywać jak ona mi go zaraz zdezynfekuje 70% czaczą.
Przemyłem sobie kubek i z pustym wracam, ale gdy się na nią spojrzałem olśniło mnie, że wyszedłem na durnia
Kobiecina z uśmiechem czekała już na mnie trzymając w ręce drugi taki sam półlitrowy kubek wypełniony do połowy tym bimbrem, a ja tego swojego nie miałem kurwa przemyć tylko nalać sobie wodę na popitę xD
Nie piłem tego dynksu pierwszy raz i widząc jaką ilością chciała mnie poczęstować grzecznie wróciłem do kraniku i sobie nalałem popitki :D Tę dwusetę którą mi nalała zrobiłem na dwa razy, popiłem ciut wodą, wręczyłem kobiecinie monetę równowartości butelki (której i tak nie chciała przyjąć, na nasze jak za pół litra alko grosze) i poszedłem w miasto wypacać ten ogień.
Gruzja <3
niech Bóg będzie ze mną jak autodestrukcja
masz wyraźny kształt, a świat to iluzja
jakbym te twoje pieniądze miał to bym je puszczał
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/a12a216cf97460608e37260bc2663020f9aa0a82.jpg)
Dlaczego Portugalia może być europejską stolicą medycznej marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/76-25649_g.jpg)
19-latek po narkotykach zadzwonił na policję. Wydawało mu się, że ktoś chce się włamać do jego domu
Rudzcy policjanci podczas interwencji w jednym z mieszkań w Wirku ujawnili marihuanę i metamfetaminę. 19-letni rudzianin został zatrzymany, usłyszał zarzut posiadania narkotyków i objęto go policyjnym dozorem.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/sorgorzow.jpg)
Skandaliczne sceny na SOR-ach w wakacje. Pacjenci pod wpływem alkoholu i narkotyków
Skaczą po łóżkach, demolują sufit, są agresywni i niebezpieczni – a to wszystko dzieje się na oddziałach ratunkowych, gdzie inni pacjenci czekają na pomoc. W wakacje SOR-y pękają w szwach, a liczba pacjentów pod wpływem alkoholu i narkotyków lawinowo rośnie.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/budynek-prokuratury-rejonowej-w-szczecinie.jpg)
Szczeciński lekarz pomagał nielegalnie zdobywać opioidy. Jest akt oskarżenia
Jerzy B. stanie przed sądem za poświadczenie nieprawdy w zaświadczeniach lekarskich. Pewien szczecinianin dzięki takiemu zaświadczeniu odzyskał znaczne ilości leku opioidowego, który wcześniej podczas przeszukania zabezpieczyła policja.