Bardzo trudno jest zdefiniować chorobę psychiczną i nerwice oraz jednoznacznie ją nazwać. W wielu chorobach objawy się wzajemnie przenikają i na przykład w silnym stadium nerwicy można popaść w tak totalną histerię i panikę, że mogą się pojawić wtedy objawy, które nie są typowe dla nerwicy np. urojenia. Dlatego psychiatrzy unikają nazywania jednoznacznego choroby i potrafią nawet wiele lat podawać osobie z nerwicą dwa leki, jeden np. ten co wymieniłeś
citalopram i do tego jeszcze profilaktycznie lek przeciwpsychotyczny ten co tam wymieniałeś lub inny stosowany przy schizofrenii, psychozach i urojeniach. I bedzie tak Ci kazał zażywać wiele lat, tylko dlatego, że w przypływie szczerości powiedziałeś psychiatrze, że miałeś podejrzenia że ktoś Cię śledzi i planuje cos złego. I nie ważne dla niego bedzie czy ta sytuacja była prawdziwa, czy ją sobie wymyśliłeś, ale kij trzeba mu podawać risperidon albo pernazynę, bo nie daj Boże coś sobie albo komuś zrobi. Na lekarzu ciąży duża odpowiedzialność i trzeba go też zrozumieć. Swoją drogą nie wiem czemu się lękasz leków przeciwpsychotycznych. Jezeli byłyby Ci potrzebne to lepiej je brać choć akurat w Twoim przypadku (też nie chciałbym być diagnostą i jednoznacznie Ci doradzać bo nie chcę mieć Ciebie lub kogoś na sumieniu) ale wydaje się, że jak masz przewagę objawów neurotycznych, a nie bardzo psychotyczne i nie przychodzą Ci do głowy myśli żeby komuś zrobić krzywdę i nie masz też myśli autodestruktywnych to niekoniecznie jest potrzeba brania tego risperidonu. Ale Citalopramu to Ty nie lekceważ bo tę chorobę miałeś już wiele lat i jesli już zapodała ona takie objawy jak opisujesz to jest na tyle zaawansowana że bez leków to raczej sobie nie poradzisz. Albo inaczej - nie to że sobie nie poradzisz, bo człowiek dużo może przetrwać, tylko po co cierpieć skoro są leki??
Pozdrawiam