Polepszanie samopoczucia i funkcjonowania za pomocą substancji nie będących narkotykami. Suplementy, witaminy, nootropy; regeneracja receptorów i neuronów; dieta i trening.
ODPOWIEDZ
Posty: 95 • Strona 3 z 10
  • 3449 / 718 / 9
I cyk 5,3 km pykło. Ale zajebista przepompka. Czuję się jakby każda komórka mojego ciała została natlenowana.
Wczoraj biegnąc 3 km przed trenem dostałem kolki wątrobowej. Albo to za wcześnie pobiegłem po posiłku albo miałem zbyt przeładowany pasek zatrucia (motyw z Wiedźmina 3) a do tego doszły spaliny bo tamtędy biegnę koło ulicy. Nie lubię tego. Dziś też biegłem koło takiego zakładu, poczułem jakiś syf w powietrzu i od razu toxic alert się odezwał w ciele. Ale dziś na szczęście offroad. Dzisiaj only cardio. 7 browarów wczoraj - odkupione.
26 kwietnia 2020Stteetart pisze:
...wydajac 25zł dziennie na diete sugeruja sie osiągami i działaniem ludzi którzy dziennie nakurwiają jagnięcine czy wieprzowine pierwszego sortu a nie marketowe piersi z kurczaka w cenie 9,99 za kilo %-P)
...
Ciekaw jestem jak bardzo różni się spektrum aminokwasów takiej jagnięciny nawet raz nie zruchanej od powiedzmy skrawków bigosowych (gdzie czasami trafiają się białe kruki w chuj nota bene). Wiadome, że może jest to chudsze mięso a wołowina zawiera tam jakąś niewielką ilość kreatyny. Ale osiągi tych chłopów często są dzięki hormonowi wzrostu i analogom testosteronu w mixie jak w maczance od kolekcjonera, ale nie, wiesz on zrobił 50 cm na łapie bo wdupczał łososia norweskiego.
Ja to widzę tak: 80% sukcesu to trening, 20% dieta (w tym odżywki). Oczywiście dla normalnego człowieka chcącego zdrowo trzymać formę i fajnie wyglądać. Nie mówię tu oczywiście o tym, że można sie przejadać, tylko +/- trzymać makro i będzie i tak zajebisty progres.
Nawet Obi-Wan Kenobi był kiedyś helupiarzem.
  • 496 / 99 / 0
A ja próbuję bić rekordy w bieganiu na 3-5 km i mam taki objaw, który blokuje mi czasy, że mam suchość w jamie ustnej i nie wytwarzam śliny. Przez to zaczynam się dusić i czuję, że blokuje mi to wyniki, bo serce jest ok, nie ma nawalanki, zawrotów głowy itd. problemem jest ta suchość w ryju i od niej chce mi się wymiotować w czasie biegu. Co może być powodem?
  • 3449 / 718 / 9
Ja z drugiej strony mam ślinotok i muszę co chwilę spluwać bo mi to przeszkadza w oddychaniu. Ale biegam truchtem. A nie masz tak, że powiedzmy tego dnia masz lekki kryzys ale ciśniesz dalej bo myślisz, "a zaraz wejde na obroty jak zawsze", troche ignorując sygnały z ciała? Ja tak ostatnio miałem i właśnie cofka się włączała ale to byłem po 3,5 km i siłówce już.
Nawet Obi-Wan Kenobi był kiedyś helupiarzem.
  • 9390 / 1830 / 2
28 kwietnia 2020Zgienty pisze:
spektrum aminokwasów
Drób o najbardziej chujowe mięso.
Począwszy od chowu na chowie kończąc - tzn to oni największą roznice.
Gdzie nie spojrzysz, kogo nie spytasz to kazdy powie, ze przewaga drobiu na innym mięsami jest cena
Nic więcej.
Wchodzić i głosować
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=77897&start=700
Mile widziane krótkie uzasadnienie.
  • 3449 / 718 / 9
Bo kury rosną na sterydach. A jak chłopaki rosną na sterydach to już jest ok. To są tylko bioreaktory do szybkiej akumulacji aminokwasów, tak to widzę. Kiedyś jakiś pseudo oświecony odklej przewinął mi coś takiego, że "my jemy ich strach." Można by się korbić na takie rzeczy jeszcze typu pamięć wody badania Masaru Emoto. Bardzo słaby jest demotywacyjny argument pieniężny.
Nawet Obi-Wan Kenobi był kiedyś helupiarzem.
  • 258 / 106 / 0
28 kwietnia 2020Zgienty pisze:
wdupczał łososia norweskiego.
Że łosoś norweski to synonim dobrej michy?
Eee, no chyba nie. Większość tego co można kupić pod nazwą "łososia norweskiego" to łososie hodowlane, pasione w chujowych warunkach, z zaburzonym ratio kwasów omega 3 do omega 6. O faszerowaniu ich lekami, antybiotykami i wyższym niż u dziko żyjących łososi stężeniu toksyn w mięsie nie wspominając.

Jak już to pacyficzny, z Alaski. Albo norweski dziko żyjący, praktycznie nie do kupienia w sensownej cenie poza Norwegią.

Tańsze, jakościowo lepsze zamienniki? Śledzie, szproty, makrele, sardynki. Byle nie bałtyckie. Szproty i sardynki są fajne, bo jedzone w całości dostarczają też sporo wapnia.

PS. Właśnie ojebałem 0,3 kg wędzonej makreli, mmmm...
Anarchizm, nihilizm, prymitywizm: 3 słowa najlepiej oddające mój światopogląd i moje jestestwo.
O narkomanii nie wspominam, bo na tym forum to jak afiszowanie się że ma się w dupie otwór do srania.
---
I want more life, fucker!
  • 496 / 99 / 0
28 kwietnia 2020Zgienty pisze:
Ja z drugiej strony mam ślinotok i muszę co chwilę spluwać bo mi to przeszkadza w oddychaniu. Ale biegam truchtem. A nie masz tak, że powiedzmy tego dnia masz lekki kryzys ale ciśniesz dalej bo myślisz, "a zaraz wejde na obroty jak zawsze", troche ignorując sygnały z ciała? Ja tak ostatnio miałem i właśnie cofka się włączała ale to byłem po 3,5 km i siłówce już.
Dzisiaj miałem dokładnie to co piszesz. Jak startuję to od razu czuję, czy trening będzie dobry i dziś wystrzeliłem i poczułem charakterystyczne miękkie nóżki i już wiedziałem, że będzie słabo. Ostatnio z kolei był power. Nie wiem od czego to zależy, czasem zwyczajnie masz dobry dzień, a czasem nie. Mimo to starałem się biec na rekord. Mój plan treningowy jest prosty. Biegam co drugi dzień i raz biegam wytrzymałościowo, czyli długi czas, ale wolniutkim tempem, takim szuraniem, a kolejny trening z kopyta, ale krótki dystans.

Jak ćwiczyłem na siłce to też tak było, że raz spodziewałem się formy, a tu lipa, a raz myślałem, że dziś będzie słabo, a tu niespodzianka, bo 100 na klatę jak nóż w masło. No i ch*j. Nie przewidzisz tego. Najgorzej jak słaby dzień dopadnie cię w dniu zawodów. Ja tak miałem kiedyś na zawodach i czas fatalny.
  • 496 / 99 / 0
28 kwietnia 20203eyewideopened pisze:
28 kwietnia 2020Zgienty pisze:
wdupczał łososia norweskiego.
Że łosoś norweski to synonim dobrej michy?
Eee, no chyba nie. Większość tego co można kupić pod nazwą "łososia norweskiego" to łososie hodowlane, pasione w chujowych warunkach, z zaburzonym ratio kwasów omega 3 do omega 6. O faszerowaniu ich lekami, antybiotykami i wyższym niż u dziko żyjących łososi stężeniu toksyn w mięsie nie wspominając.

Jak już to pacyficzny, z Alaski. Albo norweski dziko żyjący, praktycznie nie do kupienia w sensownej cenie poza Norwegią.

Tańsze, jakościowo lepsze zamienniki? Śledzie, szproty, makrele, sardynki. Byle nie bałtyckie. Szproty i sardynki są fajne, bo jedzone w całości dostarczają też sporo wapnia.

PS. Właśnie ojebałem 0,3 kg wędzonej makreli, mmmm...
Stary, ja już nie wierzę, że cokolwiek jest zdrowe. Pogodziłem się, że jestem truty przez chciwe koncerny, które tylko chcą na mnie zarobić i nie moja wina. Najwyżej zdechnę szybciej niż ustawa przewiduje, ale co człowiek poradzi, skoro konsumenta mają w doopie i liczy się czysty zysk, więc dostaję największy syf? Twoje szproty i sardynki są tak samo ch*jowe jak wszystko co dziś dostaniesz. Nawet jak sam sobie wyhoduję warzywa na ogrodzie i ryby w oczku do jedzenia to będą niezdrowe, bo powietrze, gleba i wody są zanieczyszczone.

Trzeba pogodzić się z tym, że przez chciwość nasz gatunek jest już blisko zagłady.
  • 3449 / 718 / 9
Podejrzewam, że toksyczność w takiej taniej kurze jest na poziomie niezauważalnym w porównaniu do chemicznych koktajli jakie sobie serwujemy żeby się porobić.
Nawet Obi-Wan Kenobi był kiedyś helupiarzem.
  • 258 / 106 / 0
@Ptaszyna

Tak na 100% zdrowe te ryby co wymieniłem to na pewno nie są, zgoda. Nie są faszerowane lekami co prawda (bo dziko łowione), ale już metali ciężkich trochę można zassać obżerając się nimi ponad zdrowy rozsądek. Ale to i tak lepsze wybory niż łosoś z hodowli, z naciskiem na szproty i sardynki: to małe ryby, więc nie zdążą przed połowem zakumulować tyle metali ciężkich co np. dłużej żyjący łosoś, dorastający też do dużo większych rozmiarów.

Wiesz, w tym wszystkim chodzi o to, żeby znaleźć złoty środek i nie dać się zwariować. Warunki środowiskowe faktycznie pozostawiają wiele do życzenia (m.in. zanieczyszczenia i zubożona gleba, o których wspomniałeś), ale w tym wszystkim wciąż mamy wybór między trochę chujowymi, chujowymi i bardzo chujowymi opcjami.

Weźmy taką wołowinę. Krowy nawet grass-fed, czyli te dające jakościowo najlepsze mięso, to wciąż ogromny ślad węglowy i pod tym względem nawet drób z masowej hodowli jest dla środowiska lepszym wyborem. A że gorszym dla naszego zdrowia? Jak pisałem, nie ma tu ideału, w taki czy inny sposób szkodzimy - jak nie bezpośrednio sobie, to środowisku, czyli koniec końców też sobie.
Anarchizm, nihilizm, prymitywizm: 3 słowa najlepiej oddające mój światopogląd i moje jestestwo.
O narkomanii nie wspominam, bo na tym forum to jak afiszowanie się że ma się w dupie otwór do srania.
---
I want more life, fucker!
ODPOWIEDZ
Posty: 95 • Strona 3 z 10
Newsy
[img]
Z Brazylii do Europy z kawą i kokainą. Kulisy sprawy drobnicowca Blume

Drobnicowiec Blume, który w 2023 roku obsługiwał transatlantycką trasę handlową pod togijską banderą, dziś stał się symbolem jednego z największych przejęć narkotyków na wodach europejskich. Wydarzenia związane z jego zatrzymaniem obnażają skuteczność współpracy służb międzynarodowych oraz skalę wykorzystywania żeglugi morskiej przez zorganizowane grupy przestępcze.

[img]
Był twarzą lokalnej policji od wielu lat. Zwalniają go za narkotyki

Rzecznik komendy policji w Kluczborku został zatrzymany w związku z posiadaniem narkotyków, właśnie jest wydalany dyscyplinarnie ze służby - dowiedział się tvn24.pl. To kolejny w ostatnim czasie przypadek przyłapania funkcjonariusza służb mundurowych z narkotykami.

[img]
Koniec z lękiem po THC? Ten popularny terpen może być kluczem

Czy zdarzyło Ci się kiedyś poczuć niepokój lub lekką paranoję po użyciu marihuany? To częste doświadczenie, zwłaszcza przy mocniejszych odmianach, bogatych w THC. Od lat w branży konopnej krąży teoria „efektu otoczenia”, która sugeruje, że inne związki w roślinie mogą łagodzić te negatywne odczucia. Do niedawna była to jednak głównie opowieść. Teraz mamy twarde dowody.