Więcej informacji: Beta-ketony w Narkopedii [H]yperreala
08 lutego 2024tosieniedzieje pisze: Jesteś w stanie chronicznej hiperwentylacji i nabawiłeś się nerwicy wegetatywnej. Ćwicz oddech, staraj się wydłużyć maksymalnie wydech
Ps. Wrzucam to, bo ludzie np myślą, że skoro GABA działa na wieksosc społeczeństwa dobrze to tak będzie u każdego. Nie. Np u mnie zbyt duże ilości GABA nasilają nerwicę. Przez to ja np źle znoszę GABA-ergiki solo...
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=77897&start=700
Mile widziane krótkie uzasadnienie.
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=77897&start=700
Mile widziane krótkie uzasadnienie.
08 lutego 2024boller pisze: @tosieniedzieje faktycznie posty OpenYourMind powstają pod wpływem stymulantów i to nie byle jakich. Pewnie jakiś katynonów.
@OpenYourMind ja sobie nie wyobrażam wyrywania dup na katynonach bo przecież to widać ze dwóch kilometrów że coś brałeś, no chyba że dup w takim samym stanie lub podobnym. Na klonach też mi się często zdarzyło mieć podobne z wyrywaniem dup czy zagadywaniem do ludzi.
Nie mogłem już nic jednak zrobić, stąd chciałem to wyciszyć - kwetiapina kompletnie nie podołała temu zadaniu, w tamtym okresie. Na takim życiowym zakręcie - żaden stymulant nie jest potrzebny byś był na speedzie, a że zdałem sobie sprawę, że nic już zrobić nie mogę - chciałem tej "energii do działania" się pozbyć, spać. Nic z tego. Tylko alko "pomagał" i wjebałem się w permanentne picie.)
Ja po rodzinie mam tendencje do gadania (fobik społeczny, który za dużo gada - jestem pełen sprzeczności, ale skrajny introwertyzm to efekt samotności [wywołanej lękami społecznymi], a nie "prawdziwe" oblicze - stąd hasło "bądź sobą" mnie rozpierdala, bo przepraszam, ale - którym sobą? I od razu odp. - lęki społeczne traktuje jako ciało obce. Tak jest to przeze mnie odbierane (przez moją psychikę), nawet jeśli to kwestie genetyczne, ot cały przyczynek i powód, dlaczego od 15 lat eksperymentuje z "dragami" - chce pozbyć się "elementów obcych", ujednolicić osobowość, choć wiem, że substancje psychoaktywne nie zrobią wszystkiego, to lepszego pomysłu nie miałem i nie mam ).
Realna, skrajna samotność od lat tylko nasiliła słowotok/myślotok.
Odnośnie natomiast substancji, które moją paplaninę zwiększają to jest to alkohol, baklofen (do tego powrócę później), MPH, ale też klonazepam. Krócej ujmując - wszystko co pobudza, każdy klasyczny stymulant (alkohol włącznie), ale klony też, bo zwiększają pewność siebie (i ogłupiają), choć nie stymulują.
Ketony tego nie czynią (nie zwiększają słowo/myślotoku). Mało to - niwelują go i jest to jedną z przyczyn, dlaczego tak łatwo się wjebałem, choć oczywiście - nie jedyną. Bo nic mnie tak w życiu właśnie nie wyciszyło, jak to (oprócz "pierwszego razu" z hydroksyzyną, po którym bardzo szybko poszedłem spać, a samo doświadczenie - mało przyjemne.)
To jest ciekawe, ale ketony nie uwalniają tylko dopaminy, ale też serotoninę i noradrenalinę (norepinefrynę) jak i mogą robić inne rzeczy (agonizmy/antagonizmy różnych receptorów etc). Obstawiam wpływ na serotoninę, ale nie wiem. Wiem tyle, że to mnie wycisza i ten słowotok, którym Was właśnie "częstuje" - zanika.
Ktoś pisał, że benzo go nie uspokajają - a mnie uspokajają? Nie wiem, może lata temu, ale na pewno nie dziś. klony pizgam, bo mają działanie przeciwlękowe (brałem też alpra, lorazepam, diazepam, oksazepam[dwa ostatnie - podarowane/podkradane, nie miałem nigdy recki] oraz jakieś ze ze sklepów internetowych - brachol zamawiał i złe nie były). Uspokaja mnie tylko zolpidem, ale mam tak potężną tolerkę, że 40 tabletek szybko się skończy (kilka dni dosłownie, rekord 26X10mg), poza tym - uspokaja mnie wewnętrznie, ale słowotok/myślotok też nakręca. zolpidem to zresztą jedno z najgorszych gówien, jakie można na receptę dostać (ogromna pewność siebie + kompletne zidiocenie + lagi mózgowe na drugi dzień - niebywałe. Bezpieczniej litr wódki wypić, jak ktoś nie ma tolerki).
Przechodząc do drugiej kwestii tj. podrywu na ketonach - ok, tym razem krótko - masz rację. One wywołują wszystkie zwiększone libido, ale tylko raz dostałem "temat", po którym faktycznie skutecznie wyrywałem, ale ten "temat" zachęcił mnie do podrywania na tym, "co mają inni" - i tu jak trzeźwo na to spojrzę, to wyniki słabe. Ten jeden temat, na którym faktycznie byłem skuteczny to był od gościa, który ponoć poszedł w pasiaki (za coś innego, szukali go) i dobrze, że nie chciał nr się wymienić ze mną (ostrożny gościu, chuj wie skąd w ogóle). Miał po prostu inne ketony i nawet przy 2 sztukach chciał 120 (norma to 50 od sztuki, przeważnie 200 za 5g).
Miał coś mocniejszego, innego, bo jak wziąłem pierwszą, grubą kreskę, to aż mi serce przeszyło, ale też czułem gigantyczne libido i sam się korygowałem, jak źle zagadałem - ogromna ambicja i motywacja, by działać skutecznie.
Na osiedlu inni mają "temat" bardziej "rozleniwiający", ale też pewnie po prostu- bezpieczniejszy, bo komu potrzebne "zwłoki" wśród klientów, a tamten "temat" był mocny. Może coś z "czwórek", chuj wie.
A teraz ad rem. Wytrzymałem do czwartku. baklo strasznie usypia i wkurwia, więc w czwartek sobie postanowiłem "wychloć". Kupiłem z 14 hopfe w biedrze (piwo za 2,69, nie najgorsze jak na dzisiejsze ceny). Jak się nałuzgałem (wchodziły jak woda), to poszedłem na zakupy, bo wielu rzeczy mi brakowało. To był chyba czwarty dzień bez ketonów. Browary i papierosy szły jak burza (w ogóle przez ketony wróciłem do fajek, ponad 10 lat używałem tylko efajka, z dwa miechy nawet bez nikotyny. Głód nikotynowy na głodzie ketonowym - potężny). Pomimo wypicia już z powiedzmy - 8, nie mogłem się nałuzgać (złudzenie, po prostu alko to nie to, choć łagodzi objawy, ale tylko częściowo).
Warte odnotowania również, że po 4 dniach bez ketonów w ogóle - odczuwałem coś ala po zaprzestaniu paroksetyny - coś ala te "jebnięcia prądem" w głowie, ale to jest trochę inne - odczuwalne również w klatce piersiowej czy w całym ciele.
No i wpierw spotkałem ziomka, który mnie w ketony "wpierdolił", ale mijaliśmy się. Poszedłem pić dalej w lubiane przeze mnie miejsce (nie tylko i tam spotkałem dwóch innych ziomków, do których dołączył później ten pierwszy. I nikt mnie nie namawiał, ale już za bardzo wypity i w "odpowiednim towarzystwie" sam wpadłem na pomysł żeby ketony kupić (5). Jedynką się podzieliłem, z czwórki został mi dosłownie nietknięty gram do teraz (z 0.15-0.2 na oko dałem bracholowi dzisiaj).
No i co dalej. Będzie dużo trudniej się tego gówna pozbyć niż alku. baklo + klony wyciągnęły mnie z wieloletniego picia, ale klony w tym przypadku - są praktycznie obojętne (w wychodzeniu z alku zupełnie inna bajka). Nie tylko klony bowiem zastępują depresyjną część działania alku, ale też zwiększają poziom pewności siebie. W przypadku ketonów - głód "kompletnie pierdoli" dawkę klonów, jaką przyjmę (to zupełnie coś innego, niejako "obok"). klony tu nic nie pomogą - bez czegoś co daje odrobinę dopaminowego kopa - jestem wycofany i apatyczny - dawka klonów - nic nie zmienia.
Co innego baklofen - on pomaga, ale
1) Od dawna brałem z 50-75mg dziennie. Zwiększanie do 125 jak np dzisiaj wywołuje senność, słowotok (macie dowód) i objawy zbliżone do tych choroby lokomocyjnej. Wiadomo, że utrzymanie się na tej dawce doprowadzi do tolerki (tolerka na baklo postępuje i cofa się dosyć łatwo), choć w przypadku alku nie był to wielki problem i się udało.
2) To jest jednak silnie uzależniający stymulant, o krótkim okresie działania. baklo choć najlepszym pomysłem jaki mam - może nie podołać. A qrwa miałem 60 tabletek concerty 36mg, specjalnie załatwionych, by z ketonów wyjść, to dawno temu wjebałem wszystko w jakieś maks 10 dni. Po prostu pizgałem MPH zamiast ketonów, a wiadomo - jedną tabletką człowiek się nie "noćpa".
Plan jest mniej-więcej taki, by próbować dużymi dawkami baklofenu + MPH (chodzi zarówno o to, że MPH działa na dopaminę jak i to, że ogranicza senność po baklo). Tylko MPH nie mam, trzeba by załatwić, a odpowiedni dzień [piątek] przegapiłem a i tak nie wiadomo czy zdalnie lekarz by wystawił reckę na choć 30 tabletek przez tego debila Niedzielskiego - wymarzyło się kretynowi, który nigdy nie był politykiem startować z Poznania lub Piły, to ma debil za swoje).
Inna sprawa, to, że na głodzie ketonowym - serio trudno byłoby utrzymać dyscyplinę i nie zeżreć wszystkiego zbyt szybko.
Łatwiej by było gdybym nie miał parcia na powrót do pracy(i przeszedł odwyk ciężko, ale "w łóżku"), ale od stycznia nie pracowałem. Obawa jest taka (a wiem o czym mówię), że bez ketonów - nie będę w stanie normalnie funkcjonować. Nie żebym nie miał kasy w ogóle, ale za dużo już straciłem, trzeba zacząć straty odrabiać, choć z dwa miechy mógłbym nie robić, to jednak zostało mi z 6800 w naszej bananowej walucie, a resztę bardzo mądrze zainwestowałem i nie mam zamiaru z tych inwestycji rezygnować.
Plan jest więc taki, by rzucić to gówno "w biegu", ale może okazać się to trudnym do realizacji. Być może (oby nie) - będzie trzeba "swoje wycierpieć w domu".
Pizda masakryczna, że jak załatwiłem wtedy MPH w konkretnym celu, to nie zachowałem konsekwencji w planowaniu, tylko zamiast ketonów ćpałem MPH (jeszcze z zolpidemem - przyjemne połączenie), a bez MPH na samym baklo będzie ciężkawo.
No i ten ostatni gram - wierzy ktoś, że się uchowa? Bo ja nie, ale uważam za bardzo rozsądne, by się uchował, bo jak będzie źle, to lepiej sobie chyba zajebać kreskę-dwie niż biegać po 2-5 gram. Tylko no wszyscy chyba wiemy, że tak to nie działa w przypadku tego gówna. Wiara, że to da się tak sobie trzymać i nie zeżreć lub dawkować racjonalnie - zbyt naiwna, ale spróbuje utrzymać na "czarną" godzinę.
Łatwo nie będzie, ale noż ludzie (na zamienniku) herę rzucali.
09 lutego 2024serotoninowy pisze: @bbygang13 benzo to tylko w ostateczności doraźnie. A z lękiem trzeba się zmierzyć i omówić na jakiejś terapii. Epidemia beta-ketonów trwa i żadne delegalizację jej nie zatrzymały, mimo że nielegal to w kraju ketonów mamy tony.
Są przypadki, że trzeba brać codziennie, choć oczywiście - nie zachęcam, ale ja bez klonów czy alpry, to bym siedział w domu i czekał aż życie mi przecieknie przez palce. Sporo osiągnąłem dzięki benzo, choć oczywiście - daleko im do środków bezpiecznych czy tym bardziej - idealnych.
Nie żałuję, że pizgam klony (wcześniej alprę) od lat, codziennie. A sześć lat zwlekałem (2009-2015)
Ale, że poznałem ketony, to bardzo żałuję
Edit: muli w chuj po baklo, ale poprawka - 150mg wziąłem (6 tabletek). To są górne granice tego co brałem na alkoholizm (najczęściej 100mg, w porywach do 150, choć zdarzyło mi się ponad 200 - ale takie rzeczy odradzam, nic Cię tak prędko nie zabije jak baklo, a ja miałem tolerkę oczywiście).
Marihuana negatywnie wpływa na płodność kobiet? Nowe badania kanadyjskich naukowców
Mąż polskiej noblistki myślał, że "popadł w szaleństwo". Badania nad psychodelikami w PRL
Analiza danych: Otwarcie legalnych sklepów z marihuaną powiązane ze spadkiem zgonów opioidowych
Dwóch 15-latków z mefedronem. "Zwrócili uwagę nerwowym zachowaniem"
W ręce policjantów z Mińska Mazowieckiego wpadło dwóch 15-latków, którzy chwilę wcześniej zachowywali się nerwowo. Okazało się, że mieli przy sobie mefedron. O ich losie zadecyduje sąd rodzinny.
Psychodeliki i zdrowie psychiczne: Nieuregulowani 'szamani' z Kapsztadu
Choć substancje psychodeliczne są w Republice Południowej Afryki nielegalne, wielu samozwańczych uzdrowicieli i szamanów z Kapsztadu otwarcie reklamuje ich stosowanie w swoich terapiach.
Matka przemycała narkotyki dla syna w więzieniu. Nasączyła nimi strony książki kulinarnej
Dzięki czujności funkcjonariuszy Zakładu Karnego nr 1 w Strzelcach Opolskich oraz szybkiej reakcji policjantów, udaremniono nietypową próbę przemytu narkotyków. 50-letnia kobieta, która przyszła na widzenie ze swoim synem, osadzonym w zakładzie karnym, chciała przekazać mu książkę zatytułowaną „Zdrowie zaczyna się na talerzu”. Jak się okazało, książka kryła coś znacznie bardziej niebezpiecznego niż przepisy na zdrowe posiłki.
