Niestety Mazar'a zaatakowała pleśń. Wczoraj powycinałem, ale nawet jakbym chciał, to dziś nie było opcji nic kosić z uwagi na deszcz. Może z tych mniejszych topów coś uda się za tydzień zgarnąć. On jeszcze nie nadawał się zbytnio do ścinki więc niech się z nim dzieje, co chce, jak i z pozostałymi.
Skromnie wyszedł ten sezon (2 duże słoiki), ale liczy się udział : )
Dziś po stresującym dniu w pracy postanowiłem przetestować, bo czułem, że może dobrze odstresować.
Poszła komora VapCap'a, ale materiał jeszcze zbyt wilgotny i za mocno ubiłem więc mogło to wpłynąć na działanie.
Niemniej owo jest mega przyjemne. Rozkręca się wolno, ale z każdą minutą czuć wyraźniej i cały czas narasta uczucie ciepła. Z miejsca rozluźniają się mięśnie i przyjemnie ogląda się cokolwiek.
Nie ma natłoku myśli, tudzież większych przemyśleć - raczej skupienie na tym, co się robi.
W ciemno powiedziałbym, że to bardziej indica (producent mówi 50:50). Minęło 1.5h, a nadal wyraźnie czuć. Profil bardzo mi odpowiada i to był dobry strzał.
A zapach ze słoika wyjaśnia nazwę w 100%. Ewidentnie czuć ciastem i czymś kwaśnym. Bardzo dobrze się ułożył.
Zrobiłem drugą runę przesiewania pyłku i tym razem zwyczajnie pozlepiałem go w palcach aż do uformowania plastelinowego rulonika o kolorze burego kota. Taki szarawo brązowy.
Mimo, że będzie tego z 8 g, to wali mocarnie. Zupełnie inny fenotyp, niż ten zeszłoroczny. Topy jak u Afgana - zbite na max i całe w szronie. Szkoda, że pogoda nie była łaskawsza, bo szychy byłyby konkretne.
To będzie usypiacz jeszcze większy, niż zeszłoroczny. Jutro druga runda.
A kilka dni temu odbył się kolejny test Lemon Pie - tym razem susz nieco podsuszyłem wcześniej i dodałem odrobinę plasteliny rozdrobnionej. Nie spodziewałem się, że aż tak mnie to porobi. Nie dosyć, że mocniej, to było tak przyjemnie, jak nie miałem od bardzo dawna. Próbowałem wielu hybryd, ale to jest coś zupełnie nowego. Czuć ciepło, któremu towarzyszą ciarki na całym ciele od czasu do czasu. Umysł skupiony, a ciało rozluźnione. Jeśli trzeba, można się czymś zająć bez problemu.
Sezon nabrał kwiatów i to nie takich lichych, jak myślałem i może nawet koło połowy października być gotowy.
Amnesia do wyrzucenia przez pleśń, a Lemon Haze auto to śmiech. Kwiatki maleńkie.
Pozostały tam tylko auto Lemon Haze auto i Gorilla Girl.
Ten pierwszy od niskich temperatur zrobił się cały fioletowy (topy i liście), a pręciki już w większości rude. Jako że topy liche i bardzo specyficzne (takie lisie ogony) zero pleśni. GG właściwie tak samo.
GG buduje topy zdecydowanie jak indica. Są sporo grubsze, niż myślałem, że będą (choć wciąż są małe jak na sezon'a).
Ten Lemon powinien być gotowy za tydzień, a GG koniec miesiąca. Szkoda, że nie zrobiłem fotek, bo wygląda naprawdę efektownie ten fiolet skontrastowany z rudymi pręcikami. Jeszcze mi tam nieco więcej szronu brakuje. Zapach nie jest zbyt mocny, ale jest i bardzo przyjemny. Pachnie kwaśnie i to właściwie tyle, co mogę powiedzieć.
Jeśli uda się skosić tego Lemon'a, a nie widzę przeszkód, to w sumie wyjdzie całkiem spoko sezon pod względem zbioru.
Tylko raz świadomie paliłem tą odmianę i to jest dopiero dziwne działanie. Jednak outdoor rządzi się swoimi prawami więc na pewno będzie OK.
A ostatnio nie mogę się nacieszyć Lemon Pie skoszoną jako pierwszą. Mega fajnie się zapach wyklarował, topy mielą się do odpowiedniej konsystencji, a smak jest pierwszorzędny. A jak dodam trochę haszu samoróbki, to już w ogóle jest MEGA. Polecam zainteresować się odmianą.
Zkittlez'a i Mazar'a jeszcze nie testowałem.
W zasadzie to już mam wywalone na to, co tam zostało. Jak się uda, to się uda...
Choć muszę przyznać, że coraz bardziej zaczyna mi zależeć na tym "fiolecie". Jego budowa jest bardzo korzystna, bo liście jakby nie są częścią kwiatów - te składają się wyłącznie z kielichów i takich maleńkich cukrowych. Nie ma tam pałek, gdzie woda byłaby uwięziona na długo. Jeśli dał radę ten tydzień, to przyszły też powinien.
GG ma już większe predyspozycje do pleśnienia, bo tworzy klasyczne kulki dość zbite, ale szczerze mówiąc nie mam już siły na suszenie i trymowanie tak dużego krzaka. Ni ch**a nie wiem, co mnie podkusiło, żeby go sadzić... Gdyby to nie był idiotyczny pomysł, to sobie wziąłbym gałązkę, a resztę podrzuciłbym gdzieś pod drogę sępom na pożarcie ; )
Chodzi o Gelato auto od Fast Buds #1 (w sensie pierwszy krzak, bo był i drugi).
Wprawdzie testowałem je już, ale mając COVID'a i nie poczułem prawie nic, a też i testowałem taki "przedzbiór" - sample zebrane na jakieś 10 dni przed kosą.
Oba krzaki są totalnie podobne do jednego ze swoich rodziców. I tak ten drugi wygląda i pachnie jak to jest opisane na Leafly dla Thin Mint (faktycznie jest mentol), a ten pierwszy jak Sunset Sherbet.
Wapuje się to mega przyjemnie. Przeleżało rok więc jest gładkie dla gardła. Nie straciło swoich kolorków (jasny pomarańcz i rude pręciki) i bardzo fajnie się mieli. Jest też bardzo gęsto obsypane "szronem".
Z roku na rok lepiej mi idzie to suszenie i konserwowanie.
Jest bardzo słodkie dla podniebienia i nosa, a zapach utrzymuje się bardzo długo. W działaniu baaaardzo przyjemne i od razu czuć, że to nieco bardziej indica. Nie ma żadnego natłoku myśli, co bardzo cenię - pełne skupienie. Przypomina nieco Lemon Pie pod tym względem, ale nie zaryzykowałbym tezy, że jest podobne. Zamiast ciepła są przyjemne dreszcze. Efekt dość mocny i długotrwały. Wszelka fatyga przechodzi momentalnie.
Nie wiem, na co jeszcze czekają producenci medycznej. Ta odmiana znalazłaby wielu fanów, tak jak znalazła na całym świecie. I nie chodzi tylko o mainstream i rapy, ale moim zdaniem nadaje się znakomicie właśnie ze względu na to wyciszanie.
Muszę jeszcze trochę potestować (w tym po bieganiu :)), ale chyba bardziej mi odpowiada, niż ten drugi, podobny do Thin Mint.
Topy o dojrzały - już ładnie napuchnięte, oszronione i próżno było szukać białych pręcików. Szkoda, że ten ostatni tydzień nie było słońca ani trochę.
Nie chciało mi się na tym zimnie dłubać i próbować coś odzyskać z zaatakowanych, więc większość wyrzuciłem. To co zebrałem, to ok 12-15g. Topy całkowicie fioletowe - tylko na samym dole zielone, co ładnie ze sobą kontrastuje. Pierwszy raz trafił mi się taki pełen fiolet. Zapach zdecydowanie lemon, ale już taki dojrzały i słodki.
A GG też już się świeci, ale brakuje jeszcze min. tydzień, a jeszcze lepiej 2. A pogoda na przyszłe 2 tygodnie szykuje się dużo łaskawsza, to ma szansę fajnie dojrzeć. Gorzej z ilością, bo krzak wielki. Suszenie 15g, a takiego krzaka, to jednak inne bajki.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jurekpatryk.jpg)
Ćpali po 96 godzin, żeby cokolwiek poczuć. Fragment mocnego reportażu Patryka Jurka
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/modulacja_aktywnosci_kory_przedczolowej_szczura.jpg)
Magiczne grzybki działają na mózg dłużej. Odkrycie pomoże w leczeniu depresji
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/otwarcie-punktow-sprzedazy-marihuany-1038x1038.png)
Analiza danych: Otwarcie legalnych sklepów z marihuaną powiązane ze spadkiem zgonów opioidowych
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/sejm9.jpg)
Marihuana tematem w Sejmie. Przyszło kluczowe pismo z rządu
Przed wyborami w 2023 r., a nawet już po nich, politycy z obozu rządzącego wyjątkowo liberalnie wypowiadali się na temat marihuany. Powstał nawet Parlamentarny Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany z głośnymi nazwiskami w składzie. Coś się jednak zmieniło. Jak informuje "Rzeczpospolita", jednoznaczne stanowisko rządu zaskoczyło wielu polityków: nie ma mowy o żadnej liberalizacji. Argumentem mają być m.in. doświadczenia innych krajów.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/medmj22.jpg)
Przepisy miały ukrócić rekreacyjne stosowanie medycznych konopi. W sieci można je obejść
Jest drożej, niż przed wejściem w życie przepisów ograniczających nadużycia przy kupowaniu medycznej marihuany, ale wystawianie recept online, bez wizyty u lekarza wciąż jest możliwe. W sieci załatwienie "trawki" na "legalu" trwa kilka minut.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/kambo.jpg)
Rytuały, narkotyki i przestępstwa seksualne. Są zarzuty dla fałszywego szamana
Mężczyzna z Gryfina (woj. zachodniopomorskie), Dariusz T. przedstawiał się jako uzdrowiciel, radiesteta, bioenergoterapeuta i praktyk kambo. Jego działalność, która miała pomagać osobom zmagającym się z traumami i depresją, okazała się jednak przykrywką dla niebezpiecznych praktyk i przestępstw. 62-latek oskarżony jest o przeprowadzanie "rytuałów" przy użyciu roślin psychoaktywnych i przestępstwa o charakterze seksualnym.