To mój pierwszy post mimo, że śledzę to forum od conajmniej nastu lat i śmiało mogę stwierdzić, że kilka razy wiedza którą tutaj pozyskałem uratowała mi życie. Z opio zacząłem korzystać stosunkowo niedawno (3-4) Lata temu, zaczęło się od
kodeiny jednak zrobiłem to w najgłupszy z możliwych sposobów. Po kilku dniach ciągu i braku snu na wyjątkowo dobrej
amfetaminie i
alkoholu mniej więcej 4-5 dnia będąc totalnie zniszczonym zdecydowałem się wrzucić około 300mg
kodeiny. Wejście było błogie. Czułem się jak gdyby ktoś robił mi masaż, poczułem ogromną ulgę od tego chemicznego spięcia jednak gdy dopijalem 4-5 piwo powoli czułem, że nie potrafię złapać oddechu popadając w coraz większą panikę wpadłem w hiperwentylację. Tracąc już resztki sił wstałem z fotela w celu udania się po pomoc i obudzenia kumpla z którym wynajmowałem wtedy mieszkanie, upadłem na kolana przed jego drzwiami, zdążyłem zapukać i moment później straciłem przytomność. Chwilę później udało mu się mnie dobudzić jednak po odzyskaniu przytomności zrozumiałem, że był to prawdopodobnie mój pierwszy atak padaczki, silne drgawki ustąpiły po kilkunastu minutach. Nie chciałem pogotowia z racji tego, że w domu lodówka była pełna fuki w ilości hurtowej. Potem kilka przygód z
Tramalem również w miksie z
alkoholem z racji wstrętnego nałogu alkoholowego. Raz po przyjęciu około 700mg
Tramalu i zapiciu ich połowa litra wódki spałem przez 32 godziny i nie mogłem się wypróżnić przez nie całe 2 tygodnie. Po około 2 latach ze sporadycznym zażywaniem
kody i
Tramalu, nie widząc w nich nic specjalnego przyszedł najgorszy okres w moim życiu gdy straciłem wspaniała kobietę, jeszcze lepsza pracę w korpo za naprawdę dobre pieniadze i zadłużając się na kilkanaście tysięcy przegrałem w kasynie majątek a wszystko dzięki skręcie po
klonazepamie i delirce po
alkoholu. Odstawiając
klony po około półtora roku codziennego użytkowania, zaczynałem od 0.5mg a kończyłem na 8-16mg dziennie pod sam koniec, w przeciągu kilku dni sam szatan zawitał w mojej głowie. Chodziłem po ścianach, nie spałem po 6-7 dni, bałem się wyjść z pokoju do łazienki w wyjście do sklepu graniczyło z cudem, wszystko było zamawiane na glovo albo uberze. Po odstawieniu
klonazepamu wpadłem w tragiczny ciąg alkoholowy dochodzac do 1.5-2litrow czystej wódy dziennie. Po około 2 miesiącach czułem, że koniec jest blisko. Wymiotowanie krwią, regularne padaczki, brak snu, głosy i strach. Dużo gorsze od najgorszych bad tripow po kwasie. Potworne bóle trzustki, wątroby, żołądka, przełyku, wypadły mi wtedy bodajże 3 zęby, krwotoki z ust i dwie próby samobójcze. ( Na szczęście lina puściła i obudziłem się pod blokiem, wieszałem się na balkonie) Na ratunek przyszła wtedy znajoma rodziny, kobieta nie z tej ziemi, 84l która codziennie przez dwa tygodnie przychodziła do mnie do mieszkania, gotowała mi papki, żebym mógł je przełknąć, kupowała
alkohol, żebym mógł powoli z niego schodzić (Sama miała przez pół życia męża alkoholika więc wiedziała jak mnie postawić na nogi) przyniosła wtedy 4 opakowania
morfiny w ampułkach i stety, niestety właśnie wtedy zakochałem się w opioidach. Na początku brałem 2-3 x 10mg domięśniowo dziennie. Wszelaki ból ustąpił. Zacząłem spać i jeść. Wróciłem do żywych. Wróciłem spowrotem do UK żeby tutaj zacząć od początku (Wcześniej mieszkałem w UK około 10 lat) i wszystko szło znakomicie, świetna praca, imprezy, ludzie, aż pewnego dnia złapałem kontakt z Benzo. Zacząłem zamawiać je hurtowo po tym jak dowiedziałem się jak duże jest zapotrzebowanie i jakie problemy są by kupić legitne Benzo w dobrej cenie. Kupowałem głównie Alpre,
diazepam i Clonazepam w tysiącach sztuk samemu podjadając je jak cukierki i zapijając je
alkoholem wracając do punktu wyjścia, mimo, że doskonale wiedziałem czym to grozi. W między czasie udawało mi się raz na jakiś czas zdobyć kilka paczek Majki i delektowałem się nią już i.v. Gdy źródło do Majki wyschło, poprzez wcześniej zdobyte kontakty od fanatyków Benzo wpadł mi w ręce
hel. Nie myśląc nawet o folii czy fajce zacząłem hukać po kanalizacji. Na początku cwiara dziennie w zupełności wystarczała. Jak później okazało się nie był to najlepszy sort, udało mi się po kilku miesiącach poszerzyć znajomości aż nie poznałem kogoś, kto miał naprawdę cudowny, jasno kremowy
hel w puchatym pyle. £50 za gram przy stosunkowo dobrej znajomości. Wiem, że zazwyczaj sprzedawany jest za około £70-£80. Stare wygi i zbuje z 20letnim doświadczeniem jeżeli chodzi o
brauna twierdzą, że tasowany jest on z nitazen'ami. Po około roku czasu i zazwyczaj codziennym przyjmowaniu tegoz oto
brauna i.v tolerancja wzrosła i w zależności od budżetu średnia dawka to pół do grama dziennie. Tutaj pojawia się moje pytanie. Nigdy nie doświadczyłem typowego do opisu innych "Skręta" po opio. Owszem, bywały dni, gdzie chodziłem po ścianach, żeby tylko puknąć. Potworny katar, biegunki, poty, lęki oraz bóle zdażały się dosyć często gdy nie miałem nic pod ręką, jednak w porównaniu do "skręta" po Benzo lub delirki po
alkoholu, padaczek i reguralnych wyjazdów na ostry dyżur skręt po opio wydaje się nie być aż tak straszny.
helu próbowałem z wielu źródeł, różnił się on kolorem, teksturą i działaniem nieznacznie jednak moim zdaniem skręty po opio nie są aż tak "śmiertelne" do przeżycia jak przy Benzo i
alko. Planuje skończyć karierę z Opio i
alko bo przecież szkoda życia (Udało się z Benzo i pregabaliną już ponad pół roku czysty jak okna na święta) udałem się po pomoc do ośrodka gdzie próbują wcisnąć mi
metadon albo Subutex, jednak wielu moich kompanów od pompki ze stażem 20+ lat mówi, że
metadon owszem, pomaga funkcjonować ale wyjście z niego jest niewyobrażalne. Podobnie z
buprą. Moje pytanie brzmi, czy jeżeli skręty po Opio nie sprawiają mi aż takiego problemu mając porównanie z Benzo i z kurewskim
alkoholem (Oj ciężko o większego alkusa z podobną tolerancją) Nie lepiej zrobić to cold turkey ? Czy wspomaganie się
buprą na początku może okazać się pomocne ? Nigdy nie miałem z nią styczności. No i może offtopic ale czy jest ktoś doświadczony i może doradzić też kwestie
alkoholu ? Co może podtrzymać abstynencję ? Mam dostęp do większości aptecznych środków, więc z tym nie będzie problemu. Z chęcią posłucham waszych opinii, historii i doświadczenia z
metadonem i
buprą. Jestem otwarty na sugestie i porady.
Z góry dzięki za czas i pomoc. Pozdrawiam !