...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3575 • Strona 71 z 358
  • 1587 / 11 / 0
Monar odpada, Jogurt już tam był na detoksie i nie pomogło. Chodzi o ośrodek leczenia uzależnień.

To jest ważne, bo ja chcę mieć kontakt z Jogurtem.
rchiro the best
  • 78 / 1 / 0
Przecież ja nie piszę o detoksie, za bramą detoksu jest długoterminowy ośrodek leczenia uzależnień. Natomiast mówię, raczej w żadnym nieprywatnym ośrodku z odwiedzinami częstymi będzie ciężko. Zwłaszcza, że sama jesteś toksyczną osobą.
Uwaga! Użytkownik bluff jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1587 / 11 / 0
A znasz mnie w ogóle? Ponoć od samego patrzenia na mnie robi się weselej.
rchiro the best
  • 3449 / 122 / 8
Suchy Jar to wyjątkowo dobry ośrodek, polecam ;) Jak nie znasz różnicy między detoksem a monarem, to się dowiedz.

Z "toksycznością" chodziło koledze o to, że bierzesz narkotyki, ale osobiście nie wiem czy bierzesz.
  • 984 / 5 / 0
takie odniosłem wrażenie jak mówi Czesław o Suchym Jarze, chociaż wytrzymałem tam tylko 4 dni detoksu, ale w 3 i 4 dniu mialem kontakt jako taki (chodziło się tam z detoksu na posiłki, po jedzeniu jakiś pingpong i pogaduchy) z ludźmi się tam leczącym, pytali sie kto chce zostać po detoksie itp... Ci z detoksu, to były elementy... szczególnie kilkoro z nich...no ale to już przypadkowi ludzie.

@ marines: co do detoksu suchy jar moge powiedzieć tylko tyle że nie przemycisz listka czegokolwiek ale na pewno nie będą Ci żałować leków i się założę że prędzej wkurwiona siostra Ci wpierdoli w dupe szczykawe niż nie zaśniesz na skręcie i będziesz ją wkurwiał hehehe...
Ostatnio zmieniony 03 lutego 2013 przez toshiro mifune, łącznie zmieniany 4 razy.
głupio wyszło...
  • 78 / 1 / 0
Jak ja byłem na detoksie w suchym Jarze to goście przemycili morfinę w MST setkach, pompkę i kwasek, jedna panienka inna, imię jej Kinga, listek klonów 30x2mg, a byłem też świadkiem jak jeden wrocławiak zostawił listek Tramalu przy bramie detoksu i dwóch pacjentów robiło desant po ten listek przy zorganizowanej akcji wszystkich pacjentów detoksu (ktoś zajmował pielęgniarki rozmową, ktoś coś itd.).
:D
Ale to na prawdę nie potrzebne bo obstawa lekowa na tym detoksie jest zajebista, na wejściu dostajesz takie leki że budzisz się po 4 dniach z względnie dobrym fizycznym samopoczuciem. Gorzej z psychiką jak ktoś jest niedogrzany ;)
Uwaga! Użytkownik bluff jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4 / / 0
Mam pytanie, rozmawiając z pewnym lekarzem, ten powiedział, że najkrótszy pobyt w Ośrodku Leczenia Uzależnień dla mnie (mam 17 lat), to pół roku, w Monarze, czy to prawda? Czy może jest inny, gdzie pobyt trwałby z miesiąc np.? Nie chce gadać o terapiach czy innych, tylko o warunkach ambulatoryjnych.
Umarłam za życia. W moich żyłach lęk krąży, zamiast krwi.
  • 3179 / 369 / 0
Mówisz o ośrodku zamkniętym? Jeśli tak to najkrótsza terapia krótkoterminowa trwa 8-10 tygodni.
  • 1709 / 11 / 0
Blu pisze:
Mówisz o ośrodku zamkniętym? Jeśli tak to najkrótsza terapia krótkoterminowa trwa 8-10 tygodni.
W Toruniu, wybieram się tam, mam termin. Jedzie ktoś z hajpa? :cheesy:
  • 70 / 9 / 0
w sumie nie wiem, czy ten post powinien sie znajdowac w tym temacie czy w jakims innym, ale podziele sie doswiadczeniem :finger:

spedzilem trzy mieszki (drugi kwartal 2011) na broniewskiego w szczecinie. zwiezli mnie tam praktycznie bezposrednio z holandii, bo ewentualne leczenie/detox/jak zwał tak zwał kosztowalo dla wtedy jeszcze zwyklego cudziozemca NAPRAWDE duze pieniadze. pomijajac szczegoly, w polsce przed trafieniem "na bronia" bylem niecale 24h - zeby zalatwic sprawy w urzedzie pracy zwiazane z ubezpieczeniem, zwolnieniami itd, no ogolnie wszystkie formalnosci

jak wspominam pobyt? juz pare godzin po wjezdzie (a rozjebany bylem od wszystkiego grubo, chociaz glownie sie rozchodzilo o wszelkie psychodeliki) na oddzial, trafilem na prawie dwa tygodnie w pasy, bo jakis lamus dostal w ryj za podpierdalanie szlugow komus tam %-D takze jedyna historia, jaka z tego okresu zapamietalem to wywrocenie sie razem z lozkiem na glebe, jakies ulotne sytuacje, gdzie opluwalem pielegniarki/lekarzy, darlem ryj caly czas itd - a poza tym to czas minal ekspresowo, bylem dosyc zdziwiony faktem, ze data w kalendarzu zmienila sie o 11 dni :nuts:

po wyjeciu z pasow, spedzilem tam jeszcze prawie 3 miesiace (nie moglem wyjsc na wlasne zadanie na zasadach podobnych do ubezwlasnowolnienia - nie wiem jak to tam dokladnie od strony prawnej wyglada, ale rzekomo jak ktos swoimi dzialaniami ma mozliwosc wyrzadzenia powaznej krzywdy (jak np utrata zycia) sobie/innym osobom to tez w pewien sposob jest ubezwlasnowolniony - mnie w kazdym razie cos takiego spotkalo.

wiadomo, na poczatku troche mi sie od tego wszystkiego pojebalo %-D ale to bardziej kwestia tego, ze to cale 'odtrucie' na poczatku, zakonczylo moj dluuuuuuuuuuzszy lot. wczesniej nigdy nie mialem zadnych sklonnosci do schizofrenii/borderline'u/whateva - po prostu w pewnym okresie zycia psychodeliki okazaly sie 'katalizatorem' do paranoi/zaburzen, sam nie wiem jak to nazwac, bo niektore rzeczy na bani 3 miesiace wstecz to normalny cyrk i sam nie wiem co bylo prawdziwe, ale takie historie to chyba sa tutaj znane :emo:

wracajac do tematu - osrodek polecam. mysle, ze duzo ludzi jest w miare przygotowana po nim do tego, zeby zrobic krok dalej - a ten juz dla kazdego inaczej wyglada. 'regulamin' jak regulamin, 7 pobudka, chwile potem jakis rozruch, 8 sniadanie, 12-13 obiad, podwieczorek, 17-18 kolacja. "wewnatrzoddzialowe grupy terapeutyczne" (jakies malowanie, wspolne czytanie ksiazek itp - obecnosc na ktorejs z powyzszych byla dosyc dobrze odczytywana przez lekarzy prowadzacych), spolecznosc co tydzien, generalnie tylko wymagane bylo w miare dbanie o siebie/wokol siebie i niektore zmiany mialy pretensje o spanie w dzien. herbata/kawa do oporu (ostatni kawczan o 16). po 2-3 dniach czulem sie jak na zwyklych koloniach i raczej w tym klimacie przebiegal mi caly "turnus" %-D zycie praktycznie toczylo sie w palarni, gdzie samo jaranie szlugow bylo tylko malym dodatkiem. bylem w okresie wiosenno-letnim, takze po przejsciu na "lepszy oddzial", codziennie mozna wychodzic bez zadnego problemu (na poczatku tylko parami :nuts: ) na plac/do parku na terenie osrodka, czasem jakis grill albo ognisko wpadl.

rygoru jako tako nie ma zadnego - oddzial na ktorym bylem jest podzielony na dwa pietra - na poczatkowym (nizszym) wiadomo, nie ma pozwolenia na telefony i inne bajery, w miaaaare dokladne rewizje przy przyjmowaniu nowych i takie tam - ogolnie jak ktos chcial, to sobie ze wszystkim radzil bez problemu. ale, zeby zaczac 'normalnie zyc' w tym miejscu, trzeba bylo sie dostac na gore - co niektorym zajmowalo od paru dni do nawet dwoch miesiecy. przepustki NA OGOL bez problemu na weekend (sobota 10 - niedziela 18), chyba, ze ktos musial byc pod obserwacja/itp. nie mozna bylo sobie dac wmowic zmiany lekow na weekend, bo przepustka wtedy po prostu przestawala istniec :finger:

nie wiem tylko jak to nazwac - czy osrodek leczenia uzaleznien czy zwykly oddzial psychiatryczny, nie wiem, od 'substancji psychoaktywnych' (tak szeroko nazywajac, chodzi mi o ogol psychodelikow w tym przypadku) na oddziale bylem tylko ja - dodatkowo paru ludzi (z czego dwie szmule) po frycie/innych stimsach, jeden malolat, ktorego starzy wrzucili na oddzial tylko i wylacznie po mj %-D, z pieciu od szeroko pojetych lekow, paru z problemami typowo zwiazanymi z praca/ogolnie stresem, a reszta to juz po polowie alkoholicy i starsi ludzie, takze generalnie 3/4 ekipy to schizofrenicy mniej lub bardziej wzieci, bylo wesolo :D

obstawa lekowa calkiem dobra, z tego co zauwazylem osobiscie i gadalem z ludzmi (jeden dobry koles byl, juz nie pamietam, czy mial wyrok/nie wrocil z przepustki, ale juz ~9 miechow sie bujal po roznych osrodkach, bo mial dobrego papuge i jakos to tam wszystko wygladalo, jego wieczorna dawka lekow wystarczylaby mi na 4 doby :gun: ). mnie odtruwali chyba wszystkim, czym sie da - musze poszukac kiedys tych papierow wszystkich i sobie to spisac, potem przez 3 miesiace siedzialem na roznych dawkach klonow, promazynach i innych tego typu rzeczach, co z punktu widzenia 'cpaka' po tygodniu bylo po prostu nudne %-D plus, ze z wiekszoscia pielegniarek naprawde szlo pogadac, co/ile/gdzie/po co/ktoredy daja w kubeczku do polkniecia lekow - chociaz czasami przez to 20minutowe czekanie w kolejce mnie rozpierdalalo :old:
jeden minus w tym temacie ode mnie: nie pamietam juz, co mi wtedy zrobili z dawkami, ale dodatkowo dostalem jakis lek, z ktorego zajebiscie pieknego dzialania jak cieknaca slina z ryja, kompletna niemoznosc przelykania nawet napojow, zaburzenia mowy/chodzenia i spanie 20h/doba wyciagali mnie prawie tydzien, z czego 3 albo 4 dni bylem pod kroplowka :kotz: - ale w sumie kazda zmiana dawek konczyla sie u mnie mniej lub bardziej chujowo - widocznie kwestia rozjebanego organizmu.

po osrodku jest mozliwosc dalszego leczenia - obok oddzialu dziala terapia, normalne spotkania 5x w tygodniu. dwie znajomki w moim wieku z mojego 'turnusu' tam sie dalej kurowaly - jedna z tego co wiem, wyszla na calkowita prosta ;) ja akurat z racji fuszki, wybralem opcje ambulatoryjna, gdzie spotkania z terapeuta raz na tydzien, skonczyly sie po nastepnych trzech miesiacach - ogolnie nie bylo w czym pomoc za bardzo, a w sumie szkoda, lebski ziomek nawet byl co to prowadzil :cool:

takze ze wzgledu na atmosfere/skutecznosc/warunki - ja osobiscie moge polecic. warunki spoko, jak na kolonii/po prostu w szpitalu, bez jakichs dziwnych akcji praktycznie - wszystko zalezalo w sumie od aktualnych ambasadorow na salach, a nie od 'gory strony'. skutecznosc - no w moim przypadku 100%-owa, ale tak na dobra sprawe, to samo bym powiedzial po pierwszych dwoch tygodniach - potrzebowalem odtrucia, ale dluzsza przerwa od wszystkiego nie pogardzilem, a nawet wykorzystalem bardzo dobrze. strasznie duzo problemow z bani zniknelo w ciagu tych trzech miesiecy. atmosfera tak samo zalezy od aktualnych lordow - u mnie byly okresy i lepsze i gorsze, to akurat co tydzien sie w jakis tam sposob zmienialo, ale jak dla mnie - bylo spoko, chcialem to czytalem ksiazke, nie chcialem, to siedzialem w palarni/gralem w kosza/ogladalem tv, lazilem w te i we wte po korytarzu %-D i inne przyjemne rzeczy.

inna sprawa, ze z ogolnie dragow mnie nie wyleczyli :gun: cala kuracje skonczylem na olanzapinie (ktorej jedynym efektem okazalo sie spuchniecie paru kg %-D ) i na ambulatoryjnej terapii - gdzie z obydwoch rzeczy zrezygnowalem dobrowolnie po 3msc. fakt, ja akurat tego nie potrzebowalem/nie dalem sobie wmowic, ze potrzebuje, wystarczylo mi tyle czasu w osrodku, zeby pokumac, ze nie bawilem sie za dobrze i ze w sumie wiecej z tego wszystkiego szkod, niz pozytku bylo, no ale jak w krytycznych momentach widzi sie szukajace Cie helikoptery, rozne znaki z nieba i inne tego typu bajery to co sie dziwic, ze nie moglem do tego dojsc zyjac na tej samej plaszczyznie co mocno porobieni szamani :'(

ostatnie slowa jakie uslyszalem na wyjsciu, to cyna od ordynatorki, ze wszelki kontakt z jakakolwiek substancja psychodeliczna, jak mj/kanna/salvia/trypty/lsditpitdetc, moze sie dla mnie skonczyc tragicznie - no coz, jak na razie ciezko mi sie z tym zgodzic :diabolic: chociaz nie powiem, poza dalej jaranym w tej samej ilosci bakszyszem, od swieta jakies kanna, praktycznie niczego innego od ~1.5 roku nie ruszalem. ale spokojnie pany, ja tam na gore jeszcze kiedys wroce :old:

kurwa, krotka notke mialem napisac %-D wiem, ze chaotycznie w chuj to wyglada i brzmi, ale ciezko to zebrac do kupy, szczegolnie, ze za chwile mina dwa lata od w/w opisanych sytuacji. jesli zly temat czy cos - prosze o przesuniecie. // a jak ktos broniewskiego w swojej 'karierze' juz odwiedzal, niech da znac, aye %-D
ODPOWIEDZ
Posty: 3575 • Strona 71 z 358
Newsy
[img]
Londyn: Ostrzeżenie przed supermocnym narkotykiem. Może być 500 razy silniejszy niż heroina

Londyńskie kluby nocne ostrzegają swoich bywalców przed niebezpiecznymi niebieskimi i zielonymi tabletkami sprzedawanymi jako ecstasy po tym, jak dwie osoby zmarły w zeszłym miesiącu po zażyciu tej substancji. Groźny syntetyczny opioid jest niezwykle silny i może być śmiertelny.

[img]
Konopie w żelkach. Wszczęto dochodzenie

W Holandii w żelkach Haribo o smaku coli stwierdzono obecność konopi indyjskich. Kilka osób, w tym dzieci, zgłosiło dolegliwości po ich spożyciu. Sprawę bada holenderski Urząd do Spraw Bezpieczeństwa Żywności i Produktów Konsumenckich (NVWA).

[img]
Żeby nie dostać mandatu za piwo, próbował przekupić policjantów 70 euro i kokainą

Przyłapany na piciu piwa na peronie sopockiego dworca 33-latek, by nie dostać mandatu, zaoferował policjantom łapówkę: 70 euro i... kokainę.