Więcej informacji: Dekstrometorfan w Narkopedii [H]yperreala
Można mieć sens, ale prymitywizmu z życia nie wymażesz.To że widzisz sens, nie jest zasługa sensu, tylko neuroprzekaźników w mózgu.Kto ich ma za mało np. nie będzie zadowolony z życia, a wiec życie będzie bez sensu.Dla mnie np. to już jest prymitywne, nie od nas zależy jak się w danej chwili czujemy ale od chemi w mózgu, oczywiście można ją stymulować na wiele sposobów, ale radość jest sztuczna.Np. z miłością, ludzie się zakochują i są szczęśliwi i co? Działa chemia w mózgu.A człowiek, co ma takiego?, w końcu i tak zgredzieje i umiera, czas sie nie zatrzymuje, wszystko znika.Trzeba nadawać życiu barwy, to oczywiste, acz dla niektórych życie było, jest i będzie prymitywne.Pomimo że ten mechanizm działa, i tak jest prymitywnie, dlatego ludzie nawet że często są zdrowi na starość, no nie chorują jakoś bardzo mocno nie czują potrzeby dalszego życia.
Jedyna opcja, dla której warto żyć, to wyobraźnia i wiara że po śmierci prymitywizm minie.Ciało ludzkie, ogólnie procesy życiowe, dla wielu są prymitywne, zrozum
Porównując to do kwantowej doskonałości na poziomie komórki, gdzie każdy kwant jest skrupulatnie wyliczony, do budowy mikro i skali makro wszechświata- tak człowiek i świat który zbudował jest prymitywny.
Zmiana tego jest niemożliwa, jest złudzeniem- co możemy zrobić my, skoro i Adolf Hitler, i Nelson Mandela i ogromne rzesze bezimiennych poświęcając całe życie dla odmiany świata nie znaczą nic wobec przytłaczającego ogromu ludzkiej przeciętności, który zrównuje wszytsko i uśrednia każdy proces.
Jedyną opcją dla której warto żyć jest życie po śmierci?! Powiedz to szczęśliwym ateistom, dla których sensem życia jest jak najlepsze wykorzystanie życia, jakie mamy oraz szczęście swoje oraz swoich bliskich.
Procesy przyziemne (biologia i chemia) też mogą zachwycać, tylko trzeba najpierw odnaleźć... nie wiem, z braku lepszego wyrażenia - spokój ducha?
Nie wiem, jak duże masz doświadczenie z DXMem, ale chyba dla każdego, kto kiedyś jadł DXMu bardzo dużo, a potem odstawił/używa okazjonalnie - wnioski z lektury tego wątku będą oczywiste.
wintermute pisze:Porównując to do kwantowej doskonałości na poziomie komórki, gdzie każdy kwant jest skrupulatnie wyliczony, do budowy mikro i skali makro wszechświata- tak człowiek i świat który zbudował jest prymitywny.
Zmiana tego jest niemożliwa, jest złudzeniem- co możemy zrobić my, skoro i Adolf Hitler, i Nelson Mandela i ogromne rzesze bezimiennych poświęcając całe życie dla odmiany świata nie znaczą nic wobec przytłaczającego ogromu ludzkiej przeciętności, który zrównuje wszytsko i uśrednia każdy proces.
Każde pokolenie uważa, że jest wyjątkowym, finalnym produktem ewolucji społecznej, że większych zmian już nie będzie. Tymczasem jesteśmy tylko jednym z ogniw ewolucji, być może nawet jednym z początkowych. W tak globalnym ujęciu niewiele możemy zmienić. Możemy jednak zaakceptować nasze miejsce w procesie historycznym i zacząć zmieniać przestrzeń wokół siebie. Porzucić postawę roszczeniowo-narzekającą i wziąć życie w swoje ręce, nadać mu (w miarę możliwości) własny rytm. Cieszyć się z życia.
LucretiaMyReflection pisze:Możemy jednak zaakceptować nasze miejsce w procesie historycznym i zacząć zmieniać przestrzeń wokół siebie. Porzucić postawę roszczeniowo-narzekającą i wziąć życie w swoje ręce, nadać mu (w miarę możliwości) własny rytm. Cieszyć się z życia.
@topic
Was poryl dxm, swiat stal sie prymitywny i chujowy.
Mnie poryly tryptaminy, swiat stal sie w chuj zlozony i mega zajebisty.
Co kto lubi.
Lucretia, widzisz bez chemi by miłości nie było.To cześć prymitywizmu.Fajne, warto dla niej żyć, ale złudna jest he.
Cyric mów za siebie, mnie nie poryło, może trochę zmieniło ale fundament psychy jest i stoi twardo :)
Mateo017 pisze: Lucretia, widzisz bez chemi by miłości nie było.To cześć prymitywizmu.Fajne, warto dla niej żyć, ale złudna jest he.
pozdro!
PS jak dla mnie, abstrachując od wszystkich religii, bogów, wierzeń i innych tego typu siupów istnienie świata nie miałoby sensu jakby całą istotą ludzkości było przeżycie tych kilkudziesięciu lat na ziemi i zjadanie własnego ogona przez całe życie bez życia po śmierci, bez wiecznego szczęscia, którego marną namiastką są najszczęsliwsze chwile naszego życia podniesione do n tej potęgi. tyle mego i dlatego jestem szczęśliwy a to czy mam rację czy nie spotka mnie po śmierci więc i tak czeka mnie szczęśliwe życie:D
akoAco pisze:świat wydaje mi się sztuczny plastikowy, ci ludzie zapierdalający co rano do pracy, spieszący się wszędzie są jakby gorszą rasą dla mnie, wczoraj np. był 1 listopada, po raz pierwszy chyba w zyciu nie byłem na cmentarzu, powiedziałem rodzinie że nie identyfikuję się z tym chorym tłumem lecącym na cmentarz akurat tego dnia, stojącym w korkach, kupującym znicze po 3-krotnie wyższej cenie, wkurzającym się na siebie przez to ze sś tłumy korki i wsokie ceny a zapominającym o co tak właściwie tu chodzi - o pamięc o bliskich zmarłych.
Kiedyś ważnym było oddać hołd faraonowi, czy całe życie zapierdalać dla pana, który umożliwia mi pracę. Kiedyś ważnym było mieć rodzinę. To wszystko jest chuja warte. Tym, którzy mówią, że trzeba mieć dzieci, etc. zależy tylko na tym, żeby przetrwał gatunek ludzki, bo mają z tego korzyści. Podam taki pierdolnięty (typowy dla mnie) przykład, który jest bardzo abstrakcyjny, jednak dobrze ukazuje to, o czym mówię:
Mamy wioskę, rządzi w niej jakiś władca. W jego interesie jest przekonać swoich poddanych do tego, aby żyli, rozmnażali się, bo ma z tego korzyści, jemu nie chodzi o dobro ludzi, tylko boi się o własną dupę, bo w momencie, gdyby wszyscy ludzie z jego wioski popełnili samobójstwo, sam nie miałby zapewnionych pieniędzy (np. z podatków) czy czegokolwiek, aby przetrwać. Gdy widzi taką wizję samego siebie, co to po lasach buszuje i zapierdala zwierzynę, buduje sam dom, etc. dochodzi do wniosku, że trzeba ludziom sprać głowę i czerpać z nich korzyści, w zamian za ułudną pomoc.
Najzabawniejsze jest to, że od niedawna rozumiem, że tak naprawdę to nic nie muszę. Nie muszę być bogaty, biedny, szczęśliwy smutny. Nikt nie może mi narzucić swojego światopoglądu. Można mnie wyśmiać, zmieszać z błotem, poniżać ile dusza zapragnie, to i tak nie ma żadnego znaczenia. Można mi zarzucić hipokryzję i ja się z tym zgodzę. Jestem hipokrytą i egoistą, bo jestem jednostką, nie wspólnotą.
Tyle się mówi o byciu sobą, tak? Proszę bardzo - jestem, teraz wszyscy powinni być zadowoleni? :) Ahh no tak, tu chodzi o kościelne bycie sobą "bądź jaki chcesz, ale taki jak my chcemy", ktoś wie o co chodzi?
"wierzący" też mieli pomysł na biznes, wtłaczali w słabych, zagubionych wiarę, że ktoś nad nimi czuwa, że nie są sami, że fakt, iż cierpią zostanie im nagrodzony, dzięki temu właśnie, np. kościół przetrwał, bo ciemna masa szybko chwyciła przynętę. Podobnie działają dilerzy, którym wcale nie zależy na "sprzedaniu nam pomocnego sprzętu do rozwoju duchowego", lecz na własnej dupie i chęci zarobku. Ot co. Tak działa kościół, jednak on zamiast dobrej bani, sprzedaje ludziom ułudne uczucie, że "nie są sami".
Silna jednostka, niezależna, nie potrzebuje autorytetów, papki medialnej, wzorców, którzy mówią "jak żyć", nie potrzebuje wiary w magicznego banana nad głową i ma wyjebane na wspólnotę, która żyje w pierdolonej kapsule, wtłacza im się sztuczny obraz rzeczywistości i jest traktowana jak pokarm dla "lepszych". Paliwem dla maszyn, to jak pieniądze dla "rządzących światem". Oni tym żyją, pamiętajcie.
Osoby takie jak ja, z góry są nastawione na krytykę i są oskarżane o zryty łeb, to rzecz naturalna, bowiem systemowi nie podoba się to, że ktoś potrafił zdjąć klapki z oczu. Inaczej mówiąc - wyjść z kapsuły i zobaczyć, że każdy żyje w sztucznej kapsule i jest podtrzymywany przy życiu dzięki plastikowi, lansu, bansu, modzie, pustych wzorcach.
Tak, oglądałem Matrixa niedawno.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.