Więcej informacji: Arylcykloheksaminy w Narkopedii [H]yperreala
Miałem niechlubną okazję poobcować z tą substancją ździebko grubiej tj w okresie niecałego tygodnia pochłonąłem z bardzo niewielką pomocą osób trzecich ok 7g (dokładnie to ćwierć uncji) owego specyfiku. Jeśli ktoś chce bawić się w takie ilości bez trzeźwego opiekuna lub mając sadomasochistyczne skłonności do kompulsywnego dorzucania to lepiej niech kurwa zapnie pasy.
To co przeżyłem to się po prostu w pale nie mieści... nie jestem w stanie odzwierciedlić słowami nawet ułamka tego doświadczenia, ale z moralnego punktu widzenia może się to przydać dla potomnych adeptów
Chronologia jak i opis wydarzeń raczej znacząco się różnią od tych w rzeczywistości ale musicie mi to wybaczyć biorąc pod uwagę, że pizgałem na wyczucie no bo przecież lol jebać wagę yolo.
W uproszczeniu to; uświadomiłem sobie, że żyję w symulacji oraz kto za nią odpowiada. W międzyczasie odkryłem w sobie kilka jednostek chorobowych jak np chroniczna martwica set and settings a także uniwersalny dla każdej istoty na świecie język fonetyczny (oparty na drganiu fal wg teorii dryftującego eteru czy coś takiego). Do tego klasyka, czyli potężne dylatacje czasu (cofnąłem się zarówno na sam początek czasu jak i również na sam jego koniec) oraz przestrzeni (budzenie się w kilku różnych miejscach naraz i nie chodzi o czyjeś mieszkanie).
W kulminacyjnym momencie (gdzieś pod koniec ciągu), jak już postanowiłem kończyć ten pojebany spektakl to zacząłem nawet powątpiewać w swój ateizm - zajebałem bardzo srogą dawkę aż cała moja rzeczywistość złożyła się w dziurę jak flaga Seszeli i przez chwilę serio myślałem, że zostałem jakimś post-narkotyczno-autystycznym mesjaszem i muszę cierpieć w nicości za grzechy całej ludzkości… no ugułem pizda życia
Nie tylko psychicznie ale fizycznie też się poturbowałem. Rozjebalem sobie ścięgno w stopie jak się spierdoliłem ze schodów, przez co nie mogłem kilka dni normalnie chodzić (przynajmniej miałem pretekst żeby dalej ćpać i korzystać z właściwości znieczulających Kennego), zdarłem sobie kości na palcach jak napierdalałem pięśćmi w ściany i przyjarałem sobie fiuta popiołem z jointa jak latałem po pokoju na waleta. Miałem też lekkie problemy z oddawaniem moczu - coś jak przy przeziębieniu cewki moczowej ale na szczęście w miarę szybko to ustało.
Żadne kwasy czy nawet te mózgojebne maczany z końcówki legala nie przeruchały mi tak mózgu jak ów proszek dla koni. Pomimo tych ekstremalnych przeżyć jest to na chwilę obecną mój najulubieńszy narkotyk. Raczej nie w najbliższej przyszłości ale z pewnością jeszcze do niego powrócę.
Moim zdaniem efekt antydepresyjny to po prostu odlaczenie od bodzcow ciala przez przyblokowanie pewnych receptorow . Taka swiadomosc nie obciazona problemami ciala moze swobodnie "wedrowac" i patrzec z bezosobowej perspektywy na cos z daleka dajac chlodniejsza mniej subiektywna ocene .
Z tego co pamiętam, to chodzi o wpływ na białka AMPA, prawdopodobnie zmienia się przez to jak sygnał przekazywany jest kaskadowo na inne komórki — wydaje mi się, że redukuje to stare wzorce zachowań i reakcji, np. nie ma natychmiastowego smutku w reakcji na bodziec, który wcześniej powodował negatywne odczucia.
Na pewno jednak chodzi głównie o AMPA, bo to właśnie R-ketamina ma kilkukrotnie większy potencjał antydepresyjny pomimo, że działa psychodelicznie i dysocjacyjnie kilka razy słabiej od S-ketaminy. Osobiście też to odczułem, bo choć biorąc racemat albo esketaminę miałem właśnie to "wyciąganie traum na powierzchnię", to nie dawało mi to za dużo w perspektywie długoterminowej, jakby nawet przepracowanie czegoś na nowo nie zmieniało szlaków sygnałowych trwale. Za to waląc i.n. a także później i.m. czystą arketaminę nie mogłem się specjalnie porobić, ale następne tygodnie czułem się o wiele mniej depresyjnie.
@Czoug co do tej symulacji i opisanych przeżyć jakie miałeś z tak dużą dawką, to kiedyś przeżywałem podobne rzeczy: https://neurogroove.info/trip/najdalej- ... -browarami
Aż zatęskniłem za tym kosmicznym odklejeniem po tym co napisałeś
Przerobiłam w jedną noc chyb a 500mg. Nie wiem jaki to był racemat, ale czy to była psychodela znana z tryptamin? Absolutnie nie. Przeżycie mistyczne? Nie nazwałabym tego tak. To była jakaś zupełna dysocjacja od bodźców zewnętrznych i percepcji ciała. Pierw człowiek ma o wiele większe pojęcia co zachodzi w samym ciele a później samo to znika nieco.
Niestety nie było kosmicznego podróżowania w przestrzeni z pięknymi wizjami... A przynajmniej nie pamiętam ich. Porobiłam się dosyć mooocno. A teraz najciekawsze odczucia związane z tym tripem, na kilka razy z ketaminą najmocniejszych.
Całkowicie straciłam znajomość rzeczywistości codziennej, zapomniałam nawet czym są obiekty w moim pokoju, wszystko było okropnie dalekie, tak jakby było obce, nieznajome, całkowity zanik percepcji, kojarzenia tychże obiektów które codziennie widzę, amnezja? Podobna do tego, co przeżywałam na LSD. Jak wiadomo, przy obumieraniu ego, czas inaczej się zachowuje.
Pływałam w jakiejś przestrzeni-nicości-pustce, daleko od wszystkiego co znam, i było przyjemnie, choć nie było żadnego czucia. Ale było to niesamowite i coś co lubię. Bardzo lubię śmierć ego. Nie było żadnych psychodelicznych wrażeń, a jedynie to... Szkoda. Idealne byłoby połączenie ketaminy z 2C-B myślę :DD
Tylko szkoooda że żołądek się taaaaak pierdoli (nie ;przyjmuje do siebie ketaminy ;-; ) potem to chyba zbełtałam się, na szczęście trochę jak choroba lokomocyjna dzieje się to dopiero gdy się chodzi i wstanie i wgl.
Efekt antydepresyjny kilka tygodni, zajebisty, ale szkoda że znika po prostu i trzebaby brać to regularnie, jak jakiś lek.
Klasyczne psychodeliki za to na pewno przemieniają NA DŁUŻEJ. LSD moim zdaniem jest lepsze niż keta. keta mi przemieliła mózg i było to ciekawe doświadczenie, ale nie tak wartościowe jak te przy klasycznych psychodelikach. A jak mówię fajne byłoby połączenie tego i tego. Ale każdy ma inny profil działania...
keta jest fajna też przy niskich dawkach, bo robi się taka fajna klarowność umysłu :D ale wszystko zeżarłam tej jednej nocy xD a drogie to kurwa
EDIT: jeszcze się spytam, czy ktoś bierze citalopram, czy jakiś SSRI? Bo się zastanawiam, czy może dlatego nie ma psychodelicznych wrażeń, tylko "czyste", nie-estetyczne, surowe doświadczenie przy kecie? Bo klasyczne psychodeliki i MDMA tłumi, nie wiem nawet czy marihuanyy estetycznie nie zaburza. nwm....
Ale kurde, przyjebać tyle zioła ile się zdąży na kecie..?
Piekło. Dramat. Schizofrenia. Pętle. Pamięć złotej rybki oraz umieranie i odradzanie się co chwilę... Wtedy już to dysocjantowe odcięcie od strachu nie robi roboty, strach jest w chuj i nic nie pomaga w tym obłędzie...
Fakt, jak się to przetrwa to OEV są dowolne na życzenie i z trzeźwym umysłem sterujesz halucynacjami które widzisz lekko mrużąc oczy i po chwili skupienia ten powidok zasłania Ci faktyczny obraz i żadna substancja nie daje tak realnych, tak kontrolowanych wedle życzenia i tak bezpiecznych OEV jak to...
Ale zanim tam się dobrnie to trzeba przejść jebane piekło i wiem co mówię, bo dociąganie esketaminy po różnych psychodelikach i stymulantach razem mi nie robiło kuku, a jebane ziółko na peaku mnie zmiotło z planszy.
Nie wiem, czy nie można po tym oszaleć i pierdolca dostać na amen. Pewnie nie jak się nie ma predyspozycji, ale i tak ostrzegam. Przebicie się na DMT to jest chuj cienki w porównaniu z tym.
23 stycznia 2025KavonPL pisze: Jakieś life hacki jak dobrze pokruszyć ketamine?
- talerz
- metalowa łyżka (zwykła do jedzenia zupy)
- blister po jakimś leku
Kruszysz przyciskając kryształki łyżką do talerzyka, blistrem zeskrobujesz to co się przyklei i formujesz kreski.
Nie radzę próbować tego sposobu do kruszenia jakichś twardych rzeczy np. niektórych tabletek, bo mogą skakać po pokoju.
24 stycznia 2025DeiRow pisze: A swoją drogą właśnie kete trzeba mielić na pył. Przyswajalność jest większa i się mniej zmarnuje w postaci spływu.
Z ekonomicznego punktu widzenia niby tak, bo keta podana doustnie działa słabiej w przeliczeniu na dawkę, ale dłużej i nie ma nagłego zejścia, wydaje mi się też że działanie uspokajające jest większe. Do mikro/małych dawek jak znalazł. A jak dążysz do k-hole to faktycznie lepiej wszystko nosem.
01 lutego 2025TymekDymek pisze: Mechanizm antydepresyjny kety nie śmiga tak, jak w przypadku tryptamin, że to samo doświadczenie zamiast wyłącznie farmakologii stanowi główny aspekt.
01 lutego 2025Czoug pisze: Wreszcie rozkminiłem ten mistyczny efekt antydepresyjny kety. Tak na chłopski rozum mechanizm polega na tym, że wyciąga ona na wierzch traumy (o których nawet się nie miało wcześniej pojęcia) powodując depresję, po czym bohatersko te traumy pokonuje - iście lewacki wynalazek nie tylko w sferze seksualnej ale mniejsza z tym…
Ma to wady, najlepiej widać to na peaku N2O kiedy jesteśmy w stanie wpaść na jakiś "genialny" pomysł ale w ciągu kilku sekund wraz z wydaleniem gazu z krwiobiegu (o ile się nie rozproszymy i uda się go zapamiętać to) okazuje się kompletnie bezsensowny. Tak też bywa po dużych dawkach kety tylko mniej spektakularnie bo farmakodynamika jest bardziej rozciągnięta w czasie.
Ma to oczywiście też zalety, bo łatwiej się pozbyć szkodliwych/bezsensownych schematów, albo wrócić do jakiejś czynności/zainteresowania które dawno temu nam się znudziło.
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
Tym razem ja mam do Was pytanie i liczę na pomoc. W dysocjantach mam na prawdę niewielkie doświadczenie. Właściwie pomijając środki wziewne to są DXM i 2-oxo-pce. Ten pierwszy nie siadł za to oxo było wyborne.
Czy ketamina jest czymś podobnym do etycyklidynonu?
Raczej Ci się spodoba ale przygotuj się na częstsze dorzutki i wciąganie dużych kresek żeby dorównać efektom OPCE.
Gdyby OPCE było marihuaną, to ketamina byłaby konopią włóknistą wyjaraną w dużej ilości żeby poczuć efekty 0.2% THC.
Da się nią mocno porobić, ale trudniej przesadzić i jak już się porobisz to jest stabilniej.
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
ketamina jest chłodna, dysocjuje według mnie bardziej i nadaje się do leżenia w łóżku i retrospekcji.
Mi solo nie podchodzi. Uważam że jest to substancja wręcz stworzona do miksów. Komponuje się zajebiście ze wszystkim - tryptaminy, spidy, euforyki, lizergamidy. Bardzo mocno zmienia się profil i zakres działania.
OPCE jest substancją samowystarczalną, bierze się to pewnie z większego powinnowactwa na niektóre receptory, łatwo o manie jest chęć eksploracji, świat jest ciepły, przyjazny i mistyczny. Wszystko nabiera idealnie zajebistych barw jakbyśmy przeżywali swoje młodzieńcze lata. Ostatnio wciągnąłem trochę DMT będąc porobiony o pce i wpadłem w taką manie, że skończyło się to dla mnie fatalnie także uważać.
ketamina też to potrafi ale w mixach. Solo doświadczysz raczej zimnej dysocjacji z bardzo ciekawym spektrum działania
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/zrzut_ekranu_z_2024-09-23_11-41-33.png)
USA może zaoszczędzić 29 miliardów rocznie dzięki legalizacji marihuany medycznej
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/ap24079375080174.jpg)
Francja stanie się "Meksykiem Europy"? Wartość rynku narkotykowego sięga 5 mld euro
Handel narkotykami stał się częścią francuskiej gospodarki i stanowi niemal część jej PKB. Obroty mogą przekraczać nawet pięć miliardów euro, a proceder ten może być źródłem utrzymania nawet dla 200 tys. osób.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/skrecacz.jpg)
Młody mężczyzna skręcał skręta na ławce pod kamerą monitoringu miejskiego
Operator, który obserwował zachowanie młodego mężczyzny siedzącego na ławce w Parku Garnizonowym widział jak młodzieniec zażywa narkotyki.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/walgreen.jpg)
Według rządu USA Walgreens wydawał opioidy bez uzasadnienia medycznego
Departament Sprawiedliwości USA wytoczył proces przeciwko sieci aptek Walgreens, oskarżając ją o realizację milionów recept na kontrolowane substancje, w tym opioidy, bez odpowiedniego uzasadnienia medycznego. Zarzuty obejmują wydawanie recept z „czerwonymi flagami”, które wskazywały na ich potencjalną nielegalność.