...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 36 • Strona 1 z 4
  • 18 / 3 / 0
Już od kilku tygodni planuje przerwanie ponad pół rocznego ciągu. Tym razem tylko palenie, kategorycznie zabroniłam sobie podawanie IV bo myślałam że w ten sposób się nie uzależnień xD. Wiadomo że to tylko cpunskie wmawianie sobie że wszystko będzie ok. No i nie jest. Zaczęłam już miesiąc temu sobie odliczać, zostawiać "ostatnią dawkę" schowaną jako nagrodę za odtrucie się itd. Pojebane, wiem... Zrobiłam sobie przez ten czas parę 24/48 przerwy ale poza tym nic. Pierwszy skręt był super mocny, około dwa miesiące temu, musiałam wziąć wolne od pracy,cierpiałam fizycznie i psychicznie. W końcu poprosiłam mojego faceta by w środku nocy pojechał do miasta szukać towaru w deszczu. Kiedy wrócił z pustymi rękami chciałam się zabić. Na drugi dzień znalazł towar i zacpalam. Potem po miesiącu następna przerwa przez brak towaru. Ciężko było przeżyć te 48 godzin. Do 3 dni nie udało mi się przetrwać, tym razem mój facet ogarnął jakąś dodatkową forse i pojechał po towar dla siebie i dla mnie. On pali crack a here tylko żeby zbić fazę pod koniec. No i znowu potem kilka tygodni bez przerwy. Teraz za parę godzin osiągnę pierwsze 24 godziny o trochę boję się co będzie dalej. Teraz jest wtorek a w czwartek około 16 muszę wrócić do roboty. Mam nadzieję że będę się czuła na siłach. Na razie jest kichanie, cieknie z nosa, dreszcze zimna i odpuściło trochę zaparcie które mnie trzymało przez te miesiące. Najgorsze jest to że mam forse i boję się że jeśli będzie bardzo źle to znowu zacznę jak pizda w płaczu błagać partnera by leciał szukać towaru. Czasami to wszystko wygląda tak jakbym nie panowała nad swoją głową. Na prawdę chciałabym przestać, niekoniecznie na zawsze ale muszę zrobić sobie przerwę, jestem zmęczona odliczaniem dawek żeby mnie nie skręcało w pracy. Najgorsze jest że na fazie w pracy jestem zajebista, wszyscy mnie uwielbiają, szefowa jest super zadowolona. Boje się że na czysto nie dam rady tak pracować. Szerze mówiąc nie mam pojęcia ile dni minie zanim będę w stanie normalnie funkcjonować..
  • 3385 / 523 / 0
Z opisu wynika że jesteś fest mocno wjebana.

Jak nie ma towaru to wychodzi Ci przerwa taka jakby? Złe myślenie. Przestać musisz chcieć musisz obudzić się z tą myślą tak to jest ten dzień dziś mam siły na całkowite odcięcie się od tego. Bez silnej woli nic nie wskurasz.

Ty sobie lepiej zamontuj więcej towaru na zapas a nie każesz swojemu latać jak głupek.

Jesteś na chwilę obecną za silnie wjebana rzucić musisz chcieć i musi być na to odpowiedni moment.
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
  • 18 / 3 / 0
Zgadzam się, jestem wjebana.
Wiem o tym od dawna, a skręt który odczuwam tylko to potwierdza.

Przerwy przez brak towaru to po prostu nie były świadome próby detoksu. Nie było hajsu, dobry moment na obniżenie tolerancji i przetestowanie skrętów żeby wiedzieć jak bardzo jestem wkopana.

Co do wysyłania mojego faceta po narko to wiem że to głupie ale taki mamy układ że on zawsze jedzie szukać bo ma prawko a że mieszkamy w małym mieście gdzie hery nie da się tanio kupić i trzeba jechać do dużego miasta i zadawać się z czarnymi którzy sprzedają narko dla samotnej dziewczyny może to być niebezpieczne.

Sama wiele razy się musiałam prawie kłócić żeby zgodził się na to żebym pojechała pociągiem żeby zaoszczędzić na benzynie i autostradzie.
A że nie jest spoko wysyłać go w środku nocy bo mnie skręca to się zgadzam, sama przyznałam się że to okropne i jak z jakiegoś filmu o cpunach.

Tym razem chyba chce przestać, przynajmniej na parę tygodni jeśli nie dam rady dłużej. Teraz zaczyna mnie mocniej skręcać. Piszę tutaj chyba tylko po to by wyrzucić z siebie nieprzyjemne odczucia.

Edytuje gdyby ktoś kiedyś na necie szukał jak się rozwija skręt w ramach przygotowywania się.
Teraz oficjalnie minęły 24 godziny od ostatniego ćpania.
Cieknie nos, kicham, woda mi cieknie z oczu, regulacja temperatury nie działa, zaczyna się RLS i bóle nog i pleców.
Ogólnie nic do nie zniesienia siedząc w domu i grzejąc się pod kocem ale gdybym teraz była w pracy to na pewno bylaby to tortura.
Chyba zaczynam też odczuwać lekką depresję.
Tym razem nie biorę benzo ani alko. Szczerze mówiąc mam zamiar to przecierpieć a nie walić wszystko co się da aby tylko przetrwać to jak najbardziej bezobjawowo. Wiem że prawdziwa walka z głodem nastąpi w następnych 24/48 godzinach.
Być może tym razem się uda.
Mogłabym poprosić jutro znajomego o tramal ale nie mam pojęcia czy nie sprawi to że skręt będzie dłużej trwał więc nie wiem czy warto ryzykować. Mogło by to pomoc lepiej znieść ten najgorszy moment ale boje się że potem będę musiała dłużej się męczyć.
  • 627 / 266 / 0
@Michela111
Nie myślałaś o tym, aby się całkowicie poddać i skorzystać z detoksu szpitalnego ? Chciałabyś być wolna od nałogu i szczęśliwa ? Chciałabyś się uśmiechać i cieszyć z życia, z wolności, tak jak kiedyś, jak za dawnych lat ? Lekarz rodzinny tzn. pierwszego kontaktu Cię pokieruje, skierowanko na detoks otrzymasz i zaczniesz Żyć. Jeżeli Ci zależy na życiu to zrobisz wszystko aby sobie pomóc. Zadaj sobie teraz pytanie.. : Czy chcę żyć.. czy chcę umrzeć niebawem ? Proste pytanie a może być najważniejsze w Twoim życiu. Jeżeli odpowiedź na nie brzmi : TAK. To zacznij działać teraz i się nie zastanawiaj bo kolejnej szansy na Życie możesz nie dostać i nie dostaniesz, potrzebujesz pomocy i ją Otrzymasz tylko musisz wyrazić zgodę na otrzymanie pomocy, poddaj się, swoje "ego" stłamś do ziemi i powiedz : Chcę Żyć !
Życie jest piękne. drugiego nie dostaniesz.
Bóg rozdaje karty.. diabeł je miesza...
  • 18 / 3 / 0
Już kiedyś byłam w systemie, jako nieletnia. Nie mieszkam w PL, nie wiem jak tam to wygląda. Tutaj gdybym poszła z tym do lekarza to bym dostała receptę na metadon i wizytę u psychiatry który przepisał by mi benzo. Potem mogłabym się starać o miejsce w ośrodku w którym by mnie zamknęli na jakiś czas i pomogli potem pozbyć się metadonu. Nie mogę niestety tego zrobić. Mam pracę i rodzinę. Jestem na tyle szalona że w czwartek mam zamiar iść do pracy. Nieważne czy będę ledwo się trzymała na nogach. Chcę się teraz odtruć a potem ewentualnie starać się ćpać sportowo i uniknąć ciągu. Ostatnim razem ta metoda pomogła mi się w ten nie ćpać przez 5 lat. Przez te lata nie brałam żadnych narkotyków. Może zbyt ambitnie podchodzę do tego wszystkiego. Może po prostu jeszcze mnie nie skręca aż tak bardzo a jutro wieczorem będę płakać i błagac o dawkę. Nie wiadomo, zobaczymy.

scalono - WRB

Zaczyna się chyba piekło.
29 godzin od ostatniego zażycia, nie jest tak źle jak gdyby robić cold turkey po wielu latach dawania po kablach. Nie ma wymiotów i nie ma biegunki o dziwo, przynajmniej na razie. Zimno wewnętrzne i poty, ostre nakręcenie, rowerek... Adrenalina daje popalić, serce wali, odczuwam jakieś dziwne fizyczne podniecenie. Zgaga i ziewanie. Da się przeżyć, momentami czuje się prawie normalnie ale są to sekundy a potem znowu męczarnia. Jutro chyba walne ten tramal, żeby przynajmniej się przespać trochę. Zobaczymy jak się będę czuła

kolejne scalenie - 909

Nie mogę edytować więc piszę tutaj. Może jakiejś zagubionej duszy to się przyda w ramach przygotowania się na detox.

Jestem czysta! Dopiero dzisiaj czuje się znowu sobą.
O dziwo poszło szybciej niż myślałam. Nie mogę powiedzieć żeby to było łatwe ale aż dziwi mnie że demon tak opętał mi mózg że myślałam że jest to nie do dokonania.
Po 24 godzinach się zaczęła prawdziwa męczarnia. Kręciłam się w pościeli pocąc się niesamowicie mimo że stopy mi zamarzały, bolał mnie żołądek, spoglądałam na zegarek co parę minut odliczając czas do końca męczarni a każda minuta ciągnęła się niemiłosiernie. Kości, mięśnie, każdy włos na ciele mnie bolał. W końcu pragnęłam tylko zasnąć, choćby na chwilkę. Napiłam się Valium prosto z butelki i trzymałam w ustach powstrzymując się przed zwymiotowaniem. Popilam wodą mimo tego że mialam najgorszy w życiu przypadek wodowstrętu. Sama myśl o dotykaniu wody albo nabraniu jej do ust powodowała jeszcze mocniejsze drgawki. Po około godzinie po prostu zemdlałam chyba. A potem spałam przez 5 godzin, było to chyba możliwe jedynie dzięki temu że nie biorę benzo nigdy bo nie lubię tej fazy i miewałam też ataki epilepsji po nich a tym razem wzięłam naprawdę dużo.
Kiedy się obudziłam to już najgorsze minęło, nie czułam się dobrze ale już nie cierpiałam tak bardzo. Przyznaję też że ostatnia dawka Browna była malutka i przed nią już mialam 24 godziny przerwy a już przez tydzień czy dwa przed detoxem starałam się brać codziennie trochę mniej.

Rano lednak lyknelam tramal, ale była to jedynie setka, prawie placebo. Nie wiem czy pomogło. Dalej czułam się źle, byłam słaba i chciałam się zabić momentami.
Potem na następny dzień popołudniu musiałam wrócić do pracy.

W domu nie byłam w stanie nic robić poza leżeniem w łóżku bo mnie depresja dopadla ale w pracy musiałam udawać, kontaktować się z klientami. Niesamowicie mi to pomogło. Przez te kilka godzin nie mogłam pozwolić sobie na płakanie nad samą sobą. Słuchając radia każda pieśń miłosna wydawała mi się mówic o heroinie, oglądałam zdjęcia na internecie i marzyłam o ćpaniu 24 godziny na dobę ale stwierdziłam że już nie mam zamiaru drugi raz przechodzić męczarni fizycznej i nie mogę ćpać przynajmniej do kiedy nie będę całkiem czysta.

Przez następne parę dni brałam tramal w ilościach praktycznie placebo, po połówkach 100 mg.
Tylko żeby mieć poczucie że jednak coś tam biorę i to mi pomaga wstać na nogi.

Ale uwaga uwaga, dzisiaj po raz pierwszy mój chłopak zapytał się mnie czy ma jechać kupić dla nas ćpanie a ja mimo to że mamy kasę a za kilka dni dostanę wypłatę namówiłam go na to by jednak nie jechać.
Na początku chciałam walnąć się w łeb i zadzwonić żeby jednak jechał ale się powstrzymałam i od tego momentu ogarnęła mnie jakaś euforia.
To chyba to uczucie ponownego panowania nad sobą uleczyło mnie z depresji. Przynajmniej na razie.
Teraz już nawet nie biorę Tramalu.
Nie wiem czy uda mi się przestać ćpać lub czy dam radę uniknąć następnego ciągu. Możliwe że jutro znowu będę miała depresję.
Ale na razie czuje się niesamowicie dobrze, i jestem z siebie dumna.

Jedyne co to że zjebalam całkowicie kontakty z rodziną i zaniedbałam mojego jedynego przyjaciela.
Dopiero dzisiaj po miesiącach codziennego unikania kontaktu poza sporadyczne wiadomością mimo że wie o moim nałogu odezwałam się i opowiedziałam co się ze mną działo ostatnio. Teraz chujowo się czuje bo powiedział mi jak bardzo zraniło go moje unikanie odpowiadania na wiadomości i że przechodził właśnie bardzo trudne chwile z powodów zdrowotnych i życiowych a naćpana i poskręcana ja całkowicie to olałam.
Także tyle z tego. Mam za swoje. Mam nadzieję że uda mi się naprawić powoli moje relacje.

Powodzenia dla każdego kto chciałby też przynajmniej na chwilę chciałby przestać bo trzeźwość jest sama w sobie jakimś rodzajem fazy. I czasem warto sobie przypomnieć.
  • 3385 / 523 / 0
@Michela111 Pierwsze koty za płoty 🐈🐈🐈


Teraz weź sobie kartkę, rozpisz końcówkę marca na duże kraty i dni tygodnia i godziny 24/7 krateczki. Gdy pojawi Ci się głód narkotyczny stawiasz kropę krzyżyk czy co tam wolisz a tak to lecisz w kraty godzinowe kreski.

W ten sposób będziesz mogła zobrazować sobie ile kiedy jak często i o jakich porach głody najczęściej występują. Możesz w miejsca kresek i kropek wstawiać cyferki i na odwrocie te same cyferki jako odnośniki i opisać emocje uczucia myśli jakie Ci w danej godzinie wystąpienia głodu bądź nie towarzyszą i te pozytywne i te negatywne też jak tylko chcesz.

Spróbuj ten tydzień zaznaczać do końca miesiąca to jest tak zwany "dzienniczek głodów".


Jeśli Ci się spodoba możesz kontynuować dzienniczek głodów już w zeszycie dużym itp na miesiąc kwiecień : ) : ) : )
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
  • 18 / 3 / 0
@Mefistofeles1945
Dzieki za slowa wsparcia.
Moze nawet dobry plan z tym dziennikiem, oblokowales mi jakies zamazane wspomnienie z pierwszego zamknietego odwyku gdzie mi przymusowo kazali taki dzienniczek prowadzic pod grozba ograniczenia dostepu do papierosow.
Moze to byc jakas metoda. Ciezko bedzie walczyc z sama soba, to na pewno. Jeszcze do tego gdy sie mieszka z partnerem do cpania to sytuacja staje sie trudniejsza. Kiedys to potrafilismy sie powstrzymywac nawzajem, przez pare lat nie cpalismy i zylam jak normalny czlowiek.
Potem okazalo sie ze on jednak cpa okazyjnie, oczywiscie wydalo sie to kiedy przestalo to byc juz okazyjne, nie mogl sie opanowac, czekal az zasne i chowal sie w kuchni. Az dziwie sie ze przez kilka miesiecy sama sie nie zorientowalam mimo ze znakow bylo duzo, no ale w koncu go przylapalam.
No a potem to juz razem w tango bo do tanga trzeba dwojga.
W kazdym razie ide po dziennik i papierosa. Zajme sobie przynajmniej czyms glowe na pare minut ;)
  • 3385 / 523 / 0
@Michela111 no właśnie ja nie piję już dwa miesiące a straszny ze mnie alkoholik przez te dwa miesiące głodow nie było ale teraz się zacznie bo kończy mi się metamfetamina heh... Na pewno się zaczną bo straszny że mnie alkoholik mam diennjik na górze chyba od za niedługo będzie trzebaby zacząć na nowo.
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
  • 18 / 3 / 0
@Mefistofeles1945
Trzymam kciuki, nie zazdroszcze Ci uzaleznienia od alkoholu, moze dlatego ze jest to jedyna substancja ktora mi sie nie podoba i nie uzaleznia mnie ale od zawsze wydaje mi sie to najstraszniejsze uzaleznienie, tak latwo dostepne, przestanie z dnia na dzien moze czlowieka zabic, nie pozwala na normalne funkcjonowanie, prace.

No nic, popiszemy sobie w dzienniczkach i moze jakos to bedzie ;)

Wlasnie to jest najgorsze tez u mnie. Ze jedno uzaleznienie musi zawsze zastapic drugie. Nie potrafie dlugo nie cpac niczego.
Tyle ze kiedys to moglam wszystko cpac.
Teraz kokaina odpada bo miewam ataki padaczki a ostatnim razem jak zapodalam to przez minute lezalam na ziemi bez ruchu z fioletowymi ustami po tym jak prawie odgryzlam palec koledze ktory nieporecznie chcial mnie ratowac bo myslal ze przedawkowalam. Tak jakby mozna bylo ratowac kogos kto przedawkowal kokaine.. no ale licza sie dobre intencje.
alkoholu nie lubie, kiedys pijalam ale jak sie nabawilam choroby watroby, nie przez alkohol, to musialam przestac na czas leczenia i po tym jakos juz mi nigdy nie przypadlo do gustu picie.
Psychodeliki i trawa odpadaja, teraz juz mam tak zryta psychike ze najem sie grzybow albo zapale jointa a potem nerwica i fobia spoleczna przez cale miesiace.. No i nie chce jeszcze wiecej myslec bo nawet na trzezwo to jest bolesne a co dopiero taka introspekcja na dopingu.
Benzo tez padaczka.
Amfetamine ciezko znalesc a kiedy jest to jest droga jak kokaina a ja mimo ze pracuje to nie lubie stymulantow az tak bardzo zeby tyle przeplacac.
metamfetaminy o dziwo nigdy nie skosztowalam bo w rejonie kraju w ktorym mieszkam nie jest latwo dostepna, tak jak sie teraz zastanawiam to jest chyba jedyny narkotyk ktorego nigdy nie bralam.
Mam nadzieje ze nadejdzie dzien w ktorym heroina tez z jakiegos powodu stanie sie dla mnie taka trucizna ze nie bede juz chciala.
  • 3385 / 523 / 0
alkohol jest strasznie silnym "narkotykiem" ogólnodostępnym. metamfetamina pozwoliła mi na odcięcie się od niego. Pozwala mi produktywnie czymś się zająć działam do rana jak maszyna a w dzień inne prace ciąg dalszy pozwala mi na ogarnięcie tego całego galopu. Ale nie jestem z niej dumny. Skończy się mówi się trudno. Nie zamierzam ogarniać kolejnego worka, bo na mecie tak jest, żyjesz od worka do worka, bo ten narkotyk kusi.
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
ODPOWIEDZ
Posty: 36 • Strona 1 z 4
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.