Więcej informacji: Amfetamina w Narkopedii [H]yperreala
Załóżmy, że twój stan zanim wziąłeś to 0. Jak dojebiesz fete to +2 a później zjazd i -2 (mówimy o samopoczuciu) i takie wahadło się zaczyna od - 2 do +2 ale w pewnym momencie jak jest regularnie cpanie zaczyna się wahadło, zaczyna się przesuwać i już w lewo i zaczyna się weźmiesz jest 0 nie wezmiesz/zjazd -4?
Czy przy fecie tak nie działa?
Wiem, że to głód organizmu i tak mi to okazuje, ale kurwicy można dostać z takim stanem. Niby ci się spać chce a nie uśniesz. Zrobić też nie bardzo nie idzie nic, bo człowiek jest senny. Kawy, Yerby nie pomagają. efka w małych dawkach na chwilę...
Kolezka juz po jednej nieprzespanej nocy mial jakies schizy a mi po dwóch nic nie było. Każdy organizm jest inny
04 maja 2021xBambinoo pisze: @up weteranem nie jestem ale doradzić moge. Wszystko zależy od sytuacji w jakiej sie znajdujesz. Ostro napierdalasz? Czujesz, że niszczysz tym siebie? Ranisz tym najbliższych?
Jeśli nie to czemu chcesz to rzucić?
Kolejne pytanie to czy prócz walenia ścierwa korzystasz z innych substancji np. Ziolo.
Jeśli tak to łatwiej jest rzucić ścierwo, kosztem czegoś innego.
Ja na ten przykład mam za sobą półroczny ciąg na ścierwie. Potem miałem pare miesięcy przerwy od fety ale zamiast tego cały czas paliłem. Wiadomo, że nie jest to wyjście ale lepsze palenie niż walenie.
Życie w trzeźwości jest nudne i chyba każdy na forum bardzo dobrze o tym wie.
Zamiast postanawiac, ze rzucasz ścierwo definitywnie lepiej postanow sobie stopniowe ograniczenia. Tak jak pisałem wyżej, nie wiem jak ostro lecisz z tematem ale wiem ze takie ograniczenie do np. Raz w tygodniu moze być lepszym rozwiązaniem niż definitywne stwierdzenie ze rzucasz raz na zawsze.
Napisz coś więcej, ciekawi mnie jak mocno jestes w to wjebany
Pewna ważna sprawa sprawiła, że wrócił do kraju…dla mnie wrogi i oschły…gdy go zobaczyłam, przestraszyłam się… schudł niemal 20 kg., wyglądał bardzo źle. Zaczęłam szukać przyczyn i doszłam do tego… brał amfetaminę. Okazało się, że w ostatnim czasie wciągał ją w domu co 2 godziny, że nie spał od 10 dni i nocy… jak okazało się później zażywał także kokainę, a gdy nie było go stać, przeszedł na fetę…. Wszystko trwało około 2,5 miesiąca...
W tym czasie odsunął znajomych i przyjaciół, stwierdził, że nie będzie już prowadził działalności, którą kochał… podaje absurdalne przyczyny… miał zamiar wyprzedać kolekcjonerskie rzeczy, na szczęście nie zdążył. Jego rodzina, powiadomiona o problemie, zabrała go na domowy detoks…innemu nie chciał się poddać. Złożyłam to na ich barki, ponieważ ma do nich szacunek, do mnie już nie. Rozmawialiśmy tego wieczoru, zapewniłam, że go wspieram podobnie jak cała rodzina, że da radę to rzucić… podczas odtruwania pisał do nas, że kocha, tęskni, wróci, będzie grzeczny, podobno zastanawiał się jak nam to wynagrodzi… gdy wrócił do domu zachowywał pozory uczuć, choć było to jakby zimne, jakby za szybą… psychoterapeuta stwierdził, że osoby w takim stadium mają problem z odczuwaniem uczuć wyższych, prosił, aby nie rozpoczynać poważnych tematów, bo mózg nie działa jeszcze jak powinien i potrzebuje sporo czasu na regenerację. Mąż pewnej nocy wziął mnie na spytki i zaczął sugerować romans (na podstawie stron internetowych, profili znajomych odwiedzanych na fb, wiadomości z komunikatora, które wysyłali do mnie życzliwi, znajomi mężczyźni… o jednej sprawie powiedziałam mu sama, chciałam być uczciwa… znajomy wyznał mi miłość i choć od razu postawiłam granice i spotkał się z odmową, pisał do mnie niekiedy i odpisywałam mu…chciałam chyba dowartościować się tym głupim flirtem… mąż oczywiście nie wierzy, że nigdy się nie spotkaliśmy i do niczego nie doszło…
Do kontrolowania mnie doszły dziwne zachowania męża… wyjazdy na całe noce, przejażdżki rowerowe w środku nocy bez poważnej przyczyny, spotkania z kolegami, które kończyły się nocowaniem, randki przez portale erotyczne…(chociaż się wyparł). Raz nastroje depresyjne (psycholog wskazywał na amotywacyjny zespół z odstawienia dopaminy) i mówienie mi, o tym, że nie wie co się z nim dzieje, że jest do niczego i ma wewnętrzną pustkę, mógłby leżeć w łóżku całymi dniami, ma problem z utrzymaniem się w prostej pracy… za chwilę wyjazdy, aktywność fizyczna… raz traktowanie mnie bez szacunku i nazywanie XXXX innym razem płacz na myśl o odejściu z domu, raz wypominanie mi zbyt małego zaangażowania w finanse rodziny, innym razem zapewnianie o docenianiu mojej roli w prowadzenie domu i wychowanie dzieci… Nie jestem przekonana do prawdziwości jego zapewnień, nie wiem czy dalej nie bierze… może robi to tylko rzadziej, bo poznał swój organizm i wie jak to zrobić, by nie wzbudzać podejrzeń?
Ostateczna decyzja, wyprowadzka z podaniem błahych przyczyn, które moim zdaniem nie powinny stanowić powodów do rozpadu rodziny. Wszyscy wiedzą o tym co zaszło, bo niby ja to rozpowiadam, nie miał szacunku w mojej rodzinie, wszyscy byli do niego nastawieni wrogo, był nikim, ja mam wszystko, a on nic(ponieważ nasz DOM formalnie został zapisany mnie w testamencie… nie chciał być w nim ujęty…), ja jestem zabezpieczona, a on odejdzie i zaufa sobie, bo też chce coś mieć w życiu…, nie ufa mi w związku z podejrzeniem zdrady…
Nie mam na to wszystko siły… przepraszałam, wyjaśniałam, obiecywałam zmienić swoje słabe strony, wyciągałam dłoń do pomocy w związku z leczeniem, wskazywałam na cierpienie, jakie funduje dzieciom… stwierdził, że on nie będzie dalej się męczył, a dzieci zrozumieją i zapewne lepiej, jeśli go przy nich nie będzie...tak mówi...zostałam sama z dwójką dzieci i domysłami, czy jego decyzja nie jest czasami podyktowana chęcią uwolnienia się dla braku kontroli, dla komfortu niezależnego życia i brania…? (choć zarzeka się, że nam tym panuje i nic już nie bierze… na terapię nie pójdzie, bo nie potrzebuje tego). Czy z takich twardych narkotyków wychodzi się samemu? Czy jest ryzyko, że przez ten czas się uzależnił na tyle, że jego psychika nie funkcjonuje jeszcze należycie i nadal nie ma krytycyzmu względem swoich wyborów? Ogólnie sygnalizował mi, że nie chce być pod kontrolą, nie chce być traktowany jak chory psychicznie i przeszukiwany, a ja powiedziałam, że moje zaufanie do niego jest i pozostanie ograniczone. Aktualna sytuacja wygląda tak, że wynajmuje mieszkanie, nie zatrzymał się u rodziców, tak jak zamierzał…pewnie nie chciał nadmiernej kontroli. Jego bliscy twierdzą, że chcę zrobić z niego chorego psychicznie, ponieważ zasugerowałam teściowej (z polecenia psychologa), że powinien odbyć przynajmniej konsultację psychiatryczną. Wydaje mi się, że przy nich nie da poznać się ze słabszej strony…więc myślą, że wszystko jest dobrze…
Czy problemy z amfetaminą (Nawet jeśli aktualnie utrzymywałby abstynencję) mogą spowodować,że odsunął od siebie najbliższych (początkowo mówił,że kocha, potem ,że musi pomyśleć, teraz,że już nie...)?
Twierdzi,że będąc za granicą wszystko dokładnie przemyślał...czy narkotyki potrafią obudzić w człowieku uśpione lęki np. Na temat przyszłości?
Czy pracując codziennie może brać taką ilość, aby utrzymywać aktywność i nie wzbudzać dużych podejrzeń u rodziny, która jest blisko i pewnie go odwiedza?
Czy narkotyki potrafią na tyle zaburzyć myślenie, że człowiek szuka "zastepników" i sposobu na wypełnienie wewnętrznej pustki w kontaktach z kobietami (zauważyłam,że założył konto na portalu społecznościowo-randkowym)?
Ostatnio nastąpiła jakby poprawa, bo zaproponował,abyśmy zabrali gdzieś wspólnie dzieci...do tej pory nie tolerował mojej obecności. Wszystko było dobrze, okazuje dzieciom uczucia, jednak mnie żadnych ciepłych i uczuciowych gestów... jest jakby zobojętniony uczuciowo/emocjonalnie.W tygodniu nie dzwoni do córki przez 2 dni po weekendzie, dopiero na 3...jest tak już któryś raz. Nie odpisuje na wiadomości wymagające zaangażowania uczuciowego, wczoraj nie zareagował nawet na zdjęcia dzieci :(
Drodzy Forumowicze, odwołując się do Waszej wiedzy i doświadczeń, proszę o poradę i bardzo przepraszam za obszerność wpisu…
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.