Urlop spędziłem w Polsce, w domu. Trzy tygodnie niekończącego się melanżu. Ta historia to tylko epizod. Było zajebiście.
W środku nocy odurzony głównie grzybami i gieblem, udałem się do łazienki. Nie chciałem nikogo obudzić. Nawalony musiałem być mocno, to znaczy ledwo już człapałem. I nagle, nie wiem jak, chyba przy naciskaniu spłuczki, urwałem zawór łączący rezerwuar z rurą od wody. Widząc co się dzieje jak woda napierdala, naćpany, odruchowo złapałem tą rurę rękami i trzymam, myślałem że zatrzymam wodę.
Totalny rozpierdol, wszystko zalane, nie jestem sam, więc drę się, ratunku ! Pomocy kurwa ! Leje sięęę ! Krzyczałem z tej łazienki stojąc cały zalany. Jeszcze mocniej zaciskając lejącą się z rury wodę.
Wpadła mama, wkurwiona nieziemsko, ale tego się nie spodziewała.
Obudził się też ojciec, i od razu poszedł do piwnicy zakręcić główny zawór od wody.
Ja wyjebałem się na płytkach w te wodę.
W tym czasie szokowany rozwojem akcji przepraszałem mamę jak tylko mogłem.
Kazała mi wypierdalać spać, nie pogarszać sytuacji, a sama zaczęła zmywać wodę mopem i ścierkami.
Zdążyło całkowicie zalać łazienkę i korytarz, na szczęście woda nie dostała się do pokoi.
Teraz czasami wspominam przy nich tą akcję, teraz się z tego śmieję. Tylko mnie to bawi. Ale wybaczyli mi ten potop.
04 kwietnia 2021UJebany pisze: Jazda na rowerze z wkrętka, że jest wojna i tak zapierdalałem po mieście, kręcąc się w tych samych rejonach i myśląc, że będzie zaraz bombardowanie, wyjdzie wojo na ulice.
Bylem pod wpływem
Dosłownie aż powietrze falowało jak po jakimś psychodeliku, no ale głód dopadł nieziemski. Więc się postanowiłem wybrać do restauracji, na ogromne danie z kurczaka i ryżu. Dwie minuty stałem na przejściu dla pieszych. Bo jak tylko coś jechało to nie umiałem ocenić jak daleko jest. A jak nie jechało to się upewniałem, czy na pewno nie jedzie. A tyle się upewniałem, że zaczynało coś jechać.
Pomimo mojej paranoi udało mi się przejść przez to cholerne przejście. Wtedy jednak doznałem takiego uczucia, trochę jak przy deja vu, że jednak wpadłem pod samochód i nie żyje. Miałem wrażenie, że jestem duchem i chodzę po świecie niezauważalny dla nikogo. Byłem mocno zmartwiony tym, że nie żyje. Właśnie miałem kończyć studia, całe życie było przedemną... Dopiero po jakichś 5 minutach jak już dochodziłem do tej restauracji to przyszło mi do głowy, że jakbym nie żył to raczej nie byłbym tak cholernie głodny.
W restauracji za to już na spokojnie, zamówiłem jedzonko i delektowałem się nim jakby przyjechał z Afryki.
Parę lat temu, jakieś sześć z kawałkiem, żyłem sobie dziwnym, pustym życie nastolatka, który nie za bardzo miał pomysł na siebie i na swoje życie. Pracowałem jako doradca klienta w Orange na słuchawce i praca owa dopierdalała mnie ze wszystkich stron: nie lubiłem jej, nie wychodziła mi, nie lubiłem otoczenia i ludzi z roboty, chociaż oni mnie owszem, bo umiem się maskować, bowiem błazny, a taka jest ich natura, prócz robienia z siebie błaznów, potrafią również aktorzyć. Ale do rzeczy.
To był nieprzyjemny czas w moim życiu, na wiosce ostro się ćpało, głównie za moje pieniądze przez pewien okres, ale raczej krótszy niż dłuższy, a przede mną czekały wybory życiowe, studia i tak dalej. Ćpałem kannabinoidy syntetyczne, ale za cholerę już nie pamiętam, jakie kanna to były. Tak czy inaczej, gdy tylko miałem okienko, kilka dni wolnego, to grzałem rurę, paliłem proch z żarówki nad palnikiem gazowym w kuchni trzymając tę chujową rozpracowaną żarówkę na śrubokręcie, a zaciągałem się chyba słomką. Jarałem i oglądałem Grę o tron. Trzeci i czwarty sezon. Całe te dwa sezony obejrzałem na bombie i nic nie pamiętałem.
A sedno tej histori? Sedna brak. Gdy wytrzeźwiałem, trzeci i czwarty sezon gry o tron obejrzałem już na trzeźwo, ale tak, jakbym pierwszy raz w życiu oglądał te sezony. Podwójna przegrana/wygrana.
Narcyz, ale nie ostentacyjny.
Kłamca, ale wrażliwy.
Miło mi Cię poznać.
Bywało też tak, że podkradali spirytus do śmigłowców. Wpisywali, że 30 sekund oprysku było, brali 2l, rozrabiali i było chlanie.
Starszy ode mnie, narkoman jak ja. Wziął mnie pod swoje skrzydła w szpitalu, z dragów udało mu się wyjść ostatecznie. Wygrał Życie...
Pamiętam to jakby to było wczoraj. Siedzieliśmy oboje w nocy na pustej kantynie i oglądaliśmy tv. Zaczęliśmy rozmawiać i doszło do tego, że zaczęliśmy się kłócić, kto z nas bardziej zjebał sobie życie.
- Stary, mnie z domu wyrzucili, mieszkałem pod mostem, straciłem żonę i dziecko, wszyscy się ode mnie odwrócili nabierałem wodę z kałuży, żeby mieszać ketony i je pukać, prawie zgniła mi ręka...
Słuchałem go z powagą. Po namyśle wypaliłem.
- A ja tu jestem z oiomu, przez ćpanie Przyjechałem na wózku inwalidzkim. Przecież ja straciłem prawie życie. Byłem trupem. RIP kurwa.
- Kurwa, rozjebałeś. Wygrałeś.
https://www.youtube.com/watch?v=cc9on5_zYGk
NArkotyki - najlepszy sposób na zmarnowanie sobie życia.
Chciał żebyśmy mu z kumplem dupkę przeorali, bo ciągle wzdychał jak to nie jest nam w stanie za ten super koks zapłacić i wplatał w gadkę jakieś swoje historie z orgii z typami.
Ogólnie wporządku gościu.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.