Należące do grupy anilidopiperydyn substancje opioidowe, o krótszym i silniejszym efekcie.
Więcej informacji: Fentanyl w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 4080 • Strona 346 z 408
  • 2026 / 590 / 0
@jacok żeby czuć się komfortowo, lepiej niż "z benzo ujdzie" musiałabym brać ~1,5-2x tyle, co brałam, a stukałam średnio od pięciu do sześciu razy na dobę (wiadomo, że czasem szaleństwa były) takie w miarę średnie, pomagające przeżyć a nie fazujące opiatowo dawki, 1/5 plastra, czasem 1/6 jak chciałam przetrzymać noc i nie 'marnować'. Najmniej (wykręcona, ale musiałam zaoszczedzić wtedy) 4x szukanie wkłucia dziennie i to jest absolutne minimum żeby nie być ciągle galaretowatą, śmierdzącą kupą fentanylowego smrodku. Ale generalnie samopoczucie b. średnie już od początku, pościel prana tak często jak na skręcie niemalże, zapach potu powalający, skręty przychodzące coraz szybciej i mocniej, a im dalej w las... Jadąc do Wawy i znajac opóźnienia przygrzałam nieco więcej niż 1/3 plastra 100ug zaraz przed wyjściem z domu (szczęśliwy przypadek z wkłuciem się dobrze za I razem) i wracając było mi już średnio, ale nie był to stan paniki; może tak działa też wiedza o psychicznym posiadaniu mfki, nie wiem, możliwe. Ale na działce "survivalowej" nie widzę tej jazdy pociągami, czekania, wracania... No nie dałabym rady.
I też zsynchronizowałam się z drugą osobą w fentasiowym piekiełku jeśli chodzi o nocne strzały, tylko staraliśmy się ich unikać, tj. jak się obudziliśmy o czwartej to jakoś przegadać do szóstej, coś poczytać, wykorzystać skrętowy ulepszony słuch do muzyki... I w 90% dawaliśmy radę, ciężko, ale dawaliśmy.

"Najlepiej" czułam się już idąc do totalnej odcinki, ale musiałabym być milionerką albo budować wolniej tolerancję żeby móc sobie na nie pozwolić codziennie, a niedosyt fentanylowy jest okropny. Okropniejszy od typowego niedogrzania. Przy 5-6 stukaniach (czyli plaster dziennie szedł w sumie na metanolu) budziłam się koło czwartej i leżałam do szóstej, ale już upocona i z oczami jak spodki. Gdy brałam trochę więcej, to i tak wstawałam w granicach 6, ale nie w takim fatalnym stanie, nie weszłabym jednak dobrowolnie pod prysznic. ;-) Za to już po wczorajszej dawce majki obudziłam się 'jak człowiek' o 9 bez jakichś wielkich skrętopodobnych objawów, na spokojnie jeszcze bym pospała dwie godzinki jakbym mogła. Zjadłam coś i poszłam się umyć z przyjemnością, dopiero wtedy przyrządziłam sobie nieśpiesznie dawkę majki i puknęłam, w międzyczasie jeszcze musiałam sprawdzić na dzisiejszą noc Marquisem i Ecke'm pewną niewiadomą pigułkę. Ach, i oczywiście miałam takie dni, że fent sobie stał przede mną w "połowie" gotowy lub dopiero do niego przygotowany wstępnie, a ja tylko siedziałam i dokładałam zamiast czekać na skręt; ale to głównie jak niezapowiedziane złotówki wpadły do kieszeni na chwilę.

Z fentanylem na wspomnianych dawkach na poziomie "przeżyj - nie zadłuż się (a i tak parę razy musiałam stówkę to tu, to tam pożyczyć)" nie daję rady funkcjonować dobrze, czy przyzwoicie na poziomie zawodowym, towarzyskim, każdym innym. Nie wiem, czy też tak miałeś, że pukałeś i jak tylko weszło, to dosłownie jakbym widziała licznik odmierzający mi czas w głowie do 'trzymania'.

Zostawiłam sobie ze dwie dawki na noce, ale generalnie śmigam na morfinie. I o ile tolerancja istotnie podskoczyła, to histamina nazbierana przez miesiące użytkowania fentanylu zrobiła dużą niespodziankę - myślę, że do utraty przytomności gdybym podała 'na kopa' spokojnie - nie puchnę w granicach szyi itp., ale wyglądałam jak komiksowy Indianin ze zjezoną skórką i ustami po poczwórnym botoksie, a fale - tak, fale nie fala - rozlewały się przy każdym wlanym w siebie cencie, podzieliłam pierwszą porcję morfiny na 4-5 pchnięć w miarę równych. I to uważam za najbezpieczniejsza opcję.

Dziś już na 4 równe oczekując troszkę zmniejszonej tej histaminy; rzeczywiście, zmniejszona, ale dalej aż do spektrum bólu i mroczków w oczach. Lubię jej pazurki, więc trzeciego brania m-fki już się nie obawiam (najbardziej zawsze troszczyłam się o bicie serca i ten wzrok przypominający napady hipoglikemii, oddech to wiadomo), za to przyjemnie czochram po plecach i nie tylko. %-D

Odparowuję tak, by ledwo tam się jakaś ciecz przesuwała - czyli przy mojej łyżce to jest tak z 0,5cc, sprawdzałam z wodą jak wyglądają poszczególne ilości, natomiast i jak czasem z niecierpliwości pukałam centasia metanolu i 9 zakwaszonej wody, to nic się nie działo niepokojącego, ale zakodowane miałam 0,5 centa. Zawsze dobrze jest odparować to (nie podgrzewając, tylko na wolno) do jak najmniejszej objętości, jednocześnie nie pozwalając zostać właśnie samemu klejowi (a w zasadzie jego drobinkom, bo plaster wyjęty z metanolu dalej jest lepki, ten klej tak nie złazi jak na etanolu) i resztkom na łyżce. Bo wiadomo, że im mniej metanolu, tym szybciej spiernicza. ;-)

Dziś popłakałam się jak dziecko po przespanej w pełni nocy bez dopukiwania, ale to już zasługa pszczółki M. :pacman: To luksus, na który z F nie mogłam sobie pozwolić, a w sytuacjach stresowych bądź większej aktywności fizycznej, spalam go jak... Jeśli ktoś miałby pytania odnośnie przechodzenia z fentanylu na morfinę (też nie robię tego tak, by czuć się ućpana strasznie, tylko te wejścia są intensywne i potem się zaskakująco szybko czuje normalnie... jednak to normalne samopoczucie jest o niebo lepsze od fentowego nawet mierząc 30 min po strzale), to już myślę w ogólnym temacie morfinowego działu.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 1992 / 115 / 0
@Jamedris Ha, wiem o czym piszesz z tym odliczaniem. Jak jeszcze na początku było spoko, tak później cały komfort grzania psuła świadomość, że mam max kilka godzin względnego spokoju. No i maks 2 dni do wyczerpania zapasów. Zegar tyka, trzeba zrobić druki i znaleźć aptekę w której jeszcze nie byliśmy. Domyślasz się co się działo pewnie jak się gdzieś plany rozjechały. Nie mieliśmy bufora bezpieczeństwa.

Najgorsze w tym były podróże. Leje się z nosa, a pociąg spóźniony 1.5h. Albo raz utknąłem w chyba Tczewie, źle sprawdziłem połączenia i okazało się że mam tam 8h czekania na przesiadkę, pomiędzy 22 a 6 rano. Najpierw spina żeby znaleźć jakąś stację i kupić spirytus. Potem żeby znaleźć miejsce do przygotowania. Na dworze -20, na szczęście otworzyli poczekalnię. Skitrałem się w rogu i oczywiście musiał mi się jeszcze ten cholerny spirytus z plastrami zapalić. Czy wspominałem że to była najgorsza możliwa miejscówka? Bo okazało się że siedziałem pod drzwiami sok'istów :) Dobrze że chociaż otwierały się tak że mnie zasłoniły, miałem te kilka sekund na ściągnięcie fenta do pompki i schowanie łyżki do kieszeni.

Co do histaminy - wiem o czym mówisz, choć akurat po majce nigdy mnie tak mocno nie atakowała. Może dlatego że tylko parę razy grzałem czystą m, potem mieliśmy prawie zawsze bezet pod ręką. Ale najgorszy wyrzut histaminy miałem po puknięciu opium. Takiego w sumie prawie świeżego, z maków zerwanych może godzinę wcześniej. Myślałem że zejdę, że nie złapię oddechu.
  • 2683 / 334 / 0
Ja od siebie moge dodac ze Instanyl 200mcg to jest kozak prze huj ....
  • 1677 / 263 / 0
Wpierdolenie się w fenta to była jedna z top3 moich najgorszych decyzji w życiu a was do tego ciągnie jako do czegoś wspaniałego. To jest gówno. Grzanie majki jest 1000x lepsze, bo nawet jak skręt zaatakuje to jesteś w stanie go zbić thiocodinem, a powodzenia ze zjadaniem kody na skręcie z fenta, na 1650mg kody raz zjadłem (11 opakowań thio, nie pierdoliłem się z antkiem) i pomogło, na 2-3h xD

A byłem wjebany w dawki dochodzące do kilkuset mg na dzień. To było, hmm, 8? lat temu.
Największy przegryw na forum
  • 2683 / 334 / 0
Instanyl 200mcg na dawke ( aerozol do nosa ) psiknelem 2razy czyli 400mcg fenta poszlo plus do tego 900mg pregabaliny i stan byl przepiekny nic mi nie przeszkadzalo .. wyszlem sie przejsc huj ze padało mi to nie przeszkadzalo ..🙈🤣
  • 2026 / 590 / 0
Myślałam nad zrobieniem takiego psikacza i noszeniu przy sobie, problemem byłoby dojście do idealnego pH i utrzymanie go takim. Bo buteleczka i same przygotowania, dawkowanie - to spokojnie do zrobienia jak przemyślałam sprawę, tylko odezwał się we mnie ten głos "ale to dalej nie będzie dożylne, zmarnujesz" - nie bazowałabym przy moich potrzebach na psikaczu jako na głównym źródle przeżycia/upierdolenia się, zależnie od dnia, ale w sytuacjach typu "coś tam mi się przeciąga, a strzała w środku miasta nie przygotuję" lub "wzięłam trochę za mało, będę późno, dopsiknę sobie" byłby idealny. Nawet częste dopsikiwanie nie byłoby takie złe, sezon grypowy w końcu.

Natomiast ich ceny na 100% to ponury żart, choć ogólnie rzadko widzi się recki na fentanyl 100ug na stówę bez ryczałtu - info od farmaceuty jednej z większych sieci - jeszcze rzadziej na fenta w innych formach.

Na szczęście znika u mnie już to uczucie tuż po wzięciu "dobra, to teraz trzy godziny względnego spokoju jak dobrze pójdzie"; morfina robi rzeczywiście słabiej, tak jak można się tego spodziewać po ~3 miesięcznym ciągu na sporych dawkach F dożylnie, ale za to jej histaminowe wejścia dalej (która to ifauka morfiny na tym przejściu, szósta? piąta?) są rozkoszne.

Jak dobrze, że na razie idę na morfinę i trzymam się jej mocno. Po tych trzech miesiącach nie ciągnie mnie do fenta nic a nic, jakbym nic nie miała to oczywiście by leciał, ale póki mogę decydować, to wolę bardziej tradycyjne opio które coś mi "dają" z wyraźnym wejściem, a nie tylko zbijają - nie zawsze do końca - głód.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 549 / 171 / 0
fentanyl nadaje się moim zdaniem co najwyżej do przeplatania nim morfiny, ew. heroiny, sam w sobie jest świetny i idealny aż za bardzo. Pasuje chyba tylko dla ciężko chorych ludzi, którym lekarz będzie to przepisywał do końca życia, inaczej wejście na fenta i bycie na nim to pakt z diabłem i skończy się piekłem na ziemi. Pamiętam, jak sobie kiedyś upolowałam kilka plasterków fenta, chyba Matri to były i troszkę Duro. Pewnego dnia tak popatrzyłam na te plastry, zastanowiłam się i mówię sobie; to nie starczy nawet na miesiąc. Trzeba wydłużyć czasookresy między dawkami. No nic, spróbuję, może mi się uda...
Obudziłam się w środku nocy z białą gorączką, skręt się już zaczynał, mocny jak skurwysyn. Nie wytrzymałam chyba nawet godziny, chociaż mi akurat wtedy zależało.
Albo po dwóch paczkach Actavisów, jak wróciłam na morfinę i chciałam się ugrzać, to 200mg poszło 8 razy w ciągu 2 godzin i wcale nie było jakoś zajebiście. Nieuzależnionego człowieka taka dawka zabiłaby już kilkukrotnie.
fent jest dla jakichś nadludzi... Robienie sobie ciągów na nim to już nawet nie igranie z ogniem, tylko wskoczenie w ogień. Ale co ja bym teraz dała za takich Activisów paczuszkę, to ehh, szkoda gadać.
Here is my tribute to morphine
You will always be in my dreams
The last and final moment is yours
My agony is your triumph
  • 2026 / 590 / 0
Często popełnianym błędem jest też chyba myślenie, że skoro fentanyl odkłada się w tłuszczach, to można zerować się z niego jak z normalnego opio i jeszcze będzie lepiej - oczywiście b. szybko ktoś przekonany o tym rewiduje swoje poglądy doznając nowych kręgów piekielnych odstawienia - w rzeczywistości jest o wiele trudniej, właśnie z powodu tego odkładania i nieprzewidywalności w "spalaniu" go. A najgłupszy pomysł na świecie? Wziąć buprenorfinę na odstawce fentanylu. Albo odstawiać fentanyl po ciągu typowo fentasiowym na sucho. Ciężka decyzja.

Wydłużyć okresy między dawkami? Ha, tylko wbij się w żyłę jak fale zimnego potu zalewają Ci oczy i dupę, ogólnie każdy kolejny skręt jest gwałowniejszy i cięższy, ja w tym wydłużaniu dawek - jak musiałam - pomagałam sobie klonazepamem, baklofenem i mydocalmem (najbardziej uciążliwe są dla mnie objawy mięśniowe i przymus ruchu, wyginania), a i tak wiele razy budziłam się np. o tej trzeciej w nocy i leżałam jak mokra kłoda, odliczając do szóstej - tu postawiłam sobie granicę, że wcześniej NIE przygrzeję bo do okolic godziny 10 to już nie będę wyglądała jak człowiek, ani tak też się czuła. Ogólnie z czasem nauczyłam się, ile mniej-więcej mogę poczekać, ale to też stale się zmienia... i stale irytuje, bo w niektóre dni naprawdę starałam się nie doprowadzać do skręta i miałam towaru skolkogodno, natomiast z godzinkami i tak nie wcelowałam - albo wcelowałam, ale podanie zajmowało zbyt długo i już zaczęłam się przy nim denerwować. Nic tak nie spala u mnie F jak jakieś dodatkowe stresy zewnętrzne, tak jakby sam aspekt jego dawkowania (choć w ciągu ten strach nie tyle znika, co zanika, im dłuższy ciąg...) nie był dostatecznie stresujący.

O ile można tak w ogóle napisać, to "najbardziej odpowiedzialnie" jest podchodzić do fentanylu mając już na podorędziu odrobinę słabsze opio do schodzenia i benzo, jeśli na nas działają w oczekiwany sposób; sama wolałabym chyba 'topór w łeb' do usypiania aka kwetiapinę, ale moja sytuacja z tymi pieprzonymi klonami jest specyficzna. morfina chyba jest najlepsza do tego zadania, przynajmniej moim zdaniem - oczywiście i.v.
Byle nie metadon, jeśli faktycznie mówimy o schodzeniu. Bo przeplatankę metadon - fentanyl - metadon - fentanyl zna chyba 99% programowiczów.

Przeplatankę (rzadko z syropem, częściej z morfiną czy oxy) robiłam sobie wcześniej często, ale taki "czysty" ciąg na samym fencie (i benzo, ale to wiadomo) trzymiesięczny to dopiero teraz od dość dawna mi się zdarzył, obecnie jestem już na morfinie i wykorzystałam te wspomniane dwie, nocne dawki właśnie... na noc. Bo biorąc mfkę na noc mam wrażenie 'marnowania jej', a tak to po strzale F zmuszam się do zamknięcia oczu i przespania chociaż połowy nocy.

Z zaskoczeniem odkryłam, że jestem w stanie na jednym większym strzale z morfiny (nie z MST200, robionych oddzielnie z MST100 i łączonych) WYTRWAĆ ok. 12h, ale nie mówię tu o komfortowym wytrwaniu, choć jest o niebo lepiej niż przy fentanylu. Jak zepnę dupę i nie muszę nadmiernie chodzić czy jeździć po miescie, to dwa strzały/24h z przebudzeniem w nocy i pokutowaniem do rana stają się możliwym do zrealizowania scenariuszem, trzy - i ten trzeci taki odrobinę mniejszy, o 25% np. - pozwalają już w miarę godnie przeżyć i dzień, i noc niezależnie od aktywności.

A histamina? Z każdym strzałem mniejsza, np. dzisiejszy po wstaniu podałam już sobie nie na cztery porcje, a za jednym razem - ale poczułam żywy ogień łażący po sutkach, plecach, karku, 'strategicznych' miejscach. Moim największym lękiem było to, że schodząc z takich dawek fentanylu na wcale nie jakieś monstrualne morfiny, nie poczuję w ogóle tej drugiej poza zapobieganiem zgięciu... Ale za pierwszym razem zaskoczyłam się do podłogi, jak mi odebrało wzrok, a za drugim wiedziałam już by nie szarżować. Gdybym miała trzecią porcję fenta, to pewnie wplotłabym sobie ją na dzisiejszą noc, by rano wstać z nieco większymi magazynami histaminy w organizmie.

Podobnie, choć nie tak intensywnie miałam też z histaminą przechodząc z F->oxy->m, jednak u mnie oksykodon pozbawiony jest komponentu euforii, podobnie jak fentanyl. Banan na pysku podczas podawania? Tylko z ulgi. Wszystko inne (ciężar na szyi, wrażenie podduszania, płynięcia zimnego płynu przez żyły, działanie bujające się dopiero na 10 minut po wyjęciu igły albo i dłużej, działanie zanikające nie falowo, a jednorazowo - PYK - i już skręt... to wszystko jest mi znajome, poza euforią na oxy czy fentanylu, no niestety nic na to nie poradzę - takie skurwiałe receptory.
You wouldn't? Yes you would. You would lie, cheat, inform on your friends, steal, do *anything*
to satisfy total need. Because you would be in a state of total sickness, total possession, and not in a position to act in any other way.
  • 1931 / 316 / 0
08 marca 2020sprawdzone_info pisze:
Wpierdolenie się w fenta to była jedna z top3 moich najgorszych decyzji w życiu a was do tego ciągnie jako do czegoś wspaniałego. To jest gówno. Grzanie majki jest 1000x lepsze, bo nawet jak skręt zaatakuje to jesteś w stanie go zbić thiocodinem, a powodzenia ze zjadaniem kody na skręcie z fenta, na 1650mg kody raz zjadłem (11 opakowań thio, nie pierdoliłem się z antkiem) i pomogło, na 2-3h xD

A byłem wjebany w dawki dochodzące do kilkuset mg na dzień. To było, hmm, 8? lat temu.
Podbijam, zgadzam się całkowicie.

Odparowując fenta, docelowo musiałem schodzić paląc helupę. Dodam również, że sam skręt - choć znacznie krótszy - jest nieporównywalnie trudniejszy do zniesienia dla psychiki i ciała. O ile nie odczuwam żadnych bóli na skręcie z czegokolwiek, o tyle reszta fizycznych objawów występuje (choć ewidentnie słabiej, niźli u innych ludzi), rzeczy typu motorek, mroźne zlewy potne (normalnie niagara, nieustanny pot) i w kurwe frustrujące itp.
} nie mniej to jest pikuś w porównaniu z kataklizmem jaki przechodzi psychika, dosłownie jakieś tymczasowe zmiany charakterologiczne: ciągły wkurw, irytacja, frustracja, kompletna apatia i agresja } instant lvl up; do tego spowolnienie postrzeganie czasu przez obsesyjne myślenie kiedy to się skończy? kurwa! dopiero 12, jeszcze xx godzin i powinno być okej" i po 2 minutach dobra minęła z godzina... co kurwa? dopiero dwie minuty? kurwa nie wyrobie" + nadpobudliwość ruchowa lvl up. Nie polecam, skręt po fentanyLOVE to chujowy trip, już wolę benzydaminę wciągać do nosa %-D .

Dodam, że zawsze schodzę na skręcie na sucho (tj. bez pomocy bnz, pregabaliny itp. itd.), tylko jeden raz, na fencie właśnie nie wyrobiłem i 4 dni paliłem hel. Schodzenie na sucho jest imho lepsze*, bo dzięki temu pamięta się bardziej wyraźnie butt-hurt związany ze skrętem i rzadziej zdarza się popadać w ciągi/seryjnie nadużywać = mniej skrętów (do tej pory miałem może z 5 razy skręta i nie dlatego, że byłem ciągle na high'u %-D )

*naturalnie nie dotyczy to osób tak grubo wjebanych, że stanowi to zagrożenie życia - np. słyszałem, że niektórzy mają mocno przyśpieszone bicie pompki, co może skończyć się nawet zawałem :trucizna:
Uwaga! Użytkownik GG Allin nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2683 / 334 / 0
09 marca 2020Jamedris pisze:
Myślałam nad zrobieniem takiego psikacza i noszeniu przy sobie, problemem byłoby dojście do idealnego pH i utrzymanie go takim. Bo buteleczka i same przygotowania, dawkowanie - to spokojnie do zrobienia jak przemyślałam sprawę, tylko odezwał się we mnie ten głos "ale to dalej nie będzie dożylne, zmarnujesz" - nie bazowałabym przy moich potrzebach na psikaczu jako na głównym źródle przeżycia/upierdolenia się, zależnie od dnia, ale w sytuacjach typu "coś tam mi się przeciąga, a strzała w środku miasta nie przygotuję" lub "wzięłam trochę za mało, będę późno, dopsiknę sobie" byłby idealny. Nawet częste dopsikiwanie nie byłoby takie złe, sezon grypowy w końcu.

Natomiast ich ceny na 100% to ponury żart, choć ogólnie rzadko widzi się recki na fentanyl 100ug na stówę bez ryczałtu - info od farmaceuty jednej z większych sieci - jeszcze rzadziej na fenta w innych formach.

Na szczęście znika u mnie już to uczucie tuż po wzięciu "dobra, to teraz trzy godziny względnego spokoju jak dobrze pójdzie"; morfina robi rzeczywiście słabiej, tak jak można się tego spodziewać po ~3 miesięcznym ciągu na sporych dawkach F dożylnie, ale za to jej histaminowe wejścia dalej (która to ifauka morfiny na tym przejściu, szósta? piąta?) są rozkoszne.

Jak dobrze, że na razie idę na morfinę i trzymam się jej mocno. Po tych trzech miesiącach nie ciągnie mnie do fenta nic a nic, jakbym nic nie miała to oczywiście by leciał, ale póki mogę decydować, to wolę bardziej tradycyjne opio które coś mi "dają" z wyraźnym wejściem, a nie tylko zbijają - nie zawsze do końca - głód.
Co do psikacza z fenta .. to jest dobry myk jak na miescie cie zlapie ochota ... bo jak ktos nie w temacie to huja sie skapnie ze psikacz to jest z fentem .. tylko ze cos do nosa itp .. na katar czy cus ..ale powiem Ci od siebie ze mocny jest ... mnie pol plastra fenta mx 100ug nie robilo .. ale 2psikniecia ( czyli 200mcg w 1 nozdrze i 200mcg w 2 nozdrze ) robi ładnie i trzyma sporo .. ale cena 800 zł to duzo za duzo ...
ODPOWIEDZ
Posty: 4080 • Strona 346 z 408
Artykuły
Newsy
[img]
Przy autostradzie A4 rosły sobie konopie indyjskie

W rejonie autostrady A4 rosły sobie konopie indyjskie. Policjanci z Bochni znaleźli najpierw ścięty krzak, a potem kilka miejsc uprawy.

[img]
CBŚP zlikwidowało laboratorium metamfetaminy - zabezpieczono 120 litrów narkotyku

Policjanci CBŚP zlikwidowali w woj. podlaskim laboratorium metamfetaminy. Na terenie jednej z posesji położonej na obrzeżach małej miejscowości powiatu bielskiego ujawniono blisko 120 litrów płynnego narkotyku, którego czarnorynkowa wartość przekracza 7 milionów złotych. Do sprawy policjanci zatrzymali 4 osoby.

[img]
Uprawa trzech krzaczków konopi będzie legalna w Czechach? Padła propozycja zmian w prawie

Ministerstwo sprawiedliwości zaproponowało w poniedziałek, by posiadanie do trzech krzaczków konopi indyjskich z przeznaczeniem na własny użytek było legalne. Propozycja dotyczy osób powyżej 21 roku życia. Legalne byłoby także posiadanie do 50 gramów suszu marihuany w domu i 25 gramów poza domem.