*hug* bardzo podnosi mnie na duchu fakt, że nie jestem sama.
dzisiaj w momencie kryzysowym zarzuciłam l-dopę i szczerze mówiąc - podziałała dobrze. zapierdalałam w 3 dzień skręta i wysprzątałam pokój.
nie myslę o następnym dniu. mówię sobie - dzisiaj nie grzeję i organizuje sobie dzień.
pomaga mi wizualizacja tych jebanych 7 miesięcy na zasadzie wycieczki po mieście co 4 dni po mak z jednym wielkim rozpierdolem w głowie i okropnym strachem.
Dopóki będę pamiętać o tych męczarniach i degradacji sumienia, wartości i zasad, będzie ok.
Dzisiaj dopadło mnie ogromne poczucie wstydu.
Jak sobie radzisz z psychiką?
Z fizycznych wykrakałem, że chyba mi przeszło, zaczynają nakurwiać mnie stawy, ktoś zna na to dobry sposób? Jakieś witaminki czy cokolwiek? Jakaś maść? Ketonal chyba? Tyle czy to nie jest na recepte? Pewnie jakiś zamiennik jest, albo coś źle słyszałem
Z psychiką radzę sobie tak, że o dziwo wspomagam się małymi ilościami benzo + no dziś zdarzyło się alko(2piwa, dla mnie mało ale jednak rozleniwia i robi co ma zrobić) do meczu, zdarzyło mi się złapać jeszcze buha) + 4f-mph(co widać po długości postu, wszystkich moich dzisiaj), noopept(strasznie anty-depresyjnie na mnie działa, bo wiem że w miksach z alko, benzo i trawą raczej nie będę miał nagle olśnienia mózgu), kofeina witaminki, żeń szeń, gilko, kurkuma i tak samo jak Ty próbuje zrobić coś w ciągu dnia pożytecznego, ale tak ostetecznie to motywacji mocno brak...
Dobra muza dająca energię i napierdalamy, a nie ma coś użalać nad sobą! To mi pomogło dzisiaj zdecydowanie.
A co do odtruwania się, to jednak chyba naturalne antyoksydanty będą najlepsze - zielona herbata. Przy okazji ma swoje inny plusy. To samo według mnie picie melisy na bezsenność i mięty (ta wydaję mi się i chyba gdzieś czytałem potwierdzenie) na problemy żołądkowe
Jeszcze jest ostatnio popularny czystek
Na końcu o ile dotrwałaś :hug:
Czuję się dobrze z tym, że jutro o godzinie 15 narysuję na kartce, którą mam koło łóżka, czwartą kreskę oznaczającą kolejny dzień bez opio. Jak w pierdlu :D
Na kartce tej markerem mam za to wypisane:
Nie czynię dobra,
którego pragnę,
ale popełniam zło,
którego nie chcę!
niech Bóg będzie ze mną jak autodestrukcja
masz wyraźny kształt, a świat to iluzja
jakbym te twoje pieniądze miał to bym je puszczał
myślę o opiatach bez przerwy. żałuję, że weszłam na cięższe opiaty niż kodeina.
nie radzę sobie z poczuciem winy. jednak nie jestem w stanie wziąć żadnego opio.
mówię sobie wtedy, że haj minie i wrócę do punktu wyjścia.
stoję oko w oko z wszystkim, co zrobiłam przez opiaty i z wszystkim, co zabijałam napierdalaniem tych narko. ból psychiczny jest gorszy 100 razy niż fizyczny. opio maskowało mi każdy ból.
po detoksie od opio rzucam fajki, już ograniczyłam do kilku dziennie.
moja silna wola podtrzymuje mnie na duchu.
Na serducho polecam propranolol, można inny jakiś nowocześniejszy. Klonidyna ponoć też pomaga, ale tu mniej bezpiecznie z ciśnieniem jest. Warto czymś ogarnąć właśnie walenie serca i wysokie ciśnienie, bo wtedy czasami okazuje się, że 50% objawów skręta po prostu mija. Na pozostałe 50% loperamid do skutku + benzo na musk.
dziękuję Ci za rady, Little_Jack. wolę jednak nie dorzucać już leków.
na poprzedniej stronie opisałam obstawę lekową (lamotrygina 3x25, amitryptylina na noc 25-75mg, ketonal forte 3x100, loperamid 1x4mg) per dej.
zero benzo, zero ssri.
moja opiobiografia jest pojebana.
kodeina w dawkach 150-225-300-450 mg na sportowo przez rok, wjebanie się w nią i dojście do 450 z brakiem działania.(więcej kody już brać nie chciałam)
gdy 45o nie wystarczało detoks 2 tyg +DXM i powrót do 150-300. na 3 miesiące.
później inne zabawki (2 msc na klonie i Tramalu pt. "memory cut- jem tabletki jak cukierki"
następnie nagłe zerwanie z tematem. oszukiwałam się, że nie chcę opio.
po miesiącu znowu kodeina w dawkach 300-450, później 600mg dziennie + PST, oxy na sportowo
później znowu ogarnianie tolerki, ale na krótki czas... czasami strzał/oral oxy
ale już nigdy codziennie ifauki.
poźniej 7 msc PST. :nuts:
w 2 msc dojście do tolerki 1.5kg na dobre ugrzando, później 2 tyg na słabym maku na skręta, powrót do ugrzando, ale już maksymalnie 0,75kg per dej.
ostatni miesiąc tylko 0.5kg średnich maków dziennie
i ostatni tydzień na 250g eco+3877 (działał na mnie tak samo jak baka .53 z tego roku)
no i właśnie kończę 4 dobę bez opio. byłam dziś ze znajomymi w pubie, było ok, dość wesoło, ale dupy nie urwało, staniki nie latały.
pierwsze 2 dni ryczałam jak jakaś pizda. w końcu ruszyłam dupę, wysprzątałam pokój, przeczytałam dziesiątki pdfów o skutkach brania opiatów.
mimo huśtawki nastroju 3/4 dnia krażą w mojej głowie myśli typu "ja pierdole, ale to jest gówno" "jak wezmę to i tak następnego dnia wróci trzeźwość"
mimo okropnych załamań i wrzeszczenia w niebogłosy mam cholerny wstręt do opio.
to mój pierwszy detoks, na który zdecydowałam się zupełnie sama.
jak skończy się skręt, to będę wyrabiać nawyki na zasadzie: głód=bieganie/ćwiczenia/przekąski/cokolwiek, nawet placebo.
właśnie. inteligentnie używając placebo można naprawdę sobie pomóc, wiem po sobie.
na początku nie ma motywacji i trzeba będzie się zmusić. polecam wszystkim właśnie w/w rzecz.
boję się, że poczuje się niedługo zbyt pewnie i sobie przygrzeje "żeby zobaczyć jak pogrzeje".
wyczytałam fchuj dużo o degradacji receptorów/neurotoksyczności skręta/zjebanym układzie nagrody, cAMP'ach, białkach G i innych fantasmagoriach. tłumaczę sobie to wszystko, uczę się pojęć, zyskuję satysfakcję. nawet jeśli czuję ją jakby przez mgłę, to wiem, że niedługo będę czuć już naprawdę. staram się cieszyć tym, że w końcu mogę czuć w pełni smaki, zapachy, dotyk. wszystko jest inne. ale jakie piękne.
muszę uważać, by nie poczuć się zbyt pewnie.
aha, no i kiedyś próbowałam odstawić kodę ale wytrzymałam tylko 2 pełne dni. nie mogłam wytrzymać palącego się ciała.
teraz z lamotryginą jest 10000 razy lepiej.
trzymajcie się, opiatowe mordki, ale w abstynencji, a nie grzaniu.
Fuzja - 909
dzień 5 bez opio.
5 godzin snu. jebane dreszcze i jebane skoki temp. teraz mi znowu ładuje się ból pleców, kurwa mać.
jest fchuj ciężko. jebane PST.
wyjebałam dzisiaj do kibla wszystko, co można ćpać, wraz z tą niewykorzystaną paczką kody na zejście.
chciałabym coś zacząć robić, ale jestem tak słaba, że jak stoję to mdleje
uzupelniam elektrolity/magnez/b6
rzygam już tym wszystkim.
za mną już ponad 2 tyg bez opio.
Zostalem na dawce 1.5mg bromazepamu/co dwa dni i 100mg setraliny 150mg trazo i 50mg doxepiny dziennie
Czuje sie dobrze, normalnie, jak na ciągu, w głowie pełne wyjebane, nic mnie nie denerwuje, cisnienie sie unormowalo, humor dopisuje.( ba, jest lepiej niz na tym jebanym opio ) SSRI, SARI, TLPD, wkoncu zaczęły działać ;-)
Została biegunka, i szybciej się męczę ale jest good. Very good.
Radzę uważać z antydepresantami, jakieś krzywe jazdy mi wskakiwaly po 10 dniach detoxu i stosowania ich. Myśli o pętli która się zaciska na szyji, patrzenie na drzewo i szukanie gałęzi która nie pęknie za wczasu. Myśli żeby wyjść oknem z 30metrow. WTF, krzywe wchuj.
Na szczęście przeszło
Ps. Zostało mi półtorej paczki cuksów o smaku bromazepamu i mnie nie ciągnie do wpierdalania benzo, a na sama mysl o morfinie czy jakim kolwiek opio smiac mi się chcę.
A tak w ogóle to jest zajebiscie i miazga. :-D
Czasami mam takie napady euforii i jest po prostu WoW! Ale zajebiscie, w chuj na bogato :nuts:
Edit: ja pierdole tak sie nakręciłem pozytywnie ze z ryja banan mi nie schodzi i smieje sie jak to pisze. To jest mega dziwne i zajebiste w życiu się tsk nie czułem. Chyba muszę zmniejszyć ilość antydepresantow
włączyłeś sertraline/trazodon/doksepine wcześniej czy dopiero przy odtruciu?
sertralina i Trazo w pierwszy dzień gila, doksepina po 8 dniach.
Polecam :-)
Doceńmy że żyjemy w XXI wieku, że takie leki(bo cpać się tego nie da) istnieją.
Można praktycznie bezobjawowo przeczekać skręta, a potem tylko lepiej :-)
Tosigot pisze:...
To Twój pierwszy detoks?
mija 5 doba bez opio, jestem na mega euforii, seks na trzeźwo jest taki zajebisty, zupełnie inaczej odczuwam dotyk, smak i zapach.
jest coraz lepiej z psychiką, najgorsze są poranki. dziś już lecę bez ŻADNYCH leków. odzyskałam apetyt (wszystko smakuje lepiej) i werwę. Załatwiłam na mieście parę spraw i wygrałam trójkę w totka :D
Zastanawiam się nad przyjmowaniem terapeutycznych dawek dxm, który przyspiesza "zerowanie się" pamięci neuronów. Ktoś stosował?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/3-448290.jpg)
CBŚP uderza w gang powiązany z pseudokibicami. Zabezpieczono ponad 100 kg narkotyków
Policjanci CBŚP z Rzeszowa po raz kolejny uderzyli w zorganizowaną grupę przestępczą wywodzącą się ze środowiska pseudokibiców. W trakcie akcji przeprowadzonej na terenie Rzeszowa zatrzymano dwóch 30-latków, powiązanych z jednym z lokalnych klubów piłkarskich.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/petru.jpg)
Ryszard Petru ma już projekt depenalizacji marihuany. Znamy szczegóły
Dopuszczenie posiadania do 15 gramów suszu lub jednego krzaka konopi na własny użytek – to propozycja, którą przedstawi zespół parlamentarny tworzony przez posłów koalicji. Dotarliśmy do szczegółów projektu, które potwierdzają nasze wcześniejsze ustalenia.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/f5.large_.jpg)
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu
Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.