11.02.2007

Ponad 3,2 tys. porcji dopalaczy zabezpieczyli policjanci z zespołu do walki z przestępczością narkotykową wydziału kryminalnego rybnickiej komendy. W ramach realizacji sprawy, śledczy zatrzymali dwóch mieszkańców Rybnika w wieku 36 i 41 lat.
Ponad 3,2 tys. porcji dopalaczy zabezpieczyli policjanci z zespołu do walki z przestępczością narkotykową wydziału kryminalnego rybnickiej komendy. W ramach realizacji sprawy, śledczy zatrzymali dwóch mieszkańców Rybnika w wieku 36 i 41 lat. Przypominamy, że za wprowadzenie do obrotu szkodliwych dla zdrowia lub życia wielu osób substancji grozi kara do 8 lat więzienia.
Dzięki policjantom z zespołu do walki z przestępczością narkotykową rybnickiej komendy, na rynek nie trafiły kolejne dopalacze. Śledczy ustalili, że 41-letni mieszkaniec Rybnika może posiadać i handlować tymi substancjami. Mężczyzna został zatrzymany w swoim mieszkaniu. Podczas przeszukania policjanci znaleźli i zabezpieczyli woreczki z białą substancją, wagi elektroniczne, rewolwer, pistolet gazowy oraz blisko 9 tys. złotych i 250 euro. Jeśli potwierdzi się, że zabezpieczona broń ma wszystkie cechy bojowe, za jej posiadanie mężczyźnie grozić będzie nawet 8 lat więzienia.
W trakcie dalszych czynności śledczy namierzyli kolejne mieszkanie, tym razem w Pszowie. Jak wynikało z ustaleń, również tam mogły znajdować się dopalacze. Następnego dnia kryminalni, przy wsparciu rybnickiej grupy szybkiego reagowania, siłowo weszli do mieszkania. W wyniku przeszukania śledczy znaleźli m.in. wagi elektroniczne i woreczki strunowe, w których znajdowała się biała substancja.
Z zabezpieczonych środków można było przygotować ponad 3,2 tys. porcji dilerskich. Przechwycone dopalacze przekazano do badań laboratoryjnych w celu ustalenia ich składu chemicznego. W sprawie zostało zatrzymanych dwóch mężczyzn w wieku 36 i 41 lat. Obaj są mieszkańcami Rybnika. Czynności w sprawie trwają. Przypominamy, że za wprowadzenie do obrotu szkodliwych dla zdrowia lub życia wielu osób substancji grozi kara do 8 lat więzienia.
Domek w pięknej okolicy, samopoczucie dobre z lekkimi objawami wczorajszej imprezy.
11.02.2007
Nastawienie na ciekawą wycieczkę, bez wygórowanych oczekiwań, radość, że udało się dostać substancję po 1,5 roku poszukiwań. W towarzystwie dwóch kumpli - W., z którym kwasiłem już wcześniej i D. Wyprawa do lasów w pobliżu domu D., listopadowe popołudnie, które szybko zmieniło się w wieczór a potem także noc.
Minęło już półtorej roku od mojej pierwszej i zarazem ostatniej próby z LSD, więc kiedy udało się zdobyć papierki bardzo się ucieszyłem. Planowaliśmy razem z kilkoma kumplami zrobić większą wycieczkę. Generalnie chętnych było dość dużo, bo chyba z 7 czy 8 osób, ale nie mogliśmy znaleźć wspólnego terminu, który by wszystkim pasował. Zadecydowaliśmy więc razem z W i D, że zrobimy jedną mniejszą wyprawę zanim zbierzemy się na tę dużą, właściwą.
Chciałbym opisać najgorszego tripa jakiego kiedykolwiek doznałem, nie zakończył się on dobrze.
Zawsze przygotowany psychicznie z kotwicami jak podczas lucid dreaming :)
Na wstępie zaznaczę, że nie będzie to opis tripa, a raczej próba rozłożenia na części składowe tego, co działo się podczas moich kilku przygód z al-ladem i wnioski nt. obiektywnego działania substancji (tj. bez prywaty). Miałem już wcześniej doświadczenie z tego typu substancjami, mianowicie 1p-lsd, które moim zdaniem nie umywa się do alladyna. Przynajmniej w moim przypadku, bo kończyło się na tym, że miałem dość drastycznych wahań nastroju i zawsze kończyłem tę przekombinowaną gonitwę myśli z pomocą klonazolamu.