22.00.
Otwieramy woreczki strunowe i konsumujemy niepozornie wyglądającą ilość proszku. Gorzkie, ale przecież najlepsze lekarstwa muszą być gorzkie. Popijamy gazowaną wodą.
Dziewczyny, pamiętajcie, żeby wylizać woreczki – przypominam.
Widok biszkoptowej labradorki tak zestresował gimnazjalistkę, że sama przyznała się do posiadania amfetaminy.
Widok biszkoptowej labradorki tak zestresował gimnazjalistkę, że sama przyznała się do posiadania amfetaminy. Nowy pies straży miejskiej, specjalnie wyszkolony do poszukiwania narkotyków, od niedawna odwiedza ze swoim opiekunem łódzkie szkoły. Kilka tygodni temu wrócili z intensywnego szkolenia, na którym pan i pies uczyli się współpracy. Nikita dodatkowo także ćwiczyła nos. Ma świadectwo potwierdzające nienaganne rozpoznawanie węchem pięciu substancji - heroiny, amfetaminy, haszyszu, marihuany i kokainy. Praca Nikity polega na dokładnym obwąchiwaniu plecaków i toreb uczniów. Takich kontroli w jej wykonaniu było do tej pory 14. W tym czasie suczka wyczuła, że 26 uczniów mogło mieć kontakt z narkotykami, ale samych narkotyków nie znalazła. Aż do ostatniej wizyty, w szkole przy ul. Jaracza.
- To była amfetamina, znaleziona u 17-letniej uczennicy. Nikita nawet nie zaczęła wąchać. Na jej widok dziewczyna sama przyznała, że ma narkotyk - opowiada Cezary Grinberg, opiekun antynarkotykowego psa.
Uczniowie na polecenie nauczycieli zostawili w klasie torby i plecaki do skontrolowania. Sami ustawili się pod ścianą. Strażnik z psem tradycyjnie zaczął zadawać kontrolne pytania.
- Zasada jest taka, że nie pytam bezpośrednio o narkotyki. Tym razem zacząłem rozmowę o papierosach - wyjaśnia Grinberg. - Dziewczyna była wyraźnie podenerwowana, właściwie nawet niegrzeczna. W końcu wyjęła z kieszeni torebkę z białym proszkiem. Próbowała nas przekonać, że nie wie, jaka jest zawartość torebeczki. Gdy okazało się, że to amfetamina, powiedziała: "to nie moje, tylko koleżanki". Nauczycieli i strażników takie tłumaczenie nie przekonało. O narkotykach poinformowano policję. O sprawie dowiedzą się też opiekunowie uczennicy. W straży podkreślają, że łódzkie szkoły są coraz bardziej otwarte na współpracę. Średnio trzy, cztery razy w tygodniu Nikita odwiedza uczniów. To jednak wciąż za mało.
- Zamówień ze szkół mamy tyle, że ich realizowanie zajmie nam co najmniej trzy miesiące. Dyrektorzy liceów i gimnazjów już od września proszą o antynarkotykowe wizyty. Od początku roku szkolnego dostaliśmy ponad sto takich zgłoszeń! - mówi Grzegorz Kaleta ze straży miejskiej. Kiedy przed pięcioma laty strażnicy ruszali z programem "Narkomanii stop", dyrektorzy szkół byli sceptyczni. Mieli zastrzeżenia, że pies będzie obwąchiwał torby uczniów, niektórzy zaprzeczali, że w szkole pojawiają się narkotyki.
- Nie traktują już psiej wizyty jako zła koniecznego. Przeciwnie: są dumni, że dbają o bezpieczeństwo w szkole - podkreśla Kaleta.
Ja i moje 3 przyjaciółki: S., M. i B. Mieszkanie, przytulny pokoik, świeczki, muzyka. Wszyscy cieszymy się, że wreszcie spotkaliśmy się w tak dobranym i bliskim sobie gronie. Dziewczyny są nieco zdenerwowane i podekscytowane – to ich pierwszy raz z tego typu substancją. Ja cieszę się, bo wiem, że za chwilę nastąpi coś wspaniałego.
22.00.
Otwieramy woreczki strunowe i konsumujemy niepozornie wyglądającą ilość proszku. Gorzkie, ale przecież najlepsze lekarstwa muszą być gorzkie. Popijamy gazowaną wodą.
Dziewczyny, pamiętajcie, żeby wylizać woreczki – przypominam.
KOŃ - doświadczenie: wystarczajace. set & settings: spokój, cisza, spokój wewnętrzny.
15mg - palone
Zadziałało momentalnie. W pierwszych sekundach uśmiech, błogostan, wszystko mruga,żyje. Wsytraszyłem się że przesadziałem. Przy takich dawkach można sobie wkręcić bad tripa.Wszystko mruga, dźwięki się zlewają, chce mi sie żygać, poszedłem do kiba sie wybełtać. Nie mogłem. Wszystko mruga. Boję się. Czuję sie jak przed zrobieniem czegoś ważnego. Euforia przsączona strachem.
Sucho w gardle, bolą płuca. Mętlik w uszach. Powidok, smugi, Cev'y.
Psychodeliki
- mówi mama
rację ma ma
rac nie pali,
a czytając
faję tli
< niebezpiecznie.. >
Wiem już niestety
na czym polega prawdziwa paranoja,
jestem w szoku!
Po trochu
przyswaja mi się świat realny
na nowo
kolorowo być miało
się zeschizowało
Trip planowany od jakiegoś czasu. Nastawienie pozytywne, otwartość na nowe doświadczenia. Pierwsza część tripa - podwarszawski las przy ładnej pogodzie, druga część - moje mieszkanie, obecność siostry i mamy, które wiedziały o moim stanie.
Wydaje mi się, że powinnam to napisać w pierwszym raporcie, ale jakoś wtedy nie przyszło mi to do głowy. Dopiero przez ostatni tydzień zaczęłam myśleć o tym, co w jakimś większym czy mniejszym stopniu wpływa na moje oczekiwania wobec psychodelików i interpretację tych moich pierwszych doświadczeń.
Komentarze